Właściciel
Z racji braku okien mogłeś patrzeć na wnętrze paki lub twarze swoich kompanów, a jeśli wyciągniesz szyję to może dostrzeżesz to, co już zostawiliście w tyle.
Korzystając z okazji, przyglądał się ładunkowi, który wiozą.
Właściciel
Ładunek był w innej ciężarówce, jadącej przed Wami, ale za innym pojazdem wypełnionym żołnierzami.
Pragnąc zająć czas, zagadnął do siedzących:
-Jak myślicie, ile potrwa oczyszczenie tego miasta z nieumarłych? Zaraza rozpoczęła się dwa lata temu. Od tego czasu my oraz niewierne żmije, systematycznie usuwały pomniejsze hordy. Przed chwilą widzieliśmy przykład - niewielki oddział Milicji wybił sporą grupę. A mimo to w Nowym Jorku wciąż ich pełno.
Właściciel
- Nie tylko w Nowym Jorku. - odrzekł siedzący naprzeciwko żołnierz. - Wszędzie, na całym świecie... Zabijamy je masowo, a ich i tak nie brakuje.
-Muszą przychodzić z terenów przyległych. Wsi i przedmieść. Nie ma innej możliwości. Co rodzi kolejny problem. Kiedy już z pomocą Najwyższego, oczyścimy najważniejsze lokacje z rąk nieumarłych lub żywych, którzy nie chcą się do nas przyłączyć, czy nie będzie nas za mało, aby z powrotem zaludnić Ziemię?
Właściciel
- Jest wielu ludzi, którzy z chęcią do nas dołączą, wystarczy im pokazać, że to my rządzimy, a nie jacyś heretycy lub zmarli. - powiedział inni Fanatyk, tym razem siedzący obok Ciebie.
-Poczekajcie chwilę....Okolica zaczyna się zmieniać. Powinniśmy bardziej się skupić i wypatrywać miejsc, które potencjalnie mogą być zasadzką. W końcu jesteśmy tu aby eskortować ciężarówki
Właściciel
- Mamy eskortować ładunek, więc pewnie chodzi o odstrzelenie każdego, kto spróbuje go zabrać. Zresztą, mamy dość ograniczone pole widzenia.
Pociągnął łyk z manierki, po czym wyjął bagnet i dla zabawy zaczął podrzucać i łapać, robić efektowne triki.
Właściciel
Było elegancko, dopóki nagle ciężarówka gwałtownie się nie zatrzymała, a Tobie bagnet wypadł z rąk. W okolicy usłyszałeś też jakąś eksplozję.
-Niech to szlag! Co się tam dzieje?! - Podniósł i schował bagnet, natomiast do rąk wziął maczetę. Czekał aż ciężarówka znowu ruszy lub będą musieli wysiąść.
Właściciel
Właściwie to ktoś z zewnątrz wydarł się, że macie wysiadać i w sumie nic dziwnego, bo to tak jakby Wasz obowiązek, żeby bronić tego konwoju, a obecnie ktoś go definitywnie atakuje.
Wyskoczył z wozu i rozejrzał się, na to co robią inni.
Właściciel
Jeśli masz na myśli swoich kompanów z ciężarówki to zrobili identycznie, z tym że Ty wysiadłeś jako pierwszy.
Ktoś wcześniej krzyczał aby opuścili pojazd, ktoś powinien być na zewnątrz. W każdym razie, rozejrzał się za przyczyną zatrzymania ciężarówki, w szczególności widocznych śladów, niedawnej eksplozji.
Właściciel
Z pewnością była to mina przeciwpancerna, a przynajmniej coś, co bardzo dobrze ją imitowało, gdyż siła eksplozji po wjechaniu na nią pierwszej ciężarówki z szeregu po prostu ją rozerwała. Fanatycy z pozostałych pojazdów opuścili ciężarówki i zaczęli szukać kryjówki, gdyż ze wszystkich stron zaczęły lecieć ku Wam kule, bełty i strzały, z góry zaś (czyli jakiegoś budynku) ktoś ciskał granatami i butelkami zapalającymi.
Pochylił się i zaczął biec w stronę najbliższej osłony, jednocześnie rozglądając się za dowódcą.
Właściciel
Nie mogłeś wypatrzyć go w tym chaosie, ale znalazłeś osłonę za wrakiem jakiegoś auta wraz z dwoma innymi Fanatykami.
-Wystrzelają nas wszystkich, jeśli zostaniemy na tej drodze. Musimy do nich podejść. Ktoś zlokalizował, gdzie się ukrywają?
Właściciel
Nikt nie odpowiedział na to pytanie, w sumie to odpowiedź była zbędna, jeśli strzelają praktycznie wszędzie wokół i z góry.
-Któryś z was ma lusterko lub coś w tym stylu?
Właściciel
- Po co? - spytał ktoś, kto najwidoczniej nie miał nic podobnego do lusterka, gdy reszta zaczęła szukać czegokolwiek, co je przypomina.
-Wysunę je poza krawędź naszej osłony, dzięki czemu może coś zobaczę, bez obawy, że odstrzelą mi głowę.
Właściciel
Dalszych pytań brak, a ktoś wręczył Ci kawałek szkła, który musi wystarczyć.
Wysunął szkło i powoli zaczął nim manewrować, aby zobaczyć wszystkie możliwe strony.
Właściciel
Nie powiedziało Ci to nic więcej ponad to, co już wiesz.
-Nic nie widać w tym chaosie! Mogę rzucić zasłonę dymną, a następnie wybiegniemy licząc, że nas nie zastrzelą i że w końca na nich wpadniemy. Ma ktoś lepszy pomysł? W ogóle, gdzie jest nasz dowódca?! - krzyczał coraz bardziej rozgorączkowany.
Właściciel
Krótko mówiąc to wszyscy byli w podobnym stanie co Ty, tylko jeden z żołnierzy, wyglądający jak typowy twardziel i stary wyga, wychylał się zza osłony, aby strzelać i oceniać sytuację.
-Hej, przyjacielu dojrzałeś już kogoś? - krzyknął
Właściciel
- Nic poza tym, co już wiemy. - odparł tamte, ponownie chowając się za osłonę.
-Przecież my nic nie wiemy! Dobra, nieważne. Rzucam dym, osłaniajcie mnie. Postaram się zabić tylu ile zdołam. - Wyrzuciła granat dymny na wprost ich pozycji. Następnie ściągnął zbędny balast, to jest lornetkę i torbę z osobistymi rzeczami. Przy sobie zostawił maczetę, bagnet i dwa granaty. Do prawej ręki wziął maczetę, do lewej granat z wyciągniętą zawleczką - Uwaga, teraz! - I wybiegł zza osłony.
Właściciel
Granat zaczął dawać osłonę akurat w momencie opuszczenie przez Ciebie kryjówki. Problem był taki, że obecnie stoisz w jego środku i nie widzisz nic poza nim.
Właśnie o to mu chodziło, żeby granat dymny wybuchł przed nim, a nie za plecami. Do czego miałaby mu być taka osłona? Nie zmieniając tępa biegu, wciąż parł naprzód.
Właściciel
W końcu opuściłeś zasłonę dymną i dostrzegłeś licznych Fanatyków: Martwych, rannych, umierających i wciąż walczących. Zabitych wrogów brak, ale to głównie dlatego, że kryją się w budynkach i na dachach, więc ich trupów zwyczajnie nie widać.
Pobudzony adrenaliną, a także oszalały z gniewu na ludzi, którzy zabili jego braci, nie próbował szukać osłony, lecz biegł nadal w stronę budynków, za jedyny cel mając, zabić jak najwięcej wrogów, zanim sam zginie.
Właściciel
Jakimś cudem trafiłeś do jednego z budynków, teraz trzeba biec po schodach w górę i zacząć wielkie przeszukiwanie pomieszczeń, aby dobrać się do strzelców.
Musiał nieco odpocząć po dość długim sprincie, toteż głęboko oddychając, powoli wspinał się po schodach.
Właściciel
Budynek był niemalże w całości obrabowany, a przy okazji również opuszczony i zniszczony. Właśnie to zauważyłeś, wspinając się na górę. Wrogów jak na razie brak.
Nasłuchiwał odgłosów wystrzałów.
Właściciel
Zdecydowanie nad tobą, na wyższych piętrach, a więc w klatach schodowych lub pomieszczeniach.
Jako tako odetchnął, więc zaczął żwawiej wchodzić po schodach.
Właściciel
Wspinając się na którąś z kolei klatkę schodową, będąc jeszcze na schodach, usłyszałeś wystrzały z broni palnej oraz okrzyki strzelających wrogów.
Puścił łyżkę granatu, policzył do dwóch i rzucił granat tak, aby odbił się od ściany i wleciał za węgieł. Następnie wyciągnął drugi granat, wyciągnął zawleczkę i przytrzymując łyżkę, czekał.
Właściciel
Donośna eksplozja na chwilę zagłuszyła wszystko, później zaś usłyszałeś przekleństwa i krzyki bólu jednego mężczyzny, więc najpewniej jego towarzysz (lub towarzysze) już nie żyje.
Wbiegł po schodach, aby wykończyć resztę.
Właściciel
Reszty brak, chociaż możesz dobić jednego na klatce schodowej, bo drugi jest już martwy. Ale słyszysz strzały zza zamkniętych drzwi obok.
Podszedł do rannego i ciął maczetą, od góry, celując w czaszkę.
Właściciel
Nie był Zombie, a zdrowym mężczyzną, toteż nie roztrzaskałeś jej na kawałki, ale i tak jest z całą pewnością martwy.
-Smaż się w piekle, ateisto!
Wyciągnął maczetę z jego czaszki, podszedł do drzwi i lekko je uchylił.