Voldek
Jako iż miasteczko jest małe, praktycznie wszystkie decyzje podejmowane są przez graczy. Tutaj mogą oni rozmawiać, głosować itd. Prawo głosu ma każda pełnoletnia osoba [jeśli chcemy wziąć udział w obradach musimy uwzględnić to w rozpisce dnia!]
Voldek
OBRADY #1
Temat: Morderstwo Angeliki
Biorący udział: (oprócz graczy)
-Pastor
-Szeryf
-Lekarz
-Obowiązkowo obaj policjanci (Bill Jobs i jeszcze jeden, NPC)
-Trzech strażaków
Informacje: Szeryf zaprezentował kartkę, jaką dostał. Na niej eleganckim pismem zapisany jest następujący tekst:
W nocy widziałem Duke'a Stevensa i Angelikę jak wchodzili w krzaki. Nie chciałem dalej węszyć, więc uciekłem ~ Anonimowy informator
-Duke nie mógł tego zrobić! To przecież jego siostra. Szeryfie wiesz coś o tym? Inni też mogą być zagrożeni!
Voldek
-Wiemy, że Duke jest przestępcą. Jestem prawie pewien, że to on!
Właściciel
-Nic o tym nie wiem. Będę bronił rodzeństwa. To wszystko co chcę powiedzieć.
Moderator
-To na pewno był on! Nie dość, że rozprowadza narkotyki po całym mieście i sam ćpa, to jeszcze ani razu go w kościele nie widziałem! Zresztą... Kto inny? Chociaż...- John zatrzymał się na chwilę w zamyśleniu- Nie, nieważne. Ktoś włamał się wczoraj do naszego domu, ale niczego nawet nie ukradł. To nie mogła być ta sama osoba. To musiał być Duke!
Voldek
-Każdy kto może powinien mieć broń pod ręką. Lepiej nie wychodzić w nocy
Moderator
-Może powołamy straż sąsiedzką? Ochotnicy patrolowali by okolicę w nocy.
Voldek
-Dobry pomysł - zgodził sie pastor - Ale obawiam się, że to może być trochę niebezpieczne. Nie mamy dużo broni i skłonnych do służby mężczyzn, większość woli pilnować domostw, zapewne. Poza tym stary pan Jackson (albo Johnson, myli mi się. chodzi o tego weterana z szablonów) kiedyś strzelał do jakichś smarkaczy w nocy bo strzelali petardami. Co zrobi, gdy zobaczy bandę uzbrojonych facetów pod domem?
Konto usunięte
-Proponuję zachować wszelką ostrożność. Przecież Duke nie mógł zabić własnej siostry!
To ktoś inny! Musimy bardziej uważać. Chyba to nie ostatni przypadek..
Moderator
-Należałoby ostrzec co bardziej impulsywnych mieszkańców miasta. Co do broni... No cóż, wystarczy podzielić broń między strażników w taki sposób, żeby zawsze co najmniej jedna osoba miała broń. Nie każdy musi ją mieć. Liczebność rzeczywiście mogłaby być jednak problemem...
Moderator
-Nie mógłby zamordować własnej siostry? Ten bandyta nie traktował jej jak siostrę! Raczej jak ladacznicę.
Konto usunięte
-Nie mamy jednak żadnych dowodów. Nasuwa się pytanie - dlaczego?
Dlaczego Duke miałby zabić własną siostrę? Zaaresztujemy niewinnego człowieka, gdy prawdziwy morderca będzie na wolności! I kiedy będziemy myśleć, że po wszystkim, nasza czujność zostanie uśpiona i wtedy znowu zaatakuje!
A odciski palców?
Voldek
-Badania odcisków palców nie są teraz dostępne, zbyt dużo roboty. jeszcze ta śnieżyca... Poz tym nie ma narzędzi zbrodni - powiedział Szeryf
Konto usunięte
-Niech wszyscy na siebie uważają. Musimy się obronić przed tym tajemniczym mordercą!
Musimy zdobyć broń. Nawet prowizoryczną, to już coś! I dobrze zamykać domy. Kłódki w drzwiach, łańcuchy.. Wszystko!
Właściciel
-Może to moja paranoja, ale czy nie wydaje się podejrzane że William tak stanowczo broni Duke'a? W dodatku podając ten sam lichy argument?
Voldek
-Racja.... - pastor wpił bystre oczy w Williama - Myślę, że areszt mu nie zaszkodzi, a może dać nam rozpoznanie
Konto usunięte
-Przepraszam, ale jestem sprawiedliwym człowiekiem i nie osądzam pochopnie każdego.
W ogóle, co w tym złego?
Właściciel
-Przyznam, jestem podejrzliwy, ale sądzę że wystarczyłoby gdybyś raz wyraził swoją opinię. Duke jest kryminalistą. Handluje narkotykami, omal nie zabił paru młodocianych gangsterów, już nawet nie wspominając o fakcie że sypiał z własną siostrą. Poza tym, nie przyszedł na obrady. To też świadczy przeciwko niemu.
Konto usunięte
-Dobrze.. Ale.. Ja.. Po prostu wiem, że to nie on! Ale niech wam będzie.. Cofam wszystko, co powiedziałem. Ale mnie nie zamykajcie! Nic nie zrobiłem!
Właściciel
-Wiecie, grałem kiedyś w Mafię. Kojarzycie może? Losowe wieszanie graczy nigdy nie popłacało. Myślę że i tak jest teraz. Więc się nie stresuj, Williamie.
Voldek
-A ty? - odezwał się jeden ze strażaków do Anthony'ego - Zadziwiająco zaciekle oskarżasz Williama
Konto usunięte
-Nie. Macie. Żadnych. Pie**olonych. Dowodów. Ani. Argumentów!
[kropki to takie ,,przerywanie"]
Właściciel
*Wzruszenie ramion.* -Nie mówiłem żeby go zamknąć w areszcie. I nie oskarżam go zaciekle. To prawda, nie ma dowodów, nie ma powodu dla którego to on miałby to zrobić. Nic nie ma.
-Musimy bronić domy! Nikt nie jest teraz bezpieczny...
Konto usunięte
Przychodzi sobie pan Rivell. Czeka, aż mu dadzą dojść do głosu.
-Mówimy o tej bandzie ku*w, ta? Wczoraj, jak wracałem z pracy słyszałem jakieś jęki z krzaczorów. Stwierdziłem, że młodociani się chędożą, jak to zwykle czynią. Zresztą, odgłosów zarzynania też nie było słychać...
Voldek
-Tyle to wiemy - mruknął szeryf do swojego podwładnego - Te obrady chyba nic nie wniosą. Możecie wracać do domów... W końcu zabójca mógł nie przybyć na obrady i gdzieś grasuje po mieście...
Konto usunięte
-Boże.. Nareszcie.. Wródźmy do omawianego wcześniej tematu, zabezpieczenia[( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Jeśli mordercą nie okaże się Duke, to kto? Nie wiemy! Dlatego musimy się odpowiednio zabezpieczyć! Czy były jakieś mniejsze incydenty podobne do tego wydarzenia?
Voldek
-Mniejsze incydenty podobne do zarżniętej kobiety? - mruknął pastor - Nie. Panie Rivell, nic pan nie słyszał?
Konto usunięte
//Powiedziałbym, że mogę zbudować bunkier, ale woldek mnie za to wywali//\
-W sensie, że z tych krzaków? Jęki tylko. Takie raczej ochach a nie spi***alajodmojejszyimordercoje**ny.
Moderator
-Jak już mówiłem, ktoś włamał się do mnie do domu.
Magnus siedząc w ciszy i zbierając w głowie wysłuchane informacje postanowił coś powiedzieć.
-Dżentelmeni, powinniśmy zamknąć owego Duke'a celi u szeryfa, nawet jeżeli rzekomo jest niewinni to dalej posiadanie jak i handel narkotykami są powodem, by miał tam siedzieć. Oczywiście nie powinniśmy spoczywać na laurach jak tylko go tam wrzucimy, dalej będzie trzeba być czujnym...
Voldek
-Racja. Wybacz Anthony - powiedział strażak - Boję się o moje dzieci
-Włamał?! kto? - szeryf spojrzał na Kanadyjczyka
-Jak już powiedział pan Hill, ktoś się do niego włamał... Zostawiła ta osoba po sobie jakiś trop?
Moderator
-Jak już wcześniej mówiłem, wczorajszej nocy w moim domu była jakaś kobieta... Przynajmniej tak sądzę. W domu były ślady mokrych stóp, a moja córka twierdzi, że widziała u nas jakąś kobietę. Jednak nic nie zaginęło.
-Stóp pan powiada... Szeryfie, ile zgonów odnotowano tu w związku z terenem wodnym?
Konto usunięte
-Włamanie to poważna rzecz. Lepiej spytaj się córki o więcej szczegółów. Najlepiej dowiedz się od niej jak wyglądała ta kobieta.
Konto usunięte
-Kobieta? Jakim.. Jak.. O Boże.. Nie powiem, że nie wieżę w paranormalne rzeczy..
Voldek
-Ech... Dane sprzed 1920 roku spłonęły w pożarze. A potem... Nie wiem. Dzisiaj sprawdzę.
-Muszę chyba wziąć urlop i nie wychodzić z domu. Nie chcę skończyć jak poszczególne osoby.
-Dlatego proszę to jak najszybciej sprawdzić szeryfie, to może być całkiem ważny punkt. Zatem nie przedłużając, każdy powinien zaopatrzyć się w jakąś broń, jeżeli ktoś spróbuje się do was włamać to najpierw bić, a potem zadawać pytania.
Moderator
-Sądzicie, że to mogło być...-Hill zrobił się biały- Opętanie?
-Myślę że powinniśmy być bardziej ostrożni. Nie wiadomo co może się stać.
-Nie jest to wykluczone, dlatego jeżeli będzie działo się coś podejrzanego, to wtedy bardzo będzie nam potrzebny pastor.
Voldek
Pastor poluzował kołnierzyk i przełknął ślinę
-Może to przypadek