//Kto z IQ over 10 pomyślałby... O to trzy sylwetki na wielbłądach... Nie to pewnie fatamorgana
Czekał w milczeniu.
//Adolf prowadzi? :v
Jurgen zasalutował. Czekał na dalszą część tej mini przemowy
Jako, że nie był trzeci, skoro, kolega obok niego wystąpił, to wciąż stał na baczność w swoim szeregu.
Chyba nadal stał w rzędzie.
Właściciel
Makaron, Kuba
Nie odpowiedzieli, ale wyglądało, że tak. W końcu tuż za trójką dowódców ruszyły "trójki".
Zohan, Kazute
-Reszta, możecie się rozejść.
Hejter
///Wielbłądy ukryte, oni leżą i wystają jedynie trochę głowy//
-Ruszają.
-Dobra, pora się wycofać.
Jako iż zaliczał się do tej bandy straceńców, to ruszył wraz z nimi tam, gdzie prowadził ich wujek Adi z resztą spółki.
Właściciel
Kuba
Czyli prosto w piaski pustyni.
Świetnieee... No ale co poradzi? Maszeruje dalej, przy okazji rozglądając się na boki.
Poprawił zbroje i resztę ekwipunku i ruszył za tym panem z wąsem
Właściciel
Kuba, Makaron.
Nie ma to jak maszerować po zajebiście gorącym piasku przy temperaturze 45 w cieniu. Chyba.
// gorący piasek jest spoko
Jurgen pocił się okropnie. Spoglądał na innych żołdaków, i poszukiwał wzrokiem jakich manierek z wodą lub czymś innym do picia.
Słabo. A na horyzoncie widać chociaż miejsce, do którego mogliby się kierować?
Właściciel
Kazute, Zohan
Sukcesy.
Kuba
Niezbyt, ale miał manierkę przy sobie.
Makaron
On sam nie posiadał, gdyż chyba przypadały jedne na dwóch żołnierzy, ale kompan obok miał.
Hejter
Ci dotarli do swoich wierzchowców, wskoczyli na nie i galopem ruszyli w kierunku przeciwnym.
Poszedł szukać Artka, chyba, że ten poszedł z innymi.
Zawsze coś. Szedł dalej i popijał sobie od czasu do czasu, gdy był spragniony.
- Hej, kolego. Dasz łyka albo dwa?- odezwał się do najbliższego pana z manierka
Właściciel
Kazute
Nie, akurat został.
Hejter
Ci zmusili wierzchowce do galopu.
Kuba, Makaron
//Interakcja między graczami, tak więc ten. Kubuś, daj mu łyka.
//trzeba było mówić, że Kuba jest moim nowym kolegą :v
- Chlapnij sonie, młody. - powiedział i otarł usta wierzchem dłoni, wręczając mu manierkę.
-dzięki- oszacował ogólną pojemność manierki i żeby być fair wychylił 3 dość spore łyki. Oddał bukłak swojemu sąsiadowi.
-Jak myślisz, co jest na końcu tej Sahary?- spytał starszego gościa
- Gówno, w które wpie**olimy się po same zęby trzonowe. - odparł, chowając manierkę na miejsce.
Jürgen uznał, że ten człowiek musi być weteranem tutejszej armii. Tylko weterani wiedzieli, co ich tak na prawdę czeka.
-Mogę Cię o coś zapytać? Bo mam wrażenie że zapisałem się po pijaku i niezbyt wiem gdzie jestem i za co walczę. Pomożesz?
Zagadał do niego.
- Zawsze jest tak, że zabierają jedną trzecią żołnierzy na front?
Poklepał go po plecach.
- To jest na dwóch, młody.
Wyciągnął ku mężczyźnie dłoń.
-Jürgen.
- Spencer. - odparł, podając mu własną, acz nie ścisnął tak mocno, jak zwykł to robić, chłopina jeszcze sobie coś złamie...
//wypraszam sobie, Jürgen jest o 17cm wyższy od Spencera, do tego umięśniony przynajmniej tak samo jak on.
-żeby walczyć w taką pogodę, to mógł tylko jakiś po*** wymyślić.- rozejrzał się- do tego tak mało wody... chociaż mieczyk fajny.
//Zboczenie zawodowe, gość był bokserem.//
Nie mając zbytnio nic do dodania jedynie pokiwał głową, licząc że rozmowa sama pójdzie do przodu.
- dużo się biłeś, co? Masz krzywo zrośnięty nos- ruchem głowy wskazał jego krzywo zrośnięty nos
-ciekawie powiedziane. Ja kiedyś za coś takiego dość sporo straciłem.- skoro już i tak szedł, można przecież porozmawiać. I porozglądać się, obserwując uważnie kompanów i otoczenie
Właściciel
Makaron, Kuba
Armia się nie poddawała nawet pomimo upałów i dzielnie wędrowała do przodu, a na dodatek wysłali trzech zwiadowców przodem.
Kazute
-Czasami tak robią, chyba. W ten sposób możemy zaatakować pierwsze oddziały wroga, a tutaj przygotować się do obrony. No cóż, niech im ziemia lekką będzie.
Hejter
Ci włożyli naprawdę wiele starań, by nie zostać zauważeni, więc jechali drogą powrotną po łuku.
Jurgen podziwiał pustynne widoki, oraz kompanów, żeby wiedzieć z kim przyjedzie mu walczyć ramię w ramię
- Jak wnioskuję po ostatnim zdaniu, sytuacja nie jest łatwa a wróg jest silny?
- Może wreszcie skończymy ten pie**olnik? Łapska mnie świerzbią.
//Jak rozumiem to nadal jest w tym obozie i siedzi w miejscu?
Zaczął szukać kogoś kto tam dowodzi.
*kolejny synonim na robił to co oni*
Właściciel
Zohan
Ci w pomarańczowych płaszczach.
Hejter
//Zmiana tematu, Obóz///
Kuba
Nikt nie odpowiedział.
Kazute
-Tak. Głównie pierwszy oddział to samobójcy, którzy dają nam trochę czasu.
Makaron
Ten, który dał mu piciu, Adolf, dwaj inni dowódcy i anonimowi wojownicy.
Kontynuował więc spacerek, który powoli zaczynał się robić monotonny
- Opowiesz mi trochę więcej o sytuacji, w której się znaleźliśmy?
Podszedł do jednego z nich i zapytał:
- Co dalej?
Właściciel
Makaron, Kuba
//Zmiana tematu, Obóz.
Kazute
-Co chcesz wiedzieć?
Zohan
-Wy? Wy macie być w stanie najwyższej gotowości do ataku, lub do obrony.