Właściciel
- Tak, ale Ty nim nie polecisz. - odparł jeden z pilotów zanim którykolwiek z mechaników zdążył odpowiedzieć na Twoje pytanie. - Tak się składa, że to moja maszyna, Ty i reszta pakujecie się do zwiadowców i modlicie, żebym zapewnił osłonę przynajmniej jednemu z Was, aż nie odleci dostatecznie daleko, żeby powiadomić resztę o naszej ch*jowej sytuacji.
Zerknął, czy było widać, że ten pilot jest wyższy rangą.
-Skoro takie są rozkazy.
Właściciel
Od szeregowego trepa każdy ma wyższą rangę, zwłaszcza starszy sierżant. Może dlatego jest taki opryskliwy?
Niemniej, maszyny gotowe do lotu, pora się zbierać, bo plan już z grubsza znasz.
A więc zasiadł za stery zwiadowcy.
Właściciel
Udało się, a po wykonaniu procedur przedstartowych możesz poderwać maszynę w powietrze i modlić się, żeby komukolwiek, a najlepiej Tobie, się udało.
Tak się modlą chyba wszyscy w tym małym oddziale, więc i on nie zamierzał odbiegać od reszty. Wystartował maszyną.
Właściciel
Jakiś czas lecieliście w szyku, ale gdy pierwszy z samolotów zwiadowczych poleciał na dno kanionu w kuli ognia, dowodzący Wami sierżant kazał rozbić formację i lecieć dalej indywidualnie, w dużych odstępach, a sam zajął się osłanianiem Was na tyle, na ile mógł.
Dlatego też odbił maksymalnie w lewo i spróbował polecieć dalej, zgodnie z rozkazami.
Właściciel
W ten sposób uniknąłeś wrogiego ostrzału, kryjąc się w jakimś kanionie, ale ten miał koniec, który zbliżał się ku Tobie nieubłaganie w postaci wielkiej kamiennej ściany, co było dobrym argumentem na zmianę kierunku lotu, zwłaszcza, że musisz wylecieć stąd i odbić w prawo, aby kontynuować lot na odpowiednie współrzędne.
Dlatego też właśnie spróbował to zrobić, bez zabawy w kaskadera.
Właściciel
Nudne to i bez polotu, ale przynajmniej przeżyłeś, a to coś, czym możesz się chwalić po przeżyciu tej bitwy. No, o ile przeżyjesz, bo to wcale nie jest takie pewne.
Oczywiście, losu nie można z góry oceniać. Dlatego leciał dalej, by wykonać misję.
Właściciel
Mimo usilnych prób tamtych, zdołałeś bezpiecznie wylądować w posterunku, do którego się kierowałeś, gdzie wszyscy byli zdziwieni Twoim przybyciem, bo sami nie byli atakowani i najpewniej nic nie wiedzieli o napaści na Twoją bazę.
Spróbował wylądować, a następnie od razu przejść do działania.
///Jak nazywała się placówka, która jest aktualnie atakowana?
Właściciel
//Nie nadałem jej żadnej konkretnej nazwy, także możesz się zabawić.//
Mechanicy, czyniąc swą powinność niezależnie od tego, co myśleli sobie o Twoim nagłym pojawieniu się tu, wzięli się za tankowanie i diagnostykę Twojego myśliwca, a Ty mogłeś już bez większych przeszkód, nie licząc stojących przy ważniejszych drzwiach, do których musisz się dostać, wartowników, możesz udać się do dowództwa, aby powiadomić ich o tym, co się u Ciebie wyprawia.
Ruszył w tamtym kierunku szybkim marszem.
Właściciel
W miarę szybko przechodziłeś przez kolejne pomieszczenia, kierowany do kolejnych przez poszczególnych żołnierzy. Dopiero pod centrum dowodzenia zostałeś zatrzymany przez dwóch uzbrojonych po zęby wartowników, którzy chcieli zapewne dostać jakiś dobry powód, aby nie odesłać Cię stąd na kopach.
-Południe zostało zaatakowane przez buntowników do cholery. Potrzebne jest wsparcie.
///Pamiętam, że były cztery forty tylko, nazwane kierunkami świata, a innych baz nie ma.
Właściciel
//Coś takiego było.//
- Dlaczego nic o tym nie wiemy? Przecież wysłaliby nam jakiś meldunek. - powiedział podejrzliwie jeden z nich.
- Nie mogli przejść niezauważeni. - dodał drugi.
-Jeżeli przeżyłem zestrzelenie, ucieczkę przed ludożernym potworem i ponowny lot nad tym cholernym polem śmierci tylko po to, żebyście się tutaj zastanawiali, to proszę o je**ny pistolet, chcę się zastrzelić. - Skrytykował ich, po czym się uspokoił. - Najprawdopodobniej nas odcięli, przez to właśnie kilku z nas miało wsadzić dupy w maszyny i tutaj przylecieć. Mogę zostać oskarżony o próbę oszukania was, ale cholera, tam giną nasi żołnierze!
Właściciel
Nawet takim dwóm twardogłowym mięśniakom Twoje słowa przemówiły do rozsądku, więc od razu odsunęli się, abyś mógł wejść do środka i wylać resztę żółci na wysoko postawionych oficerów.
No cóż, na nich to już nie warto było się złościć, bo rozsstrzelaliby go tu i teraz. Jednak wkroczył tam i poszukał ich wzrokiem.
Właściciel
Zastałeś ich przy różnych zajęciach, od rozmów z adiutantami, przez popijanie kawy, na pogawędkach ze znajomymi skończywszy. Poza nimi kręciło się tu sporo żandarmerii i pracowników niższej rangi, odpowiedzialnych za obsługę wszystkich konsolet i urządzeń. Najwidoczniej oni naprawdę nie wiedzieli, co się dziś wydarzyło.
///Kolejne oczywiste przypomnienie, bazy Sojuszu są na planie pierścienia, bo po środku jest jeszcze niezdobyta twierdza.///
Szkoda tracić czasu na szukanie najważniejszego tutaj. Wyprostował się więc i zaczął, głośnie i wyraźnie.
-Przynoszę wieści z Fortu Południe! - Kiedy chociaż część zwróciła uwagę na niego, kontynuował. - Zostaliśmy zaatakowani. Dowództwo wysłało mnie i kilku innych, żeby poinformować was, że potrzebne jest wsparcie. Natychmiastowe.
Właściciel
Najpierw zapanowała niemalże grobowa cisza, a potem chaos, gdy wszyscy po kolei zaczęli wypytywać Cię o szczegóły, mówić coś do siebie, wydawać i przyjmować rozkazy... Dopiero gdy jeden ze starszych i wiekiem, i stopniem, oficerów wydarł się na całe zachrypnięte gardło, wrzawa ustała, dzięki czemu mógłbyś powiedzieć coś więcej.