Właściciel
Siedziałeś właśnie w swojej ciepłej komnacie i zajadałeś się upieczonym kawałkiem wilczego mięsiwa znad ogniska w tej samej sali. Rzecz jasna ty siedziałeś na swoim pokrytym futrami tronie.
Jak zajadał to zajadał, w końcu potrzeba mu sił na kolejne polowanie lub cokolwiek innego, czym dzisiaj zaskoczy go los. Oderwał też z mięsa kilka mniejszych kawałków i dał je dla sokoła.
Właściciel
Sokół był bardzo wdzięczny i przykładnie spożytkował mięso, które mu podałeś. No, ale co dalej.
Skoro już zjadł to wziął sokoła oraz ekwipunek, a następnie opuścił osadę, by udać się na polowanie.
Właściciel
//Że do obozu myśliwych czy zwyczajnie zapolować?//
Właściciel
Ruszyłeś zatem w dzicz, gdzie otaczały cię jedynie drzewa i śnieg. Był to kolejny dzień, kiedy przyjdzie ci na coś zapolować.
//Chodzi o dzicz tam, gdzie jest Osada, czy po drugiej stronie mostu?//
Właściciel
//Tu już możesz sam decydować, w końcu nie pisałeś gdzie dokładnie idziesz :v//
No to ruszył po eleganckim mostku do tundry po jego drugiej stronie, w okolicach osady polowano już tak często, że powoli zaczyna brakować zwierząt, a tym bardziej jakichś wyzwań.
Właściciel
Zatem niech las za mostem zaspokoi twój głód walki jak i trudniejszego przeciwnika, stałeś właśnie przed lasem i mogłeś już czuć przez kości co może cię tam czekać.
Jedynie zatarł ręce i wypuścił sokoła, a sam wziął w dłoń łuk i zagłębił się między drzewa.
Właściciel
Zatem ruszyłeś, niestety na obecną chwilę brak śladów czy innych sposobów na odnalezienie zwierzyny, większość najpewniej woli unikać kontaktu z tobą.
Tak więc udał się nad okoliczne jezioro, zwierzęta lubiły obierać je za wodopój.
Właściciel
Ruszyłeś tam, lecz czego mogłeś się spodziewać, zwierzęta jakie tam obecnie przebywały były roślinożerne, raczej słabe z tego wyzwanie...
No właśnie, więc poszukał jakiejś kryjówki. Prędzej czy później zawita tu jakiś drapieżnik aby zaspokoić głód lub pragnienie.
Właściciel
Jedyną kryjówkę mogłeś znaleźć za jakimś drzewem czy ukrywając się w zaspie śniegu, białe futro zdecydowanie ułatwiłoby ukrywanie się.
//A jakie kolory mają jego futra?//
W takim razie ukrył się w zaspie i skorzystał z kamuflażu futra, nie jest ono może śnieżnobiałe, ale zawsze coś.
Właściciel
Lepszy rydz, niż nic, jak to mówią. Tutaj było tak samo, bo przyczajając się we śniegu wreszcie mogłeś ujrzeć małe stado wilków zbliżające się do wodopoju, wtedy też inne zwierzęta czmychnęły. Miały podobny kolor futra co twoje.
Zanim podjął jakiekolwiek kroki spróbował najpierw ocenić jak duża odległość dzieli go od zwierząt.
Właściciel
Dzieliło was mniej więcej jakieś kilkanaście metrów. Warto wspomnieć, że te stado liczyło sobie czterech członków.
Nałożył strzałę na cięciwę i po chwili powstał z kryjówki, wycelował w pierwszego wilka i wystrzelił. Jeśli pozostałe go zaatakowały, to przygotował młot lub topór oraz tarczę, jeśli zaczęły usiekać, to strzelał do nich dalej.
Właściciel
Niestety przywódcy nie zabiłeś, a jedynie jednego z nich. Pozostała trójka zaczęła biec w twoim kierunku.
Postarał się wystrzelić jeszcze raz, a następnie dobył dwuręcznego topora i wyszedł z kryjówki, w oczekiwaniu na atak.
Właściciel
Kolejny strzał trafił, choć nie zabił wilka, a jedynie go zranił. Wilki postarały się o otoczenie cię, a dopiero wtedy zaczęły przystępować do zmniejszenia między wami odległości i w końcu - atak.
Pierwszego z brzegu uderzył toporem, biorąc zamach z boku.
Właściciel
Trafiło się tak, że był to akurat ten ranny, więc wystarczył jeden cios do zabicia go, a był to właśnie ten. Teraz problemem była pozostała dwójka po bokach, która skoczyła na ciebie w tym samym momencie.
Spróbował rzucić się do przodu, aby wilki zderzyły się ze sobą. Po tym manewrze szybko odwrócił się i ciął któregoś toporem.
Właściciel
Niestety nie były one równo ustawione, więc jedynie się minęły, a twój atak nie trafił ani jednego. Teraz postanowiły oba zaatakować z tej samej strony.
//Z tej samej, czyli z której?//
Właściciel
//Skoro rzuciłeś się do przodu i obróciłeś do nich, by je ciąć to znaczy, że od przodu, jedynie pod nieco innym kątem.//
Spróbował uderzyć któregoś ponownie toporem, a jeśli trafił do dodatkowo porzucił tę dwuręczną broń i wziął młot oraz tarczę.
Właściciel
Uderzenie jednego nie poskutkowało dobrze tak, że jeden wilk padł, ale drugi za to rzucił się na twoją rękę nim zdołałeś sięgnąć po jakąś broń.
Postanowił cofnąć rękę i wymierzyć mu cios drugą.
Właściciel
Cofnięcie jej nic nie dało, wilk dalej uczepił się jak rzep psiego ogona. A cios w głowę nieco go sparaliżował go nieco, ale nie pozbawił go chęci do gryzienia cię.
W takim razie szybko sięgnął drugą ręką po młot i uderzył nim wilka w nasadę karku.
Właściciel
To już wystarczyło, by wilk puścił i zmarł na miejscu na wskutek uderzenia. Był to już ostatni wilk, więc teraz było już tutaj spokojnie, na razie.
Na sam początek ocenił swoje obrażenia i ogólny stan.
Właściciel
Było prawie w porządku, miałeś najwyżej krwawiącą ranę na ręce o kształcie wilczych zębów.
To się wygoi i na dodatek będzie zarąbiście wyglądać, tak więc spakował swój ekwipunek, a później wziął wszystkie wilki i zaczął wracać do osady, najpierw zachodząc do myśliwego, aby ten zajął się wydobyciem z nich kłów, mięsa, futer i zrobieniem wszystkiego, na czym sam Wulfgar się nie znał.
Właściciel
Nie, żeby coś, ale przeniesienie czterech wilków jest dosyć niełatwe, trzeba je albo samemu na miejscu oskórować lub jakoś mądrzej przenieść.
//Wulfgar to byczy chłop, myślałem, że da radę.//
W takim wypadku postanowił swym toporem ściąć nieco gałęzi i zrobić z nich szkielet prowizorycznych sań.
Właściciel
//Wilki ważą 30-50 kilo, więc pomnożenie tego razy 4 daje całkiem sporą wagę :v//
To już był całkiem dobry plan, teraz wystarczy je nanieść i przenieść do wioski.
//Tyle to on dziennie na jedną łapę wyciska.//
W takim razie załadował wilki i ruszył do myśliwego, by wręczyć mu zdobycz.
Właściciel
//Swój dom podnosi małym palcem.//
Myśliwych aktualnie nie było w ich chacie, ale z pewnością docenią gest.
//No pewnie.//
Głupio byłoby to upolować i stracić poprzez zostawienie tego pod chatą, na pastwę innych zwierzy, tak więc wniósł wilki do środka, a później zaczekał na myśliwych na zewnątrz, w sumie nie miał na chwilę obecną innych planów.
Właściciel
Czekałeś na nich w sumie jak na inną zwierzynę, ale w końcu jeden z nich przyszedł trzymając na plecach jelenia, trzymał go za kończyny. Sam jeleń miał strzałę wbitą w głowę i szyję.