Kosmiczny wrak ,,Nikąd"

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Nic w tym aż takiego niezwykłego, Vaerku. - odpowiedziała, siląc się na nieśmiały uśmiech - Nie dość, że mnie ocaliłeś, to dodatkowo okazałeś się odstający od porządku bardziej niż myślałam. A odmieńcy, tacy jak my, powinni trzymać się razem, co nie?
Halfgrim
Halfgrim dokonał tego bardzo zręcznie i nawet miałby okazję na użycie swojej broni białej w bezpośrednim starciu, lecz nagle zdarzyka się rzecz nieoczekiwana. W ciągu kilku sekund z głebi tunelu rozległy się strzały z karabinu szynowego, zaś wszystkie pozostałe szarżujące Nekromorfy padły martwe. Nawet ten będący kilka kroków od Halfgrima i jego towarzyszy broni, który rozbryzgał zawartość swojej czaszki ba obrońców.
Pomijając ogólną obrzydliwość tego zjawiska, to Halfgrim i reszta mogli przyznać, że ktoś ułatwił im robotę. A do tego miał celne oko. Poza tym, chyba zaraz go spotkają, gdyż na granicy szperacza pojawia się drobna, acz wysoka sylwetka z wyraźnie zarysowanym dwoma parami rąk i karabinem, wyglądająca tak jakby coś za sobą ciągnęła..

Avatar Andrzej_Duda
-Tak... Odmieńcy. A czy zauważyłeś, że ja mam skórę podzieloną dwoma kolorami, a ty jesteś, za przeproszeniem, hybrydą dwóch ras? Naprawdę niezwykły zbieg okoliczności, Isztar, nie sądzisz? -odpowiedział Vaerk, spokojnie przy tym gestykulując.

Avatar PanSzakal
Może i ułatwił ale przy okazji zepsuł dobrą zabawę w najciekawszym momencie. Ale nie ukrywając ten ktoś ma niezłe oko i na pewno umie strzelać. Tym krótkim pokazem umiejętności osoba ta zaimponowała Halfgrimowi.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Tak... to naprawdę ciekawe zrządzenie losu. - odpowiedziała z mieszaniną zaciekawienia, ale też lekkiej.. wesołości? - Do tego oboje jesteśmy w jakimś stopniu Eterycznymi, którzy ze względu na fatum wylądowali w tym miejscu...
Halfgrim
Mimo wszystko, Halfgrimowi pozostaje to tylko przeboleć, ewentualnie zaczekać i zamienić kilka słów ze strzelcem...
Po kilku sekundach ten, zdaniem Halfgrima niepotrzebny, wybawca pojawił się w snopie światła w całej okazałości:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
A ściślej mówiąc, to niepotrzebna wybawczyni, gdyż to na pewno była Kasathianka. W jednej parze swoich rąk trzymała wciąż nagrzany, wręcz emanujący światłem, karabin szynowy, zaś drugą parą próbowała ciągnąć prowizoryczne sanie, na którym znajdowała się nieokreślona rzecz pokryta brezentem.
-O ku*wa, Kasandra! - odezwał się pozytywnie zaskoczony jeden ze strażników, po czym odezwał się do Halfgrima- To znalazłeś swoją przewodniczkę, pancerny chłopie!
Byłby to powód do dumy, gdyby nie jeden mały szczegół, który ,astsnawiał najemnika. Chodzi o ładunek tej całej Kasandry, który w miarę zbliżania się jej do barykady coraz bardziej przybierał kształt człowieka. Do tego.. widać było, że się rusza lecz w ograniczony sposób, jakby był mocno spętany..
W końcu Kasandra dotarła ze swoim ładunkuem do samej barykady i odezwała się.
-No, panowie, postrzelaliście sobie co?
Na to strażnicy przytaknęli, a zaraz potem ona sama odezwała się do Halfgrima.
-Te, Żelaźniak! Byłbyś łaskaw pomóc damie w wniesieniu jej bagażu? Mam coś wam wszystkim do pokazania..

Avatar Andrzej_Duda
-Tak, niezwykle ciekawe zbiegi okoliczności... Nie wspominając już o tym, że oboje dość dobrze znamy się na psionice. Ja oczywiście bardziej, z oczywistych powodów, ale ty również wiesz to i owo... Ale teraz muszę się spytać - Jak się czujesz, moja droga? - rzekł Vaerk troskliwym i jednocześnie radosnym tonem jednocześnie.

Avatar PanSzakal
- Oczywiście - odpowiedział uprzejmie wychodząc za barykadę. Natychmiast podszedł do Kasandry by pomóc jej w niesieniu owego "bagażu"

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Chyba.. chyba lepiej. - odpowiedziała, najpierw nieco niepewnie, pod koniec jednak z okazjonalnie przebijającą się nutą wesołości - Mimo tego wszystkiego, czuje się dobrze. Zwłaszcza.. przy tobie.
Halfgrim
Kiedy Halfgrim podszedł bliżej awanturniczki, mógł przyjrzeć się bliżej zarówno Kasathiance, jak i jej ,,bagażowi". O ile sama Kasandra nie wyróżniała się niczym szczególnym, poza byciem kosmitką i niezwykle celnym okiem, to już jej ładunek - jak najbardziej. Po obejrzeniu z bliska najemnik mógł być pewien, że na improwizowanych saniach znajduje się przykryty brezentem człowiek. Do tego wciąż ruszający się.
-No, znalazł się jakiś dżentelmen. - odezwała się nieco szyderczo, po czym dodała poważniej - W takim razie bierz to i przerzucaj za barykadę. Musicie wy wszyscy to zobaczyć.

Avatar Andrzej_Duda
-Bardzo się cieszę, że lepiej się czujesz po tym wszystkim. Z tego, że pasuje Ci moje towarzystwo również. Bo wiesz, nie każdemu pasuje towarzystwo czterorękiego kolesia, którego skóra jest podzielona na dwa kolory. - odpowiedział żartobliwie Vaerk.

Avatar PanSzakal
- Jak sobie szlachetna dama życzy - odparł żartobliwie podnosząc owe sanie by przerzucić je za barykadę, ale zrobił to ostrożnie, w końcu nie wiadomo co lub kto to może być.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Tak samo, jak nie każdemu pasuje towarzystwo hybrydy, czy, jak to mnie częściej nazywano, ,,obrzydliwego mieszańca". - odpowiedział z pewnym przygnębieniem, odchodząc na kilka kroków od Sharmata - Ale póki co, to się minimalnie zmieniło..
Halfgrim
Podniesienie owych sań nie sprawiło problemów najemnikowi zakutemu w pancerz wspomagany żadnych problemów. Lecz w tym wszystkim pojawił się jeden mankament. Znajdująca się na nich nieokreślona dokładnie istota zaczęła głośno skrzeczeć i charczeć, jednocześnie mocniej wierzgając. W końcu ,,pasażer" po kilku sekundach zrzucił brezent, odsłaniając swoje do niczego niepodobne oblicze:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
Ten wyglądający na wynaturzoną skorupę człowiek był przywiązany sznurami do sań, mając skrępowaną nimi nawet głowę. Po zrzuceniu z siebie okrycia na chwilę osłupiał, jakby nie zdająć sobie sprawy z tego, co się dzieje, po czym spijrzał się na niosącego go Halfgrima swoimi błyszczącymi, tak bardzo podobnymi do Nekromorfów, ślepiami i powrócił do kakofonicznych charczeń.
-No świetnie. Teraz dowiedxieliście się o tym przed czasem. - mruknęła zawiedziona Kasandra, zgrabnie przeskakując przez barykadę.
Widok ten nie był obojętny dla strażników.
-Ku*wa mać, Kasandra, co to ma być?! - zakrzyknęli chórem, po czym dokończył jeden z nich - To wygląda tak, jakby Nekromorf go zeżarł, a żyje! Jak?!

Avatar Andrzej_Duda
Vaerk już miał odpowiedzieć Isztar i ją pocieszyć, ale nagle upadł na kolana i jęknął z bólu, łapiąc się jedną ręką za głowę.
-Cholera jasna... Nie zabolało mnie tak odkąd pierwszy raz wyczułem obecność Nekromorfów na tym statku. Teraz było dwa razy mocniej. Czuję wynaturzenia w dolnej części okrętu. Trzymaj się blisko mnie, Isztar. Wybacz, że tak nagle zmieniłem temat, ale nie spodziewałem się, że wyczuję jeszcze kiedyś coś tak obrzydliwego. Wiesz, mimo wszystko, istnieją pewne wyjątki od mojej reguły kochania wszystkiego. Między innymi Nekromorfy, a teraz jeszcze to... Cokolwiek teraz wyczułem. To nie powinno istnieć.

Avatar PanSzakal
Halfgrim spokojnie przeszedł przez barykadę, odłożył sanie z "niby-nekromorfem" na ziemię i pochylił się nad wynaturzeniem.
- Dołączam do pytania. Co to za cudak? - lekko trącił stwora stopą.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Vaerk! - krzyknęła zaskoczona, widząc stan swojego towarzysza i rzucając się, by mu pomóc - Co się dzieje?! I jakie wynaturzenie?!
Zaraz po tym pomogła mu wstać, lecz to nie poprawiło sytuacji Sharmata, gdyż poczucie wynaturzenia wybuchło z kolejną, jeszcze większą siłą, przenikając cały Nikąd. Zupełnie tak.. jakby ktoś, lub coś, wytworzyło kolejne wynaturzenia na całym Wraku. Jedno z nich znajdowało się dość blisko, za drzwami jednego drzwi. Po chwili dało się dosłyszeć silne uderzenia w owe drzwi, aż w końcu wypadły one ze swoich zawiasów, by przez powstałą dziurę w drzwiach wyszła, spazmatycznie drgając, najbardziej obrzydliwa abominacja, jaką Vaerk widział w swoim mierzącym wiele mileniów życiu:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
To coś.. było niczym więcej, niż pozostałością po dawnym człowieku. Nie tylko zdeformowała się jego forma fizyczna, przypominająca teraz Nekromorfa, ale też jego umysł. Został ograniczony do najpostszych instynktów oraz...bezgranicznej wierności. Tylko.. czemu?
W reakcji na zobaczenie tego stwora Isztar odruchowo krzyknęła i puściła Vaerka, jednocześnie cofając się o kilka kroków. To zwróciło uwagę bestii, która spojrzała się z dzikością na stojących nieopodal nich Eterycznych, po czym kilka razy kłapnęła szczękami, po czym wyprostowała się i z głośnym charkiem zaszarżowałe na Vaerka, wysuwając swoje zaostrzone, wyrastające z barków kończyny.
Halfgrim
Kiedy Halfgrim się nad tym stworzeniem pochylił, ono samo tylko zwiększyło szamotanie oraz nieludzkie odgłosy, by zaraz potem być uderzonym kolbą karabinu Kasandry. To go trochę uspokoiło, jednak nadal cicho charczał, jakby był nieprzytomny.
-To? Ten tu to najgorszy koszmar wszystkich na tej stacji. - odezwała się poważnie, jednocześnie sprawdzając, czy kolba jej karabinu zbytnio się nie zabrudziła - Ludzki Nekromorf.
Słysząc to, strażnicy tylko niemo spojrzeli się na siebie, jednak z ich ruchów dało się wyczytać strach. Nawet Halfgrima to powinno mocno zadziwić. W końcu Nekromorfy to oddzielny gatunek obcych i nigdy nie wystąpił przypadek, by te bestie mogły przenosić swoje cechy na inne gatunki. Chyba, że... ani ludzkość, ani inne rasy nie wiedzą o nich tyle, ile powinny.

Avatar PanSzakal
To bardzo intrygujące. Czyżby Nekromorfy nie były tylko gatunkiem obcych kreatur a... wynikiem jakiejś pradawnej horoby? Nie wiadomo, a Halfgrim nie specjalnie chciał się w tym zagłębiać. W końcu nie był specjalistą od obcych, czy chorób zakaźnych
- To co zamierzasz zrobić z tym ścierwem?

Avatar Woj2000
Właściciel
Halfgrim
-Zamierzałam go zanieść Sardanapalowi. - odpowiedziała beznamiętnie - On tu rządzi, to musi to zobaczyć i sam określić, co z tym fantem zrobić. W końcu bestie zakażające ludzi to poważna sprawa. Dlatego też nie stójmy tu tak, tylko chodźmy już na...
Nie zdążyła dokończyć, gdyż z korytarza, który prowadził do bardziej cywilizowanych części Wraku, rozległo się donośne echo dziesiątek wystrzałów z najróżniejszej broni, krzyków przerażenia, przekleństw i innych, niedających się opisać odgłosów. Wszyscy obecni, poza Halfgrimem, spojrzeli się na siebie, wielce zdziwieni, by po chwili odebrać komunikaty, które dla samego najemnika były niesłyszalne, Po kilkunastu sekundach poświęconych na wysłuchanie, ,,ciszę" w okolicy przerwał strażnik ze strzelbą, który szybko podbiegł do sań z Nekromorfem, wycelował w niego i wystrzelił, rozrywając śrutem już i tak nadszarpniętą byciem Nekromorfem tkantkę i pozbawiając go życia.
-Ch** z tym tutaj! - krzyknął, repetując strzelbę - Tam dzieje się istny Helheim i tam jesteśmy potrzebni!
Po czym zgrabnie, jak na człowieka w pancerzu, przeskoczył sanie i rozpoczął bieg w stronę dobiegającej kakofonii, po czym podobnie zrobiła Kasandra i wachman z karabinem laserowym. Szykował się do tego też gość z CKM-em, lecz zanim rozpoczął pochód za resztą, odezwał się do Halfgrima.
-Słuchaj, Żelaźniak. Nie wiem, jak to się dokładnie stało, ale z wieści od innych wynika, że na całym pie**olonym Nikądzie ludzie zmieniają się w te potwory i każdy teraz walczy o życie. Co prawda wiem, że se poradzisz, masz w końcu cholerny pancerz, ale.. chcesz z nami się przebić na Właściwy?

Avatar PanSzakal
- Jasne że z wami idę! Na właściwym jest mój kumpel! - odpowiedział szybko i chwycił za swój karabin. Szczerze martwił się o Achmose i nie miał zamiaru go zostawić.
- Chcę dodać że w razie czego mam kilka wolnych miejsc na statku - poinformował swego nowego towarzysza i natychmiast ruszył za pozostałymi przez tunel. Był w ciągłej gotowości do użycia swej broni.

Avatar Andrzej_Duda
Ktokolwiek stworzył lub cokolwiek stworzyło te piekielne pomioty... Musi zostać ukarane razem ze swoimi przeklętymi tworami. Vaerk nie zastanawiając się ani przez sekundę i niczym maszyna wycelował włócznię w głowę tego co wygląda na hybrydę człowieka z Nekromorfem, a następnie z całą determinacją oraz chęcią obrony Isztar rzucił, mierząc w głowę.

Avatar Woj2000
Właściciel
Halfgrim
-Naprawdę?! Stary, dzięki! - krzyknął uradowany i biegnący tuż za nim strażnik, by potem wykrzyczeć na cały głos, najprawdopodobniej przez komunikator w hełmie - CHŁOPAKI, MAMY FART! PANCERNY ZABIERA NAS SWOIM STATKIEM!
W międzyczasie Halfgrim wciąż przybliżał się zarówno do biegnącej przed nim czeredy z barykady, jak i do miejsc mu znanych. Z tego, co mógł się zorientować, zbliżał się do miejsca, gdzie spotkał meneli. Dodatkowo wszechobecna kakofonia stawała się coraz wyraźniejsza, gdyż najemnik mógł z niej wychwycić zarówno odgłosy różnorodnych typów broni: od suchych trzasków samopałów po brzęczenie laserów, jak i krzyki, wyrażające zarówno ból i agonię, jak i dziką żądzę mordu.
Jedno z tego wszystkiego jest pewne: powoli zbliżają się do pełnoprawnej manifestacji Hel w Midgardzie.
Vaerk
Widząc ruchy Vaerka, abominacja wykazała się niebywałą intuicją i inteligencją, gdyż dostrzegając przygotowania do rzucenia włócznią, zatrzymała się i ponownie skuliła, by wystawić swoje złączone w geście bloku ostrza. Jednak nawet tak zaawansowana jak na dzikie stworzenie garda nie ochroniła ją przed psioniczną włóczni Sharmata. Oręż przebił się przez blok, odrywając kawały ,,ostrzy", by zaraz potem wbić się centralnie w czerep Nekromorfa , zostawiać pokaźny, podłużny otwór i w końcu docierając do oddalonej o kilka metrów ściany, przy okazji przyszpilając do niej kolejnego stwora.
Vaerk nie mógł się jednak napawać długo pokonaniem, gdyż po chwili usłyszał krzyk przerażenia Isztar oraz charkoty abominacji. Lecz dosłyszał także coś jeszcze - głuche, metaliczne uderzenia w miękką tkankę oraz sklaveńskie przekleństwa.

Avatar Andrzej_Duda
To się wymyka spod kontroli. Co jak co, ale tutaj klasyczny kodeks wewnętrzny Vaerka nie wchodzi w grę, jeśli chce ocalić tylu cywili ile to tylko możliwe. Skoncentrował się, aby następnie użyć psioniki do wbicia w ziemię z całej siły tylu abominacji ilu się dało, na jak największym możliwym terenie. Następnie krzyknął:
-TRZYMAJ SIĘ, ISZTAR! - I złapał swoją towarzyszkę górną ręką i położył na swoim ramieniu, a do drugiej przyzwał włócznię. Podbiegł do do domku Dyfteryta i wyrwał drzwi, następnie rzucając je w najbliższego potwora i rozejrzał się za swoimi sklaveńskimi znajomymi.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Isztar była tym wszystkim zaskoczona, lecz zbytnio nie protestowała. Mimo, że potrafi sama obronić, to jednak wiedziała, że w tym wypadku ,,oddanie się" pod opiekę Sharmata będzie lepszym rozwiązaniem.
Kiedy zaś wparował do mieszkania swoich przyjaciół, zobaczył istne pandemonium. Jedna ściana z blachy była całkowicie rozerwana, odsłaniając wnętrze sąsiadującego domostwa, zaś po całym domu walało się doslownie wszystko. W środku zaś zobaczył dość zajadłą walkę między trzema abominacjami a Dyfterytem i Miecławem. Czwarta, z wyraźnie wystającymi ostrzami, leżała już zmiażdżona siłą wyrzuconych drzwi.
Jeśli chodzi o walkę, to pierwsze, co Sharmatowi zrzuciło się w oczy, to ogromne, masywne cielsko jednej z kreatur:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
Mocowała się właśnie z przypartym do ściany, wciąż siedzącym na wózku Miecławem, który z całych swoich sił przyblokowywał chcące zadać mu cios od góry czekanowate łapska wbestii, wpychając i przytrzymując swój pręt w zagięcia owych ,,czekanów". Dyfteryt zaś caly czas zgrabnie unikał nieskładnych ciosów broni białej dwójki w miarę nieprzemienionych ludzi:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
Odcinał się, wykonującej celne, acz robiące niewielkie wrażenie na Nekromorfach kontry wojskowym, ząbkowanym bagnetem.

Avatar Andrzej_Duda
Dobra, koniec tego bajzelu, miarka się zdecydowanie przebrała. Vaerk rzucił włócznią w parszywą łapę masywnej bestii, aby ją przyszpilić, nie narażając Miecława na zmiażdżenie. Następnego uniósł wolne ręce, aby przyszpilić pozostałe abominacje do ziemi oraz oczywiście je unieruchomić, próbując jednocześnie utrzymać w bezruchu wszystkie, który utrzymywał poprzednio. Postarał się użyć architektury tonalnej, aby nad każdym z nich przyzwać długi miecz termiczny, a następnie odciąć im telekinetycznie nogi. Jeśli to się nie udało, to podniósł włócznię i samodzielnie odciął nogi pobliskim hybrydom.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Wszystko odbyło się bez problemu. Włócznia przyszpiliła masywnego, dzięki czemu Miecław mógł spokojnie spróbować ewakuować się spod uścisku bestii, zaś pozostała dwójka została pozbawiona kończyn i przyszpilona. Jednak był w tym wszystkim jeden mankament: z tym utrzymywaniem wszystkiego niewiele jeszcze wytrzyma, gdyż objął swoją mocą liczący dziesiątki metrów obszar pełen tuzinów bestii. Na pewno daje to cenny czas mieszkańcom na ucieczkę, lecz i tak zaraz to się skończy. A ta myśl musi zadawać psychiczną ranę afirmującemu życie Eterycznemu..
W międzyczasie sklaveńscy kompani nie spoczęli na laurach. Widząc, że jego agredorzy zostali w większości unieszkodliwieni, Dyfteryt szybko odwrócił się i rzucił Miecławowi swojego obrzyna, zaś sam przystąpił do likwidowania ,,swoich" Nekromorfów poprzez wbicie banetu prosto w rdzenie kręgowe. Te precyzyjnie wykonane ciosy zbiegły się w czasie z ogłuszającym hukiem wystrzału z obu luf dubeltówki, przerabiającej głowę masywnego w krwawą miazgę. Zaraz po tym cielsko osunęło się na Miecława, lecz on sam szybko uniknął zmiażdżenia, wyskakując z chwilę po tym zgniecionego wózka.
Dyfteryt rozejrzał się po pobojowisku i spojrzał się przerażony na Vaerka.
-Z Wyraju nam spadosz, wisz o tym?! Dupska nam żeś uratował!
-Ma w tym rację.. - odpowiedział Miecław, doczołgując się do swojego towarzystwa i pidnosząc głowę na Sharmata - I wiesz co? Miałeś jednak rację. Moje darcie się przywiodło coś gorszego niż Obyczajówkę..

Avatar Andrzej_Duda
Jedno jest pewne - trzeba działać albo szybko albo wcale. Vaerk zdecydowanie woli wariant pierwszy nawet jeśli ten drugi byłby zdecydowanie łatwiejszy oraz bezpieczniejszy. Trzeba poprosić o pomoc przyjaciół. Pobożny odłożył Isztar na podłogę, a następnie skupił całą swoją moc na utrzymaniu i jeśli to możliwe zgniataniu na miazgę abominacji. Tak dokładniej, to zgniata te, które są najbliżej cywili. Skupiony, tak spokojnie jak potrafił powiedział:
-Zero gadania. Isztar, bierzesz moją włócznię, Miecław, zostajesz tutaj, Dyfteryt przeładuj pukawkę. Naparzajcie do najbliższych potworów przyszpilonych do gruntu, ale żywych. Długo nie wytrzymam, utrzymuję dosłownie całe tabuny na ogromnym terenie. Po prostu utłuczcie ich tyle ile to możliwe, a kiedy zaczną wstawać, przybiwgnijcie do mnie ile sił w nogach.
Oby tylko je utrzymać, oby tylko utrzymać... Jeśli się nie uda, to wszystko stracone, wszystko stracone. Pilnować, bestie, potwory, śmierć, śmierć, życie, śmierć...

Avatar Woj2000
Właściciel
Isztar i Dyfteryt w milczeniu wysłuchali polecenia, po czym skinęli głowami i szybko wyszli, przedtem zabierając kilka z walających się na podłodze paczek z nabojami do strzelby. Już po chwili rozległy się ryki przebijanych włócznią bestii oraz strzały z dubeltówki. Dodatkowo Vaerk mógł wyczuć uczucie bólu i zwierzęcego przerażenia miażdżonych przez własne moce Nekromorfów. Lecz wśród , jaźni" wielu z nich dało się dosłyszeć błagalną, całkowicie świadomą, pomyślaną prośbę o niezmiennej treści: ,,PIERWOTNY. POMOC SZYBKO. PROSZĘ". Mimo to, Vaerk musiał mieć w świadomości fakt, że to, co teraz robią jest tylko kroplą w morzu potrzeb. Na stacji mieszkają przecież tysiące ludzi oraz ona sama liczy sobie ponad 12 km - jest to po prostu istna walka z wiatrakami.
W międzyczasie Miecław podczołgał się bliżej zwłok jednego z Nekromorfów i się o nie oparł, po czym dosięgnął po swój pistolet maszynowy i przygotował go do walki.
-Ech, że też muszę być kaleką w czasie apokalipsy. - oznajmił głośno, bardziej do siebie niż do Vaerka, po czym głośno westchnął i dodał - Nic, tylko palnąć se w łeb..

Avatar Andrzej_Duda
Jest to... Ciekawe, trzeba przyznać. Ale tysiąckroć bardziej przerażające niż ciekawe. Niektórzy mają świadomości... Ale tutaj nie obowiązuje standardowa moralność Vaerka. Dodatkowo, zabijając ich uwalnia ich dusze ze zdeformowanych ciał i pozwala im się spokojnie zreinkarnować lub osiągnąć nirwanę. Nie ma innego wyjścia, kiedy trzeba ratować cywili, którzy naprawdę chcieliby i mogliby dożyć spokojnie naturalnej śmierci. Vaerk nie odpowiedział na komentarz Miecława, ponieważ to tylko zużyło by dodatkową energię. Trzeba pomóc tylu osobom ile to tylko możliwe... Teraz Sharmat zaczął używać wszystkiego czego mógł używać jednocześnie, wszystko albo nic. Wkłada w psionikę całego siebie, odcina się od rzeczywistości. Tylko on, grunt i Nekromorfy, które należy zgniatać oraz przybijać do gruntu. Nic innego się nie liczy. Miłość, pobożność, cierpliwość, struny, lojalność. Rzeczywistość to sen, ty nie jesteś śniącym. Ty jesteś odłamkiem spoza systemu. Jesteś czynnikiem, jesteś tym co powoduje sny bez kontroli. Jesteś wszystkim i niczym, indywidualność nie istnieje, ale wciąż jestem. Tak, ja nie jesteśmy.

Avatar PanSzakal
Prawda. Jest bardzo źle. Ludzie i nieludzie padają jak muchy i przemieniają się w... to coś by nękać żywych. Okropność! Halfgrim podążał za pozostałą czwórką z karabinem w gotowości. Uruchomił komunikator w swoim hełmie by skontaktować się z Achmose.
- Achmose! Słyszysz mnie?!

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Skupiając się całkowicie na psionicznym aspekcie swojego jestestwa, Vaerk poczuł, że jego jaźń szybko wychodzi z ciała, by móc spełnić powierzone jej zadanie - bycie niematerialnym odkupicielem dla dusz wszystkich udręczonych, przemienonych istot. Właśnie dlatego, zgodnie z własnym rozkazem, jaźń Sharmata rozpoczęła swoją uzasadnioną moralnie krucjatę, przenikając od Nekromorfa do Nekromorfa i siłą swojego wpływu na Struny przygniatała poszczególne abominacje, by po upływie milisekund rozgnieść je. Pobożny-Odkupiciel wyczuwał w tym stanie wiele, lecz nadrzędną rzecżą i tak był zwierzęcy strach stworów, lecz obok tego... było coś jeszcze. Nie chodzi tylko o wyczuwalne aury zwyczajnych, niezmienionych istot walczących o swoje życie, które na widok unieszkodliwianych w niewyjaśniony sposób potwrór czuły mieszankę emocji: od przerażenia po nabożną nadzieję z faktu, że Ktoś ,,z góry" im sprzyja.
Mimo tak pozytywnych efektów technicznych i moralnych, taka umotywana eskapada poza ciało miała dwie zasadnicze wady. Pierwszą z nich był fakt. że wyczerpywało to Vaerka, co on sam odczuwał. Czuł, że już powinien wrócić do swojego ciała, gdyż zakończy się to dla niego nagłą utratą przytomności na czas bliżej nieokreślony.
Drugą z przywar był fakt, że w takiej formie mógłby być bardziej podatny na wszystkie psioniczne ataki. I to właśnie ona, paradoksalnie, okazała się bardziej prawdopodobna, gdyż niespodziewania z pustki niematerialnego apektu rzeczywistości wyłoniły się wyglądające na stworzone z obślizgłej, mającej w sobie cechy fizyczne wielu różnych istot tkanki macki, które z wręcz niemożliwą do dostrzeżenia szybkością, oplotły ,,eteryczne" kończyny, głowę oraz tułów Sharmata.
-SŁA-BY. TEN JEST SŁA-BY. - z pustki rozległ się gardłowy, przypominający gulgot głos, który miał wyraźną tendecję do akcentowania poszczególnych sylab w każdym słowie - BEZ SZANS Z PIER-WOT-NYM. BEZ SZANS ZE MNĄ.
Po czym macki zaczęły zaciskać się na oddzielonej od ciała jaźni Vaerka, wywołując przy tym niewyobrażalny ból.
-STA-RY BÓG PO-WRA-CA. NO-WI US-TĄ-PIĄ.
Jedno jest pewne: jeśli Pobożny nie chce stracić swojej jaźni, powinien jak najszybciej wrócić się do swojego ciała. Nawet, jeśli związałoby się to z uwielnieniem jeszcze żywych, acz przytrzymywanych bestii.
Halfgrim
Już po kilku sekundach z komunikatora rozległ się kakofoniczny dźwięk pandemonium, bardzo podobny w brzmieniu do tego na Pograniczu. Lecz w tym od towarzysza Halfgrima było słychać jeszcze coś jeszcze: bardzo bliskie odgłosy wystrzałów z karabinu samopowtarzalnego i ciężkie dyszenie niezbyt wyćwiczonego człowieka zmuszonego do ciągłego biegu w pancerzu wspomaganym.
-Half.. Halgfrim! - wykrzyknął Achmose w przerwach między wdechami i chwilą na oddanie strzału - Na Ozyrysa, gdzie ty ku*wa jesteś?! Na górze jest tak, jakby Set wstąpił na Ziemię, ludzie zmieniają się w demony, a ty gdzieś wsiąkłeś! Nic ci chociaż nie jest?!
W międzyczasie Halfgrim w końcu dogonił pozostałych i biegł już w ramię w ramię z Kasandrą i gościem z laserową, korbową rusznicą. Przez całą drogę mijali pokoje, w których widzieli iście dantejskie sceny: ludzi desperacko broniących się tym, co mają i przemienionych ludzi bestialsko mordujących, wręcz zarzynających, za pomocą broni białej, kolb karabinów, pięści, a nawet... zakończonych ostrzami kończyn wyrastających z barków i pleców.

Avatar PanSzakal
- Na dole, do Odyna! - Odkrzyknął daleja podążając za swymi obecnymi towarzyszami - Ale idę na górę! I mam ze sobą dodatkową siłę ognia! Wyślij mi tylko swoją lokalizację i... Nie wiem, zabarykaduj się gdzieś!

Avatar Andrzej_Duda
Tak więc uczynił Vaerk, nie tylko z przymusu, ale także zdrowego rozsądku. Przywrócił swoją psioniczną jaźń do swojego fizycznego ciała tak szybko jak to tylko mógł wykonać.... A więc istnieje coś, co pod względem psioniki jest wyżej od Sharmata, ale niżej od śniącego - I na pewno nie ma dobrych zamiarów wobec słabszych braci oraz sióstr. W głowie Pobożnego już układa się plan... Małe prawdopodobieństwo sukcesu, ale zawsze jest. Eteryczne Siostry muszą się tego dowiedzieć, zaczynając od uczennicy Vaerka - Unuli. Ona zawsze była rozsądna w poważnych sytuacjach taka jak ta.

Avatar Woj2000
Właściciel
Halfgrim
-Za.. zabarykadować?! - krzyknął z mieszaniną zdziwienia i gniewu - Debilu, widziałeś niektóre z nich?! Te stwory bez problemy rozrywają Yapisa na strzępy,a ten mówi o barykadzie! Słuchaj, ja zapi***alam do portu kosmicznego, grzeję silniki, bunkruję się w środku statku i czekam na ciebie i twoich kumpli! A ty zapi***alaj jak najszybciej na górę i na statek! A, i przy okazji po drodze rozwal jak najwięcej tego ścierwa! Bez odbioru!
Po czym rozłączył się i, najprawdopodobniej przystąpił do realizacji swoich planów.
Kiedy skończył rozmawiać, Halfgrim mógł dosłyszeć dziki, bardzo głośny krzyk wydobywający się z jednego z pokojów i tętent szybkich kroków na posadzce, by po chwili zauważyć niewielkich rozmiarów kształt rzucający się na jednego z biegnących koło niego towarzyszy, przewracając go. W ciągu kilku sekund od tego upadku towarzysz ten, który okazał się tym strażnikiem z chałupniczym karabinem laserowym, był już bestialsko przebijany ostrzami przez Nekromorfa, którym okazał się... ten niski kloszard, z którym Halfgrim próbował robić umowy. Jakby tego mało, z tego samego pomieszczenia wybiegli jego przemienieni znajomi, skutecznie blokując najemnikowi i innym dalszą drogę, zmuszając wszystkich do nawiązania bliskiej potyczki z dzikimi, powykręcanymi abominacjami, z czego każda przebija drugą w swojej obrzydliwości i groteskowości.
Vaerk
W przypadku takigo zagrożenia, jakim jest ów ,,stary bóg", potrafiący najwyraźniej przemieniać, w gruncie rzeczy, niewinne istoty w krwawe, powykręcane bestie, poinformowanie Utuli jest tym bardziej obowiązkowe, gdyż to ona dysponuje częścią największego imperium w tej galaktyce, ktora może pomóc w pokonaniu stwora. Lecz rozmyślania na ten temat Vaerk powinien odłożyć na plan dalszy, gdyż w sytuacji, w jakiej się znaleźli, najważniejsze jest skupienie i świadomy umysł.
Dzięki szybkiej ucieczce sprawnie uniknął duchowego zmiażdżenia i powrócił do swojego ciała, lecz ze względu na energię, którą poświęcił na utrzymanie dziesiątek Nekromorfów w ryzach, ugięły się pod nim nogi i upadł z całym impetem na podłogę.
-Cholera, Vaerk! - krzyknął przerażony Mircław, wciąż oparty o cielsko Nekromorfa - Co się tam stało?!

Avatar Andrzej_Duda
Racja... Jak na razie wiarygodne poinformowanie Eterycznych Sióstr o nadchodzącym zagrożeniu to najprawdopodobniej dość daleka przyszłość oraz plan, który może się nie udać. Pora więc skupić się na teraźniejszości. Vaerk ciężko dysząc odpowiedział Miecławowi, próbując unieść się z gruntu, aby nie być całkowicie bezbronnym nawet mimo skrajnego wyczerpania psionicznego jakiego przed chwilą doświadczył:
-Ja...Nie...Dużo...Mocy...Morfy...Nekro... Boli... Świat... Bóg... Pół...Przedwieczny...

Avatar PanSzakal
Halfgrim miał ochotę strzelić ze swego karabinu ale nie chciał trafić swoich towarzyszy, więc "podbiegł" do Nekromorfa który masakrował strażnika, kopnięciem obalił go na ziemię i oddał w jego stronę kilka strzałów, by następnie wyjść przed swoich towarzyszy strzelając w Nekromorfy blokujące im drogę.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Mimo chronicznego zmęczenia i szalejącego błędnika, w jakiś sposób udało mu się wstać, na co Miecław cmoknął z dezaprobatą, pokręcił głową i oznajmił:
-Cholera, kiepsko przędziesz. Lepiej usiądź, zaraz przyjdzie reszta i obmyśli..
Nie zdązył dokończyć, gdyż zaraz w domostwie pojawili się zziajany Dyfteryt wraz z Isztar, która wciąż trzymała włócznię Sharmata, wprost lepiącą się od krwi.
-Zabiliśmy tyle, ile się dało, ale zaczęły wstawać, to wróciliśmy. - odpowiedział nieco zdyszany Dyfteryt - To nie ma sensu, trza stąd pryskać. I to migiem!
Zaraz potem zareagowała nieco zaniepokojona Isztar, która, widząc stan swojego wybawcy, podeszła do Vaerka, by mógł się o nią oprzeć.
-Nie mogłeś wytrzymać tego wszystkiego, prawda?
Halfgrim
Kroki poczynione przez Halfgrima zostały wykonane tak, jak planował i już po chwili zarówno przemieniony konus, jak i większa część jego ,,dawnych kumpli" leżała już martwa. Całą tą początkową nawałę przetrwało tylko dwóch zmienionych Kasathian, lecz i tak szybko padli pod ostrzałem reszty. Dzieła zniszczenia dopełnił jeszcze strażnik ze strzelbą, który z dzikim okrzykiem wpakował w truchła dodatkowe porcje śrutu.
-WY SKU*WIELE, TO ZA ASZURA!

Avatar Andrzej_Duda
Vaerk natychmiast oparł się o Isztar, bo inaczej najprawdopodobniej upadł by w przeciągu maksymalnie 5 sekund od wstania z podłogi.
-Kochana jesteś... Ale racja, musimy stąd uciekać tak szybko jak to możliwe. Isztar ma rację, utrzymywanie tego wszystkiego zmęczyło nawet mnie. Przez jakiś czas będę bezużyteczny bojowo i muszę zdać się na waszą trójkę. Isztar, możesz zachować tymczasowo moją włócznie. Widzę, że dobrze Ci szło korzystanie z niej. Jaki jest plan ucieczki? - odpowiedział tak spokojnie i zrozumiale jak potrafił.

Avatar PanSzakal
Halfgrim przez chwilę wpatrywał się w zwłoki strażnika. Szczerze liczył na to że obejdzie się bez strat. Mylił się. Kolejny pi******* raz się mylił. Pocieszała go jedynie myśl że Aszur zginął jak wojownik więc jego dusza przynajmniej trafi do Vallhali.
Halfgrim oderwał wzrok od jego ciała by sprawdzić stan magazynka. Jeśli nie był zadowalający, zarzucił karabin na plecy i wyciągnął strzelbę.
- Musimy ruszać dalej - stwierdził i tak też zrobił odrazu dodając - Ja idę z przodu. Wy pilnujecie flanek.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk:
-No niby jaki? Pędzimy ile sił w nogach do kosmoportu, kradniemy czyjś statek i uciekamy tam, gdzie robią kalafonium z Malabaru. - odpowiedział Dyfteryt spokojnie, jakby ucieczki i kradzieże statków kosmicznych były dla niego chlebem powszednim. Słysząc to, Isztar lekko pokręciła głową i powiedziała poważnym tonem:
-Kradzież nie będzie konieczna. Mam tam własny statek.
Przez chwilę zapadło milczenie, które po kilku sekundach zostało rozwiane przez Dyfteryta i Miecława, którzy podnieśli głos, mówiąc jednocześnie.
-TO TY MASZ WŁASNY STATEK?!
-No co w tym dziwnego? - odparła wielce zadziwiona ich reakcją - I nie drzyjcie się tak, bo przyciągniecie tu stwory.
-No wiesz, młoda... - wtrącił się nieśmiało staruszek, próbując powstać, używając urwanej kończyny Nekromorfa jako kuli - Nie spodziewaliśmy, że będziesz w posiadaniu tak drogiej rzeczy. W końcu okręty swoje kosztują, a ty przeciez jesteś...
-Że niby kim, co? - odcięła się hardo - Obrzydliwą hybrydą żyjącą na marginesie społeczeństwa, która nie powinna mieć żadnego majątku? Otóż uwierz mi, staruszku, mam ten statek i użyję go, by was wszystkich stąd wyrwać. I dla twojej wiadomości: nie jestem żadna twoja ,,młoda". Jestem od ciebie z dwadzieścia razy starsza.
Po czym z wyraźnym gniewem w r*chach zaczęła pomagać Sharmatowi w wyjściu z domu Sklavenów.
-No, na co czekacie? - odezwała się twardo, będąc już poza domostwem.
-No... Miecław nie może zbytnio chodzić, a jego wózek. - odparł Dyfteryt z wnętrza - Trzeba będzie mu załatwić jakiś środek transportu lub coś, co pozwoli mu chociaż przez chwilę chodzić. Mógłbym go targać, tylko, że przez to nie miałbyś jak z dubeltu walić.
Halfgrim
Niestety, zdarzyła się ta bardziej pesymistyczna wersja wydarzeń i licznik amunicji w jego karabinie pokazywał już niewielką ilość amunicji. Na całe szczęście Halfgrim miał przy sobie jeszcze Kongo - porcję oręża, która wiele razy ratowała go z opresji. A do tego wprost idealnie nada się do ciasnych korytarzy Nikądu.
Wszyscy najwyraźniej zrozumieli jego stwierdzenie, gdyż pokiwali głowami i zaczekali, aż wystąpi naprzód, by zaraz po tym iść za nim i pilnować flanek własnego pochodu. Wszyscy poruszali się w milczeniu, tylko ten ze strzelbą cały czas cicho cedził przez zęby:
-Zabiję ku*wich synów. Wszystkich.
Jeśli wędrówka obejdzie się bez żadnych dodatkowych kłopotów, za kilka minut powinni dotrzeć do głównego miejsca Pogranicza - tagowiska z windą prowadzącą na Nikąd Właściwy. I wychodzi na to, że się do niego zbliżają, gdyż nie tylko ilość trupów i wszechobecna kakofonia podlega wciąż zwiększającemu się natężeniu, ale też ilość mijanych zwyczajnych osób: od biedaków z muszkietami po zwyczajnych szaraków dźwigających swój dobytek, uzbrojonych w zwyczajną broń palną.

Avatar PanSzakal
Halfgrim pewniej chwycił swą broń. Szykował się do potencjalnego ataku wytężając swe zmysły w maksymalnym skupieniu. Nasłuchiwał i obserwował gotów przerobić na sito wszystko co może stanowić potencjalne zagrożenie.

Avatar Andrzej_Duda
Vaerk westchnął nie tylko ze zmęczenia, ale także przez to, że jego towarzysze marnują czas na kłótnie. Odezwał się takim samym tonem jakim odzywał się do towarzystwa wcześniej:
-Po pierwsze, zmarnowaliście dobre pół minuty na kłótnie. Po drugie... Miecław będzie trzymał moją włócznię, a Isztar Miecława. Dziękuję Isztar za pozwolenie nam użycia jej statku. Proszę, wyruszamy już.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
-Zaraz, zaraz, chwilunia.. - odezwał się zdziwiony Dyfteryt- To kto w takim razie będzie targać ciebie? Przecież ty wyglądasz na takiego, co się zaraz przekręci.
Halfgrim
Na całe szczęście w korytarzu nie było już specjalnych zagrożeń. Tylko inni ludzie pędzący do tego samego miejsca, co Halfgrim i jego czereda. Wszystko się jednak zmieniło, gdy w końcu weszli do głównej części Pogranicza...
Powiedzieć, że to, co zobaczyli było żywą manifestscją Helheimu - byłoby to wielkie niedopowiedzienie. Raczej widok, jaki Halfgrim zastał przed oczami, można przyrównać do Ragnaroku.
Dawne targowisko było teraz jednym wielkim polem bitwy między dzikimi bestiami a zwykłymi istotami pragnącymi przetrwać. Między zniszczonymi stragsnami najemnik i jego drużyna mogli zauważyć nie tylko sceny brutalnej przemocy i zwały różnorakich trupów, ale też wykorzystanie niemalże każdej możliwej taktyki walki w celu przetrwania zarówno jednej, jak i drugiej strony. Bezmyślne szarże najmniej zmienonych ludzkich Nekromorfów, liniowy ostrzał samopałów, klinowe przebijanie się ludzi z pancerzami, bezpardonowa walka wręcz, podstępne zasadzki innych Nekromorfów na otępiałych walką ludzi..
Jedynie relatywnie bezpiecznym miejscem były okolice szybu windy, otoczone barykadą z trzema CKM-ami i polem siłowym tworzonym przez psionika w szatach o kolorystyce podobnej do tych z pancerzy strażników, których spotkał. Do tego miejsca garnęli się wszyscy i, jak można było zauważyć, wpuszczano tylko niektórych, zostawiając ich w ten sposób na pastwę nie mogących przebić się przez barierę stworów.
Halfgrim widział też Nekromorfy we wszystkich znanych mu postaciach: tych najbardziej przypominających ludzi, tych z wyratastającymi ostrzami, tych ,,oryginalnych" z czułkami, ale też inne, nieznane, takie jak masywne bestie z czekanowatymi ramionami czy też te dziwaczne stworzenia:
Zdjęcie użytkownika Woj2000 w temacie Kosmiczny wrak ,,Nikąd"
Stwory te chodziły od trupa do trupa i spędzały nad nim chwilę czasu, przysysając się do niego i wbijając mu swój wielki kolec, dzięki czemu już po kilkunastu sekundach powstawała kolejna abominacja..
Jedno jest pewne, Halfgrim, Kasandra i dwóch pozostałych przy życiu strażników będą musieli się przebić...

Avatar Andrzej_Duda
-Ugh... Może i tak. Nie wiem. Isztar, nie chcę Cię przeciążać jeszcze sobą... Dyfterycie, ty musisz nas bronić swoim dubeltem... Poradzę sobie. - odpowiedział, a następnie spróbował zrobić krok do przodu.

Avatar PanSzakal
Te nowe cudaki wskrzeszające zwłoki wywołały u Halfgrima obrzydzenie i chęć zgłaszania tych bestii w jak największych ilościach. Jakim cudem coś takiego może istnieć w Midgardzie?!
- Chcecie żyć wiecznie?! - zapytał swych towarzyszy

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Sharmatowi udało się poczynić ten pierwszy krok, lecz w wyniku wciąż szalejącego błędnika szybko runął na podłogę, jednak przed ostatecznym upadkiem uratowała go Isztar, łapiąc go w locie swoimi dłoniami. W reakcji na to Dyfteryt cmoknął z dezaprobatą i powiedział:
-Ajajaj, cienko przędziesz. Chyba będzie trzeba zmienić plan. Weźmy przeczekajmy jakiś czas w ustronnym miejscu. Minie nas chaos w kosmoporcie, odzyskamy wszyscy siłę i dodatkowo cichcem weźmiemy statek. Co wy na to?
Przez chwilę milczeli, lecz ciszę szybko przerwała Eteryczna, ponownie opierająca Vaerka o siebie.
-Wiecie co? To chyba nawet lepszy pomysł. Zwłaszcza, że mój statek znajduje się w oddzielnej części kosmoportu, tej ,,dla ważniaków", dzięki czemu mamy pewność, że nikt go nie rozkradnie.
-Mnie tam wszystko jedno. I tak nigdzie się stąd nie ruszam. - skwitował autoszyderczo Miecław - Tylko sugerowałbym zmianę lokum. Może na piętro chaty, z której przebiły się tamte stwory?
Halfgrim
-No.. pewnie, że tak! - ode,wali się chórem, najpierw dosyć niepewnie, lecz później z właściwą werwą.

Avatar Andrzej_Duda
No cóż... Plan brzmi dobrze.
-No dobrze... Zgadzam się z wami. Odpoczniemy tutaj aż będę mógł chodzić o własnych siłach,a potem natychmiast ruszymy. Proszę, prowadźcie... Nie pozostało nam jak na razie nic innego, moi drodzy. - powiedział Pobożny wzdychając i spuszczając wzrok do dołu, a następnie opierając się o kochaną Isztar. Złota z niej kobieta, trzeba przyznać.

Avatar PanSzakal
I takiej reakcji się spodziewał. Uśmiechnął się zadowolony.
- Więc na przód! - wykrzyknął pokrzepiająco. Skierował się pośpiesznie w stronę barykady strzelając w każdego Nekromorfa który stanął mu na drodze.

Avatar Woj2000
Właściciel
Vaerk
Sharmat może spokojnie przyznać, że Isztar jest nie tylko zwyczajną, złotą kobietą, ale też wyjątkową pod każdym względem istotą, z którą najprawdopodobniej udało mu już się nawiązać jakiś rodzaj więzi.
W międzyczasie wszyscy obecni przytaknęli werdyktowi Vaerka i rozpoczęli swój pochód w stronę wcześniej wspomnianego miejsca, jednocześnie pomagając tym, co nie mogli sami iść: Isztar pomagała Vaerkowi, a Dyfteryt Miecławowi. Już po chwili przeszli przez dziurę w ściane i skierowali się po schodach na górne piętro sąsiadującego domostwa, gdzie Isztar i Dyftryt pozostawili na chwilę Sharmata i staruszka, by wrócić jeszcze na dół. Po kilku minutach wrócili z kartonami zapasów z obu domostw i rozpoczęli barykadowanie wejścua na piętro za pomocą przygodnych, prowizorycznych mebli. Dzięki temu ich tymczasowa kryjówka była przygotowana do chwilowego przebywania w niej.
Halfgrim
Już po chwili reszta jego drużyny ruszyła za nim, rozpoczynając niezbyt składne przebijanie się w stronę windy połączone z ukatrupianiem wszystkiego, co przypomina Nekromorfy. Już po kilkunastu sekundach na ich trasie walały się ciała abominacji podziurawione śrutem, pociskami karabinowymi i amunicją do karabinu szynowego, zaś te Nekromorfy, które się zbytnio zbliżyły, mogły poczuć mocne ciosy kolb.
Innyni słowy: przebijanie się szło więcej niż dobrze, gdyż bez żadnych strat własnych udało już im się dojść do połowy drogi.

Avatar PanSzakal
I dlatego Halfgrim trochę zwolnił by dać pozostałym szanse na dogonienie go. Co jak co ale w takim miejscu i czasie lepiej się zbytnio nie rozpraszać, a trzymanie się w zwartej grupie ma taki plus że nikt nie zostanie odcięty od reszty.

Avatar Andrzej_Duda
Aż ciekawe, w jakich okolicznościach udało jej się wzbogacić na tyle, żeby kupić statek i zaparkować go w hangarze dla bogatych?
Vaerkowi nie pozostało nic innego, niż patrzeć na to wszystko.

Avatar Woj2000
Właściciel
Halfgrim
Zwolnienie tempa biegu przyniosło wymierne korzyści, gdyż reszta jego dryżyny mogła go dogonić i zbić się w morderczą, przebijającą się niczym klin siłę, której celem jest przetrwanie i odejście z tego pogranicznego piekła. Lecz najwidoczniej nie każdemu było to na rękę, gdyż po kilku chwilach takiego chodu usłyszał w swoim umyśle groźny głos, odbijający się echem po całej jaźni:
-Do ku*wy nędzy, idź szybciej! Długo tego pola siłowego nie utrzymam!
Zaraz potem jakaś nieznana, wyższa siła skierowała jego głowę w stronę korytarza z windą, gdzie stał psionik tworzący pole siłowe, który, sądząc po jego mimice, zbyt długo już tej bariery nie utrzyma. Zwłaszcza, że dobija się do niej duża grupa Nekromorfów.
Vaerk
Po upływie kilku minut Isztar z Dyfterytem zakończyli swoją pracę i przysiedli się do dwójki swoich znajomych.
-Isztar.. - zaczął nieśmiało Miecław, próbując jednocześnie dosięgnąć do jednego z przyniesionych pakunków - Ja.. przepraszam, jeśli cię uraziłem. Nigdy nie byłem do nikogo uprzedzony i nie chciałem wcale posądzać cię o bycie kimś złym. Oprócz tego, tylko kłótni nam w tej sytuacji brakuje..
Wyznanie to nie pozostało bez odpowiedzi Eterycznej.
-Dokładnie.. tego nam tu brakuje. - odpowiedziała refleksyjnie, po czym dodała poważniej, przysuwając wcześniej wspomniane pudło Miecławowi - A, i przyjmuję przeprosiny. Tylko następnym razem uważaj na słowa, dobrze?
-O to się już nie martw, mło... Isztar- odpowiedział, siląc się na równie marsowy ton - Gdybym był szykanowany tak jak ty, też byłbym na to wrażliwy.
-Dobrze, że się zrozumieliśmy.. staruszku.
-Aj tam, jaki na stary. - odpowiedział, stsrając się zabrzmieć wesoło - W przeliczeniu na eteryczne lata jestem jeszcze niemowlakiem!
Na ten komentarz Isztar i Dyfteryt się cicho zaśmiali.
-Masz rację... - odpowiedziała wesoło, po czym dodała - ..ty dzieciuchu.
Cóż, Vaerk się może tylko cieszyć, że powód do sporu został już zażegnany. Sharnatowi pozostaje tylko zregenerować siły przed podróżą w stronę portu kosmicznego.

Avatar PanSzakal
Dobra. Rozumiem. Pomyślał. Co jak co ale psionik miał rację i trzeba było zwiększyć tępo.
- Ekipa, przyśpieszamy! - krzyknął do swych towarzyszy. Dał im kilka sekund na przygotowanie po czym znacznie zwiększył prędkość chodu.

Avatar Andrzej_Duda
Nie tylko to, ale również się cieszyć, że jego kompani do niedawna srogo zwaśnieni teraz sobie wesoło żartują i śmieją się ze swoich żartów. Jest to przysłowiowy miód dla uszu Sharmata. Można powiedzieć, że wręcz pokrzepiło go to. Pobożny również cicho się zaśmiał z tych uroczych przekomarzanek.
-A teraz jak już się trochę rozluźniło atmosfera, to dodam jeden szczegół o którym wcześniej nie wspomniałem... Jestem mentorem Eterycznej Bogini Unuli. - powiedział tak neutralnie jak potrafił.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Woj2000
Właściciel: Woj2000
Grupa posiada 820 postów, 10 tematów i 8 członków

Opcje grupy Rok 2018 [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Rok 2018 [PBF]