Najpierw był huk, odgłos podobny do tego wydawanego przez odrzutowiec, jednak 20 razy donośniejszy. Potem ciemność, nie przenikniona, brak czegokolwiek, brak istnienia, brak nadziei czy nawet emocji. Nagle jednak pojawił się rozbłysk światła. Jasnego jak nic. Ukazał on byłem Komornikowi jego aktualne miejsca pobytu. Hol jakieś rezydencji. Widział całkiem niedawno podobny wystrój, kiedy o wspinał się do Niebios poprzez Cytadelę. Epoka Wiktoriańska jeśli sie nie myli. Po chwili zorientowął się, że siedzi na podłodze oparty o ścianę. Natychmiast wyciągnął swój gladius i zaczął nim mierzyć do tutaj zgromadzonych. -Co do ku*wy nędzy się tutaj odpi***ala?!- krzyknął groźnie po polsku w kierunku zgromadzonych nierozumiejący co się dzieje człowiek, ubrany niczym starożytny gladiator Imperium rzymskiego, jednak posiadający w swym wyposażeniu rzeczy zupełnie nie pasujące do swojego wyglądu, takie jak kałach, lornetka i włócznia większa od niego samego o jakieś 30 cm. Małe ostrze w ręku Wygnańca najpierw zaiskrzyło, a potem wybuchnęło płomieniem który zaczął je okalać. -Zadałem pytanie!-