Z sakiewki wysypał tyle ile chciał kupiec i zabrał futra kładąc je obok siebie
- Jest tu jaki człek co zrobiłby mi palisadę ? Lub mur niski ?- spytał -.
Właściciel
- Mamy tu zakłady kamieniarskie i drwali na końcu miasta.
- Gdzie są dokładniej ci drwale ?
Właściciel
- Ulicą do końca i w prawo. Szyld z siekierą.
- Dziękować .- uderzył konie lejcami i skierował się na miejsce, gdy był obok wóz zostawił swoim ludziom a sam zeskoczył na ziemię i gdy stanął przed drzwiami zapukał w nie .
Właściciel
- Proszę! - usłyszałeś z chaty.
Otworzył drzwi i trzymając się pod boki wszedł do środka
- Dzień dobry, ja chciałem państwu zlecić .
Właściciel
- Ta? - zapytał krasnolud siedzący za ladą i palący fajkę.
// Ja serio powinienem więcej spać albo wolniej pisać bo często zapominam jakiegoś słowa .___________________________________.//
- Otóż palisada w mojej wiosce potrzebna, potwory biegają i strach moich ludzi na pole wypuszczać . Więc ja bym za budowę takiej otaczającej okolicę zapłacił nieźle .
Właściciel
- Palisada? No dobre... A drzewa duże w okolicy tej wiochy?
- Trochę ich jest, ale w lesie bestia grasuje i trzeba tylko za dnia je ścinać .
Właściciel
- No dobre. Biere, ale powiedz ile płacisz?
- Czterysta złota starczy ?
Właściciel
- No nie wiem... Jak pan zapewnisz żarcie i nocleg to ja i chłopkami jedziem z panem.
- I jedzenie i nocleg się znajdzie, nie jakieś luksusy ale też nie najgorzej .- powiedział podając sakwę z wymaganą ilością monet -.
Właściciel
- To niech pan kilka minut poczeka to sprzęt zabiorę i chłopców zwołam.
Właściciel
- To niech pan kilka minut poczeka to sprzęt zabiorę i chłopców zwołam.
Usiadł więc na jednym z krzeseł i zaczął czekać .
Właściciel
- Pan wyjdzie. Chłopcy już na dworze ze sprzętem i wozami. Ja to zamykam i jedziemy.
Więc wyszli i ruszyli do Podmrozów .
Właściciel
Za Wami ruszył wóz zaprzężony w dwa konie, a na wozie siekiery, piły, futra i ośmiu Krasnali wyglądających na rasowych drwali.
Więc jechali tak, nie oszczędzając koni . Nie chciał żeby zastała go kolejna śnieżyca .
Właściciel
Udało się Wam tam dojechać nocą.
Cofnął się na tył wozu dając powozić jednemu ze swoich ludzi
- No panowie, widzicie ? To moja wioska, tu lasek .- wskazał w miejsce gdzie stały pochodnie- A po namyśle zakwateruję was u siebie -.
Właściciel
- No nieźle.To tam ta bestyja burdel zrobiła, ta?
- Ta, trzech ludzi usiekła i odporne cholerstwo mi krwi napsuło . Ja każe przy was pochodnie stawiać bo ognia się boi .
Właściciel
- Dziś daj nam pan coś do żarcia i miejsce do spania, a jutro od świtu zaczniemy robotę.
- Oczywiście, zapraszam do siebie .- powiedział popędzając konie, gdy zeszli na ziemie wprowadził ich do swojego domu, jednemu ze sługów polecił żeby kazał kucharzowi zrobić jedzenie i żeby ktoś przyniósł jakieś kołdry i materace dla gości .
Właściciel
- To podaj pan wymiary tej palisad. Jak wysoka, jak długa i ile rzędów pali.
- Długa na tyle żeby osłonić wioskę, rzędy dwa, jeden o metr od drugiego, pomiędzy nimi zrobi się kładkę, wysokość to z trzy metry .
Właściciel
- Damy radę. Robiliśmy już palisady wokół wielu wsi i miasteczek.
- No to zapraszam do salonu, jedzenie zaraz przyniosą .- powiedział otwierając drzwi od owego pomieszczenia i wchodząc do środka .
Właściciel
Drwale poszli za Tobą rozglądając się i podzwaniając wnętrze.
Uśmiechnął się pod wąsem i wprowadził krasnali do salonu, obrócił się w ich stronę i szeroki ruchem ręki wskazał stół
- Przysiądźcie panowie, zaraz przyniosą nam miodu i jedzenia żeby się cieplej na duszy i ciele wszystkim zrobiło .- stwierdził siadając na swoim wysokim i obijanym krześle -.
Właściciel
//To są dopiero żywe trupy :V Nie masz innych postaci do odgrzania? :V//
Usiedli podziwiając Twoje lokum. Służący usłyszeli Twoje życzenie i nie minęło kilka minut nim donieśli kufle miodu pitnego i najlepsze kawałki wypieczonego jelenia.
//Melkorowi się trochę przymarzło ;-; . Ale innych chyba ni ma ;v .//
- Za naszą współpracę i palisadę która posłuży na długie lata -. wzniósł kufel za toastem po czym przyłożył go do ust i jednym haustem wszystko wypił, zaraz po tym zaczynając pałaszować swoją porcję -.
Właściciel
Twoi goście również zabrali się za jedzenie i picie.
Gdy tylko skończył rozsiadł się wygodnie i zaczął skubać swe wąsisko z braku roboty .
- A tak..- zagadnął do siebie po czym spojrzał na krasnoludy -. Wybaczcie panowie ale muszę wyjść bo są sprawy do załatwienia przy których wolałbym nie zwlekać .
Właściciel
Krasnoludy odeszły kierowane przez jednego z pachołków na posłania.
Kazimierz natomiast złapawszy za kołpak ruszył do drzwi, gdy był już na zewnątrz ubrał go i ruszył w stronę domu Wójta .
Właściciel
Jak można było się spodziewać w chatce wójta nadal paliło się światło.
Zapukał do drzwi po czym wszedł do środka
- Dzień dobry, drogi wójcie . Mam już pełno sprzętu, wszystko jest przed moim domem więc jutro możesz kazać ludziom to wszystko zebrać
Właściciel
- Świetnie, Panie. Pod pańską nieobecność pozwolił sobie wynająć łowczego z niedalekiego miasta, by powiedział nam coś o stworze i być może pomógł go upolować. - powiedział i pospiesznie dodał: - Wszystko opłacę z własnej sakiewki.
- Mogę z tobą cenę podzielić, od dawna zarządzamy wioską a potwór jest sprawą wspólną więc pomoc w ubiciu go może lekko nadszarpnąć moją i tak nabitą sakwę .- stwierdził -. Łowczego zaproś jutro na śniadanie do mnie, omówimy przy nim sprawę potwora .
Właściciel
- Oczywiście, Panie. Czy coś jeszcze?
- Nie to tyle, nie będę pana męczył bo i godzina już późna . Miłych snów .- pożegnał się i wyszedł ruszając do swojego domu -.
Właściciel
Wróciłeś do domu. Drwale już spali, ale część służby nadal kręciła się po budynku wykonując swoje obowiązki.
Zawoławszy psa ruszył do swojego pokoju, gdy był już na miejscu zrzucił wyjściowe ubrania i położył się spać.
Właściciel
Położyłeś się i nie minęło nawet pięć minut, gdy zasnąłeś.
Rano obudził Cię smakowity zapach jajecznicy na boczku dobiegający z kuchni.
- Uhh...gdyby nie to że nie chcę żony Pani Wiesia byłaby ideałem .- stwierdził wstając i ubrawszy żupan zarzucił jeszcze kontusz po czym ruszył do jadalni siadając na swoim miejscu -.