-Ymm.. -przeczesał nerwowo swoje kruczoczarne włosy. -Wiesz... Dziwnie się czuję...
Właściciel
- Co się dzieje? - Zapytała wyraźnie zaciekawiona twoją sytuacją.
-Miałem dziwny sen u teraz ciągle odczuwam niepokój . -powiedział szybko, żeby się tego pozbyć. Zwierzanie sie... Jeszcze tego brakowało...
Właściciel
Zmarszczyła brwi. - Czy w tym śnie było dużo krwi?
-Niestety tak... Morze czerwone i deszcz krwi... A co to ma do rzeczy?
Właściciel
- Czy słyszałeś muzykę? I mroczny głos w głowie? - Zapytała bardzo poważnie.
Skinął głową twierdząco. Skąd ona to wiedziała? Czyżby było to coś poważnego?
Właściciel
Spuściła wzrok z rezygnacją. - Cholera, to znowu się dzieje... -
-Co takiego? -spojrzał na nią, już trochę zniecierpliwiony.
Właściciel
- Zostałeś nawiedzony przez Albedo. To jedna z najbardziej chorych i podłych bestii które znamy, a nie znamy wszystkich. - Odpowiedziała pochmurnie. - Z każdym snem przejmuje nad tobą coraz większą kontrolę, aż jest w stanie przejąć nad tobą całkowitą kontrolę.
-Ymm.. -zdziwił się niemało. -Kontrolę? Czyli będę robić to co jemu się podoba? -uśmiechnął się gorzko. -Nie da się tego powstrzymać czy coś?
Właściciel
- Póki co sprawdzimy czy się tobą nie znudzi. Potem spróbujemy go nieco powstrzymać. W najgorszym razie będziemy musieli korzystać z blokerów...
-Blokerzy.. -mruknął.- Ale dlaczego ja?
Właściciel
- Lubie wybierać osoby z krwią na rękach. Dlatego za żadne skarby nie zabijaj niczego, choćby i muchy! Dla pewności zrezygnowała bym nawet z mięsa w diecie. -
-Serio? -skrzywił się. -To jest chore.. -mruknął.
Właściciel
- Dlatego z nimi walczymy. By móc zniszczyć Schronisko i wszystkie wynaturzenia tam się znajdujące. - Odpowiedziała rewolucyjnym tonem.
-Taa... A co jeżeli kogoś zabiję? Łatwiej mu będzie przejąć nade mną kontrolę?
Właściciel
- Nie, ale łatwiej mu będzie. Dam znać Dżentelmenowi że Albedo się tobą zainteresował.
-No.. Dobrze... -westchnął przeciągając się.
Właściciel
- Potrzebujesz czegoś? - Zapytała wyraźnie zmartwiona.
-Nie. Raczej nie... Ale chciałbym się pozbyć tego uczucia... -mruknął. -Z tym chyba nie da się czegokolwiek zrobić...
Właściciel
- Napij się, zabaw, pośmiej. Jeśli chcesz to mogę ci później dotrzymać towarzystwa. - Odpowiedziała.
-No dobrze... Mną się już nie przejmuj.pewnie masz wiele innych rzeczy na głowie. -mruknął, ruszył z powrotem do swojego domku.
Właściciel
- Czekaj. - Chwyciła cię za rękę. - Powinniśmy dbać o swoich ludzi, szczególnie gdy nawiedził ich Muzyk, możesz na mnie liczyć.
Uśmiechnął się do niej.
-Dobrze... -lekko wyrwał się z jej uścisku i ruszył do domku. Miał w końcu butelkę białego napoju, będzie dobrze...
Właściciel
Ruszyła za tobą i weszła do domku zaraz po tobie i usiadła na łóżku.
-Na pewno jesteś pewna, że nie masz nic do roboty? -mruknął niepewnie.
Właściciel
- Nic pilnego, zapewniam cię. - Powiedziała z ciepłym uśmiechem.
-Niech stracę. Tylko nie wymyślaj czasem czegoś jeżeli się upije. -powiadomił ją, otwierając butelkę.
Właściciel
- Przecież cię nie zgw*łcę! - Zaśmiała się. - W dodatku, będę pić razem z tobą!
//A miałam taką piękną wizje~~~
-No dobrze... -również się zaśmiał. -Nie wiem... Są tu jakieś szklanki czy cos?
Właściciel
- Poszukaj po szafkach. Zawsze możemy pić z gwinta. - Uśmiechnęła się.
//To że ona powiedziała że tego nie zrobi, to nie znaczy że tego nie zrobi.
-Nie chce mi się szukać. -bąknął siadając obok niej na łóżku. Zrobił pierwszy łyk. Powstrzymał grymas i podał jej napój.
Właściciel
Nie udało ci się, na dodatek napój znów wywołał u ciebie napad kaszlu. Dziewczyna z uśmiechem upiła duży łyk i również się wykrzywiła, tylko mniej.
Wytarł usta. -Ty to pewnie przyzwyczajona do tego jesteś... -zaśmiał się.
Właściciel
- Przyznaję, to nie jest moja pierwsza butelka Zieliańskiego Mleka. - Zachichotała.
-Taa... -westchnął uśmiechając się. Patrzył gdzieś w przestrzeń, jednak zaraz oprzytomniał. Wziął od niej butelkę i zrobił kolejny łyk.
Właściciel
Tym razem nie poturbowało cię aż tak. Chwyciła od ciebie butelkę i napiła się z uśmiechem.
Westchnął cicho. Kolejny łyk. Położył głowę na jej ramieniu patrząc w ziemię.
Właściciel
Nieco ją to zaskoczyło, ale z uśmiechem objęła cię ramieniem i napiła się alkoholu.
Chris zaczął mamrotać coś pod nosem. I kolejny łyk. Jego oczy lekko zaszły mgiełką. Był najwyraźniej zafascynowany podłogą, a może nie ma na czym zatrzymać wzroku?
Właściciel
Ona też nie była szczególnie trzeźwa. Spojrzała na ciebie swoimi dwukolorowymi oczami, a ty poczułeś jak w nich toniesz.
Zafascynowany patrzył na jej oczy.
-Takie piękne... -mruknął cicho, chyba nie wiedząc, że mówi to na głos.
Właściciel
- Dziękuje... - Odpowiedziała. Po kilku chwilach zbliżyła swoje usta do twoich i pocałowała cie z namiętnością. Z jakiś powodów nie mogłeś się bronić.
Zmulony był alkoholem więc nie protestował. Oddał pocałunek, jednak oderwał się od jej ust i położył się na plecach, na łóżku.
//nie ma tak łatwo :x
Właściciel
Na czworakach podeszła do ciebie, lecz alkohol sprawił że na ciebie upadała przygniatając cię. Jej słodkie usta znów połączyły się z twoimi.
Westchnął cicho w jej usta. Zakręciło mu się w głowie ale nic nie powiedział.
Właściciel
Usiadła na tobie rozkładając na tobie nogi, wciąż namiętnie cię całując.
Uśmiechnął się oddając każdy jej pocałunek z równą jej namiętnością. Nie ruszał się jednak, pomimo alkoholu.
Właściciel
Miała na sobie koszulę, którą rozpinała guzik po guziku, aż odsłoniła koronkowy stanik chroniący przepiękne piersi.