Właściciel
Zdrowsze marionetki lepiej sprawdzą się w walce, a więc wyrządzą większą szkodę Gilgasz... Tak czy siak, szybko uwinęły się z powierzonym im zadaniem.
Teraz nakazał im iść do lasu i narąbać drewna. I znaleźć sobie polanę.
Właściciel
Opuścili Cię, aby wykonać polecenie. Minął jeden kwadrans, drugi, trzeci i czwarty, a żadna marionetka nie wróciła... Przytrafiło im się coś złego? Czy może zwyczajnie zbyt dosłownie wzięli do siebie Twój rozkaz i czekali na znalezionej polanie?
Ruszył więc na ich poszukiwanie.
Właściciel
Twoje przypuszczenia się sprawdziły i rzeczywiście zastałeś ich na polanie pół kilometra od kryjówki, nieopodal tego, co zostało z wozu.
Zezwolił im więc na zrobienie sobie ogniska, a część wyznaczył do tego, by przynieśli żywność i coś do picia do reszty z kryjówki. Średnie porcje, żeby nie marnować za dużo żywności.
Właściciel
Po około kwadransie wszystko było gotowe, więc marionetki zabrały się do posiłku, grzejąc się również przy ogniu i wyczekując na nowe rozkazy swego pana.
Nie wydawał im ich teraz.
Właściciel
A więc stali jak te słupy soli, wpatrzeni w Ciebie, jedynie mrugając z rzadka.
No i co z tego? Całkiem rodzinna atmosfera.
Właściciel
Owszem, dopóki coś nie uderzyło Cię z wielką siłą w plecy, posyłając na rosnące kilka metrów dalej drzewo.
- Skończmy to. - mruknął znajomy głos, a chwilę później poczułeś jeszcze bardziej znajomy ból, gdy byłeś dosłownie przypalany skondensowaną wiązką promienia Magii Światła.
Użył dyń, by się osłonić przed Magią Światła, oraz żeby móc powstać.
Właściciel
Straciłeś ich blisko pół tuzina, ale udało Ci się, zaś Paladyn nie miał zamiaru tracić czasu i użył swego młota, ciskając nim w Twoją dynię.
Tutaj chyba chodziło o dynię, która tak właściwie nie ma żadnego znaczenia taktycznego... jednakże warto trochę poudawać, że ma. Zwłaszcza, że sam był daleko od rycerza... nakazał dwóm dzieciom atak na szlachcica i odwrócenie uwagi, by mógł się zwrócić.
Właściciel
Mógłby ich zabić bez problemu, ale jedynie posłał małą falę światła, które odepchnęła je i nie zrobiła im większej krzywdy. Zdążyłeś zrobić unik, ale drzewo, przed którym stałeś nie miało tyle szczęścia i zostało złamane, lecąc wprost na Paladyna, który po przywołaniu broni do dłoni musiał również się ewakuować.
A więc postarał się do niego zbliżyć, by móc go zaatakować w trakcie, bądź zaraz po jego ewakuacji.
Właściciel
Nijak mogłeś to zrobić, sam musiałeś uskoczyć przed walącym się pniem, który po upadku oddzielił Was od siebie. Paladyn zakręcił młynka młotem, dobył miecza długiego druga dłonią i czekał na Twój ruch.
Pochwycił swój miecz, a drugą ręką pomachał Paladynowi, by następnie stworzyć sobie kilka dyń do ochrony osobistej.
Właściciel
Nie wytrzymał presji i ostatecznie sformował poziomą falę energii Magii Światła, którą pchnął w Twoim kierunku, aby później powoli ruszyć ku Tobie, przestępując przez zawalony pień.
Schronił się za leżącym drzewem, a dyniami zaatakował z góry Paladyna, by móc wyskoczyć na niego z dołu i ciąć tam, gdzie faceta boli najbardziej.
Właściciel
Plan miałeś dobry, z tym że Paladyn nie walczył z Tobą po raz pierwszy i znał Twoje sztuczki, likwidując świetlnymi pociskami dynie, które przeleciały ledwie metr lub półtora. Wtedy też przygotował się do ataku na Ciebie, ale gdy Ty zaatakowałeś pierwszy, mieczem natychmiast sparował cios, ale młot wciąż pędził w Twoją stronę z góry.
Odskoczył w bok i wyjął topór, którym uderzył w bok Paladyna.
Właściciel
Gdyby nie doskonały pancerz płytowy, najpewniej wzmocniony Magią Światła, to teraz próbowałby powstrzymać swoje wnętrzności przed wypłynięciem z ziejącej na boku rany, ale niestety, pancerz jednak zrobił swoje. Oczywiście, zdołałeś uskoczyć, a on zaczął się cofać, choć dziwne było w tym wszystkim to, że miał jakiś dziwny uśmieszek na ustach...
W odpowiedzi stworzył dynie, by otoczyć jak największy obszar za sobą, oraz żeby stworzyć coś, co będzie chroniło jego plecy. No dobrze, to ile marionetek zostało utraconych/uratowanych przez Paladyna?
Właściciel
Nie przejmował się nimi w ogóle, a Ty byłeś zbyt zaaferowany walką z nim, aby wydać im jakikolwiek rozkaz, więc masz do dyspozycji wszystkie... A właściwie to miałeś, bowiem wszyscy ludzie zaczęli padać na ziemię, wyjąc dziko z bólu i chwytając się za głowy. Leżeli już nieprzytomni, a pomiędzy nimi kroczył mężczyzna w długiej, białej szacie do ziemi, z kapturem nasuniętym głęboko na twarz oraz rękoma schowanymi w rękawach.
Lubił, jak zwierzęta polują w stadzie. Teraz jednakże uderzył w kapłanka wszystkimi dyniami w mieszanym rytmie.
///Odpisz Xavierowi, a nie pobocznym plis ;-;
Właściciel
Niezależnie od rytmu, wszystkie rozbiły się na tarczy stworzonej dzięki Magii Światła, którą wokół siebie roztoczył, kilka ostatnich strącił Paladyn, przy okazji ruszając do ataku.
Zero honoru, taki jest już los biednych istot złomagicznych. Stworzył kolejne dynie. Część użył do ochrony własnej, a część do zabicia marionetek poprzez uszkodzenia głowy.
Właściciel
Nikt bynajmniej nie miał zamiaru ich chronić, więc ginęły jedna po drugiej, ale Paladyn zdołał zniszczyć Twoje dynie. Chwilę później poczułeś ogromny ból w nadgarstku, gdzie zacisnęło się coś pomiędzy liną a łańcuchem stworzonym dzięki Magii Światła przez Kapłana. Po chwili wyrzucił drugą rękę przed siebie i wyleciał z niej kolejny taki twór.
Tym razem pora ochronić się przed tym dyniami, a ostatecznie toporem.
Nie mógł być kurna pacyfistą, zawsze trafi na dwójkę szajbusów.
Właściciel
Łańcuch, mimo wszystko, uchwycił Twoją drugą dłoń, tutaj postarał się Paladyn, niszcząc dynie i blokując topór. Chwilę później przez łańcuchy przepłynęła wielka dawka Magii Światła, a Ty padłeś na kolana przez niemalże agonalny ból, który trwał i trwał... Ledwo żywy, czekając na koniec, usłyszałeś:
- Nasze zadanie wykonane. - powiedział Paladyn, a Kapłan mu przytaknął:
- Tak... Inkwizycja będzie z nas dumna, a także dostarczymy jej cennego materiału do badań.
Chwilę później poczułeś kolejną falę bólu spowodowanego Magią i straciłeś przytomność.
//Zmiana tematu, zacznę Ci, gdy go założę i będziesz na miejscu. Jakby co, to poinformuję na PW gdzie i kiedy.//
///Czemu zawsze mnie to spotyka///
Właściciel
//Masz najwięcej postaci, rachunek prawdopodobieństwa i te sprawy.//