Zaczął od obalenia pierwszego kufla, aby później przejść do rzeczy:
- Ano, najlepiej to jakiegoś smażonego mięsiwa, a później to się zobaczy.
Właściciel
-Samo mięso starczy czy chceta jeszcze do tego jakieś tłuczone kartofle z sosem?- Spytał przecierając jeszcze kufel, który zostawił chwilę temu inny klient.
- Mogą być te kartofle z sosidłem. I piwa. - powiedział, a dla potwierdzenia swych ostatnich słów uderzył lekko kuflem o ladę.
Właściciel
-No to postanowione.- Powiedział zaśmiawszy się i rzucił w stronę kuchni. Specjał żołnierza razy pięć!- Powiedział, a następnie schylił się jeszcze pod ladę, by zabrać stamtąd dzban z piwem, którego część przelał do twojego kufla. Po nalewki proszę się zgłaszać.- Dodał jeszcze, a wtedy już mogłeś wrócić do całej ekipy przy stole.
I tak też zrobił, bowiem picie samemu było jak sranie w towarzystwie.
Właściciel
Po drodze jeszcze zauważyłeś typowe zazdrosne spojrzenia krasnoludów jakbyś się czegoś dorobił, zaraz potem usiadłeś i mogłeś cieszyć się piciem z ferajną.
A niech im gały zbieleją, on miał to gdzieś, teraz trzeba odpocząć po ciężkim dniu roboty.
Właściciel
Taki ciężki to ten dzień nie był, ale picie i dobre żarło zawsze jest mile widziane.
No to pili i żarli, Buenor zaś tylko czekał na okazję, żeby komuś po pijaku przypie**olić lub zrobić coś głupiego.
Właściciel
No niestety na to jeszcze było za wcześnie i chlania za mało i żołądki zbyt puste. Dopiero po kilku minutach karczmarz zaczął usadzać wam zaraz pod brodą spore talerze z tłuczonymi ziemniakami polanymi sosem, a na to jeszcze zarzuconymi żeberkami.
W takim razie pora zabrać się za suto zakrapiane piwem jedzenie.
Właściciel
Lało się i piwo i rześkie rozmowy przy spożywaniu tak zacnego posiłku. No, ale ten wkrótce się skończył, a wy mieliście pełne brzuchy, zależy czy też warto doprowadzać do jakichś reakcji z dalszym piciem.
Najpierw to postarał się o uzupełnienie kufla, potem rozejrzał się po karczmie, a właściwie to po jej bywalcach.
Właściciel
Przede wszystkim na dobrą sprawę wszystkie stoliki poza jednym zajmowały krasnoludy, ci zaś byli różnymi osobami takimi jak handlarze, mieszczanie czy też zwyczajna straż, byliście tu chyba jedyną najemniczą bandą. No i zostali jeszcze ludzie, ci zaś byli odziani w skórę i futra oraz mieli różnoraką broń zarówno białą jak i dystansową.
Ich ubranie, wygląd, ekwipunek lub coś w ten deseń pozwala określić przynależność do jakiejś organizacji lub rodu?
Właściciel
Ich ubrania, czyli skóry były wyjątkowo ciemne, podobnie z futrami. Można tylko zarzucić, że do Bandery należą, ale człowiek prędzej da się pokroić, niż zbrata się z elfem. Broń też zwyczajna, bez żadnych zdobień czy innych dupereli. Jeden to nawet tej broni nie miał.
Mag pewnie, albo jakiś dyplomata. Czy coś. No cóż, skoro tak wygląda sytuacja, to nie pozostaje im wiele, jak tylko dalej jeść i pić, aby później udać się spać.
Właściciel
Mogłeś jeszcze ukradkiem dostrzec, że ci na stole mieli wyciągniętą mapę i coś tam gadali między sobą. Wam zaś się już skończyło jedzenie, wypada teraz tylko pić do pewnego momentu i możliwe iść bezpiecznie spać.
No to pili, Beunor dodatkowo nadstawił swe ciekawie uchie.
Właściciel
Wiele nie dało się wyłapać poprzez gwar zagłuszający całą karczmę, ale usłyszałeś kilka ciekawych słów, to jest: Bestia, góry oraz jutro.
No, to już było ciekawe, także dopił piwko i podszedł do nich.
Właściciel
Piwo dopiłeś szybko, a ci dalej nie zwinęli swojej mapy.
-Czego?- Spytał jeden z nich w dosyć prosty sposób.
- Tak siem składa, że żem przypadkiem usłyszoł Waszą rozmowę, chłopy. No i siem tak zastanawiam, czy Wam pomóc w utrupieniu tej bestyi w górach się nie przyda, bo ja i moje chłopaki zawsze chętnie.
Właściciel
-Nie licz na złoto, my tutaj bardziej po chwałę i wyjątkowe rzeczy z samej bestii... Także już teraz powiedz czy część z tego cię zadowala.
- Wyjątkowe rzeczy, ta...?
Właściciel
-Smocze łuski, niezwykle drogi materiał jak i ognioodporny pancerz. Kawał czasu stąd żyje jeden, więc wypada go ukatrupić.
- Ku*wa, że je**ny Smok? Wy macie chociaż sprzęt do polowania na te łuskowate sku*wysyny?
Właściciel
-A czego tu trzeba, w dodatku nie jest on jakiś wielki. Straty wyrządzone przez niego są znacznie mniejsze w porównaniu z takim Aznogiem, który to zniszczył jeden z zamków Talmarów, zabijając w środku prawie każdego... Ciężko się przygotować na to starcie, a tak samo najpewniej je przeżyć, ale chyba warto zaryzykować.
- Ta... To kiedy ruszamy?
Właściciel
-To proste, jutro. Wyprawa zajmie kilka dni, a do tego trzeba zgromadzić zapasy na drogę. Macie tam chyba swoje, nie?
- Coś jest, resztie siem skombinuje.
Właściciel
-No to lepiej się szykujcie, bo może to być droga, z której nie wrócicie.
W odpowiedzi Buenor się zaśmiał i poklepał młot wiszący u pasa.
- Chyba, ku*wa, Wy.
Właściciel
Jedynie ten, z którym rozmawiałeś wzruszył ramionami, a potem cała grupka przy stole się zaśmiała.
-No, ale serio. Było nas więcej, a nie jest to nasze pierwsze polowanie na taką zwierzynę.
- Czyli ile żeście już gadów utrupili?
Właściciel
-Była z nas kiedyś spora kompania, to jeszcze wtedy zajmowaliśmy się dorosłymi smokami, niezbyt dobrze dobraliśmy sobie przeciwnika i okazało się, że ten miał jeszcze kilka młodych, wtedy nas nieźle pokiereszowało, a teraz jedynie po długim zwiadzie zaczynamy załatwianie takich młodzików.
- Ku*wa, ch*jnia w sumie... Ale tak to znacie się na rzeczy i w ogóle?
Właściciel
-Drugich takich nie znajdziesz, to na pewno. Jeżeli jesteś tam jakimś magiem wody to przydasz się najbardziej, co prawda smoczego ognia nie zatrzymasz, ale lepiej przyjąć osłabiony, mamy nadal płaszcze ze smoczej łuski to one zajmą się resztą.- Powiedział, a następnie ukazał ci część swojego płaszcza, na którym były właśnie one.
- Panie, ja to tylko pierunami napi**dolić potrafię, i nic więcej.
Właściciel
-Trochę słabo, ale może przyniesie to jakiś efekt krótkiego szoku na smoku, a to się najbardziej przyda, bo będzie trzeba go jakoś przyczepić do ziemi. Mamy też swoją przenośną balistę, więc wypada tylko trafić...
- Je**niutcy profesjonaliści. - powiedział pod nosem i splunął na połogie.
Właściciel
-Jak już mówiłem, to nie pierwsze polowanie. Pamiętajcie też, że staramy się w pełni wykorzystać tego smoka. To jest zęby, łuski, pazury, krew, kości, jak będzie szczęście to nawet smocze jaja.
- No pewnie, im więcej smoka zabierzem, tym więcej złociszy na piwerko będzie.
Właściciel
-No chociażby, dlatego będzie trzeba się też uczciwie podzielić.
- Dej Ty spokój, ja uczciwy, chociaż sku*wiel.
Właściciel
-Zobaczymy pierw jak nam w ogóle pójdzie, no i kto wyjdzie z tego żywy.
Pokiwał głową, bowiem liczył na to, że jak najmniej, bo i wtedy łup okazały.
- To ten... Wszystko?
Właściciel
-Ta, możecie się udać spać czy tam pić, może będzie to wasza ostatnia szansa... Zaczekamy na was z rana lub wy na nas.
Machnął na to ręką i wrócił do chłopaków, żeby powiedzieć im co i jak.
Właściciel
-No to lepiej szefunciu, by wszystko poszło gładziutko. Słyszał żem kiedyś ile to warta jest smocza krew i co idzie z niej zrobić!