Jako, że nie sposób tego opisać zostawimy jego konkretne działania bez komentarza, jednak warto wspomnieć, iż jego czyny doprowadziły między innymi do śmierci około trzech tysięcy Husytów oraz zbombardowania Serbii.
I w tym właśnie momencie, w końcówce życia jelenia, poczuł on ogromny żal, bowiem umiera, a nadal nie wymordował wszystkich pozostałych na tym świecie azjatów. Ostatnimi swymi siłami przeklnął tę rasę.
Tak oto kończą się jelenie przygody, zapierające dech w piersiach niczym gaz, który właśnie go uśmiercił.
W pewnym niewielkim mieszkaniu, w chłodnym pokoju, przy podniszczonym przez ząb czas biurku siedział pewien niemłody człowiek. Wściekle wręcz zapisywał kolejne strony jakiegoś dziennika; zbliżał się już do jego końca. Zgrzyt stalówki starca rozlegał się po całym jego mieszkaniu, aż tu nagle zagłuszył go łomot; któś pukał do drzwi.
...to był wielkim miłośnikiem niziołków (co on z nimi do cholery robi?), a składało się tak, iż starzec do wysokich nie należy. Rozpoznał on przez wizjer jegomościa za drzwiami, acz pewien nie był, czy chce je otwierać.
W tym samym czasie do okna zapukał tajemniczy mężczyzna, na koszulce która nosił był napis ''PAN B.C.'', Był wyjątkowo wysoki, nikt kompletnie nie spodziewał się tego co stanie się później i kim okaże się tajemniczy mężczyzna
Starzec poczuł, iż Gandalf i mężczyzna za oknem chcą dokonać zamachu na jego pełen grzechu żywot i zamiast pogodzić się nieuniknionym, postanowił się go uczepić. Pobiegł więc do sejfu, z którego wyjął nieużywany od wielu lat rewolwer.
Strzelił w mężczyznę za oknem co spłoszyło gandalfa. Po tym starzec mógł zobaczyć twarz Pana B.C.
Kompletnie się tego nie spodziewał, starzec poczuł strach.
Ujrzał w owym nieznajomym swojego starego, który to ponoć lata temu podczas swojej podróży do najbliższego sklepu po mleko został porwany przez kosmitów. Wstrząsnęło to starcem, a jednocześnie zdziwiło, iż ojciec jego nadal żył.
-Cholera, za dużo tego jak na jeden dzień! Jeszcze jedna taka akcja i dostanę wylewu!- Po chwili jednak się uspokoił i rzekł do Big Chungusa:
-Proszę, zapomnij o moim dawnym życiu. Od dziś będę czcił ciebie, a prezydenta Dudę jeszcze bardziej.
Big Chungus uśmiechnął się i teleportował do dalekich krain za pomocą swej rękawicy nieskończoności.
Chwilę później pojawił się majestatyczny, piękny i dorodny - Łoboda.
Starzec nie wierzył własnym oczom, bowiem nigdy nie widział czegoś tak pięknego jak ta łoboda.
-Po co mi to ukazujesz, ojcze? - zapytał starzec Big Chungusa - Nie uważasz, iż ja, heretyk, nie jestem godzien patrzeć na coś takiego?
Po chwili na lewej stronie domu starca pojawił się różowy jeleń palacz trzymający wielkie zdjęcie Łobody. Za nim stał jeszcze Snaf oraz Zagłoba. [łoboda moment]
Owy jeleń był w młodości takim samym zbrodniarzem jak starzec, lecz tego Big Chungus potraktował ognistą kulą i krzyknął:
-Precz, diable! Nie zwiedziesz go tym razem na manowce i pozwolisz mu doznać oświecenia! Precz!
Starzec domyślił się, że Big Chungus mówił o nim, jednak poczuł pewnego rodzaju niezrozumienie. Bo czemu to akurat on ma zostać rozgrzeszony?
Starzec nie rozumiał motywów kierujących Chungusem. Nie był świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czynił w życiu. Co to za bóstwo, które nagradza za grzechy, pomyślał. Dlaczego to on został wybrany? Starzec nie rozumiał. I rozumieć nie chciał.
Starzec nagle zobaczył jasny błysk w oczach Big Chungusa. Nie minęła minuta, a jego oczy zaczęły emanować oślepiającym światłem, przez które starzec chwilowo oślepł. Staremu się wydało, iż minęły lata zanim znów zaczął widzieć; otworzył oczy i zobaczył, gdzie się znajduje. Znał to miejsce. Widział je. Był tam. Chungus przeniósł go na Podlasie w 1956 roku, gdzie stary popełnił wówczas liczne grzechy.
To właśnie tam dokonał okropnych czynów, zwanych później "Wielką Rzezią Podlaską". Starzec poczuł coś czego nie czuł już dawno, był na tyle pozbawiony empatii, że myślał, iż nie poczuje się tak już nigdy. Był zawstydzony, ale przede wszystkim, ku swojemu wielkiemu niedowierzaniu, czuł się winny.
Znalazł się nagle przy szerokiej rzece, a u jego boku znów stał Big Chungus. Stary spostrzegł, iż spływająca w niej woda jest cała zabarwiona na czerwono od krwi.
-Ujrzyj w rzece krew niewinnych, krew twoich ofiar-przemówił nagle Big Chungus-To właśnie w niej zaznasz pierwszą naukę.
Nagle woda w jednym miejscu utraciła szkarłatną barwę, bowiem stała się tam krystalicznie czysta, tak bardzo, że można była dojrzeć dna rzeki. Stary uznał, iż Chungus chce, aby tam spojrzał, aby coś mu ukazać.
Starzec spojrzał w taflę wody. Na początku ujrzał swoje wyraźne jak w lustrze odbicie, jednak stopniowo zniekształcało się ono, a potem dostrzegał tam już tylko poruszające się wielobarwne plamy. Po dłuższej chwili plamy zaczęły łączyć się i mieszać, aż do utworzyły obraz, który przeraził i zszokował starca.
Zobaczył on obraz swego zmarłego syna.
Stary, bliski płaczu, chciał oderwać wzrok od wody, lecz nie potrafił; twarz jego syna otoczoną krwią zabitych przez starca ludzi był doprawdy bolesny. Chciał dosięgnąć swego potomka, acz gdy włożył rękę do wody, obraz się zmienił. Teraz widział tam jedynie ogień i młodego siebie z bronią w ręku. Stary zobaczył, jak zza jego pleców wysunął się syn-wtedy jeszcze dziecko, choć już zahartowane przez niego w boju.
Starzec zaczął głośno szlochać. Nie mógł dłużej patrzeć w wodę. Cofnął się, jednak przez fakt, że miał zakryte dlońmi oczy, nie zobaczył stojącego niecałe półtora metra za nim kamienia. Mężczyzna potknął się i przewrócił uderzając głową o podłoże.
-Poznaj cierpienie, siewco śmierci - powiedział Big Chungus - bólem odkup swoje winy.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.