Właściciel
Na Tobie nie zrobiła takiego wrażenia jak na jakimś pierdołowatym człowieczku, ale i tak solidnie trzepła, jak na orczą gorzałkie przystało.
I bardzo dobrze, tego właśnie chciał. Zaczął się rozglądać za wolnymi pannami w karczmie, zastanawiając się, ile jeszcze kieliszków tego płynnego specyfiku musiałby łyknąć, by się porządnie upić.
Właściciel
Problem jest taki, że Kosą nie można się upić, można się tylko napi**dolić tak, że następne godziny to agonia złożona przede wszystkim z bólu głowy i ciągłych wymiotów. Pań w karczmie, niestety, jak na lekarstwo, tylko kilku Orków mogło poszczycić się towarzystwem Driad, Drowek, Elfek i kobiet na łańcuchach, ewentualnie pozbawionych ich Orczyc, ale do tych raczej nie masz co podbijać.
Trzeba będzie poszukać panienki gdzie indziej. Ale najpierw zielonoskóry stara się ocenić swój stan naje*ania się.
Właściciel
Alkohol powoli uderza Ci do głowy, ale wciąż możesz chodzić w miarę prosto i myśleć równie trzeźwo, więc nie jest raczej źle.
- Bargund, Twój szefo idzie wygrać zakład - rzekł na odchodnym do swojego towarzysza i opuścił karczmę lekko chwiejnym krokiem, by następnie rozejrzeć się na ulicy za panienkami.
Właściciel
Najłatwiej trafić tu panienkę w burdelu albo a targu niewolników, kobiet zawsze było tutaj jak na lekarstwo, ale zauważyłeś kilka Orczyc przechadzających się po mieście samotnie lub w towarzystwie swoich samców.
Podszedł do jednej z tych samotnych Orczyc, do tej, którą uznał za najurodziwszą. Pewnie je*ało od niego gorzałką, ale to przecież normalne.
- Torg Cię wita najserdeczniej jak potrafi - przywitał się, po czym wziął dłoń kobiety i ucałował ją jak jakiś romantyk, czy coś.
Właściciel
Przez pierwszą chwilę miała ochotę zdzielić Cię przez łeb, w końcu śmierdziałeś Kosą Śmierci i tanim piwskiem, a do tego się do niej zalecałeś będąc zupełnie obcą osobą, jednakże nie zrobiła tego, Twój gest wzbudził w niej spore zdziwienie, najpewniej nikt nigdy nie witał jej w ten sposób.
- Jak się zwiesz, śliczniutka? - zapytał, wciąż będąc roma... romana... romantycznym, czy jak to ci poeci nazywają.
Właściciel
Komentarz nie wzbudził pożądanych rezultatów, najwidoczniej nigdy nie słyszała takiego określenia lub nie robiło ono na niej wrażenia.
- Sharn. - odpowiedziała, przyglądając się baczniej Twojej osobie. - A Ty?
//A Gharol to nie była ta od Gideośa?//
Właściciel
//Tak to jest, jak bierzesz imiona z cholernego generatora.//
- Torg Kamienny Topór, grabieżca - odpowiedział, również przyglądając się rozmówczyni.
Właściciel
Jak to Orczyca, zielonoskóra, miała nieco męskich rysów twarzy czy też wystające kły, ale poza tym była całkiem ładna jak na rasowe standardy, a uwagę najbardziej przykuwały u niej głównie spore krągłości, które lubił każdy Ork.
- Czego chcesz, Torg? - zapytała prosto, jak to prosta kobieta, pomijając Twój pseudonim, aby szybciej się z Tobą uporać.
- Poznać Cię, a niby co innego?
Właściciel
- Już poznałeś. Czego jeszcze?
- Porozmawia, bo Torg ma już trochę dość towarzystwa samych chłopów.
Właściciel
- A o czym Torg chce gadać z babą? O garach?
- Akurat nasze, swojskie orcze baby mają więcej siły niż te pierdołowate człowieczki, Elfki i inne. Umiesz się napi**dalać?
Właściciel
- Jak każdy Ork. - odparła, jakby było to dla niej oczywistością równie wielką, jak to, że jest zielona lub coś w tym guście.
Klasnął w dłonie z radości.
- A chciałabyś się lać z innymi za złoto?
Właściciel
- Ty jesteś facetem, to Twoja działka, ja gotuję, rodzę dzieci, chowam je na wojowników i tak dalej.
- Nie chcesz robić czegoś innego niż to?
Właściciel
- To znaczy? - zapytała, w końcu okazując jakieś większe zainteresowanie rozmową z Tobą.
- Czy chciałabyś dołączyć do Torga i jego wojowników? Razem byśmy napadali na wozy tych wszystkich ku*wiszonów, co myślą, że Orki to tępe mięso co ma zapier*alać dla nich - splunął na bok, gdy zakończył wzmiankę o innych rasach.
Właściciel
- Mówiłam już, że Ty i inne chłopy jesteście od napi**dalania, a nie ja.
- Naprawdę nie chcesz przełamać stera...sterao...stereotypu?
Właściciel
- Że czego? - zapytała zdziwiona, najpewniej słysząc po raz pierwszy w życiu takie słowo, a i samo łamanie kojarzyło się jej bardziej z kośćmi czy nosami, a nie jakimiś stereotypami.
- Torg sam nie zna tego słowa, zasłyszał je od jakiegoś elfiego barda, którego zapie*dolił na miejscu. Nim zdechł, gadał coś o stereawych... Orkach, co ciągle się biją z każdym... Ch*j z tym. Czy Sharn chce rodzić bachory i myć gary przez całe życie czy jednak robić coś fajniejszego, czyli napie*dalanie się?
Właściciel
- Jak chociaż jeden mnie spróbuje obłapić to najpierw mu zapie**olę, a potem wypie**olę z tej drużyny, jasne? - zapytała twardym tonem, co jest w sumie dość dziwne, w końcu skapitulowała, przyłączając się do Ciebie, czyż nie?
//Kocham czytać ten temat//
On już sprawi, by nikt z ziomków nie mógł tknąć cycatej Orczycy. Oprócz niego samego, a ma jeszcze trzy dni, by do tego dopuścić. Kamienny Topór nie zamierza stawiać piwka piętnastu chłopom, którzy w dodatku by się z niego naśmiewali.
- Torg dopilnuje, by jego kompani nawet złamanym paznokciem nie tknęli Sharn! - powiedział zdecydowanym, pewnym siebie głosem i uderzył się pięścią w pierś na znak, że dotrzyma słowa.
Właściciel
Radio:
//A to czemu?//
Kazute:
- Kiedy opuszczacie miasto i gdzie się wybieracie? - zapytała, najpewniej chcąc wiedzieć, jak i kiedy ma się wyposażyć do drogi.
//Nie wiem. Fajnie sobie tutaj piszecie, a Sharn.jest śmieszna, ale fajna. //
//Cycata Orczyca najpewniej wypie**oli Torga z jego własnej drużyny. //
- Za trzy dni, albo dwa. Zależy od tego, jak szybko chłopagom skończy się hajs.
Właściciel
//Nie wiem czemu, ale to byłoby zabawne.//
- Gdzie Was wtedy znajdę? Czy to Torg znajdzie mnie?
- Niech Sharn czeka przed bramą miasta.
Właściciel
Pokiwał głową i oddaliła się, uznając rozmowę i całe spotkanie za zakończone.
Torg zadowolony z siebie wrócił do karczmy, w której pił wcześniej. Zdobył dla siebie trochę więcej czasu. Zielony czerep też potrafi być mondry, kij w dupę tym, co myślą inaczej!
Właściciel
W karczmie zastałeś niezwykłe widowisko, a mianowicie ogólną euforię wszystkich zgromadzonych wewnątrz zielonoskórych, którzy pili, żarli, tańcowali, wrzeszczeli z radości i śpiewali, jednakże nie typowo karczemne i sprośne przyśpiewki, ale bardziej doniosłe, jak na orcze standardy, pieśni o wojnie.
Dołączył do swoich, jeśli tam byli i starał się zrozumieć jak najwięcej z tych pieśni.
Właściciel
Wiele z nich słyszałeś podczas swoich łupieżczych wypraw i tak właściwie lepiej byłoby zapytać się kogoś wprost, co tu się odpierdziela.
- Te, Bargund, po kiego ch*ja oni te japy drą?
Właściciel
- To żeś szefo nie słyszał?! - krzyknął zdziwiony, patrząc na Ciebie jak na ostatniego jełopa, chyba po raz pierwszy w swoim życiu. - Szefo, wojna jest! Przyszli jacyś wojacy od Księciunia i gadają, że idziem bić Cesarzyków! Każdy teraz na granicę będzie zapi***alać, żeby jak najwięcej łupów wziąć dla siebie!
- Nareszcie ten ku*wiszon zarządził coś porządnego! Gdyby Torg był księciuniem, to od razu by ruszył na Cesarzyków czy inne ścierwo się bić! - nie ukrywał swojego zadowolenia i ekscytacji, bo po co?
Właściciel
- To chyba nie siedzim tu dalej na dupach, tylko wyruszamy nawet zaraz, co nie, szefo?
- Pewnie Torg by tak zarządził, ale zwerbował babkę do swej bandy. Więc dzisiaj pijem, by uczcić słowa księciunia, jutro naprawiamy sprzęt i leczymy się z kaca, a pojutrze wyruszamy o świcie.
Właściciel
Ork nie był z tego bynajmniej zadowolony, ale jednocześnie nie nachlał się jeszcze na tyle, aby kwestionować Twoje rozkazy, więc zwyczajnie ruszył po kolejną porcję alkoholu.
Torg sam by najchętniej wyruszył od zaraz, no ale co z Sharn? Nie będzie teraz chyba latał po całym mieście jej szukać. Sam też ruszył do baru po alkohol, by się schlać.
// Możemy przewinąć, chyba że masz pomysł na jakąś karczemną bijatykę?