Położona w mroźnej części Verden górnicza wioska należąca do Kazimierza Onionwiła, mieszka w niej około 300 ludzi i jego pułk tylko czekający na wezwanie Hetmana . Znajduje się tutaj też willa Onionwiła, nie jest może jakoś wybitnie wielka ale całkiem bogato wyposażona .
Kazimierz jak to zwykle miał w zwyczaju popijał sobie piwa w salonie i czekał na obiad który przynieść mu mieli za jakiś czas jego służący .
Właściciel
Służący przygotowywali posiłek. Czułeś z kuchni smakowity zapach więc pewnie przyniosą posiłek niedługo.
Potarł ręce, pociągnął z kufla spory łyk i rozsiadł się wygodniej na krześle .
Jak dobrze jest być już starym i nie musieć się ruszać..
Właściciel
Po chwili przyszli służący niosąc Ci na tacach żeberka, piwo, kapustę kiszoną i ziemniaki.
- Pochwalcie panią Wiesię bo jak zawsze wie na co mam ochotę !- powiedział radośnie przyjmując jedzenie i kładąc je przed sobą na początek wziął żeberka i zaczął je jeść rękoma -.
Właściciel
Służący kiwnęli głowami i odeszli nieco, aby nie przeszkadzać Ci w posiłku i czekając na nowe rozkazy swego Pana.
Gdy skończył otarł ręce w chustę która leżała na stole i zabrał się za resztę . Na końcu wypił piwo i wstał łapiąc się za boki
- Wziąłbym Burka na spacer, możecie go tu przyprowadzić ?
Właściciel
Wyszli i po chwili przyprowadzili twego owczarka. Na widok swego pana i sterty kości, które zostały po jego posiłku zaszczekał radośnie.
Ten podszedł do stołu, złapał jedną z kostek i rzucił psu .
- Dobra burek idziemy na spacer -. powiedział Kazimierz zakładając kontusz i przypinając szablę do pasa -.
Właściciel
Pies zaszczekał kilka razy radośnie ze względu na kość, którą zjadł i na wieść o spacerze.
- No to dobrze że chcesz iść -. Szlachcic zarzucił na głowę kołpak i otworzył drzwi którymi ruszył na zewnątrz, miał zamiar jak zwykle przechadzać się po wiosce . Popytać ludzi co tam u nich -.
Właściciel
Pies szedł obwąch*jąc wszystko dokładnie. Życie w wiosce toczyło się normalnie. Ludzie zajmowali się swoimi zajęciami czyli pracą w polu lub ogrodzie, wyrobem narzędzi itd.
Skierował się do domu starosty i zapukał do drzwi, postanowił wypytać o wszystko co się dzieje, czy węgla ludziom starcza i jak się ogólnie żyje .
Skierował się do domu starosty i zapukał do drzwi, postanowił wypytać o wszystko co się dzieje, czy węgla ludziom starcza i jak się ogólnie żyje .
Właściciel
- Wszystko jest w najlepszym porządku panie... Ale podobno jakieś zwierze niszczy uprawy mieszkańców mieszkający najbliżej lasu.
- Trzeba by się tym zająć, na sercu mi leży żebyście tu dobrze mieli . Duże to, to jest ?
Właściciel
- Nikt tego nie widział, ale po śladach to na pewno spore...
- Będzie ładnie wyglądać nad kominkiem...-powiedział drapiąc się po wąsie -. Zawezwiemy piętnastu lub dwudziestu z mojego pułku i się upoluje to diabelstwo .
Właściciel
- Poluje tylko nocą. To znaczy chyba. Niewiele o tym czymś wiemy.
- Ustawcie dużo pochodni wokół wioski o zmroku .- złapał się pod boki -.
Właściciel
- Tak panie. Jeśli to wszystko to pójdę wydać rozkazy. - powiedział gotów do wyjścia.
- Tak, tak .- wyszedł z budynku i rozejrzał się za Burkiem gdy go zobaczył zacmokał na komendę żeby ten przybiegł, a gdy już się znalazł ruszyli do domu -.
Właściciel
A więc poszliście do domu, a starosta pobiegł wydać rozkazy.
Kazimierz zatem pchnął drzwi i wszedł do ciepłego mieszkania .
- Burek ! Do legowiska !- powiedział do psa po czym rozejrzał się za jakiś sługą, jakimkolwiek -.
Właściciel
Był jeden, który zabierał talerze i sztućce ze stołu pamiętając o tym, żeby zostawić kości dla psa w pobliżu jego legowiska.
Zbliżył się do niego ze złotą monetą w ręce
- Hej, dobry człowieku skocz po setnika . Muszę z nim coś obgadać .
Właściciel
Zaniósł szybko naczynia i pobiegł do setnika tak prędko jak mógł.
//Ale wiesz, że na razie wszędzie jest lato? Jeśli koniecznie chcesz mieć cholernie zimną wioskę to daj ją w Karak'Akes.//
// Skrót Karak brzmi znajomo ._. . Nie mogłaby być gdzieś na granicy Verden z tym Karak cośtam ? //
Zanim odbiegł Kazik wcisnął mu do ręki monetę, gdy sługa znikł mu z oczu rozsiadł się na krześle wygodnie .
Właściciel
//Może być jeśli chcesz.//
Po pięciu minutach wrócił sługa. Nie był sam. Tak jak chciałeś przyprowadził setnika.
Wyciągnął rękę do uściśnięcia, mimo iż setnik był od niego niższy statusem to lubił swoich ludzi traktować po równości, gdy uścisnął rękę Kazimierz zagadał
- Dobrze wiesz Januszu żem w wielu wojnach zasłynął i się państwie przydał, teraz krew ostygła bo i starość nadeszła, no ale moim ludziom przydarzyło się wpaść na jakiegoś potwora co niszczy uprawy a ja chcę się go pozbyć . Zbierz mi dwudziestu pięciu ludzi, najlepiej z kuszami lub łukami, zapolujemy .
Właściciel
- Z chęcią panie. Kazałem już przygotować pochodnie, a wielu chłopów wcześniej wyraziło chęć zapolowania na bestię.
- Sprowadź mi tu ich, damy im konie i kusze żeby nam pomogli .
Właściciel
- Na razie mam 12. W ciągu godziny zbiorę resztę. - powiedział setnik.
Kiwnął głową i powiedział .
- Zajmij się tym, ja sobie kuszę przygotuje .
Właściciel
Kiwnął głową i wybiegł z pomieszczenia na zewnątrz.
Szlachcic zbliżył się do jednej ze ścian, trzymał na niej zawieszoną kuszę którą nie strzelał od dawnych wojen . Bełty były położone pod nią, zdjął kuszę i zabrał bełty .
Właściciel
Po tylu latach kusza nadal była sprawna.
- No i to się mnie podoba -. położył ręce na buzdyganie pułkownikowskim i uśmiechnął się w napływie wspomnień, stał tak chwilę aż się otrząsnął i wyszedł przed dom czekać na swoich ludzi -.
Właściciel
Przybyli uzbrojeni w kusze, ale głównie łuki. Miałeś 25 chłopów i setnika na czele, który podszedł do Ciebie i powiedział:
- Tak jak obiecywałem, zebrałem 25 gotowych na polowanie ludzi.
- Dobrze.. ile do zachodu słońca ?- rozejrzał się za jakimś pachołkiem a gdy owego zobaczył krzyknął -. Daj mi tu no konia !
Właściciel
- Godzina, Panie. - powiedział setnik, a pachołek natychmiast pobiegł po konia.
- Dawno nas hetman nie wzywał, a czasy takie niespokojne . Chętnie bym jakiego krasnala lub elfa szabelką pouczył co to walka .- czekał na swojego wierzchowca -.
Właściciel
Dostałeś konia. Czarny, wysoki, silny i wytrzymały ogier czystej krwi.
Wspiął się na niego powoli, w młodości wskoczyłby . Ale teraz i waga i wiek nie pozwalają .
Właściciel
Koń nie ruszył się i stał teraz spokojnie.
- No to chodźmy powoli na brzeg wioski gdzie grasuje to coś .- powiedział ruszając do przodu -.
Właściciel
Chłopi i setnik poszli za Tobą.
Trochę czasu zapewne zajęło im dotarcie wolnym krokiem, czekali aż słońce zajdzie .