Zaskakiwanie szamanki to niebezpieczny sport, więc jedynie odkaszlnął, by jakoś zwróciła na niego uwagę.
Właściciel
-Och, witaj Wulfgarze. Jak tam na polowaniu?- Powiedziała obracając głowę do ciebie, oczywiście do granic ludzkich możliwości.
- Myślę, że udanie, cztery wilki na raz nie trafiają się zbyt często.
Właściciel
-To prawda, dobrze w sumie, że nie było ich więcej. Nic ci się nie stało?
- Przecież widzisz, że nie.
Właściciel
-Cóż, moja robota jest nieco nudniejsza, jedynie zbieram różnorakie rośliny, może będą one w stanie kiedyś jakoś uśmierzyć ból.
- Niedługo mogą się przydać. - powiedział i westchnąwszy, usiadł obok.
Właściciel
-A co, planujecie coś głupiego z chłopakami jak kiedyś próby złapania niedźwiedziątek?
W odpowiedzi odpłynął wspomnieniami do owej chwili... Tak było fajnie... Aż do pojawienia się niedźwiedziej mamy...
- Nie tym razem. Mam w planie zbudować przystań, drakkar, a później skrzyknąć innych Nordów i razem popłynąć do nowych krain.
Właściciel
-A to ci ciekawe marzenie. No, ale nawet jak będzie możliwe, to dopłynięcie gdzieś nie wiadomo ile może zająć. No i pierw trzeba chociaż nawiązać kontakt z jakimkolwiek inną osadą.
- Wiem, wiem. Dlatego też chyba ruszę sam za niedługo lub wyślę kogoś w moim imieniu.
Właściciel
-A ty chociaż wiesz gdzie miałbyś iść?
- No w sumie...
//Lubię, gdy mi wszystko ułatwiasz :V//
Właściciel
//Tutaj ułatwień nie ma, bo nie znasz innych osad :v//
-No to pierw trzeba będzie jakąś znaleźć i się z nią zaprzyjaźnić, co może nie brzmieć tak łatwo.
- Cóż... Masz jakieś pomysły?
Właściciel
-Na pewno nie warto kierować się na zachód, w końcu mamy tam tylko wodę. Najlepiej będzie chyba na północ lub wschód.
//A byłem pewien, że na północy też nic nie ma.//
- Więc chyba wypadnie na północ.
Właściciel
-Pamiętaj więc, że im dalej tym zimniej, więc nie zapędzaj się za daleko lub tylko na północ.
- A na wschodzie to już lepiej?
Właściciel
-Skoro nam udaje się żyć, to innym pewnie również.
- Boję się tylko o osadę, gdy mnie nie będzie.
Właściciel
-Twoi ludzie są twardzi, poradzą sobie. W dodatku ja też tu jestem i to ja będę za nich myśleć.- Powiedziała z lekką dumą w swoim głosie.
- Skoro tak to ruszę nazajutrz.
Właściciel
-To teraz powiedz jeszcze na jak długo zamierzasz stąd iść.
- Tego niestety nie wiem, wszystko zależy od pogody i tego, jak daleko są te inne osady.
Właściciel
-Pamiętaj, że im dłużej będziesz szedł tym dłuższy będzie twój powrót.
- To wiem. Myślę, że jak po trzech dniach marszu na nic nie trafię to wracam.
Właściciel
-To lepiej przygotujcie do tego czasu jakieś porządne zapasy.
- Mięsa mamy raczej pod dostatkiem, zresztą dziś upolowałem dodatkowo cztery wilki.
Właściciel
-Naszych też trzeba wykarmić, ale może te cztery akurat będą dla was wystarczyć, zależy też ilu ze sobą bierzesz.
- Myślę, że ruszę sam lub z jednym wojownikiem.
Właściciel
-Wyruszenie samemu na kilka dni może skończyć się wyjątkowo źle, nie wiadomo czy nie trafisz na gorsze niebezpieczeństwa, niż zwykłe wilki.
- Przecież wiesz, że bym sobie poradził. - odparł z uśmiechem i puścił jej oczko.
Właściciel
//Czemu ja się godziłem na żonę...//
Ta jedynie lekko się zaśmiała.
-Oj wiem, wiem... Co nie znaczy, że nie powinieneś na siebie uważać.
//A co? Siostrę miałem sobie wziąć?//
- Ta... Poszukam kilku chętnych na taką wyprawę, rzeczywiście pchanie się samemu to głupi pomysł, a ja chcę jeszcze pożyć.
Właściciel
//Nie wiem, może :v//
-No właśnie, dlatego lepiej się tym z miejsca zajmij, a nie szukaj kogoś na ostatnią chwilę.
Parsknął i pokręcił głową.
- Opiekuńcza jak zawsze. - rzekł i pocałował ją, a następnie wstał i ruszył na poszukiwanie swych dzielnych wojów.
Właściciel
Dzielni wojowie zajmowali się patrolem okolic, więc szukanie ich nie zajęło ci długo.
W takim razie zebrał całość wokół siebie i zaczął nakreślać im sytuację:
- Otóż mam w planach wybrać się do innych osad, lecz jest to droga długa i niebezpieczna, więc nie mogę ruszyć sam. Potrzeba mi towarzyszy, ale licząc się z niebezpieczeństwami, wybiorę tylko ochotników.
Właściciel
-Zależy ilu potrzebujesz Wulfgarze. My za tobą wszędzie ruszymy, choćby w ogień!- Odpowiedział jeden z nich, a reszta jedynie przytaknęła głowami.
I tu zaczynały się schody, bowiem musiał wybrać tylu, aby mieli jakiekolwiek szanse i jednocześnie nie narażałby wioski na atak poprzez takowe osłabienie. Wobec tego dumał chwilę i w końcu wybrał.
- Potrzebuję trzech chętnych.
Właściciel
Do przodu zaraz podeszli Lugos, Svanrige i Skjall. Twoi naprawdę dzielni i silni wojacy gotów cię wesprzeć.
-Nie zawiedziemy cię, Wulfgarze.
- W to nie wątpię. - odrzekł i położył każdemu po kolei dłoń na ramieniu. - Panowie, ruszamy jutro, najpewniej o świcie. Co się tyczy pozostałych: Wasze zadanie się niezmienne, na czas mojej nieobecności władzę w osadzie przejmuje moja żona.
Właściciel
Kilku trochę pogrymasiło i tupnęło nóżką, ale to i tak dobrze przyjęli na wieść o tym, że ma nimi rządzić kobieta, w końcu to szamanka i twoja żona.
Gdyby nie te dwa fakty pewnie wybraliby nowego wodzą drogą obijania mord, ale cóż, Wulfgar nadal nim był, więc skoro się słuchają, to tym lepiej.
Właściciel
No to skoro już sprawa przedyskutowana tego z kim się wybierasz to co teraz?
Teraz to pora ocenić porę dnia.
Właściciel
Już powoli zbliżał się wieczór, więc raczej nie była to pora na kolejne eskapady.
//Ile taki Nord musi się namęczyć, żeby zacząć palić, gw**cić i rabować...//
W takim razie pożegnał się i odesłał resztę, a sam udał się do swojej kwatery, aby tam zacząć pakować się do wypadu.
Właściciel
//Masz żonę, nie wolno.//
Zależy co rozumieć przez pakowanie się, dodatkowej pary majtek chyba nie zabierał.