Moderator
Yartell ustawił się tak by moć zagrodzić potworom drogę i zarżnął najbliższego.
Właściciel
Kolejne Nekkery zaczęły go obłazić. Vaastrad strzelił w nie Quen.
Moderator
Yartell zabił dwa kolejne nekkery, ale obok niego przeszedły trzy i rzuciły się na wiedzmina i rannego rycerza
Właściciel
Vaastrad, ewidentnie zmęczony. Nie panował za grosz nad sytuacją. Nagle Waslav zniknął. Po prostu. Została pusta zbroja, wiedźmin nie zauważył Kiedy ranny uciekł. I jak umknęło to jego uwadze. Rozciachał nekkera. Był mocno zły
Moderator
Yartell zabił kolejne nekkery
- biegnij i go złap!
Jeden z nich na chwilę wytrącił Yartella z równowagi, ale wiedźmin szybko wyprowadził blok i odciął mu łeb
Właściciel
Nekker eksplodował krwistą, ciepłą posoką. Żółte oczka kolejnych istot widac już było w ciemności. Jakiś wielki pająk zbliżał się bardzo powoli do gryfita. Arachnoid wysunął odnóża. Był to potocznie znany błotnik. Nekkery biegły pierwsze, pająk za nimi. Yartell czuł śmierdzący oddech pajęczaka. Vaastrad uciął stworowi jedną kończynę, biegnąc
Ku*wa, ku*wa, ku*wa, ku*wa - myślał Vaastard biegnąc. Noc Kupały to jeden z wielu dni mocy, ale czegoś takiego nie mógł się spodziewać nawet wiedźmin. Musieli przetrwać noc. On musiał, musiał bo jest potrzebny do obrony. Bo nikt inny go nie zastapi
Moderator
Yartell wyjął z pasa grom i powtrzymywał wymioty zabił kilka nekkerów, reszta pobiegła za Vaastradem po czym na Yartella wyskoczył ten przerośnięty pająk, wiedźmin zaatakował odwłok z góry, po czym momentalnie wyprowadził cios z dołu po tej samej linii.
Właściciel
Archanoid syknął wściekle i spróbował zabić wiedźmina jednym z ostrych odnóży
Moderator
Yartell odsunął się i odciął mu nogę cięciem i wyprowadził dwa pchnięcia w głowa arachnoida.
Nekkery zaczęły doganiać Vaastrada, jeden nawet go zaatakował.
Właściciel
Czaszka została przebita na wylot. Pająk wrzasnął i opadł powoli. Na Yartella trysnęła fioletowa ciecz. Miecz zablokował się w czasce. Na bezbronnego naleciała Wielka ćma
Vaastrad obrócił się, wyprowadził dwa pchniecia w najbliższego. Uniknął ciosu kolejnej istoty
Moderator
Yartell musiał wykorzystać resztę energii na znak igni i podpalił ćmę po czym podparł się nogą i głowę potwora i wyrwał miecz, a następnie dobił płonącego owada.
Nekkery zaczęły uciekać za to rycerza dopadły dwa zgnilce i nie miał jak się bronić.
Właściciel
Rzucił się na potwory, chociaż był bardzo zmęczony. Obrócił się dwa razy z mieczem, aby nabrać rozpędu i ciął blizszego. Jeden ze zgnilców ugryzł Waslava, ale tamten nawet nie krzyknał tylko oddał trupojadowi. wiedźmina bardzo to zdziwiło, ale nie poprzestawał walczyć
Ćma zafurkotała skrzydłami po raz ostatni. Nie widać było w pobliżu żadnych potworów. Zamiast tego w jego kierunku biegła postać w czarnej zbroii i szarym kapturze. Postać dzierżyła srebrny miecz
Moderator
Yartell nie miał pojęcia kto to, ale srebnym mieczem nic by mu nie zrobił, więc wyjął nóż w nadziei, że w razie czego cokolwiek uda mu się zrobić
Jeden z nich zaczął eksplodować, a drugi wyrwał się rycerzowi i przerzucił się na wiedźmina.
Właściciel
Postać podbiegła. To był wiedźmin. Na szyi miał pozwjany medalion. Spojrzał na Yartella kocimi oczami
-Kim jesteś? - warknął
Resztkiem sił wystrzelił Quen w stronę potwora
Moderator
- Wiedźminem jak ty żmijo.
Yartell wyjął miecz z pleców i podniósł głowę gryfa na wisiorku.
- Teraz to nie ma znaczenia, chodźmy stąd
Yartell pobiegł w kierunku, w którym był Vaastrad
Bestia odleciała i nabiła się na gałąź. Po chwili dobiegł Yartell i spojrzał czy drugi wiedźmin idzie za nim.
Właściciel
Wiedźmin ze szkoły żmiji wyprzedził go i pojawił się znikąd. Vaastrad spojrzał na niego, potem na Yartella
-Witam - wykrztusil i upadł z wycieńczenia
Moderator
Yartell go podniósł i zaczął ciągnąć
- Waslav żyjesz? Pomóżcie mi! - spojrzał na wiedźmina z cechu żmii- Jestem Yartell, to mój dawny uczeń Vaastrad, a ty?
Właściciel
-Shannan - odparł szybko - Ja zajmę się rycerzem. Samemu - zaznaczył
Moderator
Yartell spojrzał na niego, ale zaczął ciągnąć Vaastrada do tego co zostało z wioski.
Właściciel
Vaastrad zwymiotował. Był mocno ranny
-Malika...ja..jestem tu - zaczął majaczyć- Yartell ku*wa gdzie...gdzie mój miecz, tam jest smok!
Moderator
Yartell znalazł siły by użyć somme i uśpić drugiego wiedźmina
- Nie masz jakiejś jaskółki, Shannan?
Właściciel
-Nie! -wiedźmin wylewał jakiś nieznany Yartellowi eliksir na Waslava- Sprawdź jego torbę
Moderator
- Dawno nie spotkałem żmii, może to nawet lepiej.
Yartell zaczął szperać w torbie Vaastrada w poszukiwaniu eliksirów
Właściciel
Znalazł tam jakieś kartki, dwa flakoniki, wilgę i mewę, cięzko stwierdzić którą, Troche monet porozdzielanych na dwa mieszki i jeden nóż.
Moderator
Yartell sprawdził jedną fiolkę i powąchał w celu określenia zawortości w nadziei, że uda mu się określić co to jest.
Właściciel
Biała mewa, dosyć bezużyteczna na obecna sytuację
Moderator
Yartell szybko wyjął drugi flakonik i sprawdził.
Właściciel
Wilga, Vaastrad musiał zużyć większość tego eliksiru na walkę, ale pewnie zadziała jakoś na trupi jad
Moderator
Yartell musiał spróbować mu podać Wilgę, bo nie miał niczego innego, a on sam rzadko używał eliksirów, więc wątpliwe, że miał cokolwiek przy koniu, już widział wioskę.
Właściciel
Vaastrad nie jęczał. Dalej mamlał coś o smokach. Podjechało dwóch Lyrijskich gwardzistów
Moderator
- Kim jesteście?
Yartell gwizdnął na swojego konia i wyciągnął z torby fiolkę z połową jaskółki, od razu podał Vaastradowi.
Właściciel
Płyn wlał się w wargi młodego wiedźmina, ten warknał cicho. Dwaj gwardziści zatrzymali się. Typowe osiłki z halabardami
-Razem z mutantem żeśmy tu przyszli - powiedział jeden- Wysłano nas aby was ostrzec przed ptasznikiem - gwardzista rozejrzał sie po spalonym lesie- No i oczywiście ku*wa za późno
Moderator
- Nic nie zmienicie. On to tamten, z którym mamy połować na bezkosta?
Yartell oparł Vaastrada o ścianę, po czym napił się gorzałki
Właściciel
-Taaa, ten mutant - straznik splunął- Dziwak, z hrabią Waslavem coś szeptają po kątach
Moderator
- Skąd o tym wiedzieliście?
Yartell zapalił fajkę.
Właściciel
-No wiadomo, my bilsko z nimi współpracujemy bo nas mają za głupich. Czasem opłaca sie mieć złą opinię. Oni coś chcą z bezkostem zrobić
Właściciel
-A co tam konkretnego - machnął ręką strażnik- Chcą coś rebeliantom zrobić,wiecie jaka sytuacja tu w Lyrii panuje, co nie?
Moderator
- Mniej więcej
Yartell spojrzał czy Vaastrad się nie budzi. Zgasił fajkę i wstał
- Kiedy możemy ruszać?
Właściciel
-Jak się wiedźmak tamten z hrabią załatwią, to od razu -wzdrygnął się- Kto by tu chciał zostawać, kiedy tyle paskudztwa krąży po lesie
Moderator
Wiedźmin podszedł do Shannana
- Długo jeszcze czy jedziemy?
Bawił się płomieniem w dłoni, czekając na odpowiedź
Właściciel
Waslava nigdzie nie było widać. Wiedźmin obrócił się. Nie miał już kaptura, ale był łysy. Lekki zarost porastal całą twarz, a paskudna blizna przechodziła po szyi. Odpowiedzial metalicznym głosem
-Tak
Moderator
- Wsiadaj na konia i gdzie Waslav?
Yartell zgasił płomień w dłoni i się rozejrzał.
Właściciel
-Przyjdzie - odparł oschło-Musi coś załatwić
Właściciel
-Sprawdza czy w pobliżu nie ma ptasznika, odpowiedzialnego za cały ten bajzel
Moderator
- Czemu robi to on, a nie wiedźmin taki jak ty?
Właściciel
-A to - uśmiechnął się wiedźmin- To już nie twoja sprawa gryfie