Piewszą rzeczą, jaką zobaczył Tiliusz po otworzeniu oczu i powrocie z nagłego stanu nieświadomości, była zimna, drewniana podłoga, tak odmienna od marmurowej podstawy portyku
Curia Pompeia, w której jeszcze przed chwilą przebywał i brał udział w obradach Senatu Republiki. A właściwie to nie tyle brał w nich udział, lecz, zgodnie z mętnymi przebłyskami pretora z patrycjuszowskiego rodu Cymberów, wraz z grupą innych spiskowców brutalnie je przerywał, dopuszczając się zamachu na znienawidzonego dyktatora
Senatus Populusque Romanus - Gajusza Juliusza Cezara. Gdy Tiliusz powoli wstawał z pozycji leżącej, przypomniał sobie, co dokładnie spowodowało utratę własnej przytomności. To Cezar jej go pozbawił, broniąc się przed Cymberem zrywającym z niego togę (co, jeśli dobrze pamiętał, miało być sygnałem do zasztyletowania dyktatora). Kiedy Tiliusz powstał i poprawił swoją pretorską, mieniącą się czerwienią i bielą togę, rozejrzał się po okolicy.
-O, Parki. - wyszeptał, spoglądając na wystrój nieznanego mu pomieszczenia - Czyżby tak wyglądał koniec losu obrońcy ideałów Republiki?