//Ja tam w grypjonie czekam
Dotarła do klapy na suficie
Widziała ciemne pomieszczenie gdy weszła do środka drzwi przed nią się otworzyły.
Moderator
Weszła tam trzymając tamten miecz i tarczę. Łancuch był koło jej lewej ręki owinięty.
Zanim zdążyłaś to zrobić przez drzwi wszedł Alwin. Pierwszy raz od kiedy go poznałaś się uśmiechał a z oczu płyneły mu łzy. - Wreszcie to zrobiłem pomściłem ich - w ręku miał zakrwawioną odciętą głowe
Moderator
Przyjrzała się głowie i przyszykowała broń.
-czemu wystawiasz na mnie broń? -
Moderator
-Co było napisane w kartce?
Uśmiech mu zrzedł jego głos nabrał metalicznego wydźwięku - Sprytnaś - Nagle usłyszała głos za plrcami - Oadnij! -
Usłyszała strzał po czym przeciwnik padł na ziemie z zzakrwawioną czaszką.
Moderator
Wzięła miecz i dla pewności odcięła mu głowę.
Potwór przybrał swoją prawdziwą postać a jego głowa odleciała na bok. Alvin załadował pukawke i zapytał - Jesteś gotowa na cel ostateczny? -
Moderator
Zamachnęła się łańcuchem.
-Jak żyję, to tak.
- Będzie na najwyższym piętrze, na dachu. - pociągnął mocny łyk jakiegoś eliksiru i poprawił nóż przy pasie. Skrzywił się i wskazał ręką na drabine która pojawiła się obok was po zabiciu mimika.
- Grom, straszną mam po nim zgage -
Moderator
-Można prosić? Nie, nie mam. Paladyni mi nie dają eliksirów na pozornie proate misje.
Spojrzał się na ciebie - Mam tylko 2, a zostało mi jeszcze wiele wilkołaków -
Moderator
-Lepiej zostaw. Wchodzimy...-weszła po drabinie.
- Ehh... nienawidze tej roboty - wszedł za nią. Po długiej wędrówce staneła na szczycie wieży. Był on obszerny, w kształcie ośmiokąta z oknami wystającymi z każdego boku.
Moderator
-Tego się nie spodziewałam...-popatrzyłą po całym pomieszxzeniu.
Wszedł za tobą - Cholera ładnie tu - Poszedł się rozejrzeć i gdy stanął na środku rzucił się na niego lykantrop. Wywracając się strzelba Alvina upadła do twoich stóp, a wilkołak szamotał się z mężczyzną w morderczym uścisku
Moderator
Wzięła tą strzelbę, wymierzyła i strzeliła wilkołakowi prosto w serce.
Zanim to zrobiła czas spowolnił i usłyszała głos w głowie - Dlaczego to robisz? Zabijasz niewinnego lykantropa bez powodu? -
Moderator
-Kim jesteś? I kim jest ten lykantrop?
- Ja jestem tym lykantropem, naprawde jesteś jedną z tych anty wilkołaczych działaczy. Ten gość jest chory, zabije każdego kto jest wilkołakiem.
Moderator
-Jeśli jesteś niewinny, zejdź z niego i zdejmij urok z tego miejsca. Uwolnij uwięzione dusze. I nie jestem. Składałam śluby, by pomagać każdemu, kto pomocy potrzebuje.
- Zejdź z niego?! Ten gnój zabił mi brata, zabił go kiedy sprzedawał eliksiry. Tego wariata trzeba się pozbyć zanim on zabije więcej mi podobnych - Czas znów wrócił do normy wybór należał do ciebie.
Moderator
//Jak ja uwielbiam wybory moralno/ekonomiczne (Starcraft, Wiedźmin chociażby się kłaniają)... Jeśli wybiorę stronę wilkołaka, wszyscy łowcy będą mniej chętni, a jeżeli łowcy, to psychol zabijający wilkołaki będzie na wolności, tak? Ale uwolnie dusze... Tak?
//Ja dalej milcze cały kontekst już masz. Nic więcej nie dostaniesz tu nie ma solucji. Btw ja grałem dużo w RPGi z kumplamu i lubie takie wybory.
Moderator
Opanowała oddech, wymierzyła i... Wystrzeliła w łowcę.
Wystrzeliła i trafiła idealnie w brzuch Alvina. Lykantrop rozciął mu gardło i wyrzucił przez okno. Gdy to zrobił odwrócił się do niej - Dobrze zrobiłaś, teraz dobranoc - jej ciało zrobiło się ciężki i zemdlała.
Moderator
Więc czeka, aż się ocknie.
Obudziła się przed domem, w rękach miała muszkiet alvina. Kiedy wstała łańcuch zawibrował i usłyszała cichy szept - Zawiodłaś mnie - a łańcuch znikł w oparach czarnego dymu. Ale został chociaż muszkiet.
Moderator
Muszkiet się nie przyda, gdy nie ma amunicji. Ale czy dobrze postąpiła? Czy właśnie nie spowodowała serii nieszczęść? Czy właśnie nie popeśniła większego zła? Wstała, otrzepała się, założyła muszkiet na plecy, za nim tarczę, miecz srebrny do pochwy.
-Kiedyś tu wrócę...-powiedziała odchodząc.
Odeszła dalej i znów trafiła do centrum, robiło się późno i kramy zamykano.
Moderator
Sprawdziła, gdzie jej ferajna. Przeczesała włosy.
W dali ujrzała szyld karczmy ukazywał zakrwawioną glewie
W barze siedziało większiść twoich kompanów z kuflami w ręce słuchali opowieści Thaka. Kiedy weszła do środka od razu krasnolud przywitał ją okrzykiem - O jest i nasza zbłąkana duszyczka chodź i napij się z nami! -
Moderator
Przysiadła się więc.
-Proszę wybaczyć... Coś mnie zatrzymało.
- Nie pytam, Barman nalej jej srebrniaka - Barman podał ci kieliszek wódki po czym posypał go sproszkowanym srebrem.
Moderator
Popatrzyła się na kieliszek. Wzięła i powąchała, po czym odłożyła.
-A więc...-popatrzyła się, kogo brakuje.
Pachniała wódką,a brakowało sztycha. - Więc co? - Spytał krasnolud.
Moderator
-Myślałem, że wy coś macie... Jak tam smoku?
Moderator
-Myślałem, że wy coś macie... Jak tam smoku?
Draken uśmiechnął się tajemniczo - Wszystko i nic, zależy ja patrzysz - dopił swoje piwo.
Moderator
-A wszystko jest względne, jak mawiał mój mistrz...-wypiła tą wódkę.