Właściciel
Mark
Puścił Raya stojąc naprzeciwko jaszczurek.
- No Ray, czas zaprezentować swoją charyzmatyczną pogadankę
Ray
- Inferno, ty chu... - powiedział, ale w ostatniej chwili powstrzymał się od komentarza. Spojrzał na jaszczurki, wziął głęboki wdech i zaczął przemawiać.
- posłuchajcie, nie jestem waszym wrogiem. Wręcz przeciwnie, chcę wam pomóc - uśmiechnął się lekko. - chciałbym rozmawiać z waszym przywódcą
Mark
- dzięki, teraz na pewno przeżyjemy debilu - odparł dość sarkastycznym tonem.
Errat
- wszystko będzie dobrze, prawda?
Laderas
- wiesz co? Ja ufam mu bezgranicznie. Ten cały Doktor to chyba dobry człowiek
Errat
- ufasz mu? Czyli nie jest psychopatą, racja?
Laderas
- ufam mu bezgranicznie
niemamnietu
Marek
Postacie na ekranie nie zareagowały. Widzisz jak jedna z nich (konkretnie Ray) wychodzi z pola widzenia kamery. Na ekranie obok, który akurat jest wymontowywany przez jednego z neko widzisz go mówiącego coś do jakiś jaszczurek z piórami.
Ray
- Króla nie ma. Czego od niego chcecie? - zapytała jedna z jaszczurek. Nie zmienia to faktu, że wszyscy nadal szli w waszą stronę
Marek
- PRZESTAŃCIE TO NISZCZYĆ, BO ZARAZ NIEKTÓRZY BĘDĘ W BARDZO ZŁEJ SYTUACJI! A MOWA O WAS OCZYWIŚCIE!
niemamnietu
//To ja poczekam na resztę.//
Właściciel
Ray
Westchnął.
- chcę go ostrzec. Jako członek Organizacji Cywilizacji Zjednoczonych będę musiał was wyeliminować. Pewnie już wiecie, że w hierarchii technologicznej jestem na pierwszym miejscu. Opanowałem manipulacje przestrzenną, wielogatunkowość a nawet energię międzywymiarową - uśmiechnął się lekko. - mogę was unicestwić od tak - pstryknął palcem. - widzicie tego koleżkę? - poklepał Marka po ramieniu. - on kest tykającą bombą o sile kilku trylionów jednostek TNT
Mark
- co!?
Ray
- taka bomba to dla mnie pikuś. To jak będzie? Swój czy wróg?
Laderas
- hej, Febronie - odezwała się nagle. - ty i Ray planujecie się pobrać?
niemamnietu
//Filiżanka jest nieaktywna i teraz nie wiem czy grać z jej pominięciem czy nie...//
//Raczej czekamy na nią\\
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Była w lekkim szoku, ale spokojna. Zresztą Errat wyglądał na spokojniejszego, to zdecydowanie plus.
- Raczej tak. – powiedziała urywając.
- Masz pomysł co planują? Chyba jesteś dobrą towarzyszką Ray'a.
niemamnietu
Marek
Neko się uspokoiły. Wszyscy popatrzyli na ciebie smutnymi, kocimi oczami.
Ray
- Nie ma go. Nie ostrzeżesz. - no i smoki dotarły do was i wyjęły plazmowe miecze, które w was wycelowały - A teraz zginiecie.
Laderas
Czujesz jakiś mix różnych aur w pobliżu. Jedna z nich się strasznie wyróżnia. Czujesz konflikt posiadaczy tych aur.
Marek
- Zrozumcie, że to co robicie jest niebezpieczne dla nas wszystkich. Potrzebuję tego monitoringu w pełni sprawnego i te mikrofony, aby prowadzić ich.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Cichutko kichnęła
Właściciel
Laderas
- właściwie to znam go głównie z słyszenia. W moich rodzinnych stronach podobno nieraz ratował życie pokemonów. Ja wiem tylko tyle, że Ray zawsze ma jakiś plan. Albo jest nieśmiertelny. Albo ma jakiegoś asa w rękawie. W końcu nie podszedłby do uzbrojonych po zęby gości będąc kompletnie bezbronnym, prawda? - uśmiechnęła się lekko, ale po chwili mina jej zrzedła. - on jest tam kompletnie bezbronny, prawda?
Ray
- mam chociaż prawo do ostatniego życzenia? Wiecie, to chyba oczywiste, że ojciec chciałby pożegnać się ze swoją córką - uśmiechnął się, lekko się rumieniąc. - nawet nie wiecie, jak bardzo wyczekuje powrotu swojego ojca. Obiecałem jej, że jak wrócę to pokaże jej prawdziwego smoka. To jej wielkie marzenie~ - Szkoda tylko, że jest hyclem i nie wiedziałem o jej istnieniu - dodał w myślach. Trochę posmutniał. - nawet jeśli będę musiał złamać swoje zasady...
Mark
- te, jaszczurki. Ostatnim razem, kiedy Ray tak gadał, nie skończyło się za dobrze. Wymordował najlepszych w galaktyce łowców nagród za pomocą odciętej nogi. Lepiej go posłuchajcie - odparł sprzedaż spokojnym tonem. - ten koleś może bez wahania wysadzić planetę. Ile cywilizacji jest do tego zdolnych? Pięć? Sześć?
Errat
- wiecie co? Zdałem sobie z czegoś sprawę - wstał z ziemi. - nie pozwolę nikomu zginąć - pobiegł w kierunku jaszczurki która była najbliżej Ray'a aby powalić ją na ziemię. - za Narnię!
Glitch
- mam pomysł. Pamiętacie, gdzie zabrano Tardis?
niemamnietu
Marek
- Ale to jest nuuudneeee...
Errat
Jaszczurka została przez ciebie powalona, a ty sam zostałeś złapany przez dwie kolejne.
Ray
Errat właśnie wbił się w jedną jaszczurkę i został złapany przez dwie kolejne.
- Nawet byłbym skłonny do odpuszczenia wam, ale jak widzę, wy chyba nie.
Glitch
Tak jakby nikt cię nie słucha.
Laderas
Prawda.
Marek
- Jeżeli nie potraficie się opanować to pokazujecie siebie z najgorszej strony.
Właściciel
Ray
- ja już wam odpuściłem, ale zakon cienia już nie. Pewnie są gotowi ma eksterminację tej stacji. No chyba, że ktoś stanie w waszej obronie
Errat
- nie zamierzam pozwolić komukolwiek zginąć! Puścicie mnie wreszcie?
Laderas
- dlaczego on się dla nas tak poświęca? - podleciała do tych jaszczurek, starając się zachowywać naturalnie.
- Doktor wie co mówi. Nas uratował kiedyś przed powodzią, chociaż nikt nie chciał go słuchać
Glitch
Warknęła niezadowolona.
niemamnietu
Marek
- Nenenenene, nie bo ty.
Ray
- Powiedzmy, że weźmiemy sobie tego chłopaczka - wskazał na Errata - a was zostawimy, zgoda?
Errat
- Nie.
Laderas
Miecz plazmowy zbliżył się do ciebie.
- Jedna osoba rozmawia. Nie więcej. Chyba, że chcesz dołączyć do chłopaka. - wskazał na Errata
Glitch
Akcja się dzieje, a ty jesteś postacią drugoplanową.
Marek
- Nenenenene lepiej nas wszystkich zabić rozwalając statek.