Imię: Capta
Nazwisko: Tarasn
Pseudonim: Nie ma
Wygląd:
Kiedy pokrywa go symbiont, staje się całyfioletowy, i zwierze w które się przemienił też.
Historia: Został znaleziony, i przygarnięty przez plemię Azteków Tarasn. Niby powinni wyginąć, ale to plemię było wyjątkowe. Skrywali się przed ludźmi pod postacią różnych zwierząt. Potrafili oni bowiem, zmieniać swą postać w zwierzęta. Niestety nie umieli za bardzo wychowywać człowieka, gdyż prawie całe życie spędzali pod postacią zwierząt. Na ich szczęście Capta szybko zaczął żyć niczym zwierzę. Jego dzieciństwo nie byłe łatwe, ale skoro je przeżył to znaczy że musi być wytrzymały. Nie miał się za bardzo z kim bawić, prócz kilku dzieci, które przybrały postać gepardów. Często krwawił, i do dziś po tych wszystkich "zabawach" zostały mu rany. W wieku gdzieś tak koło 14 lat, znalazł coś podejrzanego. Chodził wtedy po lesie, poszukać sobie czegoś do jedzenia, w tym Plemieniu samemu znajdowało się pożywienie. Dzieci były tego uczone od małego, więc tylko ci najsprytniejsi, i najwytrwalsi przetrwają. W ten sposób Plemię to było czasem nazywane Plemieniem łowców. Wracając do Capty, znalazł on coś jakby zdeformowaną skałę, która leżała w kraterze. Zaciekawiony podszedł do bliżej. Wyskoczyła na niego jakaś dziwna czarna maź, i zaczęła obłazić go całego. Jego umysł, średnio to ogarniał, w końcu wychowywały go w większości dzikie zwierzęta. No może byli ludźmi, ale ciężko żeby całe Plemię żyjące w Dżungli umiało wychować człowieka normalnie? Mniejsza z tym, nie wiedział co się z nim dzieję, więc myślał że tak właśnie wygląda śmierć. Mylił się, obudził się następnego dnia, rankiem Pokryty czymś... W sumie nie wiedział. Postanowił wrócić więc do miejsca, gdzie jest większość członków Plemienia. Kiedy się tam zjawił, czekała go niezbyt miła niespodzianka. Został bowiem zaatakowany. Nie wiedział za bardzo czemu. Wystraszony tym atakiem, zaczął uciekać w stronę cywilizacji. Był tym trochę wystraszony, ale nie zamierzał wracać do Dżungli, w której czyhają na niego, jego byli współplemieńcy. W mieście nie żyło mu się źle, został nawet przygarnięty do cyrku! Był tam raczej taką głupiutką maskotką, co po ujrzeniu każdy sobie myśli "Jednak są ludzie głupsi ode mnie". Obrońcy praw człowieka przyczepili się że zamiast uczyć go jak powinien żyć, wszyscy się z niego śmieją. Obrońcy zapewnili mu dom, i rodzinę, i sprawili że zaczynał zachowywać się jak człowiek, a nie jak zwierze nadające się na maskotkę. Nauczyli go nawet mówić! W wieku lat 20 opuścił rodzinę zastępczą, i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Chciał móc zbadać, co go wtedy opętało kiedy miał 14 lat. Znalazł pracę, i wykupił sobie pokój, w którym mniej więcej eksperymentował nad sobą. W końcu odkrył że kiedy pomyśli o jakimś zwierzęciu, jego ciało staje się całe czarne, i po pewnym czasie przybiera postać zwierzęcia. Trochę się załamał, kiedy odkrył że zmienia się w zwierzę, z którym miał ostatnio kontakt fizyczny. W tym celu kupił sobie ptaka, żeby zawsze miał szansę uciec. Był to zwykły sokół, taki tresowany, żeby zawsze latał gdzieś w jego pobliżu, i przylatywał na gwizdnięcie. Jako iż nie chce za bardzo szkodzić ludziom, postanowił jakoś dobrze spożytkować tę moc, w roli superbohatera!
Narodowość: Ciężko powiedzieć ;v
Miasto/Państwo startowe: Chicago
Wiek: 30 lat.
Wróg: Nie ma.
Kogo popiera: Bohatyr.
Supermoce: Siedzi w nim symbiont, który potrafi przemienić jego ciało w zwierzęce. Symbiont, tak przylega do cała Capty, że ciężko go z niego zdjąć, ale jest to możliwe. Potrafi zamienić się w pełni w zwierzę, jak i zyskać jego cechy, np. Sokoli wzrok. Potrafi też się zmienić w pół człowieka pół zwierzę. Taki prosty przykład: Gdyby miał styczność z wilkiem, to jego forma jako pół i pół, byłaby prawie taka sama jak byłby wilkołakiem. Oczywiście on o tym wszystkim wie.
Marzenie: Na chwilę obecną nie ma.
Towarzysz: Jego sokół, któremu imienia nie nadał.
Majątek: W s Zawsze kiedy będzie jeszcze człowiekiem sprawić żeby dotknął jakiegoś słabego zwierzęcia, wtedy stanie się tak trochę bezużyteczny. Bez symbionta, jest nikim...łatwo go wtedy zabić, ale trzeba go najpierw zdjąć/.
// Czemu mi się wydaje że przez symbionta nie przejdzie, bo średnio kminię jak to działa? Jakby co to jest to fioletowy symbiont, nie chce mi się szukać informacji, gdzie jest napisane że to czarny, więc umówmy się że jest fioletowy ;v // //