[Prawdziwa Posiadłość]

Avatar Creepy_Family
- Wolę jednak zostawić was samych. Nie chcę się wtrącać, ani nic z tych rzeczy. - rozejrzał się. - Uhm. Mógłbym odzyskać siekierę? Tak na wszelki.

Avatar Historyjka
Właścicielka
- Jeśli to twoja ostateczna decyzja. Proszę bardzo - pokazał na siekierę leżącą na dywanie. Wokół niej było mnóstwo martwych motyli. Jakby... znak?

Avatar Creepy_Family
Przyjrzał się im uważnie, schylajac się pospiesznie po siekierę. Zerknął na Iris i uśmiechnął się niepewnie. - Do... Zobaczenia. - i wyszedł.

Avatar Radiotelegrafista
Ta pomachała mu na pożegnanie.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Creepy-chan:

Trzonek siekiery palił go w ręce... piekło jak diabli, jakby rozpuszczało mu skórę.

Radiotelegrafista:

Gdy Arthur zniknął już za drzwiami Dante westchnął lekko - To się nie skończy dla niego dobrze - skomentował, po czym wrócił do picia herbaty. Jakby ta cała sytuacja z psychopatyczną dziewczynką nie miała w ogóle nigdy nawet miejsca.

Avatar Creepy_Family
Przeklął głośno i wypuścił ją z rąk.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Miał zaczerwienione ręce od poparzeń.

Avatar Creepy_Family
- Tego brakowało. - syknął cicho i lekko przetarł je o ubranie.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Nie bardzo pomagało.
A tymczasem dostrzegł... Lucy.
Stała na końcu korytarza.
Miała podziurawione ręce i brakowało jej jednego oka. Wyglądała jakby cierpiała.
Spojrzała na Arthura, po czym odbiegła korytarzem. Dlaczego była taka okaleczona? Czyżby chodziło o...

...tamte brakujące motyle..?

Avatar Creepy_Family
- Lu-Lucy? - ostatni raz zerknął na siekierę. Nic mu po takim narzędziu. Pobiegł za nią, choć trudno było to nazwać biegiem. Starał się stawiać kroki uważnie i po cichu.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Gdy dobiegł do zakrętu dostrzegł już tylko rude włosy znikające za rogiem. Mógł ją jeszcze dogonić. Drogę za nią znaczyła jej własna krew, brudząca dywan przed nim.

Avatar Creepy_Family
Skrzywił się. Miał złe przeczucia, ale w którą, inną, stronę mógł się udać? Oczywiście przyspieszył kroku, cicho szeptając jej imię, w myślach błagając, by jednak była cała w gabinecie, a jego wabił jakis potwór.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Znalazł ją na końcu ślepego zaułka. Siedziała na podłodze z kolanami podciągniętymi pod brodę i płakała. W rękach i nogach miała dziury jak od kul, a z pozbawionego gałki ocznej oczodołu ziała pustka... wyglądała doprawdy żałośnie.

Avatar Creepy_Family
- Lucy... - stanął kilka metrów od niej.

Avatar Radiotelegrafista
Iris milczała przez moment. Jej dobre wrażenie o Dantem rozwiewało się z każdą minutą. W końcu, zapytała: - Czemu nie? W końcu masz władzę nad tym miejscem, możesz zapewnić mu bezpieczeństwo. -

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

- Nie do końca. W krainie snów znajduje się mnóstwo ludzi takich jak Lucy - mogących kogoś skrzywdzić z takiego lub innego powodu. Natomiast moja kontrola nad istotami żywymi jest krótko mówiąc ograniczona. Oni mają własną wolę. I o ile kiedy jestem w pobliżu mogę coś zdziałać w razie takich incydentów, tak im dalej znajduje się ode mnie tym mniejszą mam szansę go w razie potrzeby ochronić. Nawet ja nie umiem się rozdwoić.

Creepy-chan:

- O-on znowu to zrobił... znowu to mi zrobił... j-ja nie chciałam... nie chciałam..!

Avatar Creepy_Family
- Tylko spokojnie. - lekko wyciągnął przed siebie dłonie, ostrożnie robiąc kilka kroków w jej stronę. - Czy... Jeżeli teraz zginiesz, to znowu będziesz cała w gabinecie? - zapytał z nadzieją, choć nie uśmiechała mu się wizja śmierci Lucy. Nawet po tym, co usłyszał z jej ust i co chciała zrobić w tamtym pokoju. Nie mógł znieść widoku jej cierpienia.

Avatar Historyjka
Właścicielka
- C-Co, n-n-nie wiem, NIE ZABIJAJ MNIE! - przestraszona zasłoniła się poranionymi przedramionami, najwidoczniej jego pytanie interpretując jako chęć "skrócenia jej cierpień". Płakała cichutko i kuliła się przerażona, jakby spodziewała się najgorszego -N-nie zabijaj... m-mnie... p-proszę... - błagała cichutko, spłoszona.

Avatar Creepy_Family
- N-nic z tym rzeczy, nie mam zamiaru cię zabijać! - srogo skarcił się w myślach. - Jak można stąd wrócić do gabinetu? Gdzie tu jest jakieś bezpieczne miejsce?

Avatar Historyjka
Właścicielka
- N-Nie ma... nigdzie... tutaj nie jest bezpiecznie... - powiedziała cichutko przez połykane łzy - Ja... nie chciałam jej niczego zrobić. N-naprawdę... o-on mi to zrobił! T-to się zawsze dzieje, kiedy jestem za długo poza gabinetem... o-on przejmuje kontrolę... j-j-ja nie chciałam! - łkała rozpaczliwie.

Avatar Creepy_Family
Nie do końca wiedział co teraz powinien zrobić. Wrócić do Dantego i dziewczyny, czy aby na pewno powinien zbliżać się do Lucy. Zmrużył lekko oczy i wziął głęboki wdech. - Musimy coś zrobić...

Avatar Historyjka
Właścicielka
- A-A-Ale co..? Nie mogę nigdy znaleźć się z nim w jednym pomieszczeniu. N-nigdy!

Avatar Radiotelegrafista
- No to chodźmy za nim! Pomożemy mu. - Zaproponowała, nie chcąc zostawiać mężczyzny na pastwę tego miejsca.

Avatar Historyjka
Właścicielka
- Skoro tego właśnie pragniesz - wstał z fotela i ruszył w stronę drzwi, które następnie otworzył i przytrzymał, by Iris mogła przejść przezeń pierwsza.

Avatar Radiotelegrafista
Zatrzymała się przed drzwiami, spoglądając bacznie na Dantego: - Jeżeli nie masz ochoty, pójdę sama. - Powiedziała poważnie, nawet jej wesoły ton był słabiej wyczuwalny.

Avatar Creepy_Family
- Może znajdziemy stąd wyjście.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

- Jesteś tego pewna? W posiadłości bardzo łatwo zgubić drogę, nie mając przewodnika.

Creepy-chan:

Spuściła wzrok i pociągnęła noskiem.
- M-Masz nadal tą listę rzeczy, o które prosiłam? Potrzebuję ich... bez nich nigdy się stąd nie wydostanę. To co mówiłam w salonie to bzdura. Jabłko ma być dla mnie nie dla ciebie. T-to... przywróci mi człowieczeństwo - szepnęła, dotykając opuszkami palców szpiczastych uszu.

Avatar Radiotelegrafista
- Nie będę Cię do tego zmuszała. Jeżeli nie chcesz iść, to tak, jestem pewna. - Odpowiedziała.

Avatar Creepy_Family
- Mam... Ale nie jestem pewien. - szepnął pod nosem. Naprawdę nie miał pojęcia, czy powinien jej teraz zaufać. Może mówiła prawdę... - No dobrze. Postaram się to zebrać. Ale jeśli to jednak jakiś podstęp. Nie ręczę za siebie.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

- Więc idź. Tylko uważaj na siebie, dobrze? - uśmiechnął się delikatnie. I ten uśmiech w przeciwieństwie do tych, które posyłał w obecności Arthura, zdawał się być szczery.

Creepy-chan:

- T-To nie jest podstęp! - do oka napłynęło jej więcej łez - S-Spójrz na moje ocz--- Na moje oko! - poprawiła się - Mam źrenice, prawda? Nie miałabym ich, g-gdybym była pod jego kontrolą... Pamiętasz? Wtedy nie było... A teraz są--- To znaczy jest - odruchowo dotknęła pustego oczodołu.

Avatar Radiotelegrafista
- Będę, Dante. Ja sobie poradzę. - Uśmiechnęła się lekko, ale także szczerze, machnąwszy pobłażliwie dłonią. Odwróciła się i poszła w tą samą stronę, w którą poszedł Artur.

Avatar Creepy_Family
- No tak. Masz rację, wierzę ci. - szepnął i zbliżył się do niej. Lekko pogladzil jej włosy. - Zdobędę te rzeczy, obiecuję. Powiedz tylko, w którą stronę mam pójść, a pójdę.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

Widziała krople krwi na dywanie.
Szlak z nich prowadził za najbliższy róg.

Creepy-chan:

Dziewczynka drżała z bólu i od płaczu.
- K-kuchnia jest tam gdzie byliśmy wcześniej... stamtąd chyba da się przejść do korytarza prowadzącego do krytego ogrodu... t-tak myślę... - powiedziała.

Avatar Radiotelegrafista
Podążyła szlakiem z krwi. Zanim jednak poszła za róg, wychyliła się, by ujrzeć co tam jest.

Avatar Creepy_Family
- Dobrze... Zostań tutaj. - szepnął.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

Zobaczyła Arthura, stojącego z zakrawionym nożem i dzikim spojrzeniem nad zwłokami rudowłosej dziewczynki. Brutalnie zmasakrowanymi zwłokami rudowłosej dziewczynki. Jelita i resztę organów miała całkowicie na wierzchu, w dodatku brakowało jej jednego oka.

Creepy-chan:

Nagle usłyszał czyjeś kroki za sobą.

Avatar Creepy_Family
Odwrócił się szybko, przysłaniając dziewczynkę swoim ciałem. - Kto tam!?

Avatar Radiotelegrafista
Sen nauczył ją jednej rzeczy - nie ufaj temu, co widzisz. Zagadnęła więc parę, nie do końca dając wiarę w to, że Arthur zabił dziewczynkę:
- No, a tutaj co się stało, kochani? -

Avatar Historyjka
Właścicielka
Radiotelegrafista:

- Zgłodniałem - odpowiedział spokojnie Arthur, wstając z nożem w ręku - Lucy była pełna dżemu truskawkowego. Chcesz spróbować? - wyciągnął nóż w jej kierunku.

Creepy-chan:

Zobaczył... Iris. Ale wyglądała jakby inaczej. Miała czerwone, świecące oczy.

- No, a co tutaj się stało, kochani?

Avatar Creepy_Family
Zmarszczył brwi. - Wszystko w porządku? Nie wyglądasz jakbyś była sobą. Twoje oczy...

Avatar Radiotelegrafista
//Mogę odpisać na to, co powiedział Arthur, czy nie słyszałam tego? //

Avatar Historyjka
Właścicielka
//Odpisz na to, co ja ci wcześniej napisałam. Wasze postaci teraz słyszą i widzą tylko to co wam napiszę, a przynajmniej dopóki tego nie odwołam.

Avatar Radiotelegrafista
Spojrzała na niego wzrokiem: "Gościu, co jest z Tobą nie tak?" i odpowiedziała:
- E, podziękuję. Tobie też teraz odbiło? -

Avatar Historyjka
Właścicielka
Creepy-chan:

- Podziękuję. Tobie też teraz odbiło?
Patrzyła na niego jak na wariata. Ale... to w jej spojedzeniu było coś nie tak. Te czerwone oczy, sprawiające, że dreszcz przebiegł mu wzdłuż całego kręgosłupa, zwiastunem rychłej śmierci. Bolesnej.

Radiotelegrafista:

- Ale serio, spróbuj. Nie lubisz dżemu truskawkowego? - wstał i wyciągnął do niej rękę z nożem - Zasmakuje ci. Spróbuj prosto ze środka, póki Lucy jeszcze ciepła - uśmiechnął się upiornie do dziewczynki.

Avatar Creepy_Family
- Wiesz, trochę mi się spieszy. Mogłabyś się odsunąć, a najlepiej pójść sobie stąd? - włożył rękę do kieszeni, w poszukiwaniu czegokolwiek, co dałoby mu większą szansę na wyjście z tej opresji w całości. Te oczy... Może to sprawka Dantego. Tak jak przedtem Lucy, opętał biedną Iris i ta teraz chce go zabić w tym nieszczęsnym, ślepym zaułku.

Avatar Radiotelegrafista
- Nie mam zamiaru. Przepadam za dżem truskawkowym, ale nie sądzę, by ludzkie ciało zawierało truskawki. Znaczy się, niewiele wynoszę z biologi, bo przez większość czasu śpię na niej, ale z doświadczenia z ranami mogę potwierdzić, że ludzie w żadnym stopniu nie smakują jak truskawki. A tobie co upadło na łeb, że jesz nam Lucy? - Przyjrzała mu się, przekrzywiając głowę.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Creepy-chan:

Nie ruszyła się z miejsca.
Poruszaha ustami, ale nic nie słyszał.
- ...ludzie nie smakują jak truskawki... - dopiero po chwili znowu zaczęły docierać do niego dźwięki - ...a tobie co upadło na łeb, że jesz nam Lucy? - przekrzywiła głowę.

Wspomniania rudowłosa zrobiła przestraszoną minę i spojrzała na Arthura, chyba nie rozumiejąc o czym Iris mówi.

Radiotelegrafista:

- Lubię jeść dzieci - usmiechnął się psychicznie - A ty jesteś następna w menu! - złapał Iris za ramię, uściskiem mocnym jak imadło i zamachnął się na nią z nożem.

Avatar Radiotelegrafista
Alarm czerwony, alarm czerwony! Spróbowała uchylić się przed ciosem noża, maksymalnie wyginając swoje ciało (a jak wiemy, była wygimnastykowana), a następnie kopnąć Arthura w najsłabszy punkt każdego mężczyzny, czy to w śnie, czy to na jawie. Keewiees.

Avatar Creepy_Family
- Huh? Nie jem Lucy. Co z tobą? - zapytał troskliwie. - Powinnaś zostać przy nim. Tutaj jest niebezpiecznie. - zerknął na rudowłosą, z pytaniem, czy wie co tu się w ogóle dzieje. Choć po jej reakcji, po dżemie truskawkowym z człowieka, nie spodziewał się żadnej dobrej odpowiedzi.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Creepy-chan:

Iris kopnęła go centralnie między nogi.
I to mocno. Krótko mówiąc - z a b o l a ł o.

Radiotelegrafista:

Arthur upuścił nóż, z autentycznym cierpieniem wymalowanym na twarzy. Puścił ją, ale zdawało się, że zaraz wstanie. Czy zdąży uciec? Nóż leżał na ziemii, mogła się obronić, szybko, prawie się pozbierał!

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku