Właścicielka
Psychopata:
Leżał na (jak się okazało) nie jednej, ale dwóch osobach. Powykrzywiane ciała, jedno bez oczu, w zaawansowanym stanie rozkładu, zżerane przez robactwo. Ta, która nie miała oczu, zdawała się trzymać tą drugą. Jakby przed śmiercią starała się powstrzymać ją przed ucieczką... a może nawet to ona własnoręcznie ją zabiła?
Degant:
Nagle... wszystko ucichło.
Zamazane postaci rozstąpiły się. Stał pomiędzy nimi mężczyzna, zdający się mieć późną dwudziestkę lub wczesną trzydziestkę na koncie, o kruczoczarnych, półdługich włosach i czarnych, chłodnych oczach. Uśmiechał się lekko, niczym... wilk, spoglądający z politowaniem na bezbronną ofiarę. To była jedyną postać, której twarz widziała wyraźnie. Jakby jedyna realna.
...gdzieś w tle zaczęła grać pozytywka...
Miał ochotę zwymiotować. Teraz był już pewny, że to nie jest jego świat, znał zbyt wiele tytułów z tagiem isekai. Tylko dlaczego trafił do horroru! Jest tyle światów fantasy, a on musiał trafić tutaj! Koszmarne miejsce. Wstał i jeszcze raz spojrzał na te trupy. Po co ktoś miałby kogoś zabić, by po chwili samemu umrzeć. I te robaki? Koszmarne, paskudne i zalatujące kiczem miejsce! Chwila, ludzie po śmierci naprawdę są zżerani przez robaki!
Odszedł kawałek od trupów, takie umarlaki mają tendencje do wstawania. To teraz wypadałoby się zorientować sytuacji jakiej się znalazł. Rozejrzał się.
Sarah z przerażeniem spojrzała na mężczyznę, ponownie zaczęła się nerwowo rozglądać po okolicy szukając miejsca gdzie mogłaby się schować lub dokąd mogłaby uciec..... ale na razie.....
- Ehm ek k-k-kim je-j......- ucichła na chwilę po czym - zaczęła od nowa - Kim jesteś? - zapytała się mężczyzny.
Właścicielka
Degant:
- Nazywam się Dante - odrzekł ze spokojem mężczyzna - Nie masz się czego bać. To tylko sen. Pozwolisz? - wyciągnął do niej rękę. Tymczasem postaci zaczęły się do niej zbliżać. Widziała powykrzywiane, toczące pianę pyski, szpony długie do ziemi, przekrwione ślepia i nienaturalne barwy... osaczały ją jak zwierzynę łowną!
Psychopata:
A może... Ta bez oczu była już dawno martwa, kiedy dorwała tą drugą?
Znajdował się pośrodku asfaltowej drogi. Po jednej jej stronie widniała monumentalna posiadłość otoczona złotą bramą... po drugiej zbiorowisko strasznych kreatur otoczało coś lub kogoś.
Droga. Jakim cudem jeszcze nic go nie potrąciło? Wracając , posiadłość czy tłum. Póki nie znajdzie przycisku respawnu to może nie będzie bawił się w bohatera. A może pójść w pole? Nie, nie, nie. Takie schorzenie z fabuły w filmowych horrorach zawsze kończy się źle, postacie giną bez wieści. Ruszył do budynku.
Właścicielka
Trafił na zamkniętą bramę. Wisiał na niej łańcuch z kłódką uniemożliwiający wejście... czekaj, czy to nożyce do metalu tam dwa metry dalej? Unikatowy item, warto dodać do swojego ekwipunku.
//Historyjka, zje*ie, horror nie gra, horror nie gra, skup się zanim pojawi się Mario *gada do siebie kołysząc się w przód i w tył pod kocykiem z telefonem w ręce niczym jakiś no-life, którym przecież jest, więc to nic dziwnego, proszę się rozejść*
//Ale takie prowadzenie pasuje do tej postaci. //
Nożyce do metalu? Świetnie! Chociaż chyba nie będzie dobrym pomysłem włamać się na jakąś pustą posiadłość. Tak się połowa horrorów zaczyna! Odwrócił się do tamtej grupki. Zresztą jak tu zostanie to pewnie też go to spotka. Lecimy za fabułą! Podniósł nożyce i... Chwila, chyba nie jest na tyle silny by to mu się udało? Mimo tego spróbował przeciąć łańcuch albo kłódkę.
Sarah spostrzegając straszliwe postacie spojrzała na Dantego tylko przez chwilę po czym mocno go chwyciła podaną do niej dłoń.
Właścicielka
Psychopata:
Łańcuch opadł przeciętny na asfalt.
Degant:
Kiedy tylko złapała Dantego za dłoń bestie zatrzymały się w bezruchu, jakby zawahawszy się. Potem się cofnęły. Krok. Drugi. Trzeci. Czyżby... bały się go?
Sarah, spoglądając na stwory i na osobę którą obecnie trzymała za dłoń, doszła do pewnej nader oczywistej konkluzji, mianowicie jest w bardzo wielkim niebezpieczeństwie oraz w sytuacji gdzie będzie musiała wybierać jaki typ trucizny ma wypić.
Ta rewelacja sprawiła że dziewczyna zaczęła krzyczeć wewnętrznie jeszcze bardziej niż do tej pory.
No to w drogę, bo przygoda czeka! Chociaż w tym wypadku nie brzmiało to zbyt dobrze. Ruszył do posiadłości.
Właścicielka
Degant:
- Boisz się mnie? - uśmiechnął się lekko - To naprawdę niekonieczne, moja droga. Chodź że mną - delikatnie pociągnął jej rękę, prowadząc ja w stronę bestii... które zaczęły się wić. Krzyczeć, wrzeszczeć, warczeć i skowyczeć z bólu. Gdy osoba, przedstawiająca się jako Dante, zbliżała się do nich, z ich ciał buchała para i dym. Zupełnie jakby sama jego obecność jest wypalała. Dosłownie. Powoli. Boleśnie.
Psychopata:
Widniały przed nim potężne, dwuskrzydłowe drzwi wyrzeźbione w dębie, o mosiężnych, zdobionych klamkach.
Na ziemi zaś leżały trzy klucze.
Złoty - pięknie wypolerowany i błyszczący.
Srebrny - nadkruszony w okolicach trzonka.
Brązowy - dotknięty przez ząb czasu rdzą.
Lecz zapewne tylko jeden pasował do zamka w drzwiach. Musiał ktoryś wybrać.
Jakoś tak przyszło mu do głowy, że niebezpiecznie będzie się pomylić. Pierwszy nie wyglądał na często używany, zresztą złoto nie jest chyba dobrym materiałem. Jak drugi był nadkruszony to mogla być to skaza użytkowa. A zardzewiały klucz, to znaczy dawno nie używany klucz. Srebro czy Brąz. Do mosiądzu bardziej pasuje brąz, w końcu oba to stopy miedzi. Drzwi wyglądały na często używane, czy raczej na nieruszane od lat?
Dziewczyna spróbowała jakoś zasłonić sobie uszy by przynajmniej w jakimś minimalnym stopniu zagłuszyć ten straszliwy, pełen bólu jazgot. Co do strachu który odczuwała w stosunku do "Dantego" w tej chwili...... no cóż ten się nie umniejszył....wręcz przeciwnie teraz się go jeszcze bardziej bała widząc jego efekt na bestiach.
Właścicielka
Psychopata:
Zadbane, ale bez wątpienia używane.
Degant:
Przeszli przez tłum bestii na drugą stronę. Stali teraz na asfaltowej drodze, spowitej lekką mgłą (a może był to ów dym z nadpalonych ciał potworów), a przed nimi malowała się monumentalna posiadłość otoczona złotą bramą w bogate zdobienia. Krzyki przyciszyły się gdzieś za nimi.
Szczęka Sary opadła na ziemię kiedy to zobaczyła posiadłość. Nigdy czegoś takiego nie widziała.... chociaż ten widok skojarzył się jej z jedną z kampanii D&D którą rozgrywała wraz z członkami kółka pisarskiego..... było to o opętanej przez diabły posiadłości która więziła starego wampira, ten jednak chciał uciec więc zwabił grupę poszukiwaczy przygód (To jest graczy) tam by przy ich "pomocy" wyrwać się stamtąd.......
....
....
....
O czym ona myślała znowu? O tak o posiadłości....
Sarah obróciła głowę w stronę Dantego
- Czy t-t-to je-je-je-jest twwwwój dom?
Srebrny. A może jednak złoty? Ale czy wtedy byłby taki zadbany? Nie, lepiej spróbować ze srebrnym. A może drzwi wcale nie są zamknięte na klucz? Spróbował je otworzyć, a jak nie da rady to przekręci się zamek srebrnym kluczem.
Właścicielka
Psychopata:
Zamknięte. A więc musi użyć klucza.
Degant:
- Zgadza się. Robi wrażenie? - uśmiechnął się lekko, puszczając jej dłoń - Ogrody wyglądają jeszcze okazalej. Pełno tam czarnych i błękitnych róż, śnieżnobiałych altan okalanych przez bluszcze i fontann z antcznymi rzeźbami. Mojego projektu.
Szkoda. Czas zaryzykować! Spróbował przekręcić zamek srebrnym kluczem.
Dziewczyna spojrzała na niego, oczy szeroko otwarte w zdziwieniu
- Oh....ohh....twojego projektu? A czy przypadkiem czarne r-r-róże nie są może.....no....no ten tego ehm złym znakiem, czy coś w tym rodzaju? Znaczy.... nie krytykuje a-a-ani nic tylko tak-tak m-m-m-mówię.....
Właścicielka
Degant:
- To także symbol nowego początku i odrodzenia. Ale masz w sporej mierze rację. Wielu ludzi identyfikuje czarne róże z pożegnaniem tudzież rozpaczą.
Psychopata:
Usłyszał cichutki szczęk zamka.
//Edit. To autokorekta przeinaczyła nick.
Tak w sumie to się tego spodziewał. Prawdopodobnie każdy z tych kluczy obróciłby zamek. Tylko co znalazłby za drzwiami w każdym przypadku? Na pewno nie to samo. Otworzył drzwi.
Właścicielka
W środku nie dostrzegł nic poza egipskimi ciemnościami spowijającymi wnętrze.
- Oh....ooh ok..... ehm t-t-to ehm hmh idzie tam? - Zapytała się dziewczyna czerwieniąc się przy okazji.
Zły klucz, zły klucz! Chciał zamknąć drzwi ale się powstrzymał. Jak na razie jest tylko ciemno? Pochopnie by postąpił gdyby otworzył drzwi innym kluczem od razu, a co byłoby gdyby się okazało ze srebrny klucz uległ uszkodzeniu, a okazałby się właściwą opcją? Ścisnął mocniej nożyce do metalu i przyświecił sobie telefonem.
Właścicielka
Degant:
- Mogłabyś wyrazić się klarowniej?
//Żeby była jasność - twoja postać nie widzi postaci Psychopaty dopóki nie napiszę, że ktoś tam był przy drzwiach. Ta tutaj rzeczywistość rządzi się swoimi prawami.
Psychopata:
Światło padło na twarz. Opanowaną, dziewczęcą twarz, wpatrującą się w niego z powagą figury woskowej. Twarz wydała mu się dziwnie znajoma... nim jednak zdążył się jej doķładniej przypatrzeć, postać cofnęła się w mrok i zniknęła mu z oczu. Jakby gdyby nigdy jej tu nie było.
Sam również szybko się cofnął. To nie było normalne. Nie było, prawda? Ale skoro ona tam przeżyła, to albo jest bezpiecznie, albo to ona jest niebezpieczna, a wtedy przynajmniej wie czego się spodziewać. Ewentualnie tan świat ma słabe jumpscare'y. Wszedł do środka nadal świecąc sobie telefonem i nadal trzymając nożyce w gotowości. Będzie trzeba znaleźć lepszą broń, tak swoją drogą.
Dziewczyna zaczerwieniła się jeszcze bardziej
- No.... eh no bo tego....stać tu ...jakby nie..... ehm.....czy zaraz wejdziemy do środka? Znaczy nie popędzam ani nic....he he he...
Właścicielka
Psychopata:
Drzwi zatrzasnęły się za nim.
Utknął gdzieś pośrodku ciemności.
//Zmiana tematu. Będzie niedługo nowy.
Degant:
- Naturalnie - uśmiechnął się - Ale skąd te nerwy, moja droga? Naprawdę nie masz się czego obawiać. Przecież nie gryzę.
// Nie gryzie, jedynie rozrywa na kawałki. //
// Jednocześnie mnie poprawiłaś i potwierdziłaś moje stwierdzenie. Nieźle.
Właścicielka
//Jestem perfekcjonistką. Jak w cytowaniu mi tylko dwa słowa przechodziły na nową linijkę to musiałam to poprawić. Nie ze względu na błąd w zdaniu, tylko właśnie na estetykę wizualną. Taka to właśnie jestem.
- S-s-s-skąd? Tamte bestie i ..... i ....i ehm szepty.... ty je ...... coś im zrobiłeś....... ty nie ..... jakbyś je palił żywcem. Jak mam być spokojna w takiej sytuacji?!
Właścicielka
- Hm? - zrobił teatralnie zdziwioną minę - Szkoda ci tych szeptów, przed którymi zatykałaś uszy? Współczujesz potworom, których się na tyle bałaś, by podejść do mnie miast pozostać w ich towarzystwie?
- T-t-to nie to... ty...... ty.....ehh nie wiem gdzie jestem, co się dzieje, nagle są tam szepty, potwory, nagle się pojawiasz ty i je zabijasz w ... taki sposób.......... ja już jestem zmęczona.....
Właścicielka
- Zmęczona we śnie? Osobliwe zjawisko.
- Nie tak osobliwe jeśli....... czekaj.... w ŚNIE?!
Właścicielka
- W śnie - powtórzył ze spokojem - To nadal sen, moja droga. Absolutne nic ci nie grozi. Leżysz nadal w swoim łóżku, a noc jeszcze młoda - oznajmił z lekkim uśmiechem.
W tym momencie Sarah się całkowicie zacięła próbując przetrawić tą informacje. Jeżeli to prawda i jest to sen oraz teraz wie że to jest sen...... czy to oznacza że to jest "Świadomy Sen"? Że może w teorii zrobić co chce teraz?
By przetestować tą teorię dziewczyna spróbowała znaleźć w kieszeni swojej bluzy miecz należący do jej postaci z ostatniej kampanii D&D, Paladyna Virgiliusa Hacke. Jeśli rzeczywiście jest to świadomy sen w którym może zrobić cokolwiek to rękojeść miecza winna sama pojawić się jej w ręce a całe ostrze wyjedzie z kieszeni, jakby ta była bez dna.
Właścicielka
Stało się według jej życzenia. Czarnowłosy mężczyzna zaś jedynie patrzył na nią z niemym, uprzejmym zainteresowaniem. Jakby obserwował dziecko, które właśnie otrzymało od rodziców nową zabawkę.
Sarah obejrzała ostrze w swoich dłoniach
- Czyli jednak to prawda..... ja naprawdę śpię........ ale..... ale w takim razie czym były te istoty? I czemu te szepty..... brzmiały jak by się o mnie martwiły?
Właścicielka
Wzruszył ramionami.
- Może głos twojej podświadomości? Nie masz żadnych problemów w świecie poza snem, żadnych zmartwień ni trosk?
- Nie bardzo, nic poza tym że ehm mam trochę trudno...- Wtem Sarah zamilkła, przemknęła oczy i spojrzała prosto na Dantego - Czekaj skoro to jest mój sen, to kim ty jesteś Dante? I co tu robisz, Ty i twoja posiadłość?
Właścicielka
- Za wiele kombinujesz, moja droga - uśmiechnął się i przyłożył palec wskazujący do ust. Jego twarz, włosy, oczy, a nawet ubrania się zmieniły. Stała przed nią Amanda. Potem Matthew. Ellen. George. Susan. Daniel. Mama. Tata. Następnie wrócił do postaci "Dantego". Odjął palec od ust i przekrzywił głowę.
- Mogę być kimkolwiek. Imię, twarz, wiek... w świecie snu to kompletnie nieistotne. Nie skupiaj się na takich drobiazgach.
- Ehm oh ahm ahm oh ehhh ok - wymamrotała zakłopotana dziewczyna - To..... teraz ehm wejdziemy do tej posiadłości?
Właścicielka
Degant:
- Jeśli takie jest twoje życzenie.
Uśmiechnął się do niej lekko, po czym skierował się w stronę złotej bramy.
Gunzi:
Ekaf ocknął się na betonie, dłonią dotykając czegoś... właśnie. Czego? Ciepłe i miękkie, ruszało się lekko w górę... i w dół... w górę... i w dół... Jakaś istota żywa? Człowiek?
Władca:
Gdy otwierał oczy, towarzyszyło mu niejasne przeczucie, że to nadal sen. Pierwszym zaś co zobaczył była fioletowa żyrafa o dwóch głowach, nachylająca się nad nim z zaciekawieniem. Dobrze, więc albo to sen, albo przedawkował coś poważnie. I te wyłupiaste oczy stworzenia...
Wiewiór:
Freddy'ego obudziło donośne krakanie kruków... choć obudziło to mocne słowo. Instynkt podpowowiadał mu, czuł to niemal w kościach, że to nadal tylko kolejny sen.
Zaniepokojony, podniósł się szybko do siadu, cofając dłoń i zerkając na to coś, co przed chwilą dotykał.
Konto usunięte
Morfeuszu, ku*wa, nie przesadzaj.
Ale żyrafka fajna. Nie zdziwiłbym się gdyby mnie zjadła. Wstałem i rozejrzałem się po tej nieszczęsnej Hiperborei.
Sarah przez chwilę popatrzyła na Dantego w kompletnej ciszy, lecz po chwili poszła za nim.