Kobza pisze:
Przeczytaj post Jacka, w którym cytuje zbrodnie rewolucjonistów na chrześcijanach. Ciekawi mnie też jak usprawiedliwisz np. rządy komunistyczne
Kobza pisze:
Nie wiem czemu zabijanie dla islamu ma być chore, a dla ateizmu już nie
Wormy pisze:^
W odpowiedniej sytuacji Katol i katolik mogą być używane zamiennie, w innej zaś będą dodawać lub odejmować coś z oryginalnej wypowiedzi.
Wy tylko w to wierzycie, więc idźcie na grupę prawdziwi ateiści czy coś
Wormy pisze:
Tomasz dobrze zauważył, że ateizm to właściwie wiara, jako całkowita pewność w coś niepotwierdzalnego.
Wormy pisze:
Tak. Nie mogę być też pewien ich istnienia lub nieistnienia. Zwyczajnie potępiam ateistyczne i teistyczne zakładanie, że jedna z tych form jest naturalniejsza, fundamentalna.
Wormy pisze:
Skoro istnienie Boga jest niepewne, przez sam ten fakt, jego nieistnienie też musi byc niepewne, bo te dwa Stany nie mogą istnieć jednocześnie. Twoim problemiem jest zakładanie, że opieramy się na tym samym fundamencie, tj to teisci muszą udowodnić Boga, inaczej Bóg nie istnieje.
Wormy pisze:
Jak obiektywnie ocenisz szansę na to, że bóg istnieje lub nie?
Kobza pisze:
Nie jestem za dobrze zaznajomiony z tym tematem, bo w sumie nie za bardzo mnie interesuje, więc może to będzie ignoranctwo, ale czy Dawkins to nie jest ten rodzaj kolesia, który powtarza w koło i w koło te same antyreligijne slogany? Szczerze mówiąc to on mi się kojarzy z antyreligijną wersją zwykłego fanatycznego religijnego kaznodziei.
Kobza pisze:
Całkiem możliwe, bez bicia przyznam się, że żadnej jego książki nie przeczytałem, jedynie fragmenty
W sumie to masz rację. Ale to powtarzanie tego samego odstręcza od dyskusji o istnieniu Boga. Po prostu dla wierzących jest to poruszanie się w strefie niepojętej dla człowieka, a dla niewierzących w strefie, której po prostu nie ma co uniemożliwia w ogóle dojście do konkluzji bez całkowitego przekonania strony przeciwnej. Dlatego przy omawianiu problemów powiedzmy bardziej przyziemnych moim zdaniem lepiej przyjąć nieistnienie lub istnienie Boga.
Kobza pisze:
Gdzie Ty widzisz propagowanie religii wszędzie, a zwłaszcza w konsumpcyjnym świecie zachodnim?
Kobza pisze:
Stany to wyjątek potwierdzający regułę. A jeśli chodzi o tą ewangelizację, schodzę tu na inny temat to w sumie po co ateiści ateizują? W sensie w przypadku chrześcijaństwa, islamu czy innych religii misyjnych ma to sens, bo jest to wyoelnainie bożego zadania, ale co właściwie skłania ateistów to propagowania swojej religii czy tam niewiary?
Kobza pisze:
Ateizm w gruncie rzeczy utrudnia życie, wgania w nihilizm, a nie jest żadną wartością dodaną moim zdaniem
Kobza pisze:
Ateizm też był przyczyną prześladowań także to dla mnie zerowy argument
Kobza pisze:
Cóż, moim zdaniem bez absolutu nie można znaleźć niepodważalnej moralności. A jeśli chodzi o nihilizm to może się nieco zapędziłem, bo gdy po prostu sprawami ,,dalekoziemnymi" głowy sobie nie zawracasz to rzeczywiście w niego raczej nie popadniesz. Ale moim zdaniem bardzo prawdopodobne jest popadnięcie w ten nihilizm zwłaszcza u bardziej poszukujących jednostek
Kobza pisze:
Prześladowania w krajach komunistycznych chociażby, prześladowania podczas rewolucji francuskiej, meksykańskiej, podczas wojny w Hiszpanii
Kobza pisze:
Naprawdę niszczenie świątyń i mordowanie zwykłych księży, często żyjących na podobnym poziomie to efekt wyzysku?
Kobza pisze:
Przeczytaj post Jacka, w którym cytuje zbrodnie rewolucjonistów na chrześcijanach. Ciekawi mnie też jak usprawiedliwisz np. rządy komunistyczne.
Nie wiem czemu zabijanie dla islamu ma być chore, a dla ateizmu już nie
Topienie czarownic to normalna ówczesna kryminalistyka. A palenia heretyków nie popieram, nigdy nie powiedziałem, że popieram. Poza tym jak nie obarczać winą ateistów, gdy w tym przypadku to wyraźnie oni byli oprawcami?
Cueusso pisze:
Rzecz w tym, że atakujesz chochoła. Podstawowe stanowisko nie brzmi "nie ma bogów", ale jest nim "dowody na istnienie bogów nie są przekonujące". Niektórzy ateiści idą o krok dalej i wyraźnie stwierdzają, że nie ma bogów - z tym, że kiedy to robią, przyjmują na siebie ciężar dowodu. Myślę, że większość ateistów to po prostu ateiści agnostyczni, po prostu nie mają tendencji do używania etykietki agnostyk, ponieważ zakłada ona więcej wątpliwości, niż jest to naprawdę potrzebne.
Racjonalni ludzie nie zajmują neutralnego stanowiska wobec krasnoludków, przybyszów z obcej planety, Wielkiej Stopy itp. Odrzucają te twierdzenia, ponieważ opierają się na czystej spekulacji. Jednak jeśli chodzi o Boga, oczekuje się od nas nagle zmiany zasad i niepodejmowania decyzji w taki czy inny sposób, dopóki Bóg nie zostanie udowodniony lub obalony.
Cueusso pisze:
Ludzie religijni twierdzą, że bóg istnieje, ale nie posiadają żadnych dowodów. Więc nikt z nas nie ma powodu, by poważnie traktować ich wiarę. Jak udowodnić istnienie boga? To już Twój problem. Można byłoby pomyśleć, że gdyby istniał wszechobecny, wszechwiedzący, wszechmocny bóg, to jego istnienie byłoby bardziej oczywiste.
Mówiąc za siebie, nie jestem przekonany, że istnieją jacyś bogowie. Nie widzę potrzeby paranormalnego "wyjaśnienia" tego, dlaczego rzeczywistość jest taka, jaka jest. Tak się składa, że nie wierzę w istnienie bogów, ale nie twierdzę, że wiem, że ich nie ma. "Bóg to zrobił" jako wyjaśnienie rzeczywistości jest tylko starożytną pozostałością, zanim mieliśmy wyjaśnienia oparte na dowodach i obserwacji, a jako teorię rzeczywistości należy wrzucić do tego samego kosza, co flogiston i eter. Pokaż mi konkretne, wiarygodne, powtarzalne, dające się potwierdzić dowody, to może wtedy będzie warto rzucić okiem na hipotezę boga.
Cueusso pisze:
Ateizm to brak wiary w bogów. Nie wierzę w Jahwe z tego samego powodu, dla którego nie wierzę w Zeusa ani Thora. To nie znaczy, że mogę udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że Zeus lub Thor nie istnieją. Jestem ateistą agnostykiem, ale powodem, dla którego jestem ateistą, jest brak dowodów na istnienie boga. Gdzie są twoje dowody, jeśli wierzysz, że istnieje?
Cueusso pisze:
I nie, to tak nie działa. Masz dowody i tworzysz stwierdzenia prawdopodobieństwa. Jest prawdopodobne, że nie istnieją bogowie, ponieważ nie ma dowodów na istnienie jakichkolwiek bogów. Poza tym nie wiem, co oznacza słowo bóg. Samo w sobie wydaje się być mglistym pojęciem. To, co oznacza słowo "bóg", należy skontekstualizować za pomocą większej ilości języka.
Cueusso pisze:
Ateizm nie oznacza materializmu, nie oznacza też, że zależy ci tylko na tym, co mówi nauka (byłoby to bardzo niefortunne, ponieważ nauka jest tylko jednym z wielu narzędzi, jakimi dysponujemy). Wszystko jest oparte na tym samym fundamencie. Mianowicie empiryzmu. To jedyny fundament, o którym wiem. Nie ma empirycznych podstaw dla Boga, ergo, nie ma powodu, by sądzić, że Bóg istnieje. Brak dowodów na istnienie Boga jest nie do odróżnienia od braku boga.
Cueusso pisze:
"Cryptozoology is a pseudoscience and subculture that aims to prove the existence of entities from the folklore record" - Google
Innymi słowy, pseudonauka, a nie prawdziwa nauka. Co do kosmitów odwiedzających naszą planetę, to nie ma na to dowodów i jest wysoce nieprawdopodobne, że jacyś kosmici kiedykolwiek tu byli. Nie wiem jak ty, ale podróżowanie lat świetlnych tylko po to, żeby wbić komuś sondę w czyjś tyłek, nie wydaje się warte podróży. To nie znaczy, że SETI jest nienaukowe. Nie ma nic przeciwko prawom nauki, by zakładać inne formy inteligentnego życia. Przynajmniej obce cywilizacje nie wymagają magicznego myślenia, aby mogły istnieć. Problemy z SETI nie polegają na tym, że obce inteligencje są poza nauką, ale na tym, że nie wiemy, czego szukać ani gdzie szukać.
Cueusso pisze:
Biblia nie może być użyta jako dowód na to, że chrześcijaństwo jest prawdziwe, ponieważ prawdziwość Biblii jest główną częścią twierdzenia, że chrześcijaństwo jest prawdziwe. Popełniasz petitio principii. To tak jak gdybym powiedział, że podstawowym dowodem na istnienie Spidermana są komiksy Spiderman albo to, że książki o Harrym Potterze są dowodem na istnienie Hogwartu. Do tego sprowadza się twój pierwszy argument.
Cueusso pisze:
Za każdym razem, gdy poważnie badamy te cuda, okazuje się, że nie są one cudami. Lepszym wytłumaczeniem dla ludzi "widzących Jezusa" są halucynacje lub sny. W przeciągu całej historii ludzie twierdzili, że widzą proroków i bogów swojej konkretnej religii. Twoje osobiste argumenty z doświadczenia mogą się liczyć jako dowód na istnienie WSZYSTKICH bogów, z którymi ktokolwiek kiedykolwiek miał do czynienia. Tylko w ilu dokładnie bogów wierzysz, jeśli to wystarczająca ilość dowodów, aby udowodnić, że ci bogowie istnieją? Jestem ateistą, ponieważ nie wierzę w żadnego konkretnego Boga. Gdybym wierzył we wszystkich bogów, które mają potwierdzać twoje dowody, posiadałbym sprzeczne ze sobą wierzenia, co jest jeszcze gorsze niż posiadanie jednego fałszywego. Wolałbym też nie wierzyć, że Spiderman jest prawdziwy, ponieważ napisano o nim książki.
Nie możesz podważyć ateizmu kilkoma słabymi argumentami na teizm, które mają rozsądne alternatywne wyjaśnienia.
Cueusso pisze:
Rzecz w tym, że atakujesz chochoła. Podstawowe stanowisko nie brzmi "nie ma bogów", ale jest nim "dowody na istnienie bogów nie są przekonujące". Niektórzy ateiści idą o krok dalej i wyraźnie stwierdzają, że nie ma bogów - z tym, że kiedy to robią, przyjmują na siebie ciężar dowodu. Myślę, że większość ateistów to po prostu ateiści agnostyczni, po prostu nie mają tendencji do używania etykietki agnostyk, ponieważ zakłada ona więcej wątpliwości, niż jest to naprawdę potrzebne.
Racjonalni ludzie nie zajmują neutralnego stanowiska wobec krasnoludków, przybyszów z obcej planety, Wielkiej Stopy itp. Odrzucają te twierdzenia, ponieważ opierają się na czystej spekulacji. Jednak jeśli chodzi o Boga, oczekuje się od nas nagle zmiany zasad i niepodejmowania decyzji w taki czy inny sposób, dopóki Bóg nie zostanie udowodniony lub obalony.
Teiści nie są zwolnieni z odpowiedzialności za udowodnienie swojego stanowiska, że istnieje przynajmniej jeden bóg. Gdy tylko przechodzisz z "wierzę, że bóg istnieje" do "bóg zdecydowanie istnieje" lub "wiem, że bóg istnieje", to musisz zademonstrować tę tezę. Ciężar dowodu pojawia się również wtedy, gdy mówisz mi, że ja też powinienem wierzyć. Ludzie religijni twierdzą, że bóg istnieje, ale nie posiadają żadnych dowodów. Więc nikt z nas nie ma powodu, by poważnie traktować ich wiarę. Jak udowodnić istnienie boga? To już Twój problem. Można byłoby pomyśleć, że gdyby istniał wszechobecny, wszechwiedzący, wszechmocny bóg, to jego istnienie byłoby bardziej oczywiste.
Mówiąc za siebie, nie jestem przekonany, że istnieją jacyś bogowie. Nie widzę potrzeby paranormalnego "wyjaśnienia" tego, dlaczego rzeczywistość jest taka, jaka jest. Tak się składa, że nie wierzę w istnienie bogów, ale nie twierdzę, że wiem, że ich nie ma. "Bóg to zrobił" jako wyjaśnienie rzeczywistości jest tylko starożytną pozostałością, zanim mieliśmy wyjaśnienia oparte na dowodach i obserwacji, a jako teorię rzeczywistości należy wrzucić do tego samego kosza, co flogiston i eter. Pokaż mi konkretne, wiarygodne, powtarzalne, dające się potwierdzić dowody, to może wtedy będzie warto rzucić okiem na hipotezę boga.
jacek1s pisze:
Biblia nie jest [..] książką fantastyczną, Biblia jest zbiorem ksiąg, bardzo ważnym źródłem historycznym.
Cueusso pisze:
Rzecz w tym, że atakujesz chochoła. Podstawowe stanowisko nie brzmi "nie ma bogów", ale jest nim "dowody na istnienie bogów nie są przekonujące". Niektórzy ateiści idą o krok dalej i wyraźnie stwierdzają, że nie ma bogów - z tym, że kiedy to robią, przyjmują na siebie ciężar dowodu. Myślę, że większość ateistów to po prostu ateiści agnostyczni, po prostu nie mają tendencji do używania etykietki agnostyk, ponieważ zakłada ona więcej wątpliwości, niż jest to naprawdę potrzebne.
Cueusso pisze:
Racjonalni ludzie nie zajmują neutralnego stanowiska wobec krasnoludków, przybyszów z obcej planety, Wielkiej Stopy itp. Odrzucają te twierdzenia, ponieważ opierają się na czystej spekulacji. Jednak jeśli chodzi o Boga, oczekuje się od nas nagle zmiany zasad i niepodejmowania decyzji w taki czy inny sposób, dopóki Bóg nie zostanie udowodniony lub obalony.
Cueusso pisze:
Teiści nie są zwolnieni z odpowiedzialności za udowodnienie swojego stanowiska, że istnieje przynajmniej jeden bóg. Gdy tylko przechodzisz z "wierzę, że bóg istnieje" do "bóg zdecydowanie istnieje" lub "wiem, że bóg istnieje", to musisz zademonstrować tę tezę. Ciężar dowodu pojawia się również wtedy, gdy mówisz mi, że ja też powinienem wierzyć. Ludzie religijni twierdzą, że bóg istnieje, ale nie posiadają żadnych dowodów. Więc nikt z nas nie ma powodu, by poważnie traktować ich wiarę. Jak udowodnić istnienie boga? To już Twój problem. Można byłoby pomyśleć, że gdyby istniał wszechobecny, wszechwiedzący, wszechmocny bóg, to jego istnienie byłoby bardziej oczywiste.
Cueusso pisze:
Mówiąc za siebie, nie jestem przekonany, że istnieją jacyś bogowie. Nie widzę potrzeby paranormalnego "wyjaśnienia" tego, dlaczego rzeczywistość jest taka, jaka jest. Tak się składa, że nie wierzę w istnienie bogów, ale nie twierdzę, że wiem, że ich nie ma. "Bóg to zrobił" jako wyjaśnienie rzeczywistości jest tylko starożytną pozostałością, zanim mieliśmy wyjaśnienia oparte na dowodach i obserwacji, a jako teorię rzeczywistości należy wrzucić do tego samego kosza, co flogiston i eter. Pokaż mi konkretne, wiarygodne, powtarzalne, dające się potwierdzić dowody, to może wtedy będzie warto rzucić okiem na hipotezę boga.
LegoYoda69 pisze:
Hmmm że Ty to mówisz fakt, zabawny doprawdy jest xDDD
jacek1s pisze:
Ateiści są przekonani jedynie do tego co przyniesie im nauka, a według tej wszechświat powstał z niczego, ponieważ był to wszechświat płaski (tylko taki może z niczego powstać i jest naukowo potwierdzone, że nasz wszechświat właśnie płaski jest).
jacek1s pisze:
Większość ateistów to ateiści z krwi i kości niewierzący w bóstwa, jednak większość z nich myli ateizm z antyteizmem i zamiast argumentów używają ośmieszenia i kpin. Więc w kwestii ateizmu można jedynie rozważać gdzie jest granica ateizmu, a gdzie zaczyna się antyteizm.
jacek1s pisze:
Podstawowym dowodem na istnienie Jahwe (bo jak rozumiem o tym bogu mówisz) jest sama Biblia.
jacek1s pisze:
Kolejnym dowodem może być pogląd Świętego Anzelma z Canterbury, który twierdził, że Jahwe to „coś, ponad co nic większego nie można pomyśleć”. A więc coś czego ludzki umysł nie może sobie wyobrazić.
jacek1s pisze:
Stwierdzając, że wierzący nie posiadają żadnych dowodów przyjąłeś już negatywne nastawienie, które doprowadzają do argumentum ad consequentiam oraz ad ignorantiam co w konsekwencji doprowadziło Cię do błędu fałszywego założenia w późniejszej części wypowiedzi.
jacek1s pisze:
Biblia nie jest komiksem ani książką fantastyczną, Biblia jest zbiorem ksiąg, bardzo ważnym źródłem historycznym.
jacek1s pisze:
Nikt nie podważa ateizmu, to nie podważenie ateizmu jest sednem, a udowodnienie, że chrześcijanie mają poważne argumenty za tym żeby wierzyć w swojego boga. To, że coś ma rozsądną alternatywę nie oznacza, że jest to nieprawdziwe.
jacek1s pisze:
Nie stwierdziłem, że ateizm opiera się tylko i wyłącznie na nauce. To co chciałem przekazać to to, że ateiści zamiast wyjaśniać sobie, że coś działa dzięki bogom, działa w rzeczywistości dzięki grawitacji, związkom chemicznym itd. czyli ogólnie rzecz ujmując dzięki nauce. Ateiści wolą coś zbadać za pośrednictwem nauki niż ślepej wiary.
Wormy pisze:
"Nie ma bogów" nie jest stwierdzeniem tej samej kategorii co "dowody na istnienie bogów nie są przekonujące". Żeby pomóc w określeniu tego problemu zadamy pytania, na które owe stwierdzenia odpowiadają:
Czy bogowie są? - Nie ma bogów.
Jakie nie są dowody na istnienie bogów? - Dowody na istnienie bogów nie są przekonujące.
Wormy pisze:
Racjonalni? Jeśli używasz tego słowa w kontekście racjonalizmu to przestań, a jeśli nie to przestań pisać w ogóle, bo nie ma to żadnej wartości. Co mnie może obchodzić jakich stanowisk nie zajmują ludzie, których ty uważasz za racjonalnych?
Wormy pisze:
"wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje" "wierzę, że bóg istnieje" "wiem, że bóg istnieje". Odpowiedź tylko odrobinę mniej subtelna niż różnica w tych stwierdzeniach. Mówię "odrobinę" bo przynajmniej istnieje.
Wormy pisze:
Okej, to jest w zasadzie opinia, więc oficjalnie zabieram honorowe "nie" i zostawiam "ok".
Kucharz nie żyje, zjedzmy kucharza.
Cueusso pisze:
Lubię innych ludzi, którzy nie rozumieją, czym jest ateizm, przynajmniej piszą krótko.
Co jest okropnym dowodem, ponieważ zostało wielokrotnie obalone przez wiele osób w wielu kwestiach.
Cueusso pisze:
Cuda NIE MOGĄ być dowodami. Ponieważ wszystkie religie twierdzą, że istnieją cuda. Osobiste doświadczenie to najsilniejszy argument z wymienionych, bo doświadczenie jest JEDYNĄ rzeczą, która może udowodnić wszystko, czego jestem do tej pory świadomy. Powiedziawszy to, nie mam osobistego doświadczenia Boga i nie mam dowodów na doświadczenie Boga. Więc to nic innego niż gdyby go tam nie było.
Cueusso pisze:
Więcej bzdur. Powiedzenie czegoś, co jest prawdziwe, a mianowicie, że nie ma dowodów na istnienie Jahwe, nigdzie nie prowadzi do tych wniosków. Nie masz pojęcia jak działają standardy dowodowe. Książki, twierdzenia i cuda nie są dowodami. CHYBA ŻE korespondują z doświadczeniem LUB demonstrujesz inną epistemologię, w której są. To, co unieważniłoby ateizm, to RZECZYWISTE ŚWIADECTWO BOGA. Właściwa epistemologia Boga, a NAJLEPSZE ze WSZYSTKICH, poproś Boga, aby się objawił. To unieważniłoby ateizm.
Cueusso pisze:
Całun Turyński to mistyfikacja, w innych religiach też "zdarzają" się cuda. Więc oba tak zwane "dowody" są obalone. Coś jeszcze?
onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/1556-4029.13867
Nawet hinduiści i buddyści mają cuda. Więc nie jest to dowód. Wyjaśnię ci podstawową epistemologię, Jacek, aby coś było dowodem na coś, nie może to być dowodem na coś innego. Jeśli więc cuda dzieją się w buddyzmie i hinduizmie lub w jakimkolwiek innym wierzeniu, to nie jest to dowód na chrześcijaństwo. Gdyby nauka mogła czynić cuda, to byłoby to samo. Wtedy powiedzielibyśmy po prostu, że teraz jest to część nauki.
Cueusso pisze:
Jeśli nigdy nie oglądałeś, gorąco polecam zapoznać się z serią TruthSurge Excavating The Empty Tomb.
Seria szczegółowo omawia mitologię Jezusa.
Cueusso pisze:
W każdym razie wygląda mi na to, że nigdy nie szukałeś alternatywnych lub sprzecznych poglądów na swoje stanowisko w oparciu o to, co wypisujesz.
Cueusso pisze:
Biblia to zbiór mitów i legend. Ma w sobie pewne odniesienia historyczne, ale te sprawiają, że jest prawdziwa w taki sam sposób, w jaki Spiderman mieszkający w Nowym Jorku zapewnia Spidermanowi pewien poziom prawdziwości, ponieważ Nowy Jork istnieje.
Cueusso pisze:
Dobra, więc TY nawet nie wiesz, co piszesz. Więc proszę, zastanów się, co chcesz powiedzieć, A WTEDY możemy porozmawiać. Bo rozmawianie z osobą, która zaprzecza sobie w każdej wiadomości nie przynosi mi żadnych korzyści. Podane argumenty nie są poważne. To beznadziejne argumenty.
Cueusso pisze:
I nie. Tym, co odróżnia kryptozoologię od prawdziwej nauki, jest to, że nie używają naukowej metody do obiektywnego testowania swoich przewidywań.
Cueusso pisze:
Teraz już po prostu kłamiesz:
Cueusso pisze:
Źle, odpowiedź na pytanie "czy są bogowie" brzmi "żaden nie został wykazany", a nie "nie". "Nie" wymaga demonstracji tak samo jak "tak".
Cueusso pisze:
Jeśli chodzi o "co jest dowodem", odpowiedzią na to jest "brak". Nie ma konkretnych, powtarzalnych, dających się potwierdzić, testowalnych dowodów na istnienie żadnego boga.
Cueusso pisze:
Myślę, że za bardzo opierasz się na "możliwym". Możliwe, że wszystkie cztery losy na loterię w moim portfelu trafią w dziesiątkę. Z pewnością jednak nie jest to prawdopodobne i byłbym głupcem, gdybym zadziałał w oparciu o taką możliwość.
Cueusso pisze:
Różnica jest poważna. Jeden twierdzi, że potrafi uzasadnić swoją wiarę do tego stopnia, że różni się ona od jego wyobraźni. Wiedza to prawdziwe uzasadnione przekonanie. Aby coś wiedzieć, najpierw musisz w to uwierzyć. Ale możesz w coś wierzyć, nie wiedząc.
Cueusso pisze:No tak, i oba te stwierdzenia są tak samo twoje jak błędne i aroganckie. Nazywamy to opinią.
Nie, po prostu najpierw wyjaśniłem twój błąd w definicji ateizmu, a potem określiłem własne stanowisko.
Wormy pisze:
Jak na kogoś, kto oskarża mnie o to, że atakuję chochoła, czerpiesz dużą przyjemność w toczeniu bitew z duchami, wiatrem i własną wyobraźnią. Wszystkie moje wypowiedzi opierały się na tym, że nie ma żadnych dowodów na istnienie boga. Zacznij odpowiadać precyzyjnie na moje zarzuty.
jacek1s pisze:
Ok, fajnie, że lubisz ludzi, którzy nie rozumieją czym jest ateizm, ale po co mi to piszesz?
Rozumiem w takim razie, że cała historyczna zawartość jaka została z Biblii wyciągnięta od tak z dnia na dzień ma zostać uznana za obaloną, ponieważ Ty tak uważasz? I jak rozumiem ta zawartość historyczna została obalona przez to, że np. gdzieś tam w Biblii napisali, że nietoperz jest ptakiem, a nie ssakiem. I to wystarczy żeby całkowicie zdyskredytować historyczność Biblii?
W takim wypadku wszystkie książki fantasy, a przynajmniej większość są dziełami historycznymi, bo dzieją się na naszej planecie. Śmiało w takim razie mogę stwierdzić, że Mały Książę to książka historyczna, bo przecież był na Ziemi itd. tylko, że tu nie chodzi o to. Biblia jest dziełem historycznym ze względu na to, że dała naukowcom masę informacji, a Spiderman nie daje nam żadnych informacji poza tym, które już mamy.
Skoro tak mówisz, to tak na pewno jest. Trzeba będzie co najmniej kilkunastu naukowców i innych jajogłowych zwolnić, bo Cueusso na Jeja uznał, że to kłamstwa.
"Dane obserwacyjne sugerują, że kosmologiczna topologia Wszechświata jest nieskończona, czego dowodzą modele metryki Friedmana-Lemaître’a-Robertsona-Walkera. Modele te są zgodne z sondą kosmiczną WMAP, a także mapami kosmicznego promieniowania tła wykonanymi w trakcie misji Planck. W lutym 2003 roku NASA wydała pierwsze dane kosmicznego promieniowania tła zebrane przez WMAP, z kolei w marcu 2013 roku te same dane, jednak sporządzone w wyższej rozdzielczości w trakcie misji Planck, zostały wydane przez ESA. Dane zebrane przez obie sondy są ze sobą prawie idealne zgodne, zarówno pod względem modeli inflacyjnych, jak i standardowego modelu kosmologicznego, opisując płaski, jednorodny Wszechświat zdominowany przez ciemną materię i ciemną energię"
Tymczasem wikipedia angielska: "Shape: Flat with a 0.4% margin of error"
en.wikipedia.org/wiki/Universe xDDD
Ale ze mnie kłamczuch, chyba za tak wnikliwą analizę należy się nagroda...
jacek1s pisze:
Co w związku z tym, że wiele religii również posiada jakieś cuda? Wiele z tych religii wywodzi się właśnie z tej samej religii jaką jest chrześcijaństwo, więc nic w tym dziwnego, że również tam są cuda. Ale nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ te konkretne cuda świadczą na korzyść tej konkretnej religii, a nie religii szamana z Afryki. I tak jak cuda np. Sathya Sai Baby bardzo łatwo podważyć i uznać za falsyfikat, tak nie działa to równie łatwo w kwestii religii chrześcijańskiej. To że Ty nie miałeś doświadczenia z Jahwe, nie znaczy, że nikt nie miał, a to, że nie masz ochoty poznać doświadczenia z bogiem innych ludzi, nie znaczy, że go nie mieli. Brak Twojej chęci poznania argumentów przeciwnej strony nie oznacza, że możesz sobie od tak uznać, że tych argumentów nie ma, a sam bóg nie istnieje.
Ty naprawdę nic nie rozumiesz. Kto Ci wmówił, że ktokolwiek tu chce uniemożliwić ateizm? A książki, cuda itd. to są rzeczywiste doświadczenia, których chrześcijanie mogą używać jako argumentów za swoją wiarą.
Są obalone? Tak? Wystarczyło zrobić lepszy research i byś wiedział, że to "obalenie" nie ma naukowych podstaw.
wpolityce.pl/polityka/405538-gorny-o-rewelacjach-dot-calunu-turynskiego
"Argument z cudu – argument na istnienie Boga mówiący o tym, że skoro istnieją zjawiska, których nie może zdziałać żadne stworzenie – cuda – to czyni je Bóg, a tym samym daje w nich osobiste, naocznościowe świadectwo o sobie. Argument dotyczyć może także prawdziwości religii lub innych aspektów. W filozofii nauki argumentem z cudu określa się argument na rzecz realizmu naukowego jako najlepszego filozoficznego wyjaśnienia faktu sukcesu nauki."
jacek1s pisze:
xDD przecież podstawową metodą naukową jest krytyka źródeł i analiza krytyczna. Jak w takim razie możesz się nie zgodzić z tym, że słabej jakości zdjęcia czy plotki nie są powodem dla którego kryptozoologia nie jest nauką? Czy Ty zawsze musisz być na nie, czy jak? Bo nie rozumiem o co w ogóle Ci w tym przypadku chodzi xD
jacek1s pisze:
Mitologię Jezusa? Zdajesz sobie sprawę z tego, że Jezus jest postacią historyczną?
Również odnoszę takie wrażenie.
jacek1s pisze:
To beznadziejne argumenty? Przecież nawet na nie nie masz żadnej kontrargumentacji poza jakimiś oderwanymi ateistami, którzy uważają, że boga nie ma, bo go nie ma. Jakie w takim razie są Twoje argumenty? Dodatkowo gdzie ja sobie zaprzeczam? Od samego początku piszę tylko i wyłącznie o tym, że jednak okazuje się, że chrześcijanie jakieś argumenty mają, a nie o tym, że ateizm można w jakiś sposób unieważnić.
Cueusso pisze:
Lmao nie możesz wyciągnąć uno reverse card dla definicji słów. Ateista to ktoś, kto nie wierzy w żadnych bogów. To aż takie proste. Nie pociąga to za sobą gnostycyzmu, nie pociąga za sobą materializmu i nie pociąga za sobą scjentyzmu ani nawet szacunku dla nauki. Słowo "ateizm" nie jest koszem na śmieci do którego możesz wrzucić co ci się podoba.
Cueusso pisze:
Nie mam nic przeciwko historyczności Biblii, o ile jest ona poparta innymi dowodami historycznymi lub przynajmniej nie jest sprzeczna z innymi dowodami historycznymi lub naukowymi. Jednak nic z tego nie potwierdza boskich twierdzeń, które Biblia przedstawia. Jezus był prawdopodobnie prawdziwą osobą, ale nie ma powodu, by wierzyć, że rzeczywiście np. zmartwychwstał czy wstąpił do nieba.
Cueusso pisze:
Gdyby doświadczenia oparte na wierze były uważane za sensowny dowód na istnienie boga, musiałbyś stać się zaprzeczającym samemu sobie politeistą. Przyjmujesz doświadczenia oparte na wierze jako akceptowalne dla konkretnego boga, ale nie doświadczenia oparte na wierze dla wszystkich innych bogów. Okazujesz w ten sposób bardzo oczywistą stronniczość.
Cueusso pisze:
... i dlatego nikt nie powinien brać Cię na poważnie. Ty jesteś osobą, która twierdzi, że jest postacią historyczną. Nie ja muszę udowadniać, że nie był.
"Mit" Jezusa odnosi się do twierdzeń, że był sobie człowiek, który chodził po wodzie, zmartwychwstał itd. Czy możesz udowodnić, że osoba, która to wszystko robiła, rzeczywiście istniała?
Czy Jezus istniał? Być może. I co?
Jak już wspomniałem, "mit" odnosi się do twierdzenia, że robił te wszystkie magiczne rzeczy.
Nie, nie pisałeś tylko o tym. Podałeś niewiarygodnie błędną definicję ateizmu, a potem twierdziłeś, że prawda biblijna jest dowodem na prawdziwość Biblii, co jest całkowicie kołowym rozumowaniem. Zajebiste argumenty 10/10.
jacek1s pisze:
Masz rację, nie musisz bo jest to już udowodnione, że jest postacią historyczną.
Nie, pytanie nie brzmi czy taka osoba rzeczywiście istniała, bo jest to oczywiste, że istniała. Pytanie brzmi czy faktycznie takich cudów dokonywała. Ja tego nie wiem, Ty tego nie wiesz. Ale nie oznacza to, że można to wykluczyć.
Samo chodzenie po wodzie jest możliwe, zmartwychwstanie również, więc nie można wykluczyć, że tego nie robił, ale również nie można tego przy obecnej wiedzy potwierdzić.
jacek1s pisze:
Fajnie, że tak uważasz, ale ja nigdzie nie pisałem, że ateista musi być materialistą na przykład.
Napisałem jedynie, że ateiści nie wierzą w to co przedstawiają im religie, ponieważ bardziej przekonuje ich nauka. Gdzie to pociąga za sobą wrzucanie wybranych przez Ciebie filozofii do worka zwanym ateizmem?
To jaki argument naukowy przekona konkretnego ateistę to nie moja sprawa.
jacek1s pisze:
Gdzie w tym zaprzeczenie? Początkowo chrześcijaństwo było monolatrią jak i zarówno religią synkretystyczną, więc to, że istnieją inne religie to żaden dowód na to, że ta jedna jest równie nieprawdziwa. Chrześcijanie doskonale sobie z tego zdają sprawę i żadna w tym stronniczość, że ich argumenty za istnieniem tego konkretnego boga są o wiele poważniejsze niż dowody na istnienie jakiegoś innego.
jacek1s pisze:
Ok, czyli Twoim zdaniem ateizm polega na upartym twierdzeniu, że boga nie ma, bo nie. Rozumiem, że Twoja definicja jest najlepsza, bo Ty tak uważasz. Tylko, że jeśli nie wierzą w boga to jaka inna alternatywa im zostaje? Nie twierdzę, że prawda biblijna jest dowodem na prawdziwość Biblii, twierdzę, że Biblia zawiera prawdę co nie jest równoznaczne z tym, że cała Biblia jest prawdą.
Cueusso pisze:
Jak już powiedziałem, ateizm nie jest scjentyzmem. Wspominam o materializmie, ponieważ nauka do tej pory była w stanie udowodnić tylko materialne; istnienie tego, co duchowe, nie jest poparte naukowo.
Cueusso pisze:
Historyczność Biblii nie jest "w stanie sama się obronić", to już się robi śmieszne. Niektóre fragmenty Biblii są prawdopodobnie nieco historycznie dokładne, a inne nie. Fakt, że niektóre fragmenty Biblii są prawdziwe, nie potwierdza boskich twierdzeń zawartych w Biblii. Gdyby tak było, prawie każda istniejąca religia byłaby jednocześnie prawdziwa, jak większość fikcyjnych książek.
Cueusso pisze:
Zgadzasz się więc, że doświadczenia oparte na wierze NIE są dobrym argumentem na istnienie jakiegoś konkretnego boga.
Świetnie.
To jeden argument z głowy.
Cueusso pisze:
Poza tym jakie niby chrześcijańskie argumenty są lepsze niż wszystkie inne argumenty religijne?
Cueusso pisze:
Wymagany jest tylko brak wiary.
jacek1s pisze:
Nie wiem co to wnosi do dyskusji, bo dyskusja toczy się o to czy wierzący mają jakiekolwiek argumenty, a skoro dla nich są to argumenty wystarczające, ponieważ nadal wierzą, to ja nic do tego nie mam.