Właścicielka
- Tutaj, na zapleczu. - Odpowiedział wychodząc z pomieszczenia po czym stanął przy ladzie.
Zostawił narkotyki na zapleczu, schował kasę i udał się ku wyjściu z zaplecza i baru. Kierunek - jego dom.
Właścicielka
Killer:
Po kilkunastu minutach trafiłeś do baru. Caldera stał przy ladzie, właśnie polał komuś drinka.
Podszedł do lady.
-Witam, panie Caldero.
Właścicielka
- Dzień dobry. Widzisz... Jest jeden mały, maluteńki problem. - Gestem dłoni pokazał dwóm klientom żeby podeszli, tak też zrobili. - Zabierzcie tego pana na wycieczkę. - Wydał polecenie najwyraźniej podstawionym klientom a oni przytrzymali Cię. - Nie lubię jak się mnie okłamuję. Bardzo nie lubię.
-Czekaj bo nie czaję. O co chodzi?
Właścicielka
- Chodzi o to, że zabiłeś dwóch naszych ludzi. Mamy oczy na ulicy, szujo. I co teraz? Będziesz kłamać dalej?