//Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. A co? Muszę mieć tylko jedną żonę?//
Bardziej chodzi o obecny ekwipunek wzbogacony o dodatkowy ubiór w postaci ciepłych futer, wody, gorzałki, prowiantu i jakichś ziół.
Właściciel
//Nie doceniasz potęgi kobiet w tych sprawach, tak samo szamanizmu :v//
O gorzałce to możecie co najwyżej pomarzyć, z samymi futrami, wodą, prowiantem i ziołami byłeś już gotowy po tym jak twoja żona tego nazbierała.
//Dobra, dobra, obejdzie się smakiem najwyżej ._.//
W sumie to nawet lepiej, bo niezbyt profesjonalnie wyglądałoby to, gdyby już pierwszego dnia się urżnęli i wrócili do osady skacowani. W takim razie spakował wszystko i ruszył spać, w końcu musi wypocząć, a także wstać o świcie.
Właściciel
Miałeś wspaniałe sny zarówno o grabieżach jak i poznawaniu nowych klanów, może kiedyś się one ziszczą, ale do tego czasu jedynie obudziłeś się obok swojej żony.
Budzić jej nie miał zamiaru, więc wyślizgnął się z łóżka, ubrał, wziął cały ekwipunek i zapasy oraz sokoła, a później wyszedł przez drzwi na zewnątrz.
Właściciel
Tam zaś czekali już na ciebie trzej wojacy. Dwóch z nich miało duże okrągłe tarcze z wyposażeniem w postaci miecza i topora, a ostatni miał dwuręczny topór.
-Gotowi Wulfgarze, wyruszamy już?
- Wyruszamy. - odrzekł krótko, bo wielkich przemów nie było potrzeba. Następnie ruszył na wschód.
Właściciel
Cóż, przede wszystkim czeka was przedarcie się przez spory las, a to może zająć nieco czasu.
Innej opcji zbytnio nie ma, więc przedzierają się, w międzyczasie Wulfgar wypuścił swego sokoła.
Właściciel
Sokół z pewnością będzie dobrą opcją do zwiadu. Po kilkunastu minutach drogi natrafiliście na rzekę, która odgradzała was od przejścia dalej. Strumień nie był tak rwący, ale kąpiel w lodowatej wodzie nigdy nie dodawała nikomu otuchy.
Tak więc trzeba poszukać drzew do zrobienia tratwy, takiej prowizorycznej, żeby tylko rzekę przepłynąć, nic więcej.
Właściciel
Po kiego robić tratwę, tutaj nawet wystarczy nieco większe drzewo ściąć i zrobić z nich prowizoryczny most, ale czy jest to aż tak bezpieczne?
Skoro jedno drzewko jest niezabezpieczane, to Wulfgar wpadł na pomysł godny Norda: Ściąć kilka drzewek!
Właściciel
Kilka drzewek to kilkanaście dodatkowych minut, ale przynajmniej takim sposobem cztery kłody wydają się bezpiecznym pomostem przez tę rzeczkę.
Jak coś ma pie**olnąć, to pod nim, bowiem ruszył na drugi brzeg jako pierwszy.
Właściciel
Było nieco ślisko, ale ostatecznie udało ci się bezpiecznie przejść.
No to teraz pora na resztę, on ich jakoś asekurował lub coś w ten deseń.
Właściciel
Cóż, pierwszy przeszedł bez większych problemów, drugi już miał się poślizgnąć, ale wtedy wbiegł trzeci i złapał go zabierając ich obu na drugi brzeg, a zaś dwie kłody ześlizgnęły się do rzeki.
Zostawili je więc za sobą i ruszyli dalej.
Właściciel
-Gdyby nie Skjall to teraz bym wziął naprawdę zimną kąpiel.- Powiedział jeszcze Svanrige, a wy poszliście dalej.
No i szli, tak długo, aż nie zaczęło dokuczać im zmęczenie, głód, pragnienie lub też wszystko na raz, albo gdy nie zaczynało się robić ciemno.
Właściciel
W zasadzie trzy pierwsze zaczęły wam już dokuczać na kilka godzin po południu, przeprawa przez śnieg nie należy do najłatwiejszych.
No to pora rozbić obóz, rozpalić ogień, odpocząć i pożywić się.
Właściciel
Jeżeli zwykłe ognisko idzie nazwać obozem, to tak, macie obóz. Wasza grupa rozsiadła się wokół ogniska i samemu zaczęła wyciągać swoje własne pożywienie i wodę.
On również wyjął jakieś mięso i wodę, aby ugasić pragnienie i głód.
Właściciel
Zadziałały wręcz jak magia, cała wasza grupa zdołała się posilić i nawet nieco ze sobą porozmawiać.
Ocenił jeszcze porę dnia, aby wiedzieć, czy jest sens w ogóle się stąd dziś ruszać.
Właściciel
Powoli nadchodził wieczór, więc za daleko to i tak nie pójdziecie.
Właściciel
Tak jakby obóz już mieliście w miejscu, w którym siedzieliście.
//Bardziej chodziło o jakieś przenośne namioty czy coś.//
Właściciel
Co prawda nie był one największe, ale zapewniały jakieś miejsce, w którym będzie możliwie odrobinę cieplej, miały kształt stożka. Rozbicie trochę wam zajęło, ale uwinęliście się przed wieczorem.
No to pora zadbać jeszcze o drewno, sam ruszył z toporem w łapie po jakieś gałęzie.
Właściciel
Daleko iść nie musiałeś, drzewów jak mrówków zaraz obok waszego obozu.
No to naciachał tyle, żeby starczyło przez całą noc.
Właściciel
Wiele ciachać też nie musiałeś, starczyło sporo gałęzi, a te tylko co jakiś czas trzeba wrzucić.
W takim razie zabrał wszystko i wrócił z drewnem do obozu.
Właściciel
Reszta tam jedynie siedziała dalej przy ognisku i gadała ze sobą na temat co to mogą tutaj spotkać.
No to przysłuchiwał się, aby dorzucić swoje trzy grosze. Przy okazji dorzucił też drwa do ogniska.
Właściciel
-Wiecie chłopaki, mi to babka za młodu opowiadała, że gdzieś w tych górach żyją lodowi giganci, a co jak na takiego jednego natrafimy? Ja ogólnie wolałbym spi***alać dalej, niż widzę.
- Jakby się z takim dogadać... O ku*wa... - rozmarzył się Wulfgar, w końcu nikt nie stanąłby mu na drodze, gdyby miał takie monstrum po swojej stronie. - Ale racja, prędzej spróbuje nas zabić, niż się dogadać.
Właściciel
-To nawet ludzkiej mowy pewnie nie zna, najwyżej zwykłego giganta dałoby się jakoś przekonać, ale takiego... Gdzie tam...
- No to jak tak, to pozostaje spie**olinka.
Właściciel
-Dokładnie, Nawet jakbyśmy sobie w czwórkę na barkach stanęli to bylibyśmy niewiele więksi od takiego.
- To faktycznie niezły sku*wol.
Właściciel
-Ale jakby takiego załatwić... Pewnie niemały skarb posiada i jaka sława, by była!
- Nie wiem czy jakbyśmy wszyscy go zaatakowali, w dodatku z zaskoczenia, to mielibyśmy wystarczające szanse.
Właściciel
-Jakby spał to kto wie, w końcu nadal to chłop jak my.
- Takie gdybanie to lepiej sobie odpuścić, przynajmniej dopóki takiego lodowego giganta nie spotkamy.
Właściciel
-I na ogół lepiej go nie spotkać, jeden cios od niego i można polecieć ponad górami.