Cueusso pisze:
Czynienie szkody w celu stworzenia dobra jest pragmatyczne. Jak powiedziałeś, Bóg jest ponad logiką, więc nie potrzeba żadnej szkody, aby Bóg czynił dobro. Stąd jakakolwiek krzywda wyrządzona przez Boga jest łatwo wykazana jako niemoralna.
Dla Ciebie jest niemoralna, ale Bóg nie ma takich wartości jak moralność, Bóg w ogóle nie ma wartości. Bóg je tworzy dla ludzi, a nie dla siebie samego. Jeśli Jahwe zdecyduje, że zabije 5 osób żeby ocalić jedną, to ostatecznie jest to dobre pomimo, że wyrządza krzywdę. Bo po czasie może okazać się, że te 5 osób to byli rozbójnicy lub byli ludźmi dobrymi, ale ta jedna osoba, która została ocalona okazała się lepsza ze względu na splot wydarzeń, które ją utrzymują. Powiedzmy dla przykładu, że ta jedna osoba to był Jan. I dobrze się stało, że te 5 osób zmarło, bo były bez znaczenia dla dobra ogółu ludzkości.
Mogłoby się również okazać, że torturowanie Hioba dla sprawdzenia trwałości jego wiary było bezsensowne i niemoralne, bo Jahwe wiedział, że Hiob sobie poradzi, więc mógł tego uniknąć. Ale gdyby tego nie zrobił, to ludzie by nie wiedzieli, że sobie poradzi. Dodatkowo ta próba została mu wynagrodzona ponad wszelkie cierpienie.
Nie wiadomo też co dzieje się po śmierci takich osób, być może z pozoru złe zachowanie Jahwe jest w rezultacie lepsze dla osób, które zmarły lub dotknęła ich jakaś szkoda, bo w niebie zostało im to wynagrodzone ponad wszelkie cierpienie i zło jakie zostało im wyrządzone. Tego nie da się dowiedzieć, bo nikt na dobrą sprawę nie wie jak to jest w niebie. Nie wiadomo właściwie nawet jak samo niebo wygląda, bo dla ludzkiego umysłu jest to miejsce niewyobrażalne. Jeśli potrafisz sobie wyobrazić niebo, to na pewno nie jest to to miejsce.
Cueusso pisze:
Idgaf, nie zrozumiałeś o co mi chodziło.
Pisz po polsku, a nie jakieś zlepki losowych liter wysyłasz xd
Przecież rozumiem o czym piszesz, poruszyłem temat kultu słońca, bo to słońce jest wybrane za punkt odniesienia dla milionów wierzeń byłych i obecnych. Czczenie Ziemi to ewentualnie rodzimowierstwo i jakieś wyznania z Ameryki Południowej, a my nie o tym rozmawiamy.
Cueusso pisze:
Jest różnica między uczeniem się czegoś a uwierzeniem w to. Twierdzeniem było, że dzieci uwierzyłyby w obie rzeczy równocześnie. To właśnie uczyniłoby je irracjonalnymi. To samo dotyczy koloru nieba. Kiedy sytuacja się zmieni, możesz zmienić swoje przekonanie. W żadnym momencie racjonalna istota nie utrzymywałaby obu.
Dokładnie tak jest. Dzieci uczy się tych dwóch rzeczy i one w nie wierzą. Jeśli ktoś nie wierzy w odniesienie religijne to po prostu na nią nie chodzi lub się tego nie uczy, ale większość wierzy w obydwie te rzeczy. W kolor nieba tak de facto wcale nie trzeba wierzyć, bo właściwie to można spojrzeć w górę i jest. Bo zielone, niebieskie i czarne niebo występuje, więc można bez problemu przyjąć to do świadomości bez wiary w to, że tak jest.
Dodatkowo wracając do biologii i wiary, to chrześcijanie obecnie mają w modzie mieszać ewolucję z wiarą, twierdząc, że to Bóg stworzył ewolucję, więc w zasadzie nic nie jest irracjonalne w takim podejściu. Pojawia się jedynie pytanie do wierzących, którzy to przyjmują - co z Adamem i Ewą?
Wiadomo, że większość uzna, że to bajka dla dzieci lub jakieś bardzo proste przedstawienie powstania świata czy cokolwiek. Ale ostatecznie należy wierzyć w całość Biblii, a nie wybrane fragmenty. Więc przydałoby się żeby na grupie pojawił się jakiś postępowy chrześcijanin i to wyjaśnił.
Cueusso pisze:
Osobiście nie bardzo wiem, co by mnie przekonało. Słucham argumentów teistów i tak sobie myślę, że powinienem zacząć kopiować swoje wypowiedzi, bo religijni ludzie powtarzają w kółko te same obalone argumenty.
Mnie przekonuje nauka i obecność znaków zapytania. Oznacza to, że to co możliwe do wyjaśnienia naukowo jest już wyjaśnione i uznaje to za prawdziwe, a to czego jeszcze nie można wyjaśnić naukowo zawieszam w czasie do powstania odpowiedzi na to pytanie.
Nie skreślam jednak całkowicie religii, bo religie mają bardzo fajne sposoby przedstawienia świata, a niektóre są tak epickie, że rozbudzają wyobraźnie i fajnie, że tak jest. Na pewno nie jedna religia przyczyniła się do powstania niesamowitych stworzeń w fantastyce i należy religiom za to podziękować i ukłonić się w pas. Dodatkowo religie są o tyle fajne, że dają możliwość odprężenia i odetchnięcia od zgiełku świata, więc również i za to należy podziękować, jednak ja odpowiedzi nie szukałbym w religiach gdybym miał już wybierać źródło odpowiedzi na pytania.
Cueusso pisze:
Zasadniczo za każdym razem, gdy teista wysuwa twierdzenie dotyczące jego religii, twierdzenie to albo pozostaje nieudowodnione, albo zostaje migiem udowodnione, że jest fałszywe. Istnieją dwa rodzaje twierdzeń wygłaszanych przez religię: te, które nie są ewidentnie prawdziwe i te, które ewidentnie NIE są prawdziwe.
Musiałbym długo i głęboko pogrzebać żeby odnaleźć odpowiednie informacje, które prawdziwe są lub za takie uchodzić mogą, ponieważ niestety religia otacza się wieloma spektralnymi, nadprzyrodzonymi, transcendentnymi rzeczami lub rzeczami które na przestrzeni wieków były fałszowane przez duchownych.
Więc w takiej mieszance odnalezienie prawdy nie jest łatwe, ale z drugiej strony nie jest też niemożliwe.
Cueusso pisze:
Dosłownie zrób kopiuj wklej, zajęłoby ci to mniej czasu niż to, co właśnie napisałeś. Jeśli masz argument, przedstaw go teraz, przyznaj się, że nie masz argumentu albo kończę dyskusję z tobą. Ostatnia szansa.
Czym różni się moje skopiowanie i wklejenie, które zajęłoby mniej czasu od Twojego cofnięcia się o kilka wiadomości i przeczytanie mojej argumentacji? Jedno i drugie zajęłoby w rezultacie kilkanaście minut w najgorszym wypadku. Moja argumentacja została już użyta i nie mam zamiaru jej powtarzać, to nie rozmowa werbalna żeby argumenty uciekały w eter, możesz cofnąć sobie kilka wiadomości i do niej wrócić.
Jeśli nie chce Ci się kontynuować dyskusji, to ja Cię do tego nie zmuszę, to Ty decydujesz co piszesz, kiedy piszesz i jak piszesz. Jeśli uważasz, że takie zastraszanie mnie w jakikolwiek sposób wpłynie na to, że nagle zacznę Ci przedstawiać po raz kolejny tą samą argumentację, to się mylisz. Mam jednak nadzieję, że jeśli zdecydujesz się na zakończenie dyskusji to chociaż z niej wyciągniesz jakieś lekcje i przestaniesz używać ad personam oraz ad hominem, a przy okazji przestaniesz z siebie robić lidera dyskusji z którym to każdy dookoła ma okazję podyskutować jeśli Ty łaskawie się na to zgodzisz. Ja nie muszę prowadzić dyskusji z Tobą, mogę poprowadzić dyskusję z dowolną inną osobą, np. z Yodą i taka dyskusja byłaby nawet bardziej owocna pomimo specyficznego sposobu pisania LegoYody. W żadnym wypadku nie umniejszając mu niczego albo z Wormy, ale tu w dyskusji mógłby powstać poemat.