[Przedsionek Świata Dantego]

Avatar Historyjka
Właścicielka
Śnisz.
Widzisz to miejsce.
Widzisz JEGO.
Nic nie zapowiada tego
Co zdarzyć się tu może.

Zdjęcie użytkownika Historyjka w temacie [Przedsionek Świata Dantego]

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

To nadal sen.
Czuł to całym swoim ciałem.
Lekkie uniesienie, rozmyte wizje...
Postaci ludzi mijające go pośpiesznie.

Brama otworzyła się przed nim ze skrzypnięciem. A na schodach przed budynkiem zobaczył... Amandę. Przecież ona nie żyje... Ale to nie ma znaczenia. To przecież sen, czego o dziwo chłopak był świadomy. Nie miał na sobie piżamy, a ubranie codziennego użytku i torbę/tornister na ramieniu/plecach. Dziewczyna o krótkich, sięgających ledwie połowy szyi, farbowanych na czarno włosach, pomachała do niego wesoło. Chyba chciała, żeby podszedł. Przeszedł przez bramę. Do środka. Do niej. Z dala od ludzi mijających go tłocznie od strony ulicy.

Avatar
Konto usunięte
Mimo tego, że nie można było wyciągnąć tego z zimnego jak zawsze spojrzenia Tima, chłopak odczuwał niezwykłe zadowolenie widząc ponownie Amandę. Jej widok oraz fakt, że na jego ramieniu leniwie zwisał tornister, przywołały nagle wiele wspomnień wspólnych spacerów do szkoły, podczas których Amanda opowiadała mu o masie rzeczy, które kompletnie go nie obchodziły a on tylko komentował wszystko złośliwie, jakby miał już jej dość. Ruszył wolnym krokiem w stronę dziewczyny. Gdzieś z tyłu głowy, coś mówiło mu, że przecież Amanda jest martwa, nie powinien iść w jej stronę. Ale przecież to tylko sen, prawda? Tutaj może wydarzyć się przecież wszystko.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Brama zamknęła się za nim. W tej samej chwili drzwi do rezydencji otworzyły się ze skrzypnięciem, a szponiaste, czarne ręce wysunęły się w kierunku Amandy. Nim jednak chłopak zareagował w jakikolwiek sposób, jedna z nich złamała czarnowłosą w pasie, druga za usta, zasłaniając je. Ta wyciągnęła tylko w przerażeniu rękę ku niemu... Po czym została wciągnięta wgłąb budynku, a drzwi zatrzasnęły się za nią. Powiało wokół lekkim chłodem, a niebo pociemniało, aż wszystko stało się szare. O bramę, którą Tim tutaj wszedł, opierał się teraz wysoki mężczyzna o długich, kruczoczarnych włosach i zmęczonym spojrzeniu. Uśmiechnął się lekko, choć w owym drapieżnym grymasie próżno by szukać wesołości. W swojej lewej ręce podrzucał rytmicznie podzwaniający niemiłosiernie pęk kluczy.
- Witaj - przemówił nieśpiesznie - Chcesz może wejść do środka i uwolnić swoją przyjaciółkę? - miał lekko zachrypnięty głos i opanowany, niemal lodowaty ton.

Avatar
Konto usunięte
No cóż, ten sen poszedł w całkowicie innym kierunku, niż Tim się tego spodziewał. Chłopak odczuł ogromną irytację z powodu tego, że tak dobrze zapowiadające się wizja senna została przerwana, nim nawet się dobrze rozpoczęła. Czy nawet jego własny mózg nienawidzi Tima do tego stopnia, że nie pozwala mu na żadne spokojne sny? Chłopak westchnął i spojrzał w kierunku mężczyzny opierającego się o bramę.
-Ta. Jasne. Czemu nie? - odpowiedział jakby lekko znudzony nadal nie do końca rozumiejąc, w jakiej sytuacji się znajduje.

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

- W porządku - mężczyzna wyciągnął rękę z kluczami w jego kierunku, z wilczym uśmiechem na dość bladej twarzy - Trzymaj. To są klucze od świata, który stworzyłem specjalnie dla znajomych i rodziny Amandy. Otwórz drzwi, wejdź do środka i wyjdź stamtąd wraz z Amandą. Jeśli przeżyjesz, a i ona dotrze z tobą do wyjścia - będziecie wolni. Jeśli nie - ona tu zostanie, a ty staniesz się na zawsze częścią tego świata. Takie są zasady gry. Umowa stoi? - istoty zgromadzone za bramą, wśród których jeszcze przed chwilą znajdował się Tim, zanim przeszedł przez bramę, podniosły swe krzyki, które z ludzkimi głosami nie miały nic wspólnego. Twarze owych istot były rozmyte, a ich ciała karykaturalne i powykrzywiane. Część z nich zdawała się chłopakowi znajoma, choć zapewne to tylko wytwory jego podświadomości, jedynie wykreowane na takie, które Tim znał.

Jurek:

Stała wśród krzyczącego tłumu. Z tej czy z tej strony czasami potrącił ją człowiek z głową jelenia lub faun z ośmioma nabrzmiałymi i przekrwawionymi oczami, jednak stała stabilnie, pomimo iż beton pod jej nogami zdawał się dziwnie miękki... To sen. Wiedziała o tym pomimo, iż osoby śniące zazwyczaj nieświadome są swojego śnienia. Przed jej oczami, tuż za gęstym tłumem dziwaków i straszydeł, za ciężkim ogrodzeniem przy którym rozmawiało dwoje ludzi, górowała potężna rezydencja, od której czuć można było taką... Mistyczną energię. Z nieznanych powodów, patrząc na budowlę, kobiecina w głowie słyszała te trzy słowa - "tam jest Amanda".

Avatar
Konto usunięte
Odruchowo drgnął słysząc odgłosy dochodzące zza bramy. Spojrzał w ich kierunku z lekkim wyrazem strachu na twarzy, po czym skarcił samego siebie w myślach za przestraszenie się zwykłych krzyków. Jego wyraz twarzy szybko wrócił do Timowej normy gdy chłopak podszedł wolnym krokiem do mężczyzny, by odebrać od niego klucz. Jako osoba, która rzadko ma oryginalne sny, Tim musiał pogratulować swojemu mózgowi za wymyślenie takiego scenariusza. O ile jest on dużo mniej przyjemny niż spokojne wspomnienie z Amandą, dawka przygody w snach nigdy nikomu nie zaszkodziła, prawda?
-Jasne. Coś jeszcze? - odpowiedział krótko na pytanie zadane przez mężczyznę i wyciągnął do przodu rękę, by odebrać od niego klucz.

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

Mężczyzna wręczył mu klucz, nie puszczając jednak od razu jego dłoni. Miał nienaturalnie zimną, wręcz lodowatą w dotyku skórę, której dotyk przyprawiał o ciarki i nagły, nieuzasadniony napad paniki.
- Jedna rzecz - jego uśmiech nagle poszerzył się, wręcz nienaturalnie, odsłaniając rzędy ostrych niczym brzytwy, zabarwionych czerwienią krwi zębów. W jego czarnych jak otchłań oczach nie było nic, poza obłędem, który rozsiewały samym swym spojrzeniem.
- Witaj w Świecie Dantego, Tim - jego dłoń zamieniła się w lepkie, czarne szpony, których ostre końce wbiły się chłopakowi w rękę, raniąc aż do krwi i dostarczając nienaturalnego bólu, który w śnie nie powinien mieć w ogóle miejsca. Istoty do ludzi niepodobne waliły wściekle pięściami w bramę, warczały, ryczały i skowytały, zażarcie chcąc rzucić się na nich, ale oddzielająca ich od Tima i zapewne Dantego (w końcu mówił, że to on stworzył ten świat) nie pozwalała im na to. Wystawiały łby, pazury i odnóża przez pręty ogrodzenia, o milimetry mijając dotykiem ciało Tima. Dante przekrzywił nienaturalnie głowę, tak, że każdemu normalnemu człowiekowi złamałby się kark.
- Miłych wrażeń - w tle rozbrzmiewał psychiczny, niemal opętańczy śmiech, mimo iż usta upiora nie otwierały się więcej, nie licząc tego przerażającego uśmiechu na jego szkaradnym, białym obliczu. Jego ciało na oczach Tima zaczęło gnić i rozpadać się, a odór był zbyt wyraźny jak na sen. Chwyt na ręce chłopaka poluźnił się, a po chwili w miejscu, gdzie stała mara senna, znajdowały się tylko gnijące kawałki mięsa i spasione, obrzydliwe karaluchy, biegające w tę i z powrotem, jakby to one były zagrożone.

Niemamnietu:

Sen. Zapadł w sen i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Stał po drugiej stronie zatłoczonej przez kreatury ulicy, a na jego oczach istoty człowiekowi niepodobne dobijały się do bramy, za którą stał jakiś czarnowłosy chłopak z kluczami w ręku, który wydawał się Lukasowi jakoś tak dziwnie znajomy. Bestie na ulicy miotały się i rzucały tak, jakby chciały rozerwać go na strzępy, na Lukasa zaś nie zwracając najmniejszej uwagi, jakby go tu wcale nie było. Może to i lepiej?
- Współczuję - odezwał się jakiś głos za jego plecami - Utraty najukochańszej siostry. Na pewno za nią tęsknisz, czyż nie? - czarnowłosy, z lekka niepokojąco blady mężczyzna uśmiechał się uprzejmie do Lukasa, lecz jego czarne, pozbawione emocji oczy przywodziły na myśl umarlaka, który dokonał żywota naprawdę paskudną, wręcz niewyobrażalną śmiercią.
- Mogę ci pomóc. W zamian za jedną grę.

Avatar
Konto usunięte
Zaledwie sekundę po tym, jak tajemniczy mężczyzna zniknął, Tim zrobił kilka szybkich kroków do tyłu, starając oddalić się jak najbardziej od bramy oraz resztek zgnitego, okrążonego przez karaluchy ciała. Nie zaszedł zbyt daleko, gdyż zaledwie po kilku takich krokach potknął się o swoją własną nogę i wylądował na ziemi. Nie miał jednak czasu wstać. Był zbyt zajęty gapieniem się w swoją rękę oraz próbą zrozumienia tego, co się przed chwilą stało. Porzucił nawet próby zachowania swojej zimnej maski. Oddychał bardzo głęboko i łatwo było określić, że jest okropnie przestraszony. Nie był on jednak tak bardzo przestraszony przez gnijące ciało mężczyzny czy te rzeczy za bramą. Tak, były one okropne, ale chłopaka zdecydowanie bardziej przeraziło uświadomienie sobie tego, że to wszystko może jednak nie być snem. Ten ból, ten smród i cała reszta były zdecydowanie zbyt prawdziwe, by być snem. Tim postanowił pozostać na ziemi jeszcze przez kilka dłuższych chwil, by móc się uspokoić. Następnie powoli wstał i przetarł swoją twarz dłonią. Zważywszy na to, że za bramą znajduje się cała masa tych dziwnych, krzyczących rzeczy, raczej nie uda mu się przez nią przejść. Udał się więc powoli w stronę jedynego innego wyjścia z tego miejsca, które widział, drzwi do rezydencji, w których wcześniej zniknęła Amanda. Mimo tego, że jego całe ciało okropnie trzęsło się ze strachu, na twarz Tima ponownie wróciło jego ikoniczne zimne spojrzenie.

Avatar
niemamnietu
J-jaką...? spytał przerażonym głosem

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

Po drodze do drzwi nie spotkało go żadne dodatkowe nieszczęście. Jedynie chłodny wiatr musnął delikatnie jego skórę, niczym kościsty dotyk śmierci na karku, a za sobą wciąż słyszeć mógł wściekłe zawodzenia tych dziwacznych kreatur za bramą. Dante wręczył Timowi cały pęk kluczy - zamek na drzwiach zaś był jeden. Czas zatem popróbować, czyż nie? Nic złego nie stanie się, jak użyjesz nie tego klucza co trzeba... Absolutnie nic, czyż nie?

Niemamnietu:

- W chowanego - uśmiech na jego wąskich, bladych wargach poszerzył się nieznacznie, podczas gdy nieznajomy przymrużył nieznacznie oczy, jakby w lekkim zadowoleniu wpatrując się w coś lub kogoś daleko za plecami Lukasa. Po chwili zaśmiał się i ponownie skupił wzrok na bracie Amandy. Miał głęboki, nieco ironiczny, ale w gruncie rzeczy dźwięczny śmiech. Pasował do całej jego postaci. Elegancki mężczyzna w garniturze, o długich, czarnych włosach i pustych oczach tej samej barwy. Gdyby nie te oczy i jego chorobliwie blada wręcz cera, można by go omyłkowo wziąć za zwykłego iluzjonistę... Jednak który cyrk zatrudniłby człowieka, którego sama obecność wzbudzała nawet w dojrzalszych ludziach niepokój?
- Boisz się mnie? - zapytał z rozbawieniem - Niepotrzebnie, chłopcze. To tylko sen. Zresztą, twoja siostra, Amanda... - urwał w połowie zdania, sięgając po coś do kieszeni marynarki - Mniejsza. Nazywam się Dante. Czy pragniesz odzyskać Amandę? Pragniesz ponad wszystko inne?

Creepy-chan:

Obudził go wrzask tłumu. Obudził? Nie, czekaj... To nadal był sen. To miejsce było rozmyte i pełne cudacznych wizji... Wizji, które coś mu przypominały, nawet jeśli nie był w stanie dokładnie powiedzieć co. Plecami dotykał czegoś twardego. Siedział pod drzewem, kilkanaście metrów od wściekłego tłumu kreatur, napierającego na bramę górującej ponad wszystkimi innymi budowlami w okolicy posiadłości. Widział także czarnowłosego mężczyznę, rozmawiającego z jakimś chłopcem po drugiej stronie ulicy i bliżej bramy oraz rozjuszonego tłumu abominacji.

Avatar
niemamnietu
T-tak... bardzo chciałbym ją odzyskać... Ale jak?

Avatar Creepy_Family
Arthur lekko ściągnął brwi, przeczesując dłonią roztrzepane włosy, jednocześnie zastanawiając się, czego znowu się naćpał, że zgotował sobie taki pokraczny sen. Po chwili krótkiego namysłu, nie mogąc sobie przypomnieć co zażywał przed snem, postanowił się podnieść. Gdy to już uczynił, otrzepał odruchowo spodnie, spojrzał na miejsce, w którym przed chwilą spoczywał i raz jeszcze skierował swój wzrok na tłum kreatur, który ani trochę nie napawał go optymizmem.
- Co do cholery. - wycedził do siebie pod nosem, tym razem wpatrując się już w mężczyznę rozmawiającego z chłopakiem.

Avatar
Konto usunięte
Tim westchnął spoglądając na trzymany w ręce pęk kluczy. Zacząc przyglądać się każdemu z nich z osobna, próbując dojść do tego, czy udałoby mu się wydedukować, który najbardziej pasuje do tych drzwi tylko na podstawie ich wyglądu. Jeśli tak, postanowi użyć tego klucza, który będzie najlepiej pasował do drzwi. Jeśli nie, no cóż, najwyraźniej będzie musiał zgadywać.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Niemamnietu:

- Widzisz tego chłopaka z pękiem kluczy w ręce? - pokazał palcem wskazującym na nieznajomego Lukasowi nastolatka, który wyglądał nawet znajomo... Wchodził właśnie po schodach posiadłości z rzeczonymi kluczami w ręku.
- Drzwi, które zaraz otworzy, prowadzą do stworzonego przeze mnie świata, gdzie przebywa także Amanda. Jeśli zgodzisz się wziąć udział w mojej grze, to jest - odnajdziesz Amandę i uciekniesz z nią, zanim znajdzie cię jeden z moich ludzi - przeprowadzę cię bezpiecznie przez bramę i również będziesz mógł się tam udać.

Creepy-chan:

Mężczyzna rozmawiający z chłopakiem pokazał palcem na posiadłość - konkretniej na czarnowłosego chłopaka, który prawdopodobnie zamierzał zaraz do niej wejść, gdyż szedł z pękiem kluczy w stronę wrót owej rezydencji. Arthur niewiele mógł wysłyszeć z rozmowy chłopca i tajemniczego, nieco upiornego mężczyzny w garniturze, ale jedno słowo wyłapał na pewno - "Amanda".

PizzaBoy:

Kluczy było konkretnie siedem, a każdy z nich był niemalże identyczny, poza drobnymi, ledwo dostrzegalnymi szczegółami. Na jednym widoczne były lekkie, niezbyt głębokie zadrapania. Na drugim osadziło się odrobinę sadzy i spalenizny. Na trzecim widniały ślady czerwonej substancji, do złudzenia przypominającej krew. Czwarty i piąty wyglądały całkiem zwyczajnie, ale jeden był ciepły w dotyku, drugi bardzo, bardzo zimny. Szóstego odznaczała cienka warstwa rdzy zgromadzona u nasady, siódmy zaś zdawał się jakby... Drżeć?

Avatar
Konto usunięte
Tim przyglądał się kluczom przez okropnie długą chwilę. Czemu ten głupi upiór dał mu ich aż siedem?! Chłopak wciąż nie do końca radził sobie z szokiem, który przed chwilą przeżył. Nie miał najmniejszej chęci na zabawę w szukanie odpowiedniego klucza. Czy nie byłoby dużo łatwiej po prostu otworzyć Timowi drzwi?! Zirytowany swą nieumiejętnością do wyboru odpowiedniego klucza zaczął zastanawiać się nad wybraniem jednego z nich losowo. Przypominając sobie jednak, co wydarzyło się przed chwilą, szybko porzucił tę myśl. Kto wie, co stanie się, jeśli Tim użyje złego klucza? Z braku lepszej opcji postanowił przyjrzeć się jeszcze dokładnie drzwiom, które planował otworzyć.

Avatar Creepy_Family
Nie miał w zwyczaju podchodzić do ludzi i wtrącać się w jakąkolwiek rozmowę, ale postanowił zbliżyć się do dwóch osób, które przynajmniej odrobinę bardziej od stworów, wyglądały jak normalni ludzie. Powolnym, spokojnym krokiem minął tłum kreatur, ciągle je obserwując, by w porę zareagować, gdyby któryś ze stworów nagle zechciał zwrócić na niego uwagę i wykonać jakiś gwałtowny ruch.

Avatar
niemamnietu
A co się s-stanie, jeśli m-mi się... nie uda...? Lukas się już poważnie niepokoił, nie miał najmniejszej ochoty w takie zabawy. Ale co jeśli to jedyna szansa na uratowanie Amandy? Chyba będzie musiał się zgodzić...

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

Drzwi wyglądały całkowicie normalnie. Ciężko było dojrzeć w nich cokolwiek szczególnego. Biała farba pokrywała je starannie, a zamek niefortunnie wyglądał na taki, do którego mógłby pasować każdy z posiadanych przez Tima kluczy.

Niemamnietu:

Mężczyzna uśmiechnął się drapieżnie.
- Wtedy po prostu się obudzisz z krzykiem, jak sądzę. W końcu to tylko zwykły sen, czyż nie tak, chłopcze?

Creepy-chan:

Ostatnie zdanie usłyszał także i Arthur. Udało mu się bezpiecznie podejść do rozmawiających, gdyż stwory zaaferowane taranowaniem bramy nie zwróciły na niego najmniejszej uwagi... Wszystkie, oprócz jednego. Mała "dziewczynka" o ptasim dziobie i chudych nóżkach patrzyła na niego smutno, ale nie rzuciła się nań ani nie wykazała żadnej agresji. Po prostu patrzyła.

Avatar
Konto usunięte
Tim nie miał zielonego pojęcia, którego z kluczy użyć. Jego wzrok na zmianę przechodził z dłoni, w której trzymał je wszystkie, na niedające mu żadnych wskazówek drzwi. Wyglądało na to, że nie zostało mu żadne inne wyjście, niż zdanie się na los. Nucąc w głowie jakąś wyliczankę, której nauczył się jako dziecko, ostatecznie wylosował klucz, który był zimny w dotyku. Niepewnie wyciągnął rękę, by włożyć go do zamka. Miał cichą nadzieję, że jego przypuszczenie są nieprawdziwe i nawet, jeśli użyje złego klucza, nic się nie stanie. Z drugiej strony był jednak przygotowany na bolesną śmierć. Wziął głęboki oddech po czym włożył klucz do zamka i spróbował otworzyć drzwi.

Avatar Creepy_Family
Przez chwilę zatrzymał na niej wzrok, ale widząc, że nie ma jakichś złych zamiarów, stanął w miejscu i włożył ręce do kieszeni, zerkając na rozmawiających. Czyżby to naprawdę był sen? Jeszcze tak bardzo realistyczny i szczegółowy nigdy mu się nie przytrafił... Więc albo ten gość ściemniał, albo leki, które zażył musiały mu naprawdę zaszkodzić.

Avatar Historyjka
Właścicielka
PizzaBoy:

Poczuł dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Zimny, mrowiący prąd zupełnie, jakby zimna, koścista ręka śmierci dotknęła jego pleców. Nic się jednak nie stało. Klucz przekręcił się w zamku. Drzwi skrzypnęły cicho, posłusznie, lecz ze złowrogim skrzypnięciem się uchylając. Wnętrze domostwa było ciemne, bez ani odrobiny światła. Gdzie okiem sięgnąć rozciągał się nieskończony mrok i złowroga cisza. Nawet istoty za bramą jakby ucichły. Ich głosy zdawały się Timowi dobiegać z oddali... W międzyczasie, poczuł, że jego ręka sztywnieje. Skórę wokół dłoni, w której trzymał klucz, pokrywał szron.

Avatar
Konto usunięte
Tim był przygotowany na zdecydowanie gorsze skutki użycia klucza, więc odetchnął z lekką ulgą widząc otwierające się drzwi. Wtedy jednak zauważył, że jego dłoń pokrywana jest przez szron i momentalnie znowu powróciły do niego negatywne myśli. Świetnie, użył złego klucza i teraz zamarznie. Umrze zanim uda mu się w ogóle wejść do tego świata Dantego, czy dokądkolwiek prowadziły te głupie drzwi. Szybko puścił zimny klucz i, przypominając sobie o tym, że jeden z.pozostałych kluczy był ciepły w dotyku, złapał go w otoczoną przez szron dłoń. Resztę kluczy wyrzucił na ziemię, by móc z użyciem wolnej ręki spróbować pozbyć się pokrywającego go szronu.

Avatar
niemamnietu
Ehh… Niech będzie... Kiedy zaczynamy?

Avatar JurekBzdurek
Jak bywa w śnie, pewnych rzeczy po prostu się nie kwestionuje, tylko przyjmuje. Ruszyła naprzód, w kierunku rezydencji, roztrącając po drodze dziwaków i pokraki, które stawały na jej drodze, bez słowa

Avatar Historyjka
Właścicielka
Creepy-chan:

Zapewne. Tymczasem para mężczyzn (czy raczej - mężczyzna i chłopiec) wyróżniająca się na tle dziwacznych, różnokolorowych istot, ruszyła w stronę bramy, a owe kreatury nawet na nich nie spojrzały.

PizzaBoy:

Klucz nadal był ciepły w dotyku i - na szczęście dla Tima - delikatny żar od niego bijący rozgrzał jego pokrytą szronem dłoń i wkrótce jego skóra powróciła do normalności. Z tym, że ciepły klucz szybko zrobił się gorący. Parzył!

Niemamnietu:

Wzrok Dantego powędrował ku ciemnowłosym chłopaku, otwierającym drzwi posiadłości. Uśmiechnął się krzywo, choć w owym uśmiechu próżno by szukać realnej pogody ducha.
- Możemy nawet teraz - powiedział, po czym ruszył poprzez tłum pokrak i monstrów, a te ustępowały mu z drogi bez słowa czy spojrzenia, wpatrując się (o ile dany stwór akurat posiadał oko lub oczy) w chłopca stojącego już u wrót.

JurekBzurek:

Dotarła w końcu do zatrzaśniętej, pozłacanej (lub na złoto pomalowanej) bramy, której zawiasy wyjadała już delikatna rdza. Za sobą zaś usłyszała kroki. A jeśli się odwróciła, jej oczom ukazał się wysoki, poważny mężczyzna w garniturze, charakteryzujący się trupiobladą cerą, długimi, czarnymi włosami i pustym wzrokiem, kontrastującym z jego opanowanym uśmiechem. Szedł on pośród owych dziwnych istot, a za nim widoczny był jakiś chłopiec... Jakiś chłopiec? Skąd! Przecież go znała! Był to brat świętej pamięci Amandy.

Avatar
niemamnietu
Lukas pobiegł w panice do wrót. Coś mu mówiło, że jeśli mu się nie uda to spotka go coś gorszego niż zwykłe zakończenie snu. Ale czy może tutaj umrzeć? Nie wydawało mu się to realne, ale na wszelki wypadek postanowił, że nie będzie zbytnio szaleć.

Avatar Historyjka
Właścicielka
Niemamnietu:

Miał jednak problem - brama była zamknięta, więc próbując przez nią przebiec w stronę wrót, o mały włos władowałby się na nią z impetem, gdyby nie... Staruszka, na którą wpadł zamiast tego. Oboje przewrócili się, Dante zaś pokręcił głową z dezaprobatą i lekkim, pełnym politowania uśmiechem na ustach.
- Może nie tak szybko, młodzieńcze.

Radiotelegrafista:

Sen - to pierwsze słowo, które przeszło jej przez myśl, kiedy otworzyła oczy. Leżała plecami na asfalcie, otoczona przez dziwne, dziwne stworzenia. Karykaturalne, ni to ludzkie ni to zwierzęce sylwetki ograniczały jej widoczność na cokolwiek innego niż pochmurne, szare niebo, wyraźnie kontrastujące z wielobarwnymi ciałami pokracznych kreatur i monstrów. Najbliżej niej znajdowało się niewielkie zbiorowisko krasnali, które byłoby całkiem normalne, jak na sen, gdyby nie ich popękana, porcelanowa cera, ciała pokryte mchem i z lekka niepokojące, intensywnie wybałuszone oczy, pozbawione źrenic i tęczówek, które zdawały się wpatrywać prosto w nią, w całkowitym milczeniu.

Avatar JurekBzdurek
-Lukas, ty mały gałganie, nawet w moim śnie sprawiasz kłopoty, zdolny jesteś, nie ma co- zrugała z uśmiechem chłopaka, po czym spojrzała spod zmarszczonych brwi na mężczyznę. Skrzywiła się. Już go nie lubiła -Kim jest ten gościu?- zapytała oschle

Avatar Radiotelegrafista
Kto do cholery marnuje pieniądze na tak okropne ozdoby ogrodowe?! Taka była pierwsza myśl, jaka zawitała w głowie Iris na widok krasnali. Chociaż tajemniczy nabywca niefortunnych figurek chyba musiał w końcu dojść do rozumu: Krasnale musiały być już dawno opuszczone, zapomniane. Podniosła się do pozycji siedzącej i pomachała dłoniom kreaturom, przy okazji dokładnie przyglądając się tym położonym dalej od niej.

Avatar
Konto usunięte
Tim ignorował ból jeszcze przez chwilę trzymając klucz. Chciał się tylko upewnić, że cały szron na pewno zniknął. Dopiero wtedy wyrzucił go na ziemię obok reszty kluczy. Zrobił krok do przodu, by wejść do środka, ale szybko się zatrzymał. Spojrzał w stronę reszty kluczy sprawdzając, czy i one zaczęły nagle mieć jakieś dziwne właściwości. Dla pewności ponownie przyjrzał się też swojej ręce przestraszony, że znowu porośnie ją szron.

Avatar
niemamnietu
Czekaj. Jak to w TWOIM śnie!? Panu Dante, co to ma być? Lukas nic nie rozumiał. Czy to możliwe śnić jeden sen w dwie osoby?

Avatar Historyjka
Właścicielka
JurekBzurek i Niemamnietu:

- Dante. Nazywam się Dante - odpowiedział kobiecie spokojnym tonem, po czym uśmiechnął się, z lekka upiornie. Jego wąskie wargi, wygięte w szerokim, z lekka krzywym uśmiechu, były tak spierzchnięte, jakby od wieków nie miał nic choćby wilgotnego w ustach.
- Pozwólcie, że wyjaśnię. To sen jednego z was - drugie jest jedynie projekcją umysłu śniącego, zaprogramowaną w taki sposób, żeby zachowywała się w taki sposób, jakby to był jej sen. Ja zaś jestem tylko elementem tego snu. Skromnym przewodnikiem, oferującym wam spotkanie ze świętej pamięci Amandą w zamian za jedną, krótką grę. Moje imię... Brzmi Dante - przedstawił się po raz drugi, co było dość... Dziwne, jednak nie aż tak, jak to, że spośród tłumu dziwolągów wypełznął wąż o metalicznej łusce i dwóch, uśmiechniętych karykaturalnie łbach i owinął się z wolna mężczyźnie wokół kostki, stale pnąc się ku górze, a on - nawet na to nie zareagował.

Radiotelegrafista:

Różowa łania o trzech, lśniąco-żółtych ślepiach. Garbate anioły, pozbawione oczu i grające na zakrwawionych harfach. Trzynoga ropucha o intensywnym, truskawkowo-czerwonym kolorze i zapachu zgniłej pomarańczy. Niebotycznie wysoka kobieta o ośmiu pajęczych ramionach i bez choćby jednego włosa na głowie...

Krasnale odmachały jej.

PizzaBoy:

Poza kilkoma oparzeniami - wszystko z jego ręką było całkowicie w porządku. A klucze... Leżały tam, gdzie je rzucił, nieruchome. Jak gdyby zawsze wszystko było z nimi w jak najlepszym porządku.

Avatar
niemamnietu
Eee… Dobra? Nie wiem jak pani, ale ja się czuje całkiem rzeczywiście. I mam wrażenie, że ten dziad próbuje po prostu sprawić, żebyśmy się nie przejmowali innymi ludźmi. Proponuje współprace. Pomożemy sobie wzajemnie i razem uwolnimy Amande. To jak?

Avatar
Konto usunięte
Postanowił pozostawić je na ziemi. Jeśli okaże się, że będą mu one jeszcze potrzebne, najwyżej się po nie cofnie. No chyba, że nie będzie już mógł tego zrobić. W takim przypadku będzie miał niemały problem. Z drugiej strony, podnoszenie tych kluczy może okazać się niebezpieczne, co już przetestował na swojej ręce. Tim wziął głęboki oddech i postanowił ruszyć wewnątrz budynku, którego drzwi właśnie otworzył. Nie odszedł jednak zbyt daleko od wejścia, czekał w miejscu, aż jego oczy przyzwyczają się do otaczającego go mroku.

Avatar Radiotelegrafista
Historyjka pisze:

Radiotelegrafista:

Różowa łania o trzech, lśniąco-żółtych ślepiach. Garbate anioły, pozbawione oczu i grające na zakrwawionych harfach. Trzynoga ropucha o intensywnym, truskawkowo-czerwonym kolorze i zapachu zgniłej pomarańczy.Niebotycznie wysoka kobieta o ośmiu pajęczych ramionach i bez choćby jednego włosa na głowie...


Zdjęcie użytkownika Radiotelegrafista w temacie [Przedsionek Świata Dantego]

NIE.
//

Na moment tępo wgapiła wzrok przed siebie. To nie są kiczowate ozdóbki. To zdecydowania nie są kiczowate ozdóbki. Sięgnęła prędko po swój zeszyt i ołówek, po czym napisała na kartce: "Chcecie mnie zabić albo skrzywdzić?" i pokazała otaczającym ją stworom.

Avatar Creepy_Family
//ok chwilę mnie nie było i sie zgubiłam
ch**owo, nie nadaję się do pbf'ów

Arthur przeklął w myślach, rozglądając się dookoła. Kompletnie nie miał pojęcia co ze sobą zrobić, aż w końcu postanowił podejść do owej bramy, nie widząc sensu w zagadywaniu do kogokolwiek, bo najwyraźniej był powietrzem.

Avatar JurekBzdurek
-Wszytko pięknie, trochę kiczowate, ale piękne, nawet nie wiedziałam, że umiem tak dobrze robić sny... Dante Algierhi?- kobieta skrzywiła się -A jakie ma to właściwie znaczenie! Niech będzie, dom otoczony przez jakieś abominacje i maszkary, koleś nazywający się Dante i upiorny dom, w którym mieszkają umarli. Wiesz co gościu? Wchodzę w to. Powiem Ci więcej. Gdyby to się działo nawet nie w śnie, gdyby ziemia się rozstąpiła i sam Belzebub albo Lucyper zaproponował mi kilka minut rozmowy z Amandą za moją duszę i wieczne tortury, to bym się zgodziła. Nie masz nawet pojęcia, ta dziewczyna...- głos jej się załamał -co konkretnie mam zrobić?

Avatar Historyjka
Właścicielka
Niemamnietu i JurekBzdurek:

- “Ten dziad”? - uniósł lekko brew. Wężo-podobne stworzenie wspięło się na jego ramiona i już miało zatopić w nim kły... Kiedy jednak Dante spojrzał na stworzenie, skóra dwugłowej bestii zmatowiała i pomarszczyła się, a po chwili... Znieruchomiała, jakby istota zamieniła się w kamień. Nie było to dalekie od prawdy, gdyż kiedy tylko czarnowłosy dmuchnął, gadzina rozsypała się w popiół i rozwiała na wietrze - Nietaktownie jest mówić między sobą o kimś, kto słucha, chłopcze. Twoja siostra była lepiej wychowana - stwierdził cicho, nie wracając jednak do nich spojrzeniem ani na chwilę. Odpowiedział jednak kobiecie, pomimo iż nie patrzył już na nią - Amanda znajduje się w tej posiadłości - pokazał palcem na budynek za bramą i to właśnie tam powędrował spojrzeniem - Musicie tam wejść, znaleźć Amandę i wyjść. Na tym polega ta gra - przy ostatnim zdaniu uśmiechnął się upiornie - Wpuszczę was za bramę, ale wiedzcie, że do samego końca gry nie będzie powrotu.

PizzaBoy:

Drzwi zatrzasnęły się za nim z trzaskiem. Podłoga wewnątrz zdawała się jakby... Śliska? W dodatku lekko drżała... Nie! Pulsowała - to zdecydowanie lepsze określenie. Pulsowała w rytm bicia serca. Bicia serca Toma. Czuł to całym sobą. I nagle... Wszystko ustało. Chłopak poczuł przeszywający ból w klatce piersiowej, a po chwili, będąc na skraju przytomności... Poczuł, że traci grunt pod nogami.

//Zmiana tematu.

Radiotelegrafista:

Krasnale pokręciły przecząco głowami. W lewo. W prawo. W lewo. Kobieta bez włosów spojrzała na nią pustym wzrokiem, jednak nie odpowiedziała, zaś pozostałe istoty zdawały się nie dostrzegać dziewczyny, zapatrzone w jakiś punkt w oddali, którego ona nie widziała.

Creepy-chan:

Postaci odsuwały mu się z drogi. Prawie wszystkie... Gdyż kilka metrów od bramy poczuł, że czyjaś lodowata, tycia rączka, trzyma jego nadgarstek. To była ta dziewczynka z wcześniej. Ta sama, która wcześniej jako jedyna go nie ignorowała.
- Nie idź tam... - szepnęła cichutko - ...ten pan cię zabije. To jego gra. Uciekaj..!

Avatar
niemamnietu
Dobra, sry... A teraz mów jak tam wejść. I nie obchodzi mnie to, że jestem niemiły. W końcu według ciebie mogę nawet nie być prawdziwy. Więc mam wywalone. Gadaj jak dojść do Amandy.

Avatar Creepy_Family
Wzdrygnął się lekko i spojrzał na nią. Nigdy nie lubił dzieci, tych zwyczajnych, rozwydrzonych i rozkapryszonych. Ta dziewczynka zaś wzbudziła w nim ciekawość, pomijając chęć wyszarpnięcia dłoni. - Gra? Czyli to jednak nie sen? - przekrzywił głowę. - Dokąd mam uciec?

Avatar JurekBzdurek
-Luciu, dziecko drogie, zamilcz, bo działasz mi na nerwy- prychnęła na dzieciaka tonem który wskazywał, że myśli o czymś zupełnie innym -Dobrze, panie Algierhi, otwieraj to dziadostwo- strzyknęła palcami prostując ramiona

Avatar Historyjka
Właścicielka
Niemamnietu i JurekBzurek:

Bez słowa dotknął bramy opuszkami palców, a ta otworzyła się z przejmującym piskiem, który spłoszył stado kruków, gniazdujące na pobliskim drzewie. Następnie odsunął się i przepuścił ich w absolutnym milczeniu. Zdawać by się mogło, że powietrze wokół jakby zgęstniało... A może to tylko złudzenie? W końcu to podobno tylko sen... Tylko sen.

Tylko sen.

Creepy-chan:

- ...daleko stąd... - kiedy mówiła, jej usta, a w zasadzie - dziób - nie poruszały się niemal w ogóle. Patrzyła jednak na niego smutno - najrozumniej ze wszystkich maszkar dookoła.
- ...gdzieś, gdzie cię nie znajdzie... Dante jest..! - przerażona puściła go i cofnęła się o krok, kiedy wypowiedziała to imię. Spojrzała gdzieś w stronę bramy i zaczęła coś mamrotać o imieniu, po czym czmychnęła między tłum, biegnąc tak szybko na swoich chudych, koślawych nóżkach, jak tylko mogła. Co mogło ją tak przestra-- Chłopak poczuł na plecach lekki dreszcz, jakby ciężar czyjegoś spojrzenia i nim się zorientował, obejrzał się w tamtą stronę. Wysoki, sztywno wyprostowany mężczyzna o bladej cerze i czarnych, niemal martwych oczach, wpatrywał się lodowato w miejsce, gdzie przed chwilą stała dziewczynka. Po chwili jego wzrok... Przesunął się na Arthura.

Avatar JurekBzdurek
By dodać sobie i chłopcu odwagi ruszyła szybko, energicznie przed siebie, pogwizdując pod nosem swoją ulubioną fińską polkę, kierując się w stronę drzwi do budynku

Avatar Creepy_Family
Momentalnie zesztywniał, czując, że nic dobrego to nie wróży. Zerknął jeszcze pobieżnie za dziewczynką i znowu spojrzał w stronę mężczyzny, gdzieś w tyle głowy błagając, by już go tam nie było. Ten "sen" coraz mniej mu się podobał.

Avatar
niemamnietu
Lukas pobiegł szybko przed siebie, pilnując, żeby nie zgubić swojej towarzyszki.

Avatar Historyjka
Właścicielka
JurekBzdurek i Niemamnietu:

Kiedy doszli do drzwi, te były już zamknięte. Na ziemi zaś leżał pęk kluczy, po którym pełzały, wiły się i pełzały różnego rodzaju robale - od zwykłych dżdżownic po kilku centymetrowe karaluchy. Ale co to dla Lukasa-Łowcy-Owadów i nieustraszonej emerytki?

Creepy-chan:

Nie było go tam.

Absolutna cisza.

Tylko ptaki...

Krakały gdzieś w górze.

Avatar JurekBzdurek
Co za paskudztwo. Kobieta szybkim, energicznym ruchem nadepnęła na klucze by pozbyć się wstrętnych zwierząt

Avatar Creepy_Family
Uśmiechnął się w lekkim grymasie, ale też nie cieszył się zbytnio. Po prostu znowu ruszył w stronę stronę bramy, ostrożnie mijając pokraki.

Avatar
niemamnietu
Lukas sięgnął po swój sprey na robale i spryskał nim podłogę. Dobra, już ich nie ma. Na szczęście ostatnio zmieniłem środek w środku na kwas siarkowy. Teraz pytanie, który klucz otwiera te przeklęte drzwi?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku