Moderatorka
- Na Antarktydzie mnie nie było i raczej się tam nie wybiorę, za zimno dla mnie. - Mimowolnie się spięła, nie lubiła myśleć o przemarzniętej w śniegu przyrodzie.
- Ku*wa znowu. - Powiedział cichutko a następnie spojrzał na mężczyznę, z którym się zderzył. Właściwie takie wypadki dość często mu się zdarzają
Właściciel
Abby
- Szkoda. Widok zielonej zorzy połyskującej na płótnie z wiecznego śniego wygląda magicznie... -
Moderatorka
- Zorza w północnej Kanadzie nie jest zła. - Wzruszyła ramionami.
Właściciel
- Zgadzam się, obie półkule mają równie piękne zorze. W obie są wypełnione tym szlachetnym rodzajem magii, który sprawia że kwiaty kwitną, a drzewa obradzają. Magia która tworzy piękno, oraz paradoks. Bo piękno samo w sobie jest magią. -
Strzelił karkiem, potem palcami.
- Tsaaaa... Nie szkodzi.
Opamiętał się i kiwnął głową w geście, przeproszenia czy czegoś tam. Następnie minął tego faceta i poszedł do rozgłośni.
Poprawił swój sprzęt i skierował się ponownie ku miastu.
Moderatorka
- Wspominki o hipisach chyba trochę na ciebie podziałały. - Uśmiechnęła się, nie do końca skupiając się na jego słowach.
Właściciel
Abby
- Tak to były piękne czasy, spokojniejsze. Czasem się zastanawiam, czy wciąż wierzą w ideały młodszych siebie. Czy wciąż wierzą w nas... -
Psycho
Na wejściu powitał cię zakręt prowadzący w głąb budynku i skórzana kanapa.
Dante
Jak ja dawno tego nie robiłem... Zmiana Tematu!
Spojrzał na zegarek i usiadł na kanapie... no chyba, że jakimś cudem okazało się, że jednak nie ma czasu bo ten zaczął płynąć szybciej czy coś.
Właściciel
Czas miał, jak najbardziej. Mógł siedzieć i czekać na tej kanapie, lub zbadać otwarte drzwi naprzeciwko.
Moderatorka
//nevermind
- Każdy ma prawo sobie w nas wierzyć, o ile nie obchodzi go opinia publiczna. Przynajmniej w moim przypadku kończyło się na uznaniu za czubka. Ech, takie czasy...
Właściciel
- Mi bardziej chodziło o to, czy wierzą w nasze istnienie. Na pewno znajdą sie tacy którzy uznali nas po prostu za halucynacje po zbyt dużej ilości LSD.
//Jest cały czas
Moderatorka
- O tym mówię. Moi znajomi skończyli u czubków, gdy tylko okazało się, że we mnie wierzą. Chociaż jest jeszcze jeden, ale on jeszcze wierzy w niebieskie budki latające po kosmosie, więc nie wiem, czy nie oszalał.
//Nie o to chodziło. Czy był tu wcześniej nim teraz przyszedł.
Właściciel
- Tak, to na pewno świr. - Zaśmiał się.
//O ile się nie mylę, to jego pierwszy raz w radiostacji
Moderatorka
- Może zmienimy temat? W takim tempie obgadamy wszystkich świrów, jakich było nam dane spotkać.
Właściciel
- Bez przesady, na to nigdy nie starczy nam nocy! -
Moderatorka
- Dlatego sugeruję zmianę tematu.
Właściciel
- A o czym chciałabyś porozmawiać, co cię interesuje? - Zapytał
Moderatorka
Cóż, gdyby mogła, zmarszczyła by nos. Tak to tylko lekko wzruszyła ramionami.
- Miałam nadzieję, że coś zaproponujesz. Zazwyczaj ludzie lubią mnie wypytywać o różne rzeczy. Brali mnie kiedyś za wróżkę, to i taką udawałam. Raz nawet jedna moja przepowiednia się spełniła.
Właściciel
- O, opowiedz mi o tym. Proszę. - Uśmiechnął się i usiadł wygodniej na kanapie.
Moderatorka
- Ogólnie gwizdnęłam wóz Cygance i wróżyłam za dobre piwo. To było gdzieś w okolicach Kolorado. Ładnie tam było...
Właściciel
- Z każdym kolejnym słowem zadziwiasz mnie coraz bardziej. - Zaśmiał się. - Ach, Góry Skaliste, wywołujesz wspomnienia i to bardzo miłe. -
Moderatorka
- To zaraz mi je opowiesz. Na czym skończyłam... a, tak. Pewnego razu przyszły do mnie dzieciaki, pytając o to czy jutro będzie padać, bo będą szły do nawiedzonego domu.
Właściciel
- Niech zgadnę, padało? -
Moderatorka
- Dokładnie! Kiedy ludziska się poznali, że to jedyna dobra wróżba, a Cyganka odezwała się po wóz, zwinęłam zakład i ruszyłam dalej.
Właściciel
- A co było kolejnym przypadkiem twojej eskapady? - Zapytał wyjątkowo zaciekawiony.
Moderatorka
- Hmmm... nie wiem, w jakim stylu chcesz usłyszeć historię?
Właściciel
- Chcę romansu, zdrady, zemsty i szczęśliwego zakończenia. - Złożył zamówienie.
Moderatorka
- Telenowela... - mruknęła pod nosem, po czym zamilkła na moment, by zebrać myśli.
Właściciel
- Co by nie mówić o telewizyjnych tasiemcach, życie ich bohaterów było nad wyraz nieprzewidywalne. -
Moderatorka
- Szczególnie tej parki, co brała pewnie więcej ślubów niż jest postaci w serii. - Prychnęła. - Pamiętam czasy, gdy mogłam brać ludziom rowery, bo wszyscy siedzieli przed telewizorami.
Właściciel
- Teraz nic się nie zmieniło, tylko zamiast telewizorów mają telefony i komputery, a zamiast rowerów te dziwne elektryczne deski.
Moderatorka
- Ale teraz to co innego. Mam na myśli, gdy wszyscy siedzieli nad jednym serialem, od listonosza po urzędnika, od tej dziewczynki co rysuje mnie trzymając patyki w nosie po kolesia który... No, mniejsza.
Właściciel
- Byli razem, ale oddzielnie. Skupieni na tym samym przelatującym obrazku... -
Moderatorka
- Wnioskuję, że nie lubisz telewizji.
Właściciel
- Rozmawiasz z radiowcem moja droga. - Zaśmiał się. - Moja niechęć do wrogiego medium jest całkowicie uzasadniona.
Właściciel
- Bezwartościowe kartki papieru, zapchane atramentowym bełkotem. Nic ciekawego. -
Moderatorka
Skinęła głową, nie mając nic do dodania.
- Teraz ty coś opowiedz.
Właściciel
- A co byś chciała usłyszeć? - Zapytał. - Historie z mojej młodości, z prowadzenia radia, czy może coś o moich dzieciach? -
Moderatorka
- Na początek to, czego najmniej się wstydzisz.
Właściciel
- Ja się niczego nie wstydzę! Dlatego uważam siebie za istotę szczęśliwą. -
Moderatorka
- To chronologicznie. Coś z twojej młodości, nie bacząc na fakt, że nadal wyglądasz młodo.
Właściciel
- Och nie schlebiaj mi! - Zaśmiał się. Zastanowił się przez chwilę i zapytał cię. - Co powiesz na mój udział w rewolucji francuskiej? -
Właściciel
- Walczyłem oczywiście! Powiem więcej, po wszystkich trzech stronach barykady! -