//człowieku..

//xD
-Eee..i tyle go widzieliśmy...

-Nie sądzę.
Jack wyjął małe urządzenie, a następnie skierował je w stronę Wilka.
Nagle Wilka zaczęło przyciągać coś podobnego do magnezu w stronę Jack'a.

- No ku*wa nie.
Celuje do niego.
- Zostaw ch*ju.

Nie dałeś rady wyciągnąć broni.
Upadłeś obok Jack'a.
-No więc, jakieś lepsze groźby?

-Co...jak to działa?
Patrzył z otwartą szczęką.

- Już służę. Nasram Ci do gardła po czym dam do zgwałcenia je**nym gorylom, gdy te Cie zerznął wtedy naszczam na Ciebie i wypruję flaki po czym nasram do środka. Potem rzucę piranią do wpie**olenia. Może być?

-Dobra wesołki, idziecie za mną, jeżeli chcecie rozwinąć zdolności swoich nowych zabawek, albo zostajecie i się nie rozwijacie. Wasz wybór.

- Ja serio to powiedziałem, tylko nie wiem, gdzie ku*wa goryle znajdę.. no ale dobra, idę z Tobą bakka.

-A ty?
//czekamy na Micharlosa.

-Idę, idę.
//Łeb i brzuch mnie napi**dalał niemiłosiernie, przepraszam za spóźnienie.//

//wiem wiem, nadal czytam posty z Marmolad...
-No to za mną!
Poprowadził was w kierunku centrum.

Szedł rozglądając się.

Szedł za nimi ostrożnie z wyciągniętym mieczem.

Doprowadził was do jakiegoś budynku, a następnie zaczął uderzać w drzwi.
Otworzyły się, a Jack wszedł do środka.

Wszedł za nim.

Okazało się, że to była brama.
W środku było mnóstwo ludzi, najwidoczniej prowadzili prawie normalne życie: sklepy, policja, szpitale, hotele...

Również wchodzi.
- Dlatego nie lubię Nowego Jorku.
Patrzy z obrzydzeniem na to wszystko.
- Za dużo tu ludzi.

Zaczął rozglądać się za sklepem z bronią.

-Też tak uważam, ale jeśli będziesz grzeczny, to pozwolę ci coś wysadzić.
Zaprowadził was przez jakiś blok.
-Idźcie do pokoju nr. 12, tam znajdziecie Wilhelm'a. Zada on wam kilka pytań i przygotowuje do kontrataku. Jeszcze coś: nie ufajcie handlarzom, nawet nie próbujcie kupować i sprzedawać tu broni.

- Wybuch... a co do handlarzy, wiedzą, żeby ode mnie się trzymać z daleka. Jeśli choć jeden jest z Polski i przybył tu to od razu mnie rozpozna, nawet w tym kombinezonie, zrobiłem kiedyś masakrę. Wielką masakrę, trzymają się teraz ode mnie z daleka. No to co, do tego twojego przyjaciela...
Rusza do tego pokoju szybkim krokiem, gotowy do ataku.

Siedział ktoś na fotelu, tyłem do was.
-Ja zaraz wrócę
Jack wyszedł z pomieszczenia.
-A więc, jesteście sojusznikami Jack'a?

-Można powiedzieć, że uratował nas z ciężkiej sytuacji.Za sojusznika Go nie uważam, za mało o nim wiem.

Fotel odwrócił się, z niego uniosła się postać.

-Więc można wam ufać. Nazywam się Wilhelm, ale pewnie już o tym wiecie.

-Wiemy.Jestem Joshua.

-Miło poznać, o tym drugim słyszałem-Tu wskazał na Wilka- Mam wam pomóc w przygotowaniu kontrataku. Wiecie o co chodzi?

- Ja nic nie wiem.
jego głos był zimny, nieufny.

-Tego się spodziewałem. Kontratak, polegający na zniszczeniu dwóch frakcji dominujących w Europie, przy pomocy dużego boom.

Rozciąga się.
- I co jeszcze? Dostarczyć jednorożce?

-Nie, macie tylko podłożyć mini-bomby atomowe.

Wybucha śmiechem.
- Oooo ku*wa. Wiesz czemu nazywa się ich Dominującymi? Bo są najsilniejsi. Myślisz, że na przykład ja dam radę? Jaja sobie ze mnie robisz?
Mówi teraz zimno, nie widać ani śladu wesołości.
- To tak jakbym rzucił się cholernym szwędaczom na pożarcie.

-Spokojnie, plan jest już obmyślony.
Dostaniecie się najpierw na lotniskowiec, nasi ludzie odwrócą uwagę żołnierzy od was.
Do waszej pomocy pójdę jeszcze ja i Jack.

-Nagroda?

-Życie?

-Czyli jeśli odmówimy, to nas zabijesz?

-Nie, nie ja. Jack was pozabija za zmarnowanie jego czasu.

-Czego możemy spodziewać się wrogu?

-Najpierw wasza odpowiedź: wpisujecie się na to, czy nie?

-Nie wiem jak on, ale ja muszę jeszcze coś sprzedać, więc muszę trochę pożyć.Wchodzę w to.

//czekamy na ninje

- Moje życie jest mało warte, mogę odmówić a i tak zdążę zrobić trochę szkód w mieście, nie licz, że mnie zatrzymasz. Ty to wiesz, on to wie i ja to wiem.
Wzdycha.
- Mogę zmienić to miasto w piekło na ziemi, ale nie, nie zrobię tego, chce coś w nagrodę. Jedną rzecz, a raczej jedno istnienie. Eleonorę Hardbringen. Jest tu, w mieście. Chce ją. Nic innego oprócz tego. Chcę tą sukę dostać w swoje ręce.
Zaciska pięść.
- Stoi?

-Eleonora? Masz na myśli obecną komandoskę O.H.S? Jest tu, jej baza znajduje się z 3-4 kilometry stąd. Ale najpierw nasz cel: Lotniskowiec. Macie uzbrojenie?

- Ja mam. Gdy wrócę ona ma być związana i bezbronna. Tak jak my kiedy poświęciła mój oddział.

-Zrobi się.
Teraz spojrzał tylko na Wilka.
-Poszukaj Jack'a, powinien gdzieś być.

- Robi się.
Wychodzi i zaczyna szukać Jack'a

Znalazłeś go dość szybko, rozmawiał z kimś:

//Ciekaw jestem, jak szybko zauważysz zagrożenie.

Ukrywa się i czeka na rozwój wypadków.
Chyba jednak sobie odpuszczę, chociaż...

Rozmawiali, nie słyszałeś jednak o czym.
//zagrożenie, halo! Z tyłu!

Atakuje tył kopniakiem po czym odwraca się z pistoletem gotowym do strzału i odskakuje szybko.
//Dzięki :3.//

Przewróciłeś się.
//Nie twój tył, zwróć uwagę na drugi plan na obrazku ._.