Moskwa

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niby powinno smakować jak zawsze, ale przez zmycie malunków z pancerza i obicie mord trzem delikwentom smak wydawał się lepszy.

Avatar
Konto usunięte
Nie inaczej.
- Masz chleb? - Zapytał

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pożywienia Wam chyba nigdy nie brakowało, więc nawet nie silił się na skinięcie głową, a zamiast tego wręczył Ci sporą pajdę chleba.

Avatar
Konto usunięte
Chleb jest....dobry. Na sucho zjadł go, unosząc lekko przyłbicę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Widząc, że zajadasz suchy chleb barman jedynie wzruszył ramionami i wziął się za swoje inne obowiązki.

Avatar Radiotelegrafista
// Jak coś to go nie porzuciłem, zastanawiam się co odpisać //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Pokrzepiające.//

Avatar Radiotelegrafista
"Pie**ole, zostaje abstynentem. " Powiedział sobie i jadł dalej

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tym pozytywnym (chyba) akcentem zakończyłeś posiłek, a po części i wolne, bo oficer, który wszedł do kantyny, kazał wszystkich się zbierać.

Avatar Radiotelegrafista
No, może będzie jakaś akcja? Potomkin cicho na to liczył. Poszedł na miejsce zbiórki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Miejsca zbiórki nie było, bo i zbiórki nie było: Bez jakiegokolwiek wstępu kazano wszystkim ładować się na ciężarówki. Chyba naprawdę im się spieszy.

Avatar Radiotelegrafista
Im prędzej, tym lepiej. Wziął całe wyposażenie z mieszkania, butelkę wody i pobiegł czym prędzej do ciężarówek.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zdążyłeś w ostatniej chwili, gdyż tuż po usadzeniu się wygodnie w środku, pojazd ruszył prosto przed siebie.

Avatar Radiotelegrafista
Rozejrzał się po towarzyszach.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Znajome mordy, ale głównie z widzenia, z kilkoma miałeś też przyjemność urządzić maraton walenia wódy, ale poza nikogo znajomego.

Avatar Radiotelegrafista
Ah, Towarzysze, Towarzysze nigdy się nie zmieniają. Widać było, gdzie jadą?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Przed siebie, ale podczas drogi zacząłeś się też orientować, że gdzieś na przedmieścia, choć nie możesz mieć całkowitej pewności, że to tam jest Wasz cel, czymkolwiek on jest.

Avatar Radiotelegrafista
Co teraz wymyśliło dowództwo? Toteż obrzeża nie były chyba tak gęsto zasiane nieumarłymi, jak samo centrum Moskwy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I rzeczywiście, bowiem musiał to być objazd, gdyż objechaliście jakiś niebezpieczny obszar, kierując się do centrum, na tyły jakiegoś wieżowca, z którego lał się ogień, dosłownie i w przenośni, bowiem mowa o ostrzale z broni palnej i miotaczy ognia do czegoś, co było od frontu, ale raczej łatwo się domyślić, co dokładnie jest ostrzeliwane, prawda? Niemniej, kazano się Wam wyładować i ruszać do środka, po dalsze instrukcje i rozkazy.

Avatar Radiotelegrafista
//Strzelali z wieżowca do nich czy w wieżowiec?//

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Z wieżowca w coś innego niż Wy.//

Avatar konrafal12
Dima szedł jedną z ulic, myśląc jak dostać się do Warszawy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Oszczędź sobie przypominania mi, że mam tu odpisać, bo doskonale o tym wiem i prędzej czy później dostaniesz odpis.//
Pokonanie odległości ponad tysiąca dwustu kilometrów, zwłaszcza bez jakiegokolwiek pojazdu, byłoby wyzwaniem jeszcze przed apokalipsą, a co dopiero teraz? Idąc piechotą zapewne będziesz w trasie kilka miesięcy, podczas których będziesz musiał zmierzyć się z dzikimi zwierzętami, Zombie, bandytami i wieloma innymi zagrożeniami, w tym głodem i pogodą. Reasumując, bez odpowiednich ubrań, zapasów jedzenia, wody i innych przydatnych artykułów, bez czegokolwiek przydatnego w handlu, broni palnej oraz opanowania tajników jej obsługi najpewniej zginiesz po drodze, nie pokonując nawet stu kilometrów.
Tudzież dasz się zabić jeszcze przed wyruszeniem w drogę, po ulicy poza Tobą kręciły się też liczne Zombie, które ruszyły w Twoim kierunku, Było ich łącznie kilkanaście, z czego trzech Sprinterów wybiegło na czoło grupy, gnając najszybciej z całej tej miniaturowej hordy.

Avatar konrafal12
Spróbował rzucić nożem w głowę jednego z nich, a następnie pobiegł do najbliższej kryjówki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zabiłeś go bez większych problemów, ale zmarnowałeś w ten sposób cenny czas, dając tylko okazję innym Zombie. Po krótkim pościgu jeden ze Sprinterów dognał Cię i powalił na ziemię, próbując zatopić swoje brudne kły w Twoim ciele. Ledwie kilka kroków dalej znajduje się drugi Sprinter, który zjawi się zapewne za chwilę, a kilkanaście metrów za nimi maszerowała powoli reszta Zombie, głównie zwykłych Szwendaczy.

Avatar konrafal12
Spróbował wbić mu nóż w głowę. Jeśli się to udało zrobił to samo z drugim.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się zabić jednego, drugiego również, ale w tym czasie pozostałe zdechlaki zbliżyły się na odległość około czterech metrów, skąd smród ich rozkładających zwłok był intensywniejszy, widok gnijących ciał jeszcze bardziej przerażający, podobnie jak dźwięk wydawany przez ich gardła...

Avatar konrafal12
Pobiegł do najbliższego budynku z drzwiami, które da się zamknąć.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Problem był taki, że wszystkie budynki były w ruinie, więc nawet jeśli wejdziesz do środka i zamkniesz za sobą drzwi na cztery spusty, to Zombie i tak dostaną się do środka przez zniszczone ściany i tym podobne.

Avatar konrafal12
Cóż, chyba jestem szybszy od zombie. Chwilę uciekał ulicą, później mając nadzieję że odpuszczą, wbiegł w tę uliczkę między budynkami, która była najbliżej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Cóż, nie odpuściły, Zombie nigdy nie rezygnuje, gdy ma przed sobą perspektywę spożycia świeżutkiej ludziny, która jeszcze przed chwilą uciekała przed nim ulicami Moskwy. Niemniej, zdołałeś zostawić w tyle wszystkie wolniejsze Zombie, ale Biegusy wciąż trzymały się dzielnie za Tobą, wbiegając również w uliczkę, która szczęśliwie nie była ślepa, bo kończyła się jakimiś drzwiami będącymi pewnie tylnym wejściem do jakiegoś budynku. Pewnie były zamknięte, ale zanim do nich dobiegłeś zauważyłeś mężczyznę w długim zimowym płaszczu, uszance na głowie i papierosem w ustach, który miał zamiar zapalić na zewnątrz, ale nie miał okazji. Widząc najpierw Ciebie, a potem kilka Zombie, papieros spadł na ziemię, chwilę po nim zapalniczka, a klnący siarczyście mężczyzna sięgnął po przewieszony przez pas automat Kałasznikowa i wycelował go w kierunku nadciągających zgniłków. Szkoda tylko, że stoisz mu na linii ognia...

Avatar konrafal12
Niewiele myśląc rzucił się na ziemię.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I słusznie, bo wątpliwe, żeby mężczyzna przejmował się tym, że stoisz mu na celowniku. Niemniej, ogień z jego broni skosił wszystkie ścigające Cię Zombie, ale na pewno zwabi tu też inne.
- Ku*wa. - westchnął, opierając się o ścianę, i oddychając kilka razy głębiej. Zdaje się, że dopiero wtedy sobie o Tobie przypomniał i wycelował w Ciebie karabin.

Avatar konrafal12
- Nie strzelaj, nie chcę żadnych kłopotów! Uciekałem tylko przed zombie, nie wiedziałem, że ktoś tu jest.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Widzę właśnie. - mruknął, ściągając palec ze spustu, choć lufa dalej była w Ciebie skierowana. - Szkoda tylko, że przypadkiem ściągnąłeś tu wszystkie Zombie z okolicy. Te zastrzelone to małe piwo, będzie ich więcej, więc daj mi jakiś konkretny powód, żeby Cię nie zastrzelił tu jak leżysz albo zamknął za sobą drzwi i zostawił na pastwę głodnych zdechlaków.

Avatar konrafal12
Szybko rozejrzał się dookoła, by znaleźć ewentualną drogę ucieczki przed Szwendaczami. Nąstępnie odpowiedział:
- Tak naprawdę nie mam żadnych konkretnych powodów. Nie należę do żadnej frakcji, nie mam nic cennego raczej nikt nie będzie mnie szukał. Jeśli miałbym wybierać wolałbym jednak, byś zostawił mnie tutaj tak jak leżę, kiedy tylko zamkniesz drzwi możesz być pewny, że odejdę i nigdy już mnie nie zobaczysz, przynajmniej żywego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Musiałbyś opuścić tę ślepą uliczkę i uciekać dalej gdzieś poza nią, co jest do wykonania. Twoje argumenty trafiły do mężczyzny i po kilku chwilach, wciąż mierząc do Ciebie ze swojego karabinu, wrócił do środka, szczelnie zamykając za sobą drzwi. Chwilę później usłyszałeś jakiś huk w okolicy, może sto lub dwieście metrów stąd.

Avatar konrafal12
Huk najprawdopodobniej odciągnie pobliskie szwendacze na jakiś czas, więc korzystając z okazji wyszedł z uliczki i rozejrzał się wokół.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zombie nadal było pełno, ale rzeczywiście, choć kręciły się w pobliżu, to większość maszerowała na północ, w kierunku źródła dźwięku. Może i zdawały się Cię nie zauważać, to jednak lepiej zachować ostrożność i jak najszybciej się stąd ewakuować.

Avatar konrafal12
Pobiegł w stronę przeciwną do tej w którą szły zombie, cały czas rozglądając się wokół.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kilka z nich się Tobą zainteresowało, ale szczęśliwie były to tylko zwykłe Szwendacze, którym uciekłeś bez większych trudów, wracając powoli do punktu wyjścia, a więc miejsca, z którego rozpoczęła się Twoja paniczna ucieczka przed wygłodniałą hordą żywych trupów.

Avatar konrafal12
Poszukał zwłok Sprintera którego wcześniej zabił i wyjął mu z głowy nóż.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wszystko przebiegło bez żadnych zakłóceń, Zombie tym razem nie był taki hardy i nie miał zamiaru wstać, aby rzucić się w pogoń za Tobą.

Avatar konrafal12
Schował nóż i ostrożnie ruszył na południe w poszukiwaniu budynku, który nadawałby się na schronienie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jedynym niezniszczonym budynkiem w okolicy była najbliższa cerkiew, konkretniej ta pod wezwaniem świętego Jerzego, której wieże i dzwonnice wciąż pięły się dumnie ku górze, jakby nie zważając na kontrastujące z tym wszystkim morze ruin wokół.

Avatar konrafal12
Podszedł do bram budowli i zapukał na wypadek gdyby byli tam inni ocalali, lub szwendacze.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jeśli ktokolwiek tam był, to umyślnie siedział cicho, nie odpowiadając na Twoje pukanie.

Avatar konrafal12
Lekko uchylił drzwi, aby zajrzeć do środka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Typowa cerkiew: Prawosławny krzyż nad ołtarzem, rzędy ław dla wiernych, drzwi prowadzące na dzwonnicę i ikony świętych na ścianach. Jak na razie nie widać nikogo żywego. Martwego też nie.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku