Właścicielka
Adres był na paczce, domek jednorodzinny na przedmieściach.
Skoro tak to opuścił klub i tam też się udał.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Po kilkunastu minutach trafiłeś do klubu, sprzątacze prawie skończyli swoją robotę a barman odpoczywał na krześle. Za to twój zleceniodawca siedział na jednym z foteli i czytał gazetę.
- Zrobione. - zameldował szefowi, podchodząc bliżej.
Właścicielka
- Świetnie. Zakładam, że było trochę głośno? - Zapytał złośliwie, z pewnością wiedział co tam jest.
Właścicielka
- Doskonale się spisałeś, jak się nazywasz? - Spytał podając ci z portfela 500 dolarów.
- Siergiej Araszko. - przedstawił się, zabierając pieniądze. - Po co to panu wiedzieć, szefie?
Właścicielka
- Warto wiedzieć, z kim współpracuję. Ty na przykład też nie wiesz kim jestem, prawda? Dmitri Fiorodow. - Przedstawił się.
- Mogłem się domyślać, ale nie byłem pewien.
Właścicielka
- Napij się, czy coś. Nieźle Ci idzie, może załapiesz się na jakąś większą fuchę.
- A na co dokładniej mogę liczyć?
Właścicielka
- Między innymi, współpracę z moją rodziną, robótki z większym wynagrodzeniem i tak dalej. Zależy jak będziesz się spisywać.
Pokiwał głową, a jeśli Dimitri nie miał nic do dodania, to ruszył do baru, gdzie zamówił flaszkę wódki i kieliszek. Po zapłaceniu zaczął pochłaniać trunek.
Właścicielka
Zaplaciłeś pięć dolców po czym dostałeś flachę oraz kieliszek, do którego nalał trunku. Był dobry, jak zawsze.
Chlał, jak zawsze. Później zabijał czas w inny sposób, byleby do osiemnastej lub przybycia Nataszy.
Właścicielka
Tak też minęły Ci te godziny, na chlaniu, czekaniu, obserwowaniu pustego klubu. W końcu było dziesięć minut przed osiemnastą a Dimitri polecił Ci stanąć przy wejściu do klubu.
Tak też zrobił. Zastanawiał się, czy nie spróbować wyglądać jakoś szczególnie groźne, ale po chwili zdał sobie sprawę, że i tak już na takiego wygląda, więc czekał na pierwszych bywalców baru.
Właścicielka
Po chwili pierwsze osoby zaczęły stać w kolejce. Pierwszym potencjalnym gościem był schludnie ubrany, wysoki o krótkich czarnych włosach gość. Pokazał Ci bilet wstępu.
- Mogę wejść?
- Dowodzik? Poniżej dwudziestu jeden lat nie wpuszczam.
Właścicielka
- Mam, mam. - Wyjął z portfela dowód osobisty i podał Ci go. Oliver Johnson, trzydzieści lat.
Skinął głową i wpuścił go do środka.
- Miłej zabawy. - powiedział i zajął się lustrowaniem kolejnej osoby.
Właścicielka
Następne pięć osób sprawdziłeś bez problemów, pozwoliłeś im przejść gdyż spełniali wymagania. Teraz przed Tobą stanął średniego wzrostu mężczyzna w czarnym garniturze i okularami przeciwsłonecznymi. Pokazał Ci bilet wstępu bez słowa.
Sprawdził, czy nie ma do czynienia z podróbką, a następnie poprosił go o dowód osobisty, rozkazy to rozkazy, w końcu kontrolować musi każdego.
Właścicielka
Bilet był w porządku, dowód raczej też. Henry Phoenix, lat 36.
Skinął głową i wpuścił go do środka, kontrolując następne osoby.
Właścicielka
Następnym gościem był dosyć młody, wysoki mężczyzna. Miał jasne długie włosy i modną koszulkę z wcięciem. Z wyróżniających się rzeczy posiadał także złoty zegarek na lewej ręce.
- Siema. Przepuścisz mnie? - Spytał luźno.
- Pewnie, tylko najpierw pokaż mi bilet wstępu i dowód. - burknął, krzyżując ramiona na masywnej piersi.
Konto usunięte
Lew siedział przy jednym ze stolików i pił wódkę z tego co mu zostało z ostatniej kradzieży.
Właścicielka
Kuba:
- A, no tak... - Niechętnie wyjął z portfela dowód osobisty po czym Ci go podał. Paul Howard, 28 lat. Przeszukał kieszenie raz jeszcze, jakby udawał, że szuka biletu wstępu, którego prawdopodobnie nie miał. - Cholera, zgubiłem bilet. Mogę wejść bez niego?
Posłał mu groźne spojrzenie.
- Co najwyżej możesz wyjść teraz cały, bo jeśli będziesz się upierać, to wcześniej połamię Ci gnaty.
Właścicielka
- Słuchaj no, gorylu. Mam tu ważne spotkanie z moim dobrym znajomym. Jeśli mnie nie wpuścisz to on się o tym dowie i najpewniej stąd wylecisz w jeden dzień! Nadal taki chojrak? - Zagroził Ci, ale czy takie chucherko może grozić komuś takiemu jak ty?
Właścicielka
WladcaAwarow:
Tak więc w spokoju sobie piłeś dobrą, starą wódkę, nikt Ci w tym nie przeszkadzał.
- Da. - odrzekł, stawiając krok do przodu, aby zbliżyć się do gnojka. - A Ty?
Właścicielka
- Ku*wa, patrzcie jaki zjeb! - Pokazał gestem dłoni na ciebie spoglądając na resztę w kolejce.
- Paszoł won, kapitalistyczna świnio! - warknął i chwycił go za kark, wypychając z kolejki. - I nie mówi, że nie ostrzegałem! - dodał, odwracając się do następnej osoby w kolejce. - Bilecik i dowód są?
Właścicielka
Natrętny mężczyzna przez chwilę trzymał się za szyję, lecz w końcu zdenerwowany opuścił teren klubu. Następną osobą była kobieta o czerwonych, farbowanych włosach. Była wysoka, nosiła fioletową suknię z niewielkim dekoltem. Podała ci bilet wstępu i dowód. Emma Jones. Wszystko pasowało.
- Mhm, mogę wejść? - Zapytała patrząc ci w oczy.
Skinął głową i odsunął się, aby mogła przejść. Gdy ją wpuścił, zajął się legitymowaniem kolejnego chętnego w kolejce.
Właścicielka
Sprawdzałeś następnych ludzi, przez następne dwie godziny. Większość miała wszystko dobrze, jedynie mniejszość była wyrzucana na bruk lub przepędzana. W końcu ludzi praktycznie już nie przybywało.
W takim razie oparł się wygodniej o ścianę i czekał dalej, aż ktoś go zmieni lub pozwoli skończyć tę wartę przed wejściem.
Właścicielka
Po kilku chwilach podszedł do ciebie jakiś szemrany typek od Dmitriego mówiąc, że możesz już odpocząć i zamknąć drzwi.
Tak też zrobił, ostatni raz rzucając okiem na zewnątrz. Jeśli nikt nie zatrzymał go w klubie, udał się do swojego pokoju, aby tam odpocząć.
Właścicielka
Po ciężkim i nudnym dniu pracy szybko zasnąłeś. Obudziłeś się parę godzin później, obudzony przez głośną muzykę na dole. Był środek nocy.
Nie mógł nic z tym zbytnio zrobić, w końcu tu tylko sprzątał, więc przewrócił się na bok i spróbował wrócić w objęcia Morfeusza, a jeśli się nie udało, to poszedł do toalety, ubrał się i zszedł na dół, lepsze to, niż siedzenie tutaj.
Właścicielka
No tak, muzyka skutecznie blokowała ci możliwość zaśnięcia, przez co byłeś zmuszony coś ze sobą zrobić i zejść na dół. Impreza była na całego, barman ledwo nadążał z nalewaniem drinków, inni tańczyli na parkiecie... Na podłodze gdzieniegdzie widziałeś rozlane napoje lub stłuczone szklanki.
Zajął swoje zwyczajowe miejsce w rogu klubu i stamtąd obserwował poczynania bawiącego się tłumu gości.
Właścicielka
Wszystko było dobrze, goście wciąż się bawili, striptizerki tańczyły dla innych... A co do nich... Twoja poznana wczoraj koleżanka Natasza, też to właśnie robiła ale po chwili upadła na ziemię... Z jej ust wylewała się jakaś zielona ciecz a pozostałe kobiety z krzykiem odsunęły się od niej.
- Pomocy, pomocy! - Krzyknęła jedna z nich, zdesperowana. Muzyka przestała grać a ludzie tańczący na parkiecie również przestali tańczyć. Każdy zwrócił swój wzrok ku biednej dziewczynie...
Każdy? A był może ktoś, kto próbował się wymknąć?
Właścicielka
Uważnie przyglądając się miejscu zbrodni kątem oka ujrzałeś jak ktoś właśnie pośpiesznie zamknął drzwi do wyjścia na tyły. Nie udało ci się zobaczyć nic poza tym, że to mężczyzna w skórzanej kurtce. Jeśli chcesz go złapać, lepiej zrób to szybko.