Właściciel
Prędzej to drugie, bo o ile po upadku byłeś względnie cały, to on nie miał zamiaru w żaden sposób tego zmienić, a tylko gnał wciąż przed siebie, byleby do Gilgasz.
Właściciel
Zdecydowanie za daleko, żeby podjąć jakąkolwiek akcję.
Czyli wrócił w drogę powrotną, by przy okazji udać się do jakiejś wioski w okolicy Gilgasz.
Właściciel
//Nie będzie zmiany tematu, jakby co.
Udajesz się tam na widoku, przyczajce czy jak?//
//Przez las, jak najdłużej w ukryciu.
Właściciel
//KKK.//
Nikogo po drodze nie minąłeś ani nie spotkałeś, a w końcu trafiłeś na obrzeża wioski, którą dzieli od granicy lasu jakieś czterdzieści metrów, a złożona jest z kilku chat, dużej obory i innego budynku, być może karczmy, magazynu, siedziby lokalnego sołtysa czy też czegoś innego.
Sprawdził łączną ilość budynków.
To razy pięć, daje około pięćdziesięciu mieszkańców, większość niezdolna do walki, więc zaczął się skradać do najbliżego budynku.
Właściciel
Szło sprawnie przez kilka metrów, ale niestety, po wyjściu z lasu nie miałeś żadnej osłony, a większość mieszkańców osady była na zewnątrz, więc dostrzegła Cię i zaczęła krzyczeć, uciekać, wpatrywać się aby dostrzec coś więcej i tak dalej.
A on zaczął używać swojej magii, by ogłuszyć jak najwięcej z tych osób, przy okazji zamykając wioskę w kordonie z dyń.
Właściciel
Ogłuszyłeś, zabiłeś przypadkiem lub zamknąłeś w kordonie z dyń czy też w jakikolwiek inny sposób unieruchomiłeś lwią część mieszkańców osady, acz przynajmniej kilku zdołało uciec, biegnąc na złamanie karku gościńcem lub kryjąc się w lasach.
Czas operacyjny, godzina. Zabrał się więc za przymusową zmianę woli wieśniaków, żeby przemienić ich w marionetki. Obecnie wystarczy zrobić to masowo, później się utrwali efekt.
Właściciel
Nie zrobiłeś z nich w pełni bezwolnych marionetek, jak wtedy z tego człowieka, ale przynajmniej Ci nie uciekną ani nie będą próbować Cię zgładzić aż wrócicie z powrotem do ruin.
Byleby podążali przed nim. Teraz zaczął ich prowadzić do ruin.
Właściciel
Wróciliście tam dopiero w nocy, prowadzenie stada bezmózgich marionetek lasem wymagało czasu i cierpliwości, ale chociaż wróciliście, a do tego w komplecie, choć kilku było nieco potłuczonych, ale nic poza tym.
Teraz ich wprowadzić i porozsadzać.
Właściciel
Zajmowali sporo miejsca, ale po jakimś czasie Ci się to udało.
Teraz zajął się dwoma rosłymi mężczyznami, by ci stali mu się całkowicie posłuszni.
Właściciel
Nieco ponad pół godziny i Ci się to udało.
Rozstawił ich przy wejściu do tunelu, żeby nikogo przez niego nie wpuścili, ani nie wypuścili. Następnie sam odpoczął licząc nowe ofiary.
Właściciel
Bez tej parki? Dziewiętnaście osób.
Mały oddział, zawsze chciał mieć służących. Rozpoczął proces ich przemiany w marionetki.
Właściciel
Zastała Cię ciemna noc, gdy skończyłeś z ostatnim chłopem.
Lecz miał 21 nowych żołnierzy, których z czasem wyposaży w pancerz i broń białą.
Właściciel
Nie do końca, czternastu żołnierzy, uzbrojenie dzieci i kobiet mija się z celem, bo i tak nic nie zrobią.
Sztylety i może coś zrobią. Większość istot śmiertelnych ma opory przed rozłupaniem głowy dziecka.
Właściciel
Zło w najczystszej postaci... Mistrz byłby dumny.
Właściciel
Niestety, ale tak to trzeba kontynuować jego dzieło i marzyć, że patrzy gdzieś z dumą na Ciebie, oczywiście nie dosłownie.
To byłoby z lekka przerażające, teraz tylko szukać jakiegoś arsenału.
Właściciel
W mieście, ale to nie było zbyt mądre posunięcie... Zawsze mógł napaść na jakichś bandytów lub wyczekiwać handlarzy, którzy właśnie bronią handlują.
Ruszył więc tam, nakazując niewolnikom zostanie tutaj i bycie cicho. Po lesie zaczął szukać śladów bandytów i samotnych wędrowców.
Właściciel
Ani tych, ani tych nie znalazłeś, obie szukane przez Ciebie osoby lub grupy osób preferowały raczej trakty i gościńce, tudzież tereny położone w miarę blisko nich.
I tam też spróbował szukać.
Właściciel
Natrafiłeś na sporą karawanę kupiecką, którą mógłbyś napaść, ale czy nie lepiej sprawdzi się w roli przynęty?
A i owszem, zaczął ją śledzić tak długo, jak to było opłacalne.
Właściciel
Po jakimś czasie miałeś dylemat, co robić dalej: Śledzić dalej karawaną czy zainterweniować w sprawie dwóch bandyckich zwiadowców rasy ludzkiej, którzy czaili się w zaroślach przy drodze i obserwowali uważnie swoją nową ofiarę. A fakt, że w ogóle rozważali atak na tak wielki łup świadczył o tym, że było ich sporo i nie byli byle jakimi nowicjuszami.
On też nie był nowicjuszem, więc zaczął z kolei ich obserwować.
Właściciel
Po jakimś czasie ugadali coś między sobą i jeden ruszył w las, a drugi został, czasem tylko zmieniając pozycję, żeby nadążyć za wlokącymi się wozami.
Zaczął śledzić tego, który ruszył w las.
Właściciel
Po jakimś czasie zauważyłeś, że wkroczyć on do bandyckiego obozu zabezpieczonego solidną palisadą i wilczymi dołami wokół.
Teraz gdzieś się ukrył, by czekać na dalsze wydarzenia.
Właściciel
Po jakimś czasie bandyci uzbroili się i ruszyli na karawanę, zaś obóz opustoszał, zostało tylko kilku wartowników lub rannych we wcześniejszych napadach.
Ilu z nich ruszyło? Zauważył dokładną liczbę? Zaczął szukać punktu, na którym mógł wejść do ich bazy. W razie czego wspomógł się dyniami.
Właściciel
Cóż, opuścili obóz, więc mieli wyjście... Wyszło ich około dwóch tuzinów, może nieco więcej, zostało około pięciu lub sześciu.
Ruszył ku wejściu do ich bazy, gdy tamci się już oddalili.
Właściciel
Trafiłeś do niego bez żadnych przykrych niespodzianek.
Spróbował teraz wejść do środka.