Właścicielka
Radiotelegrafista i Creepy-chan (Arthur)
A więc pozostawało otworzyć je i przez nie przejść. Nikogo innego nie widzieli na korytarzu, nic nie stało na przeszkodzie.
Creepy-chan (Lukas)
Odpowiedziała mu głucha cisza.
Za to jedne z drzwi otworzyły się cicho.
Jakieś pięć metrów przed nim, na lewo.
Arthur
Oparł się o nie ostrożnie bokiem i pchnął.
Lukas
Pobiegł tam czym prędzej.
A Iris pomogła mu, pchając drugie skrzydło.
Właścicielka
Radiotelegrafista i Creepy-chan (Arthur)
Drzwi otworzyły się, ukazując pomieszczenie, które z całą pewnością wyglądało na kuchnię. Eleganckie, zadbane wyposażenie przywodziło na myśl umeblowanie kuchni w jakimś prestiżowym, pięciogwiazdkowym hotelu. Od razu ich nozdrza uderzył dobywający się z pomieszczenia wraz z parą wodną, pobudzający apetyt zapach gotowanego mięsa i świeżych warzyw. Nie dostrzegli tu jednak ani jednej żywej duszy. Dosłownie nikogo, gdzie okiem sięgnąć. Pustka.
Creepy-chan (Lukas)
Za drzwiami dostrzegł coś na kszałt... Gabinetu? Jasne pomieszczenie z regałami pełnymi książek i eleganckim, machoniowym biurkiem. Bliżej drzwi, pomiędzy rozstawionymi dwoma fotelami, na niskim stoliku rozstawione zostały szachy, jakby przygotowane do gry. Z tym, że - niezgodnie przecież z zasadami! - jeden z czarnych pionów już wykonał ruch.
Arthur
- Miska cukierków. - powtórzył pod nosem i zaczął się za takową rozglądać. Mimo iż to miejsce wyglądało na całkiem bezpieczne, czuł, że zaraz wydarzy się coś złego. Nie mógł do tego dopuścić.
Lukas
Poddenerwowany tym, że jego krzyki na nic się zdały, wlazł do środka i odsunął fotel przy stronie z białym figurkami, niewiele zastanawiając się nad skutkami tego poczynienia. - Nawet w to nie umiesz grać, doprawdy żenujące. Nikt cię nie uczył, że najpierw poruszają się białe pionki? - zirytowany usiadł i poprawił okulary. Poruszył jednym z białych skoczków.
Iris zaczęła przechadzać się po wnętrzu pomieszczenia, szukając źródła smakowitych zapachów.
Właścicielka
Creepy-chan (Arthur)
Dostrzegł gdzieś na drugim końcu pomieszczenia regał ze słodyczami, na którym ustawione były słoiki, miski, półmiski i wiele różnych naczyń, wypełnionych różnej maści słodyczami.
Radiotelegrafista
Zapach gotowanego mięsa i ziół dochodził z garnka, w którym gotował się kurczak z włoszczyzną, prawdopodobnie na zupę. Z garnka tego wystawała drewniana łyżka, która obracała się powoli zgodnie z ruchem wskazówek zegara, mieszając zupę. Kawałek dalej dostrzegła deskę do krojenia, nad którą jakby samowolnie unosił się nóż, siekący zgrabnymi, szybkimi r*chami marchewkę. Kiedy uważniej się rozejrzała zauważyła także, że w rogu pomieszczenia pełen gar ziemniaków "sam" się obierał.
Creepy-chan (Lukas)
Nagle coś sprawiło, że białe pionki zaczęły się... rozsypywać? Wszystkie białe, za wyjątkiem króla, zniszczały i szybko obróciły się w proch. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a lekki podmuch powietrza zmiótł pył z szachownicy. Czarne figury poruszyły się po kilka naraz i nim się chłopak obejrzał, samotny biały król został zmatowany. Chłopak usłyszał krótki, niezbyt głośny śmiech. W fotelu po drugiej stronie planszy pojawił się Dante, uśmiechając się pogodnie - Ah, znam zasady szachów, mój drogi. Jednak to nie miała być partia, a jedynie drobna ilustracja sytuacji, w jakiej się znalazłeś. Myślisz, że znasz zasady. Powiem więcej - owszem, w prawdziwym świecie miałbyś rację. W prawdziwym świecie podczas gry ruch wykonują najpierw białe, a czarny król nie niszczy niemal wszystkich pionków oponenta jednym skinieniem palca i nie matuje w dowolnym momencie rozgrywki. Jednak teraz jesteśmy w moim świecie. To gra, która jest na tyle podobna do tej tobie znanej, że zdaje ci się, że znasz jej zasady. I to przekonanie może być twoją zgubą.
Arthur
Podszedł więc tam, mimo wszystko nie tracąc czujności i Iris, na którą zerkał kątem oka.
Lukas
Zacisnął pięści. - Oddaj mi moją matkę! Ona nic ci nie zrobiła, to mnie powinieneś zabić, nie ją!
// No cóż. Ostatnio przyszedłem sobie tutaj powspominać. Miło było.
Właścicielka
//Też czasami tu przychodzę. Dobrze wspominam tego PBF'a i ogólnie te wszystkie PBF'y.
// Cóż, that makes us two.
// to wygląda jak konwersacja dwóch weteranów na polu bitwy
Właścicielka
//A nie jest nią? Znaczy co-- xd
Właścicielka
//W sensie, tbh etap, kiedy byłam aktywna w PBF'ach, był jednym z gorszych etapów mojego życia. Ale nie przez PBF'y, a przez to, co działo się irl, pisanie tu było właśnie moją praktycznie jedyną odskocznią, bo nie miałam nawet za bardzo znajomych ani niczego takiego, więc fikcja to była moja ucieczka. Dlatego tym cieplej wspominam to wszystko, mimo iż jestem niestety świadoma, że sama zachowywałam się w tych czasach okropnie. Najbardziej za czasów Sierocińca co prawda, ale tu też najlepsza nie byłam. No cóż, ale było minęło, staram się być lepszą osobą, I guess.
// "staram się być lepszą osobą, I guess."
I to się liczy.
// Swoją drogą nasza rozmowa wydźwignęła tego PBFa na pierwszą stronę aktywności.
Właścicielka
//Bo grupy na Jeja są tak martwe jak matka Lucasa, sry xdd
//Nie powiem, parsknęłam.
// bez kitu, PBFy były najlepszą odskocznią od irl gówna. mimo (a może zwłaszcza), że byłam edgy, closeted dzieciakiem. fun times, mój gateway narkotyk do tabletop rpgs
Właścicielka
//A co ja mam powiedzieć o byciu wtedy edgy xDDD