Właściciel
Most Kamiennej Tarczy to jedyny most, przez któy trzeba przejść, żeby dostać się do Gór Światła. Zawsze jest pilnie strzeżony przez Septisian, ale Makrowie kilka razy już naruszali ten teren, żeby przeprowadzić zwiad. Raz się udało złapać zwiadowcę Makrowów, przez co dowiedziano się, że największy wróg Septisian szykuje atak, by zająć most. Tylko od waleczności zależy, kto przejmie kontrolę nad przejściem.
Właściciel
Kjell Nilsson obudził się. Chodź mógłby to zrobić sam, to ktoś oblał go lodowatą wodą. Na pocieszenie można dodać, że wszyscy byli budzeni w ten sposób.
Natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał się po pomieszczeniu. Jakoś nie przypominał sobie, by kiedykolwiek ktoś budził go w ten sposób.
Właściciel
No cóż, dobrze pamiętał. Nie obudził go tata, mama, czy znajomy, tylko brodaty mężczyzna z gołą klatą. Jak na szare włosy, to trzymał ciało w doskonałym stanie.
-Wstawać! Zbiórka panowie i nad strumień!
- Czekaj... Jaka zbiórka?! - zapytał się tegoż mężczyzny.
Właściciel
-Wojskowa geniuszu. Nie ubierać pancerzy, tylko ruszyć do reszty.
Rozejrzał się jeszcze wokół siebie, w poszukiwaniu jakichś rzeczy. Postanowił nie narzucać się dziadydze, zamiast tego później zapyta się o wszystko kogoś innego.
Właściciel
Miał obok zbroję i broń, ale przecież tego nie miał brać. Ważna uwaga - wszyscy chodzili nago na zbiórkę.
Poczuł się niekomfortowo. Nawet bardzo, ale tylko zmielił w ustach przekleństwo i nieco zwlekając, ruszył na tą całą zbiórkę wraz z innymi.
Właściciel
Kazute
Dotarli tam i od razu mogli pożałować, bo ktoś w coś uderzył i z góry spadła deszczówka. Zimna jak cholera.
-Kąpiel zaliczona, ruszać się myć!
Charlie
Xawery Lajko się wybudził. Leżał w jakimś pomieszczeniu z innymi, jednakże ni ch*ja, nikogo nie znał.
Zmielił w ustach kolejne przekleństwo i zaczepił jakiegoś losowego człowieka.
- Hej, przepraszam, ale mógłbyś mi wyjaśnić, o co tu ku*wa chodzi?
Zerwał się z łóżka jak gromem trzaśnięty.
-Gdzie ja do...?
Właściciel
Charlie
Nikt mu nie odpowiedział na to pytanie.
Kazute
-Jak to co? Idziesz pod strumień i się myjesz.
- Aha. A jeśli powiem, że nie wiem, skąd się tu wziąłem, to uznasz mnie za wariata?
Rozejrzał się wzrokiem po koszarach. Ma cokolwiek na sobie?
Właściciel
Kazute
-Pewnie uznają, że zapisałeś się tutaj, będąc pijanym.
Charlie
Spał na golasa.
Udał się prędko na zbiórkę, czy coś w ten deseń. Jest zdziwiony jak sk*rwysyn, że...właściwie mówiąc to cofnął się w czasie.
Właściciel
Charlie
Najprawdopodobniej. Niezła faza, co nie? Warto jednak ubrać najpierw te szmaty, co były przy wejściu i skórzaną zbroję.
- Szkoda tylko, że alkoholu nie piję tak, by się zalać w trupa.
Właściciel
Kazute
-Może raz się tak zdarzyło...
Pokręcił głową.
- Mniejsza już o to... Jestem Kjell, a ty?
No, skoro inni szli na golasa wokół niego, to...chyba i on powinien. Streszcza się.
Właściciel
Charlie
Inni też się zaczęli ubierać jak wstali, więc on też to zrobił.
Kazute
Podał dłoń.
-Artek.
Właściciel
Kazute
Nic więcej nie powiedział.
- Dobrze zrozumiałem, że tutaj są koszary, a my właśnie szykujemy się na jakiś atak?
- Nigdy nie byłem w wojsku.
Właściciel
Kazute
-Teraz jesteś.
Makaron
Jürgen Srebrzyński obudził się. Leżał w namiocie, a na sobie oprócz dziwnego ubrania miał skórzaną zbroję, włócznię, miecz i tarczę. No i hełm, który przypominał ten, który nosili Spartanie.
- Zdążyłem już się zorientować.
- Rozejrzał się, próbując ustalić, od kiedy jego łóżko jest takie niewygodne
Właściciel
/// - do dialogów
Makaron
Praktycznie od nigdy, jednakże to nie było jego łóżko, tylko kamienie i skóra.
Kazute
-Brawo.
/// ok
biorac ze soba miecz, postanowil sprawdzic, co znajduje sie na zewnatrz
- Moja jedyna umiejętność to szermierka. Jak myślisz, jak długo czasu minie, nim zginę?
Właściciel
Makaron
Jakiś plac, na którym ćwiczyli żołnierze. Wszyscy ubrani tak jak on.
Kazute
-Oj tam, pesymizm jest nie na miejscu.
Zaczął rozglądać za niećwiczącym żołnierzem (prawdopodobnie wyższym stopniem niż reszta)
- Więc radzisz mi twardo stąpać po ziemi?
Właściciel
Makaron
Był ubrany w płaszcz innego koloru, więc to pewnie był tamten młody mężczyzna bez zbroi na klacie.
Kazute
-Yhm.
Skierował się w jego stronę. Gdy stanął przed jego obliczem, zasalutował.
- Chorąży Jürgen Srebrzyński melduje się. Czy mógł bym wiedzieć, jak się tu znalazłem, co tu robię i dlaczego niczego nie pamiętam?
- Nie jesteś zbyt rozmowny.
Właściciel
Kazute
-Wiem o tym.
Makaron
-Po pierwsze, żaden chorąży, tylko szeregowiec. Jesteś na Moście Kamiennej Tarczy i tutaj przypadnie ci walczyć o niepodległość naszego państwa.
- Z tego co pamietam, sluzbe skonczylem na chorazym, nie szeregowcu. Z kim wypada mi rozmawiac?
- W takim razie, by już dłużej ci nie przeszkadzać, zapytam: co mi radzisz, by się do tego wszystkiego przygotować?
Właściciel
Makaron
-Z każdym, oczywiście. Jednakże ja, czyli twój dowódca, wydaję ci polecenia, do których się dostosowujesz.
Kazute
-Rób to co reszta.
Spojrzał na niego, potem na tłum szeregowców wykonujących różnego rodzaju ciosy i uniki.
- W takim razie co mam robić?- zwrócił się do 'swojego dowódcy', myśląc o tym, żeby przy najbliższej okazji donieść o jego niesubordynacji przełożonym.
Właściciel
Makaron
-Ćwiczyć. Jeżeli nie możesz znaleźć do tego ochotnika, to ja nim będę.
-w takim razie zaczynajmy. Wystarczy mi miecz, czy potrzebuje czegoś jescze?- powiedział, wydobywając swoją broń i sprawdzając jej ostrość paznokciem
Właściciel
-Oczywiście potrzebujesz tarczy.
Miecz był porządnie naostrzony, dobry znak.
- Dzięki - rozejrzał się, co robią inni.
-zostawiłem tarczę w namiocie, zaraz wrócę.
I uciekł zanim ten zdążył odpowiedzieć. Chwycił tarczę i znów skierował się w jego stronę.