1) Napędzanie swojego pojazdu olejem opałowym.
Chodzi o omijanie akcyzy. Która w przypadku benzyny jest zaskakująco sensownym podatkiem.
Pod warunkiem, że byłaby tak obliczana, żeby dochody z niej przynajmniej w przybliżeniu pokrywały się z wydatkami związanymi z utrzymaniem sieci dróg.
To jest przykład podatku zrobionego tak, żeby za usługę ze strony państwa płacili tylko ci, którzy faktycznie z niej korzystają. I żeby wysokość opłaty zależała od częstotliwości i intensywności tego korzystania.
W takim wypadku napędzanie pojazdów tańszym olejem opałowym powinno być karane tak samo, jak na przykład jazda pociągiem bez biletu.
Ale tylko pod warunkiem, że ktoś takim pojazdem jeździ na drogach utrzymywanych z podatków. Jeśli ktoś ma pojazd, którym porusza się wyłącznie na swoim terenie, to powinien móc go napędzać czym tylko zechce, dopóki nie podchodzi to pod zatruwanie środowiska.
2) Posiadanie materiałów wybuchowych i wytrychów.
Choć samo posiadanie nikogo nie krzywdzi i teoretycznie wystarczyłoby karać dopiero, gdy ktoś ich w nieodpowiedni sposób użyje, to bezpieczniej jest ich zakazać
ze względu na niedoskonałość aparatu państwowego.
Gdyby władca kraju był w stanie bez żadnego wysiłku i bez ofiar w jednej chwili rozbroić każdą głowicę jądrową na terenie swojego kraju, to mógłby nawet pozwolić każdemu obywarelowi mieć milion bomb atomowych.
Gdyby był w stanie namierzyć każdy wytrych i pigułkę gw**tu i odzyskać zanim dostanie się w niepowołane ręce, to ich też nie musiałby zakazywać.
Ale nie jest w stanie. I nie będzie w stanie, dopóki nie wprowadzimy
totalitaryzmu prawdy.
3) Eutanazja
Jeśli chodzi o eutanazję na wzór zachodni, gdzie zajmują się tym specjaliści, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że zakaz w Polsce jest bezpośrednio powiązany z religią i raczej nie utrzyma się długo.
Jeśli jednak chodzi o eutanazję w stylu "pozwolę temu gościowi wejść do mojego domu i mnie zadźgać", to w przeciwieństwie do Gońca i Hejtera, ja uważam, że każdy powinien mieć prawo dysponować własnym życiem - nawet pod wpływem impulsu.
Jest jednak dobry powód, dlaczego tak nie jest.
Chodzi znów o niedoskonałość aparatu państwowego, a konkretnie trudności w ustaleniu prawdy. Każdy morderca może powiedzieć, że ofiara prosiła go o zabójstwo - i może też dość łatwo sfabrykować dowody.
Tutaj też rozwiązaniem byłby totalitaryzm prawdy, który oprócz uniemożliwienia takich fałszerstw, ułatwiłby też dotarcie do osób chcących umrzeć i próbę przekonania ich, że tak naprawdę wolą żyć.
4) Szkodzenie samemu sobie, narkotyki itp.
Tutaj sprawa jest prosta - póki państwo ma obowiązek leczyć później takie osoby za pieniądze podatników, póty takie rzeczy będą zakazane jako zwyczajny wyzysk wobec publicznej służby zdrowia.
Rozwiązanie - zlikwidować publiczną służbę zdrowia i niech każdy sam płaci za swoje leczenie. Dopiero wtedy będzie można naprawdę dysponować swoim zdrowiem bez naruszania cudzej wolności.
Dochodzi też kwestia tego, że osoby poniżej granicy ubóstwa i będące pod wpływem narkotyków albo uzależnione od nich często popełniają groźne przestępstwa. I zaostrzenie kar za te przestępstwa niczego nie zmieni, bo w tym stanie nie myślą o konsekwencjach swoich czynów. Tu też rozwiązaniem jest tylko totalitaryzm prawdy, bez niego takie rzeczy muszą być zakazane.
Kolejnym aspektem sprawy jest to, że społeczeństwo zdrowe i wolne od uzależnień prowadzi do większego dobrobytu i postępu, ale moim zdaniem rozwój i postęp kosztem wolności nie jest opłacalny.
Oczywiście ktoś (na przykład Goniec) powie "uzależnienia bardziej ograniczają wolność, niż zakazy", ale mnie to nie przekonuje.
5) Kazirodztwo.
Tu sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.
Całkowity zakaz to oczywiście absurd podobny do zakazu homoseksualizmu - bo jedynym argumentem jest to, że takie pary nie mogą mieć dzieci. Zmuszanie kogoś do zmiany partnera wyłącznie z tego powodu jest zwykłym sku**ysyńtwem, zaprzeczeniem idei miłości.
Co do tego, czy takie pary chciałyby się poddawać przymusowej sterylizacji - na pewno chętniej, niż rezygnować z bycia razem.
Myślę nawet, że gdyby kazirodztwo było legalne, to większość takich par poddawałaby się zabiegowi z własnej woli. Obecnie może ich do tego zniechęcać fakt, że gdyby poddali się takiemu zabiegowi, to mogliby ściągnąć na siebie podejrzenia.
Ale sprawa się komplikuje, gdy się zastanowić, czy na pewno trzeba zakazać takim parom posiadania dzieci.
Większość ludzi, gdy słyszy o kazirodztwie, to wyobraża sobie, że za każdym razem rodzą się z tego zdeformowane potwory, których życie jest męczarnią. Otóż jest inaczej. Ryzyko odziedziczenia wad genetycznych jest wtedy znacznie większe, ale i tak zdecydowana większość dzieci będzie zdrowa. Czy warto czegoś zakazywać tylko ze względu na zwiększone ryzyko?
Żeby było zabawniej - picie i palenie w ciąży, choć potępiane społecznie i odradzane przez wszystkich lekarzy - z tego, co mi wiadomo, nie jest przestępstwem. Niech ktoś mnie poprawi, jeśli się mylę. Ale jeśli mam rację, to cóż... Prawo powinno być konsekwentne. Jeśli coś jest zakazane z jakiegoś powodu, to inne rzeczy, których ten powód dotyczy też powinny być zakazane. Albo ta pierwsza rzecz też powinna być legalna.
A teraz zastanówmy się nad tym od strony etycznej.
Co jest lepsze dla dziecka? Urodzić się z kilkuprocentową (lub nawet mniejszą) szansą wystąpienia poważnej wady, czy nie mieć w ogóle żadnej szansy przyjścia na świat?
Co jest lepsze dla społeczeństwa? Zyskać stu zdrowych obywateli i kilka kalek, czy męczyć się z niżem demograficznym?
6) Mowa nienawiści, promowanie zbrodniczych ideologii.
Nie jestem tego całkowicie pewien, ale moim zdaniem powinno to być legalne. Jeśli ktoś jest kretynem, to powinien mieć możliwość ujawnienia się ze swoim kretyństwem, żeby inni mieli możliwość udowodnienia mu, że się myli.
Uzasadnienie tego prawa wygląda tak, że mowa nienawiści prowadzi do nienawiści, a nienawiść prowadzi do przemocy.
Ja jednak widzę to inaczej - nienawiść prowadzi do mowy nienawiści i przemocy. Pozwalanie ludziom na obnoszenie się ze swoją nienawiścią nie powinno prowadzić do jej zwiększenia.
"Tylko poprzez konfrontację można zbliżyć się do prawdy."
7) Lichwa
Ten przepis to absurd. Wolno udzielać pożyczek na wysoki procent, ale nie wolno tego robić jeśli okoliczności zmuszają pożyczkobiorcę do jej wzięcia.
Czyli jeśli ktoś chce sobie spierdzielić życie długami dla kaprysu, to żaden problem, ale jeśli pilnie potrzebuje pieniędzy na operację i nie ma ani nikogo bliskiego, kto by mógł mu te pieniądze pożyczyć, ani zdolności kredytowej, żeby wziąć pożyczkę w banku - to według prawa musi umrzeć, bo lichwiarz nie ma prawa mu tych pieniędzy pożyczyć. Chore.
8) Podsumowanie - nieudolność państwa.
Wiele rzeczy musi być zakazanych, ponieważ żyjemy w świecie, w którym prawo nie jest i nigdy nie może być egzekwowane w stu procentach skutecznie. Tworząc prawo trzeba zawsze brać ten element pod uwagę, co samo w sobie uniemożliwia stworzenie prawa idealnie sprawiedliwego.
A co uniemożliwia powstanie takiego prawa?
Częściowo chodzi o trudności finansowe i techniczne. Kontrolowanie wszystkiego w sposób wystarczający, by na przykład ćpun nie stwarzał zagrożenia dla innych, byłoby po prostu zbyt kosztowne, żeby mogło się opłacać. A często byłoby zwyczajnie niemożliwe.
Ale drugim powodem jest to, że większość ludzi po prostu nie chce, żeby policja była zbyt skuteczna. Zgadzają się na wprowadzanie praw, których nie zamierzają przestrzegać, bo wiedzą, że i tak nikt nie będzie kontrolował ich przestrzegania.
Najlepszymi przykładami takich sytuacji są przepisy ruchu drogowego i inspekcje sanitarne w zakładach pracy.
Każdy fotoradar musi być oznakowany i widoczny z daleka, mimo że ukrywanie ich i przenoszenie z miejsca na miejsce nie byłoby wcale trudne. Mogą co prawda ukrywać swoje radiowozy albo działać "w cywilu", ale z tego co mi wiadomo, nie stosuje się tego powszechnie. Kontrola sanitarna w zakładzie pracy musi być zapowiedziana z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Dlaczego tak to wygląda? Bo gdyby państwo mogło kontrolować ludzi bardziej, byłoby to postrzegane jako "naruszenie wolności". Wolności do czego? Do łamania przepisów.
Ludzie chcą bezpieczeństwa, a jednocześnie boją się totalitaryzmu.
9) Podsumowanie - przeciwieństwo liberalizmu.
Inną przyczyną dla wielu tych zakazów jest coś, co chyba nie ma własnej nazwy, ale stanowi przeciwieństwo liberalizmu. Łączy się z kolektywizmem tak, jak liberalizm łączy się z indywidualizmem.
Chodzi o myślenie w stylu "to mi się nie podoba tak bardzo, że choć nie potrafię znaleźć żadnych sensownych argumentów przeciwko temu, to wolę tego zakazać". Osoba myśląca w ten sposób jest bardzo podatna na wszelkie próby uzasadnienia takich zakazów, także te mocno naciągane.
Chciałem założyć o tym zjawisku osobny temat, ale ten jak najbardziej się nadaje do dyskusji o tym.
Tak czy inaczej - uważam, że trzeba wyplenić tę kolektywistyczną zarazę.
EDIT - Mroczne myśli o czwartej nad ranem:
10) Podsumowanie - państwo jako gang.
Skąd w ogóle wzięło się państwo?
W pierwotnych społeczeństwach różne grupy walczyły między sobą o dominację, co zazwyczaj miało charakter zbrojnych przepychanek między różnymi bandami. Gdy któraś z tych grup wygrała, szukała sposobów na maksymalne wykorzystanie i utrzymanie swojej dominującej pozycji. Tacy przywódcy mogli narzucać innym prawo według swojego widzimisię, a zdominowanej części społeczeństwa taki wyzysk pasował, bo zawsze to lepsze, niż kolejne wojny, których zwycięzca raczej nie byłby lepszy od swojego poprzednika.
I to jest właśnie punkt wyjścia, z którego następowała dalsza ewolucja. Wiele elementów pozostało z tamtych czasów i niełatwo będzie je wyplenić.