Azazel

Zrobił to za mocno.
Upadła i skręciła sobie kark.
Teraz patrzył na jej zwłoki.

Azazel

Z lekka załamał się

Marek, błagam, weź ten swój rewolwer i strzel mi w łeb, bo mam dość tego chorego snu.

Azazel

- W szatni zostawiłem.

Azazel

A masz coś innego?

Azazel

- Mam kastet. Uderzyć cię?

Azazel

W której szatni masz rewolwery?

Azazel

- Tej koło sypialni twojego starego.
Zaraz... Od kiedy tam była jakaś szatnia?

Azazel

Jesteś pewien?

Azazel

- No tak. Całkowicie!

Azazel

To chodźmy razem.

Azazel

- Jasne - ruszył w stronę drzwi.
Nagle jednak podłoga go wciągnęła.
Azazel został sam. Ściana zamknęła oczy.

Azazel

........ Co się stało?

Ruszył w stronę drzwi uważając, aby podłoga go nie wciągnęła.

Azazel

Udało mu się. Dotarł do drzwi.

Azazel

Idzie w kierunku szatni

Azazel

Po drodze trafił na taką osobę:

Azazel

Hejka?

Azazel

- hOi! - uśmiechnęła się wesoło.

Azazel

Wituj. Widzialaś gdziś satnie?

Azazel

- Tom tako zrobioną s kisielu? *^*

Azazel

Ci jis t lopok zypielny Sławka?

Azazel

- YIS! - wyszczerzyła się ucieszona.
W sumie to z czego ona się tak cieszy?

Azazel

Dzikować. BOI!

Idzie. W myślach

- Temmie zawsze urocze

Azazel

Trafił w końcu na drzwi uwalone kiślem.
A niedaleko owych drzwi stoi Sławek we własnej, rogatej, czerwonoskórej osobie.

Azazel

Nawet się nie kapnie

Próbuje się teleportować za drzwi

Azazel

Nie udało mu się. Znaczy połowicznie.
Utknął w drzwiach, z tyłkiem na korytarzu.
Górną część ciała miał w szatni. Sukces.

Drzwi otworzono razem z nim w nich.
Przyje**ł zatem twarzą w ścianę.

Ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Azazel?! Młody, co ty ku*wa odpie*dzielasz z tyłkiem w moich drzwiach?! - to był właśnie jego stary.

Azazel

A se wiszę, bo czemu nie.

Azazel

- Weź się nie wydurniaj i wyłaź z moich drzwi. Gdzieś ty się kurna podziewał, młody!? Ja tu prawie zawału dostaję, a ty się w tym czasie gdzieś szwędasz po świecie śmiertelników! - chyba wkurzony.

Azazel

Mam swoje powody.

Azazel

- Ja ci ku*wa dopiero dam powody. I nie wiś młody w drzwiach, jak do mnie mówisz!

Azazel

Bo co?! Ja przez ciebie uciekłem! Tylko krzyczysz na mnie! Jesteś podłą świnią i szmatą!

Azazel

- A ty wynikiem nieudanej aborcji, a jakoś ci tego nie wypominam. Wyłaź z tych drzwi!

Azazel

Jak?! Czy ty w ogóle myślisz?!

Azazel

- Tak jak w nie wlazłeś, ale na odwrót!

Azazel

Próbuje się teleportować poza drzwi

Azazel

Udało się! Znaczy prawie. Tepnął się w Sławka i mu z brzucha teraz wystawał.

- AZAZEL KU*WA CO Z TOBĄ NIE TAK?!

Azazel

Wnerwiasz mnie!

Próbuje się pojawić tym razem obok niego

//Ludzka stonoga xd

Azazel

Nie miał siły na kolejną teleportację.
Pozostał głową na brzuchu Sławka.

Azazel

Po prostu wejdźmy do tej cholernej szatni. Mój przyjaciel zostawił tam torbę z rzeczami, a na szczęście wiem jaką.

Azazel

- A w dupę mnie pocałuj, gnoju.
Ruszył w przeciwną stronę. Azazel z nim.
Chcąc nie chcąc. Był częścią niego teraz.

Azazel

I myślisz dlaczego uciekłem? Gdybyś był inny to bym nie uciekł.

Azazel

- Zamknij się, bo ci tą głowę odetnę.

Azazel

A bo co? Tylko grozić umiesz, a o byciu miłym nie wspomnę, bo nigdy nie jesteś miły

//Czekam na wybudzenie z powodu szoku\\

//Proszę, niech Sławek chybi, albo się co innego zadzieje, tylko nie wybudzenie ;^;

Azazel

Wziął siekierą i uciął mu głowę.
Ale sen się nie skończył, co to to nie.
Azazel był głową leżącą na podłodze.
Świadomą i jak najbardziej żywą głową.

//Obudzi się koło 11 przed południem.
//A teraz jest około drugiej w nocy.
//Jeszcze dużo śnienia przed nami.

//Ok.\\

Azazel

Aha.

Azazel

- To co, teraz przestaniesz pyskować?

Azazel

Zawrę zgodę, jeżeli przestaniesz na mnie stale krzyczeć.

Azazel

- Przecież nie krzyczę, tylko mówię dobitnie!

//Zupełnie jakbym słyszała swoją matkę .-.

Azazel

Ale teraz krzyczysz.