Wychodzicie z błędnego założenia, że wiara jest kłamstwem.
Cierpienie ludzi wokół darcusa jakoś mi nie podchodzi. Jeśli nie wierzysz w coś, to przecież nie znaczy, że to kłamstwo, a podobno takie podejście owi cierpiący ludzie mają wykazywać. Jeśli ktoś nie jest w stanie zrozumieć, że masz inne zdanie i cierpi, bo się z nim nie zgadzasz, to to nie jest zdrowa relacja, po co więc męczyć się dla niej?
darcus pisze:
To, że nie pomagam sobie wiarą, wyobraź sobie, nie oznacza, że oszukuję siebie i innych na temat swojego stanu.
Powiedziałeś, że jeśli pomagałbyś sobie wiarą, to nagle Twoi bliscy zauważyliby, że czujesz się aż tak źle, że musisz to robić, czyli tak jakbyś teraz im mówił, że wszystko w porządku, a oni ogarneliby, że nie jest w porządku, dopiero jakbyś zaczął wierzyć w Boga. Ponownie, to nie jest zdrowa relacja.
I powtórzę jeszcze raz, trochę dobitniej. Dopóki bez żadnego powodu, z góry zakładacie, że wiara jest kłamstwem, mimo że podobno sami zakładacie, że nie wiecie na pewno czy Bóg jest, a wiara zawiera identyczną niewiedzę, to nie mamy o czym rozmawiać.