- Więc trzeba czekać, aż się zatrzymamy.. No dobrze, nigdzie mi się nie spieszy.

Po chwili klapa się otwiera i mężczyzna coś krzyczy do kogoś na dole. Ogólnie to gówno słyszysz przez silniki i odgłosy nadlatujących TIE

- Myśliwce? Czyli nadal na coś czekamy? Oby tylko nie zestrzelili nas, chociaż sporo się o was słyszy, więc to nie pierwsza akcja w takim stylu.

//przenoszę na Ghost'a//

- Parszywa planeta. - mruknął Silet, naciągając kaptur swego płaszcza na głowę. Dopiero co opuścił swój myśliwiec i postawił pierwsze kroki na Lothal, a to już mu zbrzydło... Cóż, wola jego pana to dla niego rozkaz, więc bez szemrania opuścił lądowisko i udał się do kantyny niejakiego Jho, gdzie podobno mógł skontaktować się z kimś z nowej komórki Rebelii, niejakimi Widmami. Cóż, to potencjalnie dobry nabytek dla sprawy, choć jeśli się nie zgodzą... Mówi się trudno, zawsze będzie miał choć kilka chwil rozrywki.

I wszedłeś do kantyny, która była pod wrakiem kanonierki Republiki. Widzisz tam od przemytników przez pilotów do łowców nagród i awanturników. Jednak nikogo z imperium. Bar prowadził Ithorianin

Zalęgł się gdzieś w kącie, przy wolnym stoliku, i stamtąd obserwował zgromadzonych, szukając kogoś, kto przypominał znane mu osoby z Widm, których podobizny wcześniej studiował.

Jeszcze nikogo takiego nie widzisz

W takim razie czeka.
//Będę tu kontynuować, kiedy przyjdzie Sabine i postać Zero, do tego czasu nie mam nic do roboty.//

Omysz:
I dochodzicie...... Do baru Jho.
Kuba:
Widzisz Mandaloriankę, i kogoś w zbroi pilota TIE, ale zmodyfikowanej, i z zamalowany logiem imperium i namalowanym feniksem.

Czeka, niech oni wykonają pierwszy ruch.

- Więc z kim mieliśmy porozmawiać? - Spojrzałem na Sabine czekając na wytyczne.. W końcu Hera nie powiedziała dokładnie do mnie, kogo mamy oczekiwać.

0mysz:
-Szukaj mężczyzny rasy Nikto z protezami obu rąk

- Nie powinno być zbyt trudno. - Przez chwilę zacząłem się przyglądać po osobach w barze szukając właściwej osoby.

I widzisz taką w rogu

- To chyba on. - Podchodzę do Sabine i dyskretnie wskazuję na typa.

//Nie zapomnijcie wydłużyć tego jeszcze bardziej.//

-To on.
Sabine poszła w stronę kolesia. Ty też chyba powinieneś.

//No sorry xD//
Od razu podszedłem za nią, nie wiedziałem za bardzo, co powiedzieć, więc czekałem na jakiś sygnał od Sabine/

//Zabiję Was oboje przy najbliższej okazji :)//

//Zyguś, czekamy :/ //

I w końcu po takim czasie oczekiwania Sabine podeszła do stolika.
-Wilki grasują ostatnio.
Była to część kodu na którą musisz odpowiedzieć, czyli to oni.

- Wiele wyje podczas pełni. - odburknął swoją część kodu i rozsiadł się wygodniej. - Witajcie. Powiedziałbym, że jest mi miło Was poznać, ale problem jest taki, że tak nie jest i osobiście najchętniej nie postawiłbym nogi na tej zapyziałej planetce. Jedynie wola mego mistrza trzyma mnie tutaj, a dla mnie jest ona rozkazem. Także proponuję przejść do konkretów.

Podszedł razem z nią, nie wiedział jednak, o jakie konkrety jemu chodziło, więc wolał na razie rozmowę pozostawić Sabine.

-Potrzebujemy drobnej pomocy, nasza współpraca może polegać na tym że my moglibyśmy wam dawać informacje zdobyte od Imperium, oraz dostarczać wam przejętą Imperium broń, a wy moglibyście nam zapewnić drobne wsparcie w przyszłości. W walce.

- To dość mało, biorąc pod uwagę, że broni nam nie brakuje, a wsparcie możemy zapewnić Wam więcej niż drobne.

-Adekwatne do sytuacji, raczej nie będziemy prosić o krążownik do napadu na konwój z jedzeniem.

- Naszą przyszłą współpracę umocnią lub zerwą owe informacje, które macie nam dostarczyć, a właściwie ich przydatność. Więc lepiej nie zawiedźcie.

-Na początek, Imperium ma projekt nowego myśliwca. Jego prezentacja odbędzie się za trzy dni w Dzień Imperium, tutaj, na Lothal. Wiadomo też o jeszcze jednym projekcie który ma mieć premierę w Dzień Imperium, ale na Umbarze

- Z pewnością skorzystam z tych danych... Macie dowiedzieć się jak najwięcej o nowym myśliwcu Imperium i przesłać mi jego dane, kiedy tu wrócę.

//Ja się nie wtrącam bo nie wiem co napisać :/ //

-Postaramy się to zrobić jak najszybciej

- Spotkanie możemy uznać za zakończone. Chyba, że macie mi coś jeszcze do zaoferowania.

-Liczymy na dobrą współpracę.

- Jeśli nas zawiedziecie, czeka Was śmierć. - wyjaśnił i uśmiechnął się paskudnie, aby potem wyjść z kantyny i skierować się wprost do myśliwca.

I jesteś przy myśliwcu. Widzisz na miejscu dwóch szturmowców.
-Czy ma pan wymagane pozwolenie na ten myśliwiec oraz na lądowanie?

- Mam pozwolenie na myśliwiec oraz lądowanie, a Wy macie ważniejsze rzeczy do roboty. - odrzekł, używając odpowiednio silnej sugestii Mocy, aby wpłynąć na ich słabe umysły.

-Masz pozwolenie na lądowanie i myśliwiec. Mamy ważniejsze rzeczy do roboty.
Odeszli

A on odleciał z tej obmierzłej planetki.

I odleciałeś z niej. Możesz się kierować do szefa.

Gdyby to było takie proste... Tak wiele celów, tak mało czasu. Zamiast tego skoczył w nadprzestrzeń, do miejsca, w którym zostawił swój krążownik.

I był on na swoim miejscu

//Później dodam osobny temat i tam zacznę, bo nie mam zamiaru to kontynuować.//

//ok//

-Służyłem w komandosach kiedy ty jeszcze raczkowałaś... Ale za pomoc nie pogardzimy...

-W tę zbroję, bardzo byście się zdziwili jak byście zobaczyli bez nich...

-W sumie to moje drugie ciało... Nie dostosowałem się zbytnio... Jeszcze.

-Co

-Dane utajnione przez służby wywiadowcze.
//Czytaj, jeszcze raz siż o to spytaj, a strzelę Ci w łeb.

-Nam możecie powiedzieć