Właściciel
Zmrok zapadł akurat wtedy, kiedy zobaczyłeś światła z okien karczmy.
Właściciel
Trafiłeś tam bez problemu, Twoje pojawienie się wywołało wśród Nordów, Krasnoludów i Elfów spore zdziwienie, ponieważ zakładali pewnie, że jesteś już dawno martwy, a Twoje świeże zwłoki stały się pożywką dla wygłodniałego Yeti, wilka lub niedźwiedzia.
Usiadł sobie gdzieś i zaczął odpoczywać.
//Nie wiedziałem co dać za odpis, więc dałem to.//
Właściciel
Odpoczynkiem się nie cieszyłeś, gdyż Twoi towarzysze natychmiast przysiadli się Ciebie, prosząc, abyś opowiedział im przebieg swej łowieckiej eskapady.
-Skąd o tym wiecie?
Spytał wpierw.
//O jego spotkaniu z Yetim. W ogóle czemu wszyscy robili takie miny?
Właściciel
//Bo byłeś z Nordami, a oni usłyszeli, ryk Yeti tam, gdzie poszedłeś? No i Elfy nie wiedzą o Yeti, wiedzą, że poszedłeś z Nordami na polowanie i nic więcej.//
//W sumie od pewnego czasu sam się zorientowałem.//
-Poszedłem tam. Na początku nic nie było. Potem zauważyłem ślady bodajże jelenia. Już nie pamiętam. No to szedłem tymi śladami. W pewnym momencie ślady jelenia, zastąpiły ślady szurania czegoś po śniegu //Nie znam lepszego określenia. //. Ja głupi, ciekawski ruszyłem za nim. Potem usłyszałem ryk jakiegoś cholerstwa. Zacząłem uciekać. Wtem zorientowałem się, że to Yeti. No to przyspieszyłem. Kiedy wpadłem w gęste drzewa, to myślałem, aby zwolnić i poszukać śladów towarzyszy. Kiedy je znalazłem, to Yeti zaczął mnie doganiać. Na szczęście spotkałem norda z dzidą. Prawie i by we mnie rzucił, bo stałem na drodze do potwora. Bestia padła od jednego rzutu. Potem nie widzieć czemu, Nord pobiegł dalej zostawiając ciało. Może był przeładowany? Sam nie wiem. Ale mam mięso i skórę tego bydlaka.
//Coś mi mówi, że opowiadane ustnie byłoby lepsze. Lub gdybym zasiadł do łapka.
Właściciel
//Sens został zachowany, więc spoko.//
Obaj nic nie mówili, byli pod zbyt wielkim wrażeniem.
Właściciel
- No... Nic. - odrzekł jeden.
- Kiedy ruszamy? - spytał drugi.
//Nie umiem liczyć dni. Najwyżej mnie poprawisz.//
-Za dwa dni, z tego co pamiętam.
Właściciel
Obaj pokiwali głowami, nie mówiąc nic więcej.
Ruszył do pokoju spać. W pokoju odłożył gdzieś łup.
Właściciel
No cóż, ociekające krwią mięso, do tego nadal surowe, to nieciekawy łup. Może coś z tym zrobić?
Owinąć w skórę? Ewentualnie schować gdzieś.
Właściciel
//Upiec?//
Jeśli owiniesz w skórę, to będzie ona później bezużyteczna, zaś schować gdzieś... No gdzie na przykład?
//Może później.//
Do szafki? Ewentualnie jakoś przewiesić przez okno i podstawić miskę, aby tam skapywała krew.
Właściciel
Zmieściłeś je w szafce, ale problem jest taki, że niedługo może zgnić.
//Wygrałeś.//
Wyciągnął je i zszedł na dół.
-Gdzie mógłbym to upiec?
Właściciel
//Wygryw.//
- Daj do kuchni, on tam to zrobią za Ciebie. - odparł karczmarz, wskazując na wejście do owej kuchni, a później wyciągnął dłonie po mięso, aby je przekazać kucharzom.
//Z góry założyłem, że mówisz do karczmarza, bo wypytywanie o to Nordów lub Krasnoludów byłoby co najmniej dziwne :V//
Podał mu.
-Kiedy będzie gotowe?
Właściciel
Max:
- Zależy jak bardzo mają wypiec.
-Jak chcą, byleby było jadalne.
Właściciel
- No to z dziesięć minut.
-Opłaca mi się czekać, czy będzie na jutro?
Właściciel
//Przecież powiedział, że będzie gotowe za dziesięć minut ._.//
//Nie zauważyłem dwóch rzeczy. Odpisu, oraz tej informacji, albo wtedy miałem coś innego na myśli.//
-Można będzie później zjeść mięso?
Właściciel
- To Twoje mięso, nie wnikam, co z nim będziesz robił.
-Czyli jutro.
Teraz poszedł do pokoju spać.
Właściciel
Zasnąłeś, budząc się dnia następnego. Nic szczególnego.
Wstał i zszedł do karczmy, znów podsłuchując jakieś rozmowy.
Właściciel
W karczmie jedynie był barman, a że nie gadał sam ze sobą, to panowała wręcz namacalna cisza.
Właściciel
- Śpią pewnie, jest wcześniej jak choooooolera. - wyjaśnił karczmarz, zaś przeciągnięcie ostatniego słowa nie było wynikiem chęci zobrazowania Ci wczesnej pory dnia, ale ziewnięcia, którego nie zdołał zatrzymać.
Wyjrzał przez okno, próbując ocenić godzinę.
Właściciel
Jest szaro, a to oznacza bardzooo wczesny ranek, tudzież ten magiczny czas między nocą i porankiem.
-O której się położyłem?
Wyszeptał do siebie. Następnie zwrócił się do barmana:
-Masz jakąś ciekawą historyjkę, czy coś do opowiedzenia?
Właściciel
- Pospałbym jeszcze z godzinę. - odrzekł, patrząc na Ciebie zaspanym wzrokiem.
- No to idź. Ja popilnuję.
Właściciel
- Spieprzaj, myślisz, że ilu było takich cwaniaczków, co chcieli mnie okraść, hę?
- Jakoś teraz nie wygląda Pan na zaspanego.
Powiedział, po czym usiadł sobie gdzieś.
Właściciel
Z racji braku innych klientów miałeś nader szeroki wybór krzeseł i stolików.
Sprawdził czy są solidne. Jeżeli tak, to zaczął je układać.
//Wiesz, jedno na drugie.Budować wieżę z krzeseł.
Właściciel
//Jaki jest w tym sens? Poza wkurzeniem karczmarza?//