Odwróciła wzrok za siebie, widząc osobę wspomnianą przez Raya.
- Jeżeli uważasz, że nie dopłynie o własnych siłach, to płyń tam. Poradzę sobie - odpowiedziała nieco głośniej, ale dalej cicho, dysząc lekko z wysiłku. - I dziękuję za pomoc - dodała po krótkiej chwili.
- no dobra. Powodzenia! - rzucił na pożegnanie i popłynął do Rosjanina.
- Pomogę ci, ale żeby nie było, to wcale nie dlatego, że cię lubię -
Wyczołgała się z wody, stanęła na piasku i zaczęła rozglądać się dookoła jak gdyby nigdy nic. Tego typu rozgrzewka przed rozpoczęciem wyzwania raczej jej nie zaszkodzi, a wzmocni! W końcu nie będzie musiała martwić się że coś jej strzeli, czy coś. Weszła też trochę głębiej w ląd.
Corey kontynuuje płynięcie na suchy ląd.
Skoro tylko znalazł się na plaży, zdjął z siebie improwizowaną kamizelkę i czym prędzej przystąpił do rozwiązywania nogawek spodni tak, żeby znowu mógł te założyć na tyłek.
Iwo również tak zrobił, w końcu mogąc ogarnąć wszechobecne na jego twarzy włosy.
jak na razie nie zwracajac uwagi na konkurencje (chyba ze uwazajac, zeby na kogos nie wplynac) zmierzak ku brzegowi, majac za cel wysuszenie sie oraz ogolnie przezycie
No to przepłynął te kilka metrów i potem szukał jakiegoś miejsca zbiórki lub coś w ten deseń.
Fakt faktem, było by łatwiej, ale nie będzie chyba zapieprzał nago po wyspie, która prawdopodobnie jest usiana ukrytymi kamerami, co?
Dalej pruje na wyspę.
Właściciel
Corey Struggs oraz Bubbles Colony
Razem dotarliście na plażę i choć nie było żadnego miejsca zbiórki, nie było też miejsca, gdzie inni grupowaliby się. Byliście przemoczeni, ale pogoda na szczęście była dobra, szybko zaczęliście wysychać.
Ray McCloud oraz Boris Shalenkovicz
Niewielu dzieliło już naszego Słowianina od wybrzeża, choć wciąż wiele, patrząc na jego tempo. Tymczasem, podpłynął do niego ktoś z zupełnie przeciwnej stronie globu, kowboj i powiedział:
— Pomogę ci, ale żeby nie było, to wcale nie dlatego, że cię lubię —
Lily White
Chwilę po tym, jak twój kowboj odpłynął, dotarłaś na suchy, piaszczysty brzeg. Co za wspaniałe uczucie! Jesteś cała wraz z twoją walizką i ponadprogramową parą drzwi, które są dosyć nietypową pamiątką z wyspy, nawet jak na to reality show.
Brock Cooper oraz Iwo Eliasz
Podczas gdy reszta dopływała do was bądź już się suszyła, doprowadziliście się szybko do porządku. Brock znów przywdział na siebie spodnie, a Iwo przestał cosplayować mop do wycierania podłóg.
Joseph Standard
Misja wykonana, brzeg osiągnięty i choć osiągnięty nie jako pierwszy, to także nie jako ostatni. Inni również się już tutaj znajdowali. Ciepły piach wydawał się szczególnie miły po długim przebywaniu w wodzie.
Jannet Johnson
Cóż, w głębi wysypy znajdowały się rośliny - wiele, wiele roślin, z których niektóre widziałaś na oczy po raz pierwszy w życiu. Prościej - przestrzeń wgłąb wyspy był a porośnięta niezwykle kolorową i bujną florą, której wszędzie było gęsto.
Wszyscy oprócz Lukasa Smitha
Wtem, uwagę osób przebywających na plaży, bądź w jej pobliżu przykuł narastający warkot silnika i szast wirnika. Po chwili znad lasu wyleciał [url=http://img.aeroexpo.online/it/images_ar/photo-g/170036-10224893.jpg]helikopter[/u], szybko dolatując nad teren plaży i przystępując do manewru lądowania. Gdy maszyna usiadła na ziemi, z okna wyjrzał on, ten przesławny Igor, ten sam człowiek, o którym mówią, że samym spojrzeniem może wyhodować włosy na klatach inny ludzi, a jego oddech zawiera w sobie moc wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Jak zwykle, siedział w swoim hełmie. Skierował na was jego szczelinę i zaczął analizować sytuację wzrokiem: Spoglądał na każdego, spojrzał po raz drugi, po czym powiedział śmiertelnie poważnym tonem:
- Brakuje jednej osoby. Gdzie on jest? -
Lukas Smith
Jak na razie twoje próby spełzają na niczym, choć raz czy dwa uszkodziłeś się dosyć solidnie na odginającym się kawałku drewna. Niemniej, udało Ci się zablokować ster. W międzyczasie, mogłeś zauważyć kątem oka, że na wyspie wylądował helikopter.
-A to niby z jakiej racji nagle stałeś się samarytaninem? -odparł kowbojowi, dalej płynąc.
- Pewno gryzie już piach, czego mu serdecznie życzę - Odparła Jannet i splunęła na piasek obok siebie, patrząc Igorowi w oczy. - A jak nie to, to może rekiny zrobił sobie z niego przekąskę? Nieważne co, najlepiej dla nas, gdyby już dawno opuścił ten świat.
Odrzuciła drzwi na bok. Już miała zabierać się do przeczesania walizki, kiedy niespodziewany warkot silnika przyciągnął jej uwagę. Potem sam Igor tylko pogorszył sprawę. W telewizji wydawał się mniej groźny... Natychmiast odwróciła wzrok. Walizką zajmie się, kiedy Igora nie będzie już w pobliżu. Przerażający typ.
Brawo on, zdażył założyć spodnie, zanim reszta obozowiczów i ten napakowany przybyli. To bardzo dobrze, bo eliminuje ryzyko ewentualnego napadu gymnofobii odpada.
A dzięki temu więcej energii może spożytkować na chwilowym baniu się osoby Igora
Więc przyszła pora na zdjęcie spodni i założenie ich we właściwy sposób.
- bo podoba mi się taka jedna, więc nie chce wyjść na sadystę - odparł.
-Łaski bez, wracaj do swojej dziuni. -odparł kąśliwie hamerykanowi dając mu znać że nici z tego, a następnie włożył całe siły które posiadał w celu szybszego dotarcia na wyspę.
- a niech ci tam będzie - westchnął, po czym popędził w kierunku brzegu.
O żesz w dupę ciotki Janet... Ten koleś na żywo robi jeszcze lepsze wrażenie niż na ekranie. Wygląda nie tylko jakby w oddechu miał moc elektrowni atomowej, ale też jakby jego kichnięcie w Kanadzie sprawiało, że w Alpach jest lawina z setkami ofiar śmiertelnych. Innymi słowy - koks.
-Ten... Nie jestem pewien, czy to o niego chodzi, ale jakiś pacan został na statku. - odpowiedział spokojnie, przy okazji spoglądając na tego upartego frajera, który został jeszcze na statku.
Kusiło go żeby położyć się teraz i wysuszyć, odpocząć, ale pamiętał z dzieciństwa wyjazdy na plażę i piasek zostający w jego ciele na kilka dni. Rozejrzał się za kamieniem, ławką łuk kawałkiem wraku na którym mógłby usiąść
Podpłynął, po czym chwycił się pojazdu.
- Jakiś Rosjanin został daleko w tyle - odparł.
- raczej nic się nie stanie, jak go zostawimy - zaśmiał się.
Właściciel
Wszyscy za wyjątkiem, ponownie, Lukasa Smitha
Gdy już prawie wszyscy znaleźli się na plaży, Igor machnął do was dłonią po chwili zamyślenia, wskazując, że macie pakować się do ciasnego wnętrza helikoptera: — W takim razie wchodzić, Chris już na was czeka. Musimy polecieć jeszcze po tego debila, co został na statku. — Po głębokim głosie mężczyzny, dodatkowo zniekształconym przez hełm, nie można było poznać zbyt wielu emocji, choć jego słowa brzmiały tak, że nie chciało im się przeciwstawiać.
Jannet //popraw mnie jeśli się mylę //jako jedna z pierwszych weszła do helikoptera.
- Jeśli weźmiesz tego debila tutaj, to osobiście go zrzucę jak będziemy nad wyspą, by rozwalił się na lądzie - powiedziała do Igora.
Brock bez słowo zapakował się do helikoptera i zajął pierwsze-lepsze, wolne miejsce.
Nie chciał przecież niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi Igora. To mógłoby się dla niego źle skończyć, a puci puci Rudzielec chce jezzcze trochę pożyć
A Boris wszedł wraz z pozostałą dwójką do helikoptera.
-Tylko coś ten gnój powie o makaronie a go przerobię na pasztet.
Ray nie mając lepszego wyboru, wsiadł do helikoptera.
Próbowała wpakować się ze swoim bagażem. Zmieści się?
Iwo wślizgnął się do helikoptera, starając się jakoś wepchnąć między innych.
Szybciutko pobiegł do helikoptera i zajął miejsce.
Nie zwlekając dłużej, Corey wszedł do helikoptera, przy okazji się rozglądając w środku.
Właściciel
Jannet Johnson
— Jeżeli to zrobisz, to zaraz za nim polecisz ty i zamiast samotnego umieranie, będziecie umierać tam razem. Pociągająca perspektywa? — Odpowiedział Igor głosem, który jeżył włosy na każdej części ciała i łapał mrozem za serce. Komentarz Rosjanina przemilczał.
Wszyscy
Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta i szósta osoba. Na tyle było miejsca, licząc włącznie z bagażem Lily jako "osobą". Później zaczęły się klocki. Już długowłosy Iwo miał problem z deptaniem stóp innych osób, a Bubbles tylko temu problemowi wtórował. Prawdziwy strach miał opaść naszych pasażerów jednak dopiero wtedy, gdy... ekhem, czarnoskóra osoba o dużej objętości, to jest Corey, zapakowała się do środka, sąsiadując z dosłownie każdym. Niemniej, drzwi się zamknęły, skazując was wszystkich na przebywanie w środku. Przerażająca sytuacja. Niemniej, wraz z odcięciem was od zewnątrz, wirniki zaczęły obracać się szybciej i szybciej - wyglądało jednak na to, że wysłużona i przeciążona maszyna nie miała ochoty na oderwanie się od ziemi. Nie uległo to zmianie do momentu, gdy Igor uderzył w ekran z zegarami i całkowicie spokojnie wypowiedział: — Działaj suko. — Jak na życzenie, śmigłowiec błyskawicznie wzniósł się ponad ziemię i pilotowany przez potężnego Rosjanina, doleciał nad wpół-zatopiony jacht. Tam, Igor złapał długą linę w dłoń i spuścił ją przez uchylone okno wprost pod drzwi mostku. Nie uszło to uwadze Lukasa Smitha. Czyżby jego latający potwór go wysłuchał?!
Corey nie zwracał żadnej szczególnej uwagi na te chuchra. Nie Coreyego wina, że jest dużych gabarytów, to wina pysznego jedzenia z KFC. S do tego postarał się lekko, ledwo zauważalnie wgnieść w tego ruska. Niech ma nauczkę za to, że obraża kogoś takiego jak Igor. Ten mocarz zyskuje w oczach Struggsa każdą sekundą. Jeszcze trochę i Corey uwierzy, że ten koleś sobie podciera dupę Rękawicą Nieskończoności. Niemniej, stoi, wciąż dyskretnie zapoznając Rosjanina ze swoim ciałem, bardziej niż jest to w przypadku reszty pasażerów.
Jannet chętnie wywaliła by te nadmiarowe ilości osób, jednak wiedziała że inaczej ona wyleciałaby z nimi. No nic, musi przeboleć i poczekać aż wylądują na ziemi. Dziwne że ta czarna kupa mięcha wciąż ma czym oddychać...
Niezbyt pasowała mu sytuacja, w której się znalazł, ale siedział cicho, starając się nie narzekać.
Próbowała siedzieć spokojnie, nie przejmując się ciasnotą. Chociaż miło by było, gdyby się pospieszył...
Jak miło, że nie ma klaustrofobii~ siedzi spokojnie, chociaż musi przyznać, że siedzenie w takim tłoku nie jest zbytnio komfortowe, czy też przyjemne.
Siedział jak siedział, w myślach zaklinając otyłość czarnucha. Cholera, czym oni się tak tuczą w tej Hameryce? Taki spaślak mógłby starczyć chyba na tydzień dla kanibali.
Właściciel
Wciąż znajdujący się na jachcie fanatyk teorii spiskowych złapał się liny, na której to Igor podciągnął go o kilka metrów do góry. Niemniej, brodacz wciąż bujał się pod helikopterem. Odlecieliście w kierunku innej części wysypy.
Zmiana tematu, admin zaczyna.