Właścicielka
Killer:
Po kilkunastu minutach przykuśtykałeś do baru.
Jak cywilizowany człowiek w cywilizowanym barze, usiadł przy ladzie.
-Szklanka whiskey, jak można. -dał "zamówienie".
Właścicielka
- Oczywiście. - Barman nalał Ci szklankę wódki. - Dwa dolary.
Podał zapłatę.
-A, panie Barmanie, jest małe pytanie.
-Potrzebuje może Pan kogoś do jakiejś roboty czy coś w ten deseń? Mam spore rezerwy czasu a dodatkowa kasa jest zawsze na plusie.
Właścicielka
- Zależy co potrafisz robić. A zgaduję że po twojej jednej ręce i lasce, że niewiele.
-Typ uniwersalny. A co do ręki...niech Pan się tym nie przejmuje. Zawsze mam drugą.
Upił łyczka whiskey.
Właścicielka
- Wybacz, ale może gdy chociaż pozbędziesz się tej laski, to wtedy się na cokolwiek przydasz. Na razie jestem na nie.
-Cóż...no dobra. Powinienem chyba w miarę szybko się zjawić.
Dopił whiskey i oddał szklankę.
-Do zobaczenia. -rzekł po czym wstał od lady i udał się do siebie.
Właścicielka
- Do widzenia.
// Zmiana tematu.//
Właścicielka
Skwarek:
Po kilkunastu minutach trafiłeś do baru.
Moderator
Wszedł do baru i usiadł przy ladzie.
-Oye, Alejandro!(Hej, Alejandro) Jak tam życie, amigo?
Właścicielka
- W porządku. Zdajesz sobie sprawę, że przyszedł do mnie jakiś dziwny pokurcz w poszukiwaniu pracy? Chodził z laską i nie miał lewej ręki. W dodatku miał zielone włosy i blizny na ustach. Jakiś psychol.
Moderator
-Cholera, najwyraźniej takie czasy. Pewnie miał problem z jakimś gangiem i trafiła kosa na kamień.
Właścicielka
- Może, może. A co u Ciebie? Pamiętaj, że dziś masz robotę, dużą robotę.
Moderator
-Wiem, Alejandro, wiem.. U mnie jest wszystko w porządku, w normalnej robocie także. Mam nadzieję, że wszystko się uda.
Właścicielka
- Życzę wam powodzenia, myślę, że szanse powodzenia są duże.
Moderator
-Mogę dostać trochę kawy?
//Walnij timeskipa
Właścicielka
- Jasne. Na koszt firmy. - Dostałeś kawę i wypiłeś ją. Dwie godziny później do baru weszli twoi partnerzy. Victoria, Colin oraz Marcus. Barman dał wam znak, żebyście poszli na ubocze. Alejandro został za ladą a wy we czwórkę znaleźliście się na zapleczu.
- No, no. Więc to ty jesteś tym dobrym ziółkiem co robi dla Kartelu. Ponoć nieźle sobie radzisz. - Odezwała się Victoria.
- Jak dla mnie, trochę z niego chucherko. - Rzekł Marcus, wielki mięśniak.
- Nie pie**ol, Marcus Już jednego siłacza mamy. Więc, Antonio. Tak? Chcielibyśmy omówić plan i twoją rolę w napadzie. - Skończył Colin.
Moderator
-Śmiało, zamieniam się w słuch.
Powiedział nie zwracając uwagi na Marcusa.
-Więc zajmujemy się Angelico, si? Jeden ochroniarz na froncie, prawda? W środku pewnie jest kilka kamer.
Właścicielka
- Już wszystko mówię. Mamy frontowe wejście, jest tam jeden ochroniarz, posiada pistolet bądź paralizator. Naprzeciwko od wejścia jest kasa a wokół niej gabloty z biżuterią. Przy ścianach są półki z naszyjnikami, też w szybach. Na lewo od wejścia jest pokój ochrony, tam też musi być jakiś ochroniarz, który sprawdza kamery. Ty, Antonio. Wejdziesz jako potencjalny klient i sprawisz, że przyciągniesz uwagę sprzedawcy i ochroniarza z przodu. Victoria wchodzi przez szyb wentylacyjny, do którego można dostać się z zewnątrz. Prowadzi do pokoju ochrony. Zdejmuje strażnika i wyłącza kamery. Wchodzę z Marcusem i kontrolujemy tłum, dostaniesz broń i nam pomożesz. Wtedy zbieramy łup, wsadzamy do vana i jedziemy do naszej dziupli w slumsach. Jakieś pytania?
Moderator
-Nie, w sumie to już mam nawet pomysł na odwrócenie uwagi.. Chociaż, mam jedno pytanie. Colin, tak? Znamy już potencjalny łup?
Właścicielka
- Jak wszystko pójdzie dobrze... Trzy miliony dolarów.
Właścicielka
- Owszem. Jako iż dopiero Cię sprawdzamy... Dostaniesz 10%.
Moderator
-Szczerze? Tyle też mi wystarczy. Więc rozumiem, że ten... człowiek?
Spojrzał na Marcusa.
-Zajął się sprzętem, tak? Mam nadzieję, że dostanę coś dobrego a nie starego Tokareva TT-33.
Właścicielka
- Ta. Mam MP5 z tłumikami. - Odparł Marcus.
Moderator
-Nieźle, przynajmniej cywile nie będą próbowali podskakiwać. Jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć?
Właścicielka
- Bym zapomniał, ale myślę, że to oczywiste. Nie zabijamy cywilów, jeśli nie trzeba. Ochroniarz przy wejściu ma być związany, gdy już się wszystko zacznie albo zabity jeśli będzie sprawiać problemy. Mamy kominiarki w samochodzie i kilka więzów, oczywiście do związania cywili.
Moderator
-Czekajcie, moją twarz przecież rozpoznają, skoro mam tam wejść i odwrócić uwagę. Mam wejść w kominiarką w kieszeni czy jak?
Właścicielka
- Dlatego poczekasz aż wyłączę kamery. - Odparła Victoria.
Moderator
Spojrzał na nią i prawie, że rozebrał wzrokiem.
-Skoro damisela (panienka) tak mówi, to tak będzie. Jakiś plan B, jeżeli coś pójdzie nie tak?
Moderator
-Mhm...
Nadal na nią spoglądał, chociaż teraz rzadziej, aby Marcus i Colin nie zauważyli.
Właścicielka
- Oczy mam tutaj. - Wskazała wyżej. - Dobra, macie coś do załatwienia? To zróbcie to teraz. Jak dla mnie, możemy już jechać.
- Zgadzam się. - Odparł Colin.
- Ta. Możemy iść. - Rzekł Marcus.
Moderator
-Ta, możemy zacząć tą zabawę.
Zaczął iść do wyjścia, a kiedy był blisko niej to szepnął.
-Masz rację, oczy też masz piękne, panno Gonzalez.
I poszedł dalej.
Właścicielka
Victoria uśmiechnęła się po twoim komplemencie. Weszliście do czarnego vana. Colin wszedł za kierownicę a wy zajęliście pozostałe miejsca. Ruszyliście do ''Angelico''.
// Zmiana tematu.//
Właścicielka
Skwarek:
Po kilkunastu minutach zjawiłeś się w barze. Do środka wszedł też jednoręki człowiek w zielonych włosach.
Killer:
Po kilku minutach znalazłeś się w barze. Zauważyłeś czarnowłosego człowieka stojącego przy kontuarze, nosił czarny garnitur.
Moderator
Usiadł przy ladzie.
-Cześć, Alejandro.
Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Jak tam? Wszystko w porządku?
Usiadł również przy ladzie.
-Szklanka whiskey.
Właścicielka
// Jak chcecie, możecie między sobą popisać.//
Skwarek:
- Ta, a u Ciebie? Rozumiem, że zaliczyłeś. Ekhm. - Nalał szklankę whiskey zielonowłosemu obok.
Killer:
Nalał Ci szklankę whiskey.
Moderator
-Ano.. Dała mi nawet numer.
Mruknął do niego okiem, spojrzał na kolesia obok.
-Miałeś pechowy tydzień, co?
-Ta...powiedzmy. Może bardziej niż pechowy, heh.
Moderator
-Co się takiego stało?
Powiedział i spojrzał na niego dokładniej. Spojrzał na Alejandra.
-Nalej mi trochę tequili, Alejandro.
-Powiedzmy, że pewien gang pomylił mnie z jakimś fagasem, zaciągnął mnie do jakiegoś miejsca i urządził mnie tak, że wyglądam jak wyglądam po czym zostawił mnie gdzieś w jakimś kąciku w Slumsach. -ścisnął dłoń w pięść, aż można było usłyszeć strzał kości.
Moderator
-Gang? Może chodzi o ten klub motocyklowy. Ostatnio była tam ostra strzelanina.
-Ta, nazywają się Przodkowie czy jakoś tak...i o co poszło?
Właścicielka
Skwarek:
Barman nalał ci szklankę tequili.
Niffin:
Po dziesięciu minutach trafiłeś do baru z Vanessą. Przy kontuarze stali m.in czarnowłosy człowiek w czarnym garniturze i... twoja ofiara ucięcia ręki.
Konto usunięte
Zastanowił się. Nie okazując zdziwienia, usiedli przy ladzie na drugim końcu sali, daleko od mężczyzn.