Właściciel
Ray
- brokatowe jaszczurki i pistolety RGB. Super - wyłączył nagranie. Oparł się o ścianę.
- to będzie dłuższy wypad niż sądziłem... - zaczął jeszcze raz przyglądać się napisom na ścianach. - coś jest na rzeczy...
Wszyscy
Usłyszeliście donośny krzyk
- WYNOŚCIE STĄD JEŚLI WAM ŻYCIE MIŁE!
Właściciel
Ray
Spojrzał w tamtym kierunku.
- z chęcią, ale najpierw musisz odpowiedzieć na kilka pytań
Ray
Usłyszałeś dźwięk przeładowania broni
- OSTATNIE OSTRZEŻENIE! WYNOŚCIE SIĘ, ALBO ZGINIECIE!
Właściciel
Ray
- dobra, dobra, nie krzycz tak - podszedł bliżej wyciągając papier psychoczuły. Skupił się aby pokazywał jego dowód ale zamiast imienia i nazwiska był podpis "Doktor".
- przybywamy w pokoju. Zabiorę wszystkich i spadam. No chyba, że jesteście tymi złymi?
Ray
- Słuchaj, bo nie będę powtarzał 2 razy. Wiecie za dużo i macie się wynosić stąd, a szczególnie ty doktorku.
Właściciel
Ray
- no dobra, już idę. Możesz chociaż podać mi pudding? Trzeci stolik, tuż obok napojów - zaczął sobie stroić żarty, próbując wypatrzyć, kto do niego mówi.
Laderas
Pozostając niewidzialna poleciała w kierunku głosu.
Mark
Podszedł do Raya.
- dotknij go, a poznasz mój Niszczyciel wieczności - warknął, ładując strzelbę.
Ray
Pudding leciał w twoją stronę. A ten kto mówił do ciebie to chyba była jedna z tych dziwnych istot.
Laderas
O mało co nie zostałaś trafiona
- A ty gdzie?!
Właściciel
Laderas
Ujawniła się. Czas na plan B, czyli niewinny wygląd.
- widzieliście gdzieś panią Viennę? Zgubiłam się i nie mogę jej znaleźć... - udawała zagubioną i bliską płaczu. Oscara ma już w kieszeni.
Mark
Wycelował w tamtym kierunku, ale jeszcze nie strzelał.
Ray
Wykonał szybki unik.
- dzięki. Możecie państwo się przedstawić? Chciałbym móc poznać nazwę tak ślicznej i kolorowej rasy - mówił szczerze. Bardzo polubił ich wygląd, ale nastawienie już niekoniecznie.
Wszyscy
Jakby to ująć, jesteście otoczeni
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Zagubiła się.
- ale co?
Wszyscy
Jeden z tych jaszczurowatych kosmitów powiedział
- IDZIECIE Z NAMI!
Właściciel
Ray
- możesz chociaż powiedzieć kim jesteś? - zapytał nieco wkurzony, przy okazji obejmując Febronie, aby mieć pewność, że nic jej się nie stanie.
Laderas
Pisnęła ze strachu.
- proszę, nie róbcie nam nic złego...
Errat
Zastalutował.
- Jawohl, hier generehral! - krzyknął z niemieckim akcentem.
Glitch
- geh weg - odparła, twardo zaznaczając niemiecki akcent.
Mark
- dich und deine Behörden zu ficken! - krzyknął na jaszczurki. - und deine Mütter auch! - dodał po chwili.
Ray
- skoro wszyscy mówimy po niemiecku... - zmierzył wzrokiem jednego z jaszczurów. - Berühre meine Freundin und ein Schicksal, das schlimmer ist als der Tod, wird dich treffen. Du solltest Angst vor mir haben. Ich habe viele Zivilisationen zerstört, dein Wille wird für kurze Zeit ein Vergnügen für mich sein. Deine Regenbogenfarbe ist übrigens kindisch - wziął głęboki wdech. - jasne?
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Spojrzała na każdego z nich po kolei. Przytuliła się do Ray'a, martwiąc się o niego. Niecodzienne wydarzenie.
Zajebiście, ona tylko po irlandzku może coś powiedzieć.
Postanowiła się nie odzywać.
Wszyscy
Ktoś rzucił w waszą stronę granatem hukowo-błyskowym i po chwili straciliście przytomność. Po dłuższym czasie obudziliście się w jakiejś klatce w bliżej nie określonym miejscu. Przy klatce stał jeden z jaszczurów
- I jak się wam spało? Stanowicie dla nas zagrożenie i dlatego będziecie tu siedzieć, jasne?
Żeby mieć pewność, że nie uciekniecie to mamy strażnika. I do tego nie da się rozwalić tej klatki.
I poszedł sobie jaszczur
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Rozejrzała się za Ray'em.
Cholera, co się stało?
Dotknęła pulsujących skroni i lekko syknęła z bólu.
Wszyscy
Strażnik na was popatrzył
- Macie przerąbane i nic na to nie poradzę. Pojawiliście się po prostu w złym miejscu i czasie
Właściciel
Ray
- "nie da się rozwalić tej klatki, ne, ne, ne" - przedrzeźniał jaszczura. - "ten statek jest niezatapialny" - dodał po chwili. - "czarna śmierć to tylko bzdura" - dodał po nieco dłuższej chwili. - globalne ocieplenie w końcu minie... Zapomnijcie o ostatnim, spoilery - niezręcznie kaszlnął.
Glitch
Rozwścieczona zaczęła szarpać za kraty, zmotywowana wspomnieniami z przeszłości.
- nie jestem jednym z tych stworzeń! Ja jestem zwykłym człowiekiem! Takim jak wy! - osunęła się na ziemię. - dlaczego to musi być klatka...
Errat
Zanim jaszczurka wyszła z pokoju, przejrzał jego wspomnienia, skupiając się na odkryciu ich słabości.
Mark
Sprawdził, czy nadal jest w zbroi.
Laderas
Zwinęła się w pośrodku w kulkę.
- tylko nie klatki... Błagam... Wszystko, tylko nie klatki...
Errat
Poczułeś ból. Jakby to co chciałeś zrobić uderzyło w ciebie.
Mark
Byłeś rozbrojony jak reszta
Wszyscy
Jaszczurka-strażnik do was przemówiła:
- Nie ma co próbować. Wszelkie wasze moce, które mogą działać poza klatkę nie zadziałają. Wypuściłbym was, ale nie mogę, bo wszyscy byśmy zginęli.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
- Dlaczego byśmy zginęli? – spytała w międzyczasie sprawdzając kły.
Febra
- Zabronili mi tego mówić.
Właściciel
Ray
- a mi zabronili się odzywać bo miałem debilny akcent. Teraz ściga mnie cała flota - stwierdził. - wiesz kim ja jestem?
Laderas i Glitch
Wspomnienia z Wietnamu.
Errat
Położył się na ziemi i dołączył do reszty, również popadając w paranoję.
Mark
Podszedł do krat. Spróbował ocenić, co to za metal.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Zacisnęła szczęki, dosyć mocno. Westchnęła lekko.
Musi być z tego wyjście, musi, po prostu, musi, musi...
Ku*wa.
Jego nie ma.
Doszła do niej prawda w ułamku sekundy. Jednocześnie przez jej twarz przebiegła złość, niechęć do życia, chęć mordu i suicide.
Chwilę potem jednak wróciło.to do stabilnego pofigizmu.
Rozejrzała się po towarzyszach i delikatnie opuszczając Ray'a, podeszła do leżących na podłodze Glitch i Laderas.
- Ej, co się z wami dzieje? – spytała kucając.
Właściciel
Laderas
- znowu zamknęli mnie w klatce... Nie chcę znów przez to przechodzić...
Glitch
Wzięła głęboki wdech, aby się uspokoić.
- zamykano mnie w klatce, nazywali mnie obiektem... Traktowali jakbym nie była człowiekiem, tylko jakimś potworem...
Filizaneczkaherbaty
Febrione
O Boże.
Podobnie, ale cóż.
- Ej, ale spokojnie. Nie jesteście same, oraz nie jesteście eksperymentami, tylko moimi przyjaciółmi. Obronie was własnym ciałem, jak będzie trzeba. Ale nie płaczcie, dobrze? – powiedziała, starając się tę dwójkę uspokoić. Dla niej ważniejsza była Glitch, ale co tam.
Ray
- Oczywiście. Pan jest Ray, słynny podróżnik w czasie. Doceniam pana za odwagę jaką pan ma.
Mark
Metal nie jest znany tobie i do tego niezwykle wytrzymały.
Właściciel
Ray
- Dziękuję. Nazywają mnie też Doktorem. Ewentualnie samotnym potworem z budki. Albo ciszą przed burzą - uśmiechnął się. - ale ci którzy naprawdę mnie znają nazywają białym smokiem. A jak nazywają was?
Laderas
Laderas nagle wstała i przytuliła się do Febronie, ciągle płacząc.
Glitch
Usiadła na ziemi, starając się wyrównać oddech.
Errat
Zaczął przyglądać się tej jaszczurce.
- fascynujące - szepnął.
Mark
Przybrał formę gazową.
Ray
- Jesteśmi smokami..... Nazywają nas po prostu smokami. Budzimy we wszystkich strach, bo możemy być niewidzialni.
Glitch
Wyrównałaś
Mark
Strażnik się zwrócił do ciebie
- Nawet to nie pomoże w ucieczce. Ta klatka jest chroniona polem siłowym, które powstrzymuje wszelkie żywe istoty.
Właściciel
Ray
- czyli nie jestem jedyny... - odetchnął z ulgą.
Mark
- tak po prostu wygodniej mi żyć - rozpłaszczył się na ziemi.
Ray
- Pomógłbym wam, ale wszędzie pełno straży.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Przytuliła Laderas Mocno.
- Tylko spokojnie, dobrze? – spytała. Sama się bała, sama tego nie chciała. Ale oni są łagodniejsi.
Właściciel
Laderas
- dobrze... - uśmiechnęła się.
Ray
- Rozumiem. Jak ci na imię? - spytał go.
Mark
Zaczął sobie pogwizdywać.
Errat
Z nudów zaczął żonglować swoimi rękami.
Glitch
Sprawdziła, czy zostały jej jakieś fiolki.
Ray
- Jestem S3 A4. Tak mi wszyscy mówią.
Glitch
Nic. Pustka.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Uśmiechnęła się nieco i odsunęła od Laderas. Spojrzała na Ray'a.
Właściciel
Ray
- ciekawe imię - uśmiechnął się, po czym odwrócił do Febronie. - musimy im pomóc
Laderas
Przechyliła głowę.
- my mamy pomóc im? Czy tylko ja czegoś tu nie rozumiem?
Ray
- Nie byliśmy tacy. Po tym jak Leut doszedł do władzy, zahipnotyzował wszystkich. Ja zdołałem uniknąć tego losu. I teraz widzicie co się stało. Ja serio chcę wam pomóc, ale nie mogę.
Właściciel
Ray
Odwrócił się w jego kierunku.
- są zahipnotyzowani?
Ray
- Tak. Albo coś w tym stylu.
Filizaneczkaherbaty
Febra
Wstała i podeszła do Ray'a.
- A da się jakoś?
Właściciel
Ray
- na pewno jakoś się da. Poza tym ja muszę im pomóc - spojrzał na strażnika. - są smokami, więc nie mogę ich zostawić. Zawsze myślałem, że jestem sam. - podszedł bliżej smoka, na tyle, na ile pozwalały mu kraty. - strzelaj.
Ray
- Do kogo, bądź w co?
Właściciel
Ray
- nie wiem. W ścianę, sufit, możesz nawet we mnie. Jak przyjdzie straż, powiesz im, że prawie udało mi się wydostać, dobrze?
Ray
- Dobrze.
Strzelił w klatkę. Pocisk się odbił od pola siłowego i zaczął odbijać się od całego pokoju, aby po chwili wyparować. Nagle przybiegł wściekły komendant
- Co się tu dzieje?!
- Próbowali się wydostać i prawie się im to udało!
- ŻE CO?!
Komendant podchodzi do drzwiczek i sprawdza kłódkę. Strażnik wstaje i po cichu uderza go pistoletem w plecy. Komendant stracił przytomność. Strażnik otworzył klatkę.
- Jesteście wolni. Słuchajcie mnie uważnie. Na prawo jest długi korytarz. W trzecich drzwiach po lewo są przetrzymywane wasze rzeczy. Tam jest również tajne przejście, które zaprowadzi was do sali z tym, czym przylecieliście. Dla waszego nieszczęścia, włącznik ma władca, który jest obecnie w sali balowej. Kamery są aktywne i do tego jest ich pełno. Proszę, uważajcie na siebie.
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Spojrzała na Ray'a.
No geniusz, nie ma co.
Właściciel
Ray
- mam jeszcze jedno pytanie. Ile słyszeliście na mój temat?
Mark
Wyszedł z klatki i od razu zaczął wyrabiać sobie nowy pancerz z pobliskiej ściany.
Errat
Kiedy wyszedł na zewnątrz, poprzeglądał wspomnienia ogłuszonego komendanta, głównie, aby dowiedzieć się o położeniu kamer i słabościach tych smoków.
Laderas
Nagle przytuliła się do strażnika.
- dzięki~
Glitch
Wyszła z klatki.
- nareszcie wolna
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Miała lekki grymas na twarzy. W końcu jeszcze muszą sie wydostać stąd, znaleźć Tardis i takie tam.
Ray
- Tylko ja znam pana.
Mark
Ściana stawia zacięty opór
Errat
Znasz dokładne położenie kamer, pomieszczeń oraz poznałeś ich słabość: światło. Wystarczy poświecić im w oczy, aby je na chwilę ogłuszyć
Laderas
- Drobiazg
Wszyscy
Strażnik wrzucił komendanta do klatki i zamknął go.
- Wyruszcie. Ja będę udawał, że spałem podczas zmiany.
No i usiadł na swoim krześle i zaczął spać, a przynajmniej udawać.
Właściciel
Laderas
- śpij spokojnie, mój kolorowy książę... - pocałowała go w policzek.
Ray
- więc co teraz? - zapytał grupy.
Errat
- te smoki można łatwo oślepić światłem - stwierdził. - oraz wiem, gdzie są kamery
Ray
- no dobra. Coś jeszcze?
Mark
- wszystko tu jest z metalu, więc mogę zrobić wam pancerze. Jakie chcecie?
Laderas
- hmmmm... Możesz dać coś lekkiego, z maską gazową?
Glitch
- ja mogę mieć coś ciężkiego. A co do broni... Może być pistolet na cyklon B? - spojrzała na resztę grupy. - moje Niemieckie korzenie nie mają tu nic do rzeczy!
Errat
- obejdzie się bez zbroi... Mogę dostać zwykły pistolet?
Ray
- daj mi wytrzymały pancerz i dwie strzelby. Będę robił za żywą tarczę - odwrócił się do Febronie. - a co dla ciebie?
Filizaneczkaherbaty
Febrione
Zamyśliła się chwilę.
Dobrze by było mieć broń palną i sztylety.
- Rewolwer i dwa sztylety. Obejdzie się bez zbroi. – powiedziała, dodając w myślach.
"Jednak przydała się do czegoś choroba Saniguae"
Wszyscy
- Jak chcecie broni i reszty wyposażenia to proszę.
Strażnik podchodzi do ściany i ją uderza. Nagle ujawnia się wam magazyn broni oraz reszty wyposażenia.
- Taka moja tajemnica.