Mijak pisze:To jest w sumie podstawowa różnica między naszymi światopoglądami.
Samo uznawanie, że ludzkie życie już na starcie samo w sobie jest cenne i trzeba je za wszelką cenę chronić - dla mnie jest pewnym uproszczeniem, a traktowanie tego dosłownie to przesada
Myślę, że gdyby wyjść z założenia, że ludzkie życie nie ma wartości samo w sobie to bardzo łatwo doszlibyśmy do momentu, w którym zezwala się na zabijanie ludzi, albo przynajmniej pozwala się na ich umieranie (choćby z głodu).
Zresztą jeśli się nie mylę Ty uznajesz za "wielką wartość samą w sobie" wolność, która moim zdaniem jest jedynie nieobligatoryjną pochodną życia. Tzn. też jest mega ważna, ale życie jest ważniejsze, bo bez życia nie ma mowy o wolności, a życie będąc wolności pozbawionym też uważam za wartościowe.
Mijak pisze:Tu się zgadzamy
Zasadniczo uważam, że niezależnie od tego, jak ciężkie przestępstwo ktoś popełnił, to jeśli jest możliwość go złapać, przebadać i poddać resocjalizacji, to jest to lepsze, niż zadawanie mu cierpienia lub śmierci.
Mijak pisze:To prawda. Ale przecież nie będziemy takich bezdomnych od razu zabijać.
1) Nie może dochodzić do sytuacji, w której przestępca zostaje "ukarany" w taki sposób, że koniec końców popełnienie przestępstwa mu się opłaciło.
Takie przypadki, że bezdomny ukradł albo kogoś zaatakował żeby spędzić zimę w ciepłym więzieniu i mieć co jeść - może stanowią rzadkość, ale prawo nigdy nie powinno do czegoś takiego dopuszczać.
Znaczy jest to problem systemu, że takie sytuacje występują, ale kara śmierci nie jest odpowiedzią na takie problemy.
Rozwiązaniem jest walka z bezdomnością (choćby przez większą ilość możliwości pracy dla tych ludzi) oraz zmiana w systemie sądownictwa, by nie wiem... na przykład zamiast do więzienia taki bezdomny trafiał do jakiegoś domu opieki połączonego z kursem w którym nauczy się robić coś przydatnego a potem wyjdzie i zacznie to robić(w Krakowie funkcjonuje jedno takie, prowadzą je siostry zakonne).
Mijak pisze:I tu wchodzi na przykład praca w więzieniu.
3) Goniec mówi, że zło nie podlega transakcyjności, ale ja się z tym nie zgadzam.
[...] Ale popieram ją głównie dlatego, że utrzymywanie więźniów kosztuje. Każdy grosz, każdy gram żywności, każda chwila pracy przeznaczonej na utrzymanie mordercy lub gw**ciciela przy życiu w humanitarnych warunkach - mogłaby zostać przeznaczona na jakikolwiek lepszy cel. Na coś pożytecznego lub przyjemnego dla kogoś, kto ma tą przyjemność zasłużył. Dopiero gdy zostaną spełnione wszystkie potrzeby ludzi choć trochę wartościowych (czyli nigdy) lub przynajmniej podstawowe potrzeby najbardziej potrzebujących (czyli też nigdy) - możemy myśleć o marnowaniu środków na tych, którzy się za to w żaden sposób nie odwdzięczą społeczeństwu.
Plus jeśli o mnie chodzi to dopóki więzienie nie jest nagrodą to opłaty za więziennictwo to nie "pieniądze stracone" tylko "opłata za sprawiedliwość". Zrzutka społeczeństwa na to, żeby do końca doszukiwać się człowieczeństwa w każdym człowieku.
Zgodzę się, że odbieranie potrzebującym od ust, by nakarmić więźniów może być kontrowersyjne.
Ale uważam, że potrzeby wyższego rzędu ludzi zamożnych są w tyle z "ważnością" względem potrzeb niższego rzędu ludzi mniej zamożnych. Ale tu już wchodzimy w dyskusje o ustroju gospodarczym.
Podsumowując przyjmuję założenie, że;
1. Człowieczeństwo jest wartością samo w sobie
2. Istnieją "dobra społeczne"
3. Człowieczeństwo należy do "dóbr społecznych"
Z czego pkt. 2 mogę mocno udowodnić, natomiast 1 i 3 - nie. Tak po prostu uważam.