Karczma "Pod Jajami Wroga"

Avatar gulasz88
Przekoziołkował pod drzwi i chwycił kuszę leżącą obok martwego zbira i przez chwilę tylko celując wystrzelił bełt w kierunku jednego z adwersarzy.

Avatar Attero
Znowu schowała się pod ladę tylko wystawiając oczy ponad nią, żeby widzieć co się dzieje.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gulasz:
Trafiłeś perfekcyjnie w klatkę piersiową, przy okazji przebijając też jakiś ważny organ w rodzaju płuc czy serca, co mogło zakończyć się tylko w jeden sposób... Drugi delikwent padł trupem, zabity przez pocisk z miniaturowej kuszy Mrocznego Elfa. Został więc tylko jeden, w sam raz, aby go przesłuchać. Chociaż, czy na pewno tylko jeden? Byłeś najbliżej drzwi, usłyszałeś jakieś okrzyki i tętent końskich kopyt na zewnątrz.
Attero:
//Nie mam co się zbytnio rozpisywać, nie licząc tego z odgłosami spoza karczmy to widzisz to samo co Gulasz.//

Avatar gulasz88
- Ktoś idzie. - Powiedział do reszty drużyny. - Zajmijcie się tamtym. Jeśli jest ich więcej to może uda się przygotować zasadzkę.
Wciągnął na szybko trupa do środka i przymknął drzwi na tyle by mógł obserwować kto idzie. Wyciągnął rapier i sztylet i obserwował.

Avatar Attero
Schowała się cała za ladę i zwróciła do krasnoluda.
- Co tu się dzieje? - słychać w głosie panikę i zdenerwowanie.

Avatar Hadesares
Blitzen otworzył drzwi patrząc dziwnie na szyld karczmy: "oby tu tylko genitaliów nie sprzedawali" pomyślał. Wszedł do środka i już miał zamiar usiąść i coś zamówić, gdy nagle zobaczył pobojowisko. Nie wiedząc o co tu chodzi i czy warto się wtrącać po prostu przeturlał się do najbliższego stołu i zaczął patrzeć na rozwój akcji

Avatar gulasz88
W chwili kiedy nieznajomy przeszedł przez drzwi, Savo szybkim i precyzyjnym ruchem przyłożył mu sztylet do gardła i rapier do boku.
- A ty co, kolejny zbir? Wybraliście bardzo złą karczmę.

Avatar Hadesares
Blitz zauważył ostrze przyłożone do jego gardła i natychmiastowo utworzył małą tarczę na jego szyji i wokół jego brzucha używając jego magii barier
- Nie znam tych zbirów i nie szukam kłopotów, to jakiś zbieg okoliczności- wysapał.

Avatar gulasz88
- Oh, bez wątpienia! Wybacz, ale mam ostatnio straszne problemy z zaufaniem! - przeciągnął go bliżej środka sali i zapytał mrocznego elfa - Co o tym sądzisz?

Avatar Hadesares
Blitz opuścił magiczną tarczę widząc brak zagrożenia i podniósł wzrok na mrocznego elfa bez żadnych obaw, no bo w końcu nie miał się czego obawiać, ponieważ nic nie miał na sumieniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Attero:
- Ja je****. - westchnął w odpowiedzi brodacz i odłożył topór, sięgając po flaszkę z zawartością koloru rdzy. Sądząc po kwaśnym i nieprzyjemnym zapachu, który szczypał Twoje nozdrza, była to osławiona Kosa Śmierci, jeden z najmocniejszych trunków znanych z Elarid. Krasnolud wypił na raz spory haust jak gdyby nigdy nic, a później zwalił się na podłogę.
Hades:
Krwistoczerwone oczy Drowa świdrowały Cię uważnie, a Ty miałeś przeczucie, że gdyby ten mahoniowoskóry diabeł tego chciał, to po kilku godzinach wyznałbyś mu, że jesteś choćby i Cesarzem Verden. Tak się na szczęście nie stało, a ten tylko machnął ręką, odciągając na bok tego, który Cię obezwładnił.
Gulasz:
//Jeśli miałeś na myśli postać nowego to tak, ktoś nadchodził. Jeśli nawiązywałeś do jeźdźca i jego wierzchowca, to pudło, bo ten ktoś się oddalał.//
- Liczę na to, że ten atak był tylko zbiegiem okoliczności. - powiedział Mroczny Elf, jakby insynuując Ci, że mogłeś maczać w tym palce. Lub ktoś z Twojego otoczenia. - Jeśli masz nam coś do przekazania, to musi zaczekać, jak najszybciej wracamy do reszty, aby powiadomić ich o tym, co tu zaszło. Twoja w tym głowa, żebyś miał coś konkretnego na ten temat, kiedy tu wrócę. - dodał, grożąc Ci palcem, choć bez tego jego barwa głosu sprawiła, że przeszedł Cię dreszcz. Po chwili, którą zajęło jemu i jego ludzkiemu kompanowi sprawdzenie zwłok, wyszedł wraz z nim, zostawiając Cię z upitym Krasnoludem, Twoją niedawną kochanką, tym nowym przybyszem, nieprzytomnym zabójcą, trupami do ukrycia i rozpie**olem w karczmie, który trzeba posprzątać jak najszybciej, tak samo jak pozbyć się trupów, nim wpadnie tu ktoś jeszcze.

Avatar Attero
Po wyczuciu tego zapachu prawie od razu wyszła zza lady i podeszła do Savo oraz nowego gościa.
- Czy może mi ktoś wyjaśnić, co tu się właśnie stało? - przenosi wzrok z przybysza na Savo. Po głosie słychać, że jest bardziej zirytowana niż wystraszona.

Avatar gulasz88
- Brudniejszy element mojego zawodu... - powiedział smętnie. Podszedł do zwłok osoby która zdawała się być szefem tej agresywnej bandy.
- Bądź tak miła i przeszukaj pozostałych. - powiedział do Ruby. - Kasa dla ciebie, mi potrzebne są tylko informacje. Wiesz: listy, notatki, dzienniki, tatuaże, medaliony, pierścienie. Wszystko co mogłoby nas naprowadzić na jakikolwiek trop.
- A ty! - tu rzekł nieco ostrzej do wędrowca. - Za karczmą jest mała stajnia, a w niej łopata. Weź ją i wykop dół, tylko nie za płytki! Musi pomieścić ich wszystkich.
Samemu zaczął przeszukiwać łotra.

Avatar Attero
Przez chwilę chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język i podeszła do jednego z trupów, żeby go przeszukać. Jest dokładna przy tym, mimo że nie chce naruszyć zbyt wiele, przy tym mruczy coś niezrozumiałego pod nosem.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gulasz:
Mimo że dał się zabić, to jednak nie był nowicjuszem lub chociaż ci, którzy go nasłali, uważali, w co zaopatrują go na drogę, stąd nie miał przy sobie nic poza niewielką sakiewką ze złotem i swoim orężem. Dokładniejsze oględziny upewniły Cię w podejrzeniach, których nabrałeś w chwili, gdy jeden z napastników krzyknął coś o "psach Kartelu" - na przedramieniu znalazłeś tatuaż, a na nim czarne słońce, wizytówkę organizacji o tej samej nazwie.
Attero:
//Znalazłaś dokładnie to samo, co postać Gulasza, także się tu nie rozpisuję.//

Avatar gulasz88
Schował sakiewkę do kieszeni płaszcza i wyprostował się.
- Czarne Słońca. Można było się domyśleć. Choć to nie wyjaśnia dlaczego nas zaatakowali. Żadne z nas nie ma nic wspólnego z Kartelem...
Zamyślony podszedł do krasnoluda i zaczął nim trząść tak by się obudził.
- Ej, wstawaj! Mam do ciebie kilka pytań, ty zapijaczona mordo!

Avatar Attero
Zabiera się do jakiegoś ogarnięcia tego burdelu. Sama stołów nie ustawi, więc zabiera się najpierw za krzesła, w nadziei, że ktoś jej potem pomoże.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gulasz:
Cucenie schlanego Krasnoluda to niebezpieczny sport, tak jak zaskakiwanie krasnoludzkiego kowala przy pracy. Skutek zwykle jest podobny, ale z Tobą los obszedł się łagodniej, bo czaszkę masz w całości, choć i tak pewnie zostanie siniak, gdy Krasnolud otworzył oczy i po przebudzeniu odruchowo dał Ci w pysk, zapewne obawiając się zamachowców.
- Oj. - skomentował krótko i sięgnął po flaszkę. - Golnij sobie, chłopie, ból powinien przejść i wtedy powiesz, czemu mnie tak budzisz.
Attero:
Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, więc nie masz raczej co na to liczyć. Ale grunt, że krzesła są już na swoich miejscach.

Avatar gulasz88
- Przynajmniej nie trafiłeś w nos. - przetarł obolały policzek i napił się krasnoludzkiej siwuchy.
- Masz pomysł skąd Czarne Słońca wpadły na pomysł że twoja karczma jest siedzibą Kartelu?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- A wyglądam jakbym robił kiedyś dla Kartelu, jełopie? To pewnie przez Ciebie i te Twoje ciemne sprawki.
Alkoholem zapewne była Kosa Śmierci, jeden z najmocniejszych trunków znanych producentom alkoholu w całym Elarid, którego nie można wytworzyć Magią Rumu, jako jedynego ze wszystkich trunków. Jak przystało na napój o takiej nazwie, solidnie Cię sponiewierał, poczułeś olbrzymie gorąco, zacząłeś się pocić, nasilił się ból głowy przypominający migrenę, a gardło, przełyk, żołądek i reszta wnętrzności zaczęły palić Cię żywym ogniem.

Avatar gulasz88
- Łooożeeeszzzkuuuuurrrrrwwww... - jęknął i złapał się za ladę, by nie upaść na ziemię. Kilka chwil dochodził do siebie, po czym zapytał.
- Moje... Moje ciemne sprawki nie mają nic wspólnego z Kartelem. W większości. Jednak nigdy nie miałem okazji podawać się za jednego z nich.
Przetarł sobie czoło, próbując rozmasować migrenę i zetrzeć pot z czoła.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Trochę pomogło, przynajmniej w wypadku potu, ale ból głowy będzie pewnie trzymać Cię jeszcze jakiś czas.
- No to może ta Twoja nowa panienka? - podsunął Krasnolud po chwili namysłu. - Kto wie z kim i gdzie się szlajała zanim wskoczyła Ci do łóżka, hę?

Avatar gulasz88
- Nie panieńkuj jej w jej obecności, to niegrzeczne. - odpowiedział, po czym zwrócił się do Ruby. - Jednak ma racje. Nie masz czasem jakiś nieprzyjemnych powiązań z Kartelem. Albo przyjemnych, to bez znaczenia.

Avatar Attero
- Być może ktoś z Kartelu kiedyś mi się przewinął w drodze lub gdzieś w mieście... Ale tak to nie. - pokręcila przecząco głową.

Avatar gulasz88
- No to powiedzmy że ten trop na razie jest martwy. Chyba nie pozostaje nam nic innego jak wyruszenie do miasta i popytanie u źródeł.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Posprzątaj mi karczmę albo sam Cię im wydam. - burknął Krasnolud, choć zdawałeś sobie doskonale sprawę, że nie mógłby tego zrobić, nawet w stanie największego upojenia alkoholowego czy szału.

Avatar gulasz88
- Nie wątpię. - prychnął. Jakkolwiek nie miał ochoty tego robić, to mimo wszystko ta karczma była jego domem. A nie zostawia się zwłok na środku salonu. Chwycił jednego z martwych łotrów za ręce i zaciągnął go tylnym wyjściem na tyły karczmy, gdzie rzucił go gdzieś na bok. Potem zrobił tak z pozostałymi.
- Ruby, - powiedział do dziewczyny gdzieś przy drugich zwłokach. - głupio mi o to prosić, ale czy możesz wziąć mop z zaplecza i wymyć podłogi z krwi? Będę bardzo wdzięczny.

Avatar Attero
- Chyba nie mam innego wyjścia... - idzie w tamtędy stronę i w połowie drogi odwraca się do niego. - Ale musisz mi to porządnie wynagrodzić.

Wchodzi na zaplecze i szuka mopa, co nie zabrało dużo czasu, wychodzi stamtąd i idzie wycierać ślady bijatyki.

Avatar gulasz88
- Nie ma problemu! - odpowiedział.
Skoro wszystkie trupy były już na zapleczu, to najwyższy czas był się ich pozbyć. Karczmarz miał tutaj dół w którym palił śmieci, wszak wywóz byłby nieopłacalny z tego miejsca. Cóż, najwyższy czas było użyć go w celu jego przeznaczenia. Powoli strącił zwłoki w dziurę na odpadki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Attero:
W ten sposób, nie licząc porozrzucanych mebli i wbitych w nie oraz ściany bełtów, nie zostały żadne ślady niedawnego starcia.
Gulasz:
Zbyt rosły to Ty nie byłeś, ale szczęśliwie miałeś pomoc, ponieważ Krasnolud również zaczął sprzątać trupy i w ten sposób wszystkie trafiły do dołu, który brodacz zaraz podpalił.

Avatar gulasz88
- Lepiej tą soloną wieprzowinę co masz w spiżarni. Jeszcze ktoś poczuje zapach i zrobi się głodny...

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Zrobią mi darmową reklamę, chociaż tyle. - odparł, wzruszając ramionami. Po chwili stania nad dołem usłyszeliście mrożący krew w żyłach krzyk, który dobiegał właśnie stamtąd.
- Te zwłoki to chyba nie były tak do końca martwe. - skomentował brodacz i nagle zaśmiał się serdecznie. - Aż mi się stare czasy przypominają. Oj, dobre czasy.

Avatar gulasz88
- Ciekawe jak to jest się obudzić w dole pełnym trupów swoich przyjaciół. To musi być traumatyczne, szczególnie jeśli się palą. - westchnął. - Jak sądzisz, powinniśmy go ugasić? Z jednej strony może coś wiedzieć, z drugiej strony może nie być zainteresowany rozmową.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jak na moje to już niewiele mu to pomoże, możesz mu co najwyżej skrócić męki albo coś w tym guście.

Avatar gulasz88
- Nah, potem trzeba by było to znowu rozpalać, a mokre i osmalone nie chciałoby się palić. Wracajmy do środka, nie stójmy tu jak para durni.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Krasnolud jedynie wzruszył ramionami i splunął do wnętrza dołu, kierując się z powrotem do swojej karczmy, w której szczęśliwie jeszcze nie było klientów.

Avatar gulasz88
I on wrócił do lokalu i zagadał do Ruby.
- No dobra, nic tu po nas. Jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć musimy ruszyć do miasta, Nowego Gilgasz, jeśli mam być precyzyjny. Zabiorę swoje rzeczy i możemy wyruszać, ty też się przygotuj.

Avatar Attero
- Powiedz tylko kiedy ruszamy. - patrzy w jego stronę już dokańczając ścieranie śladów po walce. Błysk jest tu jak nigdy.

Avatar gulasz88
- Daj mi dwie chwile. - zszedł do swojej piwnicy i wziął swoje ważniejsze rzeczy które pochował po licznych kieszeniach. Była to oczywiście sakwa z pieniędzmi, jakaś książka na podróż i materiały do szantażu, które przeglądał wczoraj wieczorem. Wypadałoby by je mimo wszystko dostarczyć. Przygotowany, wszedł na górę i położył kilka monet na ladzie.
- To co zawsze, Karthal. - poprosił o swój zwyczajowy zestaw prowiantu. - Nie będzie mnie dzień, dwa, albo kilka. Spróbuj za mną nie płakać i nie puść tej karczmy z dymem, ładnie proszę.

Avatar Attero
W czasie gdy rozmawiał z krasnoludem pobiegła na dół zabrać i swoje rzeczy. Tak cennego przedmiotu nie można zostawić bez opieki. Szybko wyszła na górę już gotowa i czeka na swojego towarzysza.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Oboje, spakowani, zaopatrzeni i gotowi do drogi, żegnani mruczeniem pod nosem w wykonaniu wciąż naburmuszonego Krasnoluda, udaliście się do Nowego Gilgasz.
//Zmiana tematu. Właściwie to możecie zacząć na miejscu.//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku