Riv

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Zdjęcie użytkownika Abbei_The_Toy_Maker w temacie Riv
Osada na rzecze Hiai, pełniąca rolę przytułku, głównie dla szaleńców. Mieszka ich tu wielu, a ich opiekunowie są niewiele lepsi czy mądrzejsi. Łatwo tu wpaść w zgubcze nałogi, gdyż w powietrzu unosi się pozornie kojąca woń używanych tu środków odurzających.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus już się nie odzywał - pewnie zgodnie ze swym postanowieniem nie chciał się nad sobą dalej użalać. Powoli wszytkie pola ryżu, buraków, kukurydzh zniknęły Lawrencowi z oczu, a pojawiały się zdziczałe łąki.

Droga wiodąca ku Riv była niemal jednolitą koleiną. Łąki wokół były zapuszczone i zdziczałe. Deus dalej się nie odzywał, patrzył przed siebie w ciszy. Barykady po drodze były otwarte.

Avatar gulasz88
- Co mi powiesz o tym miejscu przyjacielu.
Powiedział przeciągając się.
- Wiem tylko że to psychiatryk i jest na rzece.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Jak się umie zagadać, można łatwo zdobyć coś do ćpania, ale ryzyko wycofuje większość śmiałków. Trudno stąd uciec, jak przymkną. Jakiś rok temu zaostrzyli rygory, po udanej ucieczce osławionego w tym regionie Blackwooda.

//Dobranoc

Avatar gulasz88
- Ja nie ćpam. Widziałem wystarczająco dzieciaków zniszczonych przez dragi, by nawet się nie zbliżać do tego żadnego z tych gówien.
Powiedział po czym spojrzał się na miasto.
- Jest tu jakiś dyrektor czy dyrektorka tego ośrodka?
// Dobranoc :3

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No, ja też nie ćpam. Dyrektorką od dłuższego czasu jest Arlene, sama będąca niezłym dziwadłem. W ramach jakieś terapii masowo szmugluje sobie koty i mówi że to dla pacjentów.

Avatar gulasz88
- Znowu koty? Nie ma w tym miejscu psów?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Koty terapeutyczne i psy obronne. Nie wiem kto daje te pozwolenia, pewnie biurokracja z Donii, ci to gówno wiedzą, tylko stawiają pieczątki. Wątpię, by ktokolwiek przeżył atak takiego psiska.

Avatar gulasz88
- Cóż, w większości takie jest zastosowanie psów obronnych, by pozbyć się złodzieja. Zaufaj mi, wiem coś o tym.
Wzdrygnął się przez nieprzyjemne wspomnienie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- W świecie nie istnieją ogary królewskie, więc prawie graniczy z cudem, byś kiedykolwiek spotkał coś takiego.
W tym momencie niedaleko wozu przebiegł... cóż, dość spory czarny pies.

Avatar gulasz88
Mocno zdziwiony widokiem bestii powiedział:
- Fakt, wasze psy są... nieco większe od naszych.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Naturalnie, o ile można tak rzec, powinny żyć w Królestwie Trefl, ale coraz częściej się je przygarnia bądź przemyca poza granicami tej dyktatury. Zwykłe psy też u nas występują, tak samo jak wilki w górach. - Deus mimowolnie uniósł nogi i skupił się bardziej na drodze.
W końcu przed nimi pojawił się drewniany most prowadzący do zabudowy.

Avatar gulasz88
- Huh, więc to jest Riv tak?
Powiedział podziwiając pierwsze budynki.
- Wodne miasta zawsze mnie interesowały.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Zabudowa Riv składała sie głównie z chatek z siana, wikliny i drewna. Okolica była nieco zamglona. Na mostkach między chatkami nie było prawie nikogo, jednak gdy Deus wjechał na główny pomost, na spotkanie wyszedł im starszy mężczyzna z grubym brulionem.
- Transport kapusty, tu jest pokwitowanie. - Deus wyciągnął z kieszeni papier, który dziadek podpisał. - Możemy się rozejrzeć po ośrodku? Kolega zbiera karty.
- Oczywiście, ale ostrożnie i bez broni. Jeśli ktoś was zaatakuje, najlepiej się odsunąć, by na was nie skoczyły psy.

Avatar gulasz88
- Rozumiem, postaram się nie sprawiać problemów.
Powiedział do notariusza.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus odprowadził wóz do prawdopodobnego magazynu, po czym zeskoczył na podłoże i spojrzał na Lawrenca.
- Idziesz? Samemu mi się nie chce.

Avatar gulasz88
Zastanawiał się prze krótką chwilę.
- W sumie czemu nie, pzecież mam czas. I to dużo czasu.
Westchnął i równiż zeskoczył z pojazdu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus wsunął ręce w kieszenie i ruszył powoli pomostem w stronę pierwszego lepszego domku. Rzeka szumiała, a w powietrzu unosił się zapach mułu z Hiai.

Avatar gulasz88
Ruszył w ślad za Deusem i nasycał się szumem rzeki.
- Lepszy zapach rzeki, niż wsi...
Powiedział cicho do siebie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Gdzieś w oddali zarechotały żaby. Z jednego z pierwszych domków wybiegł mały chłopiec. Wyglądał niewinnie, na zwykłe ubranie miał narzucony brudnoszary płaszcz. Nie byłoby w tym nic wielkiego, gdyby nie to, że w ręku trzymał kamień i patrzył na Lawrenca. Deus złapał go za nadgarstek i podniósł do góry.
- Paskudne złośliwce. - mruknął pod nosem, a gdy puścił chłopca, ten pobiegł spowrotem do domku.

Avatar gulasz88
- O co chodziło?
Powiedział zaskoczony tą dziwną sytuacją.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Maluchy z Riv obwiniają wszystkich dorosłych o to, że zostały zamknięte. Ten chciał cię rzucić kamieniem, a znany jest z dobrego cela.

Avatar gulasz88
- W takim razie dzięki.
Powiedział wciąż nieco zaskoczony sytuacją.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Nie ma za co. Chodźmy dalej. - odparł Deus.
Za tym domkiem siedziała dziewczyna. Niebieskowłosy ominął ją bez spojrzenia, a Lawrencowi przypominała ona córkę.

Avatar gulasz88
- Czekaj Deus.
Powiedział do towarzysza po czym spojrzał w kierunku dziewczyny i zaskoczonym i poruszonym tonem powiedział.
- Camila?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- T-tato? Co tu robisz? - zapytała spoglądając w jego stronę równie zaskoczona.
Woda dalej szumiała, a dziewczyna podniosła się na nogi.

Avatar gulasz88
- Skarbie...
Podszedł do córki i przytulił ją mocno.
- To przez obraz z tamtej galerii, ale jak ty tu trafiłaś?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No, tak jakoś dziwnie, widziałam jak mój kotek wbiegł do takiego pustego mieszkanka, więc poszłam za nim...
Wtem w głowę dziewczyny coś uderzyło i odskoczyła wystraszona.
- Tato! To jest jakaś oszustka! Tu jestem! - usłyszał identyczny głos za sobą.

Avatar gulasz88
- Ale ty masz alerigie na koty...
Powiedział po czym odwrócił się za siebie.
- Co tu się dzieje!?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Za nim stała druga Camila, ze skupieniem trzymająca bumerang. W końcu nim rzuciła, trafiając za Lawrenca, zapewne w tą pierwszą dziewczynę. Usłyszał upadek tej od kota, a druga złapała spowrotem przedmiot. Spuścił głowę.
- Przepraszam. - mruknęła, po czym zamieniła się nagle... w Deusa. - Przepraszam, że to zrobiłem, ale takie dziewczyny grające na emocjach nie bez powodu tu trafiają. Jest niebezpieczna.

Avatar gulasz88
- Poczekaj, bo teraz już nic nie rozumiem. Więc to jest moja córka, czy tylko dziewczyna która ją udaje.
Powiedział wciąż będąc oszołomiony sytuacją.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Nie jest. Sam powiedziałeś, że ma alergię. Wyczuwa, na kim ci zależy i się przemienia w tą osobę. - Deus zamilkł, chowając bumerang i patrząc w wodę. - A tak w ogóle... piękną masz te córkę. - mruknął lekko się uśmiechając

Avatar gulasz88
- Emmm...dzięki. Normalnie powiedzaiłbym żebyś uważał, ale jesteśmy w innym świecie.
Spojrzał w stronę wody i westchnął głęboko.
- Jest podobna do matki...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Oj, ja mam dziewczynę. Tak mi się powiedziało. - Deus spojrzał na niego kątem oka i powstrzymał się przed powiedzeniem czegoś.
Poszedł dalej, w stronę jednego z domków, z którego słychać było grę na skrzypcach.

Avatar gulasz88
Udał się za nim do owego domu, wciąż będąc nieco zamyślonym.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
W środku, w drobnej sali stał starszy mężczyzna wyglądający na lekarza. Kończył właśnie grać piękną melodię, której przysłuchiwał się wianiuszek pacjentów. Deus oparł się o ścianę i odsunął, jakby chcąc zniknąć z widoku.
- Och, witaj Amadeuszu. Przyszedłeś mnie odwiedzić? Miło cię widzieć i to nie samego. Może zagrasz trochę za mnie? - lrkarz szybko go zauważył i zagadał.
Deus zrobił głupią minę, ale wziął skrzypce od dziadka i zaczął grać.
// youtu.be/Co2jOs6dOMY

Avatar gulasz88
Oparł się o ścianę niedaleko lekarza i również przysłuchiwał się melodii granej przez jego przewodnika.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Pacjenci zaczęli klaskać, gdy Deus skończył utwór i lekko zziajany oparł się o ścianę.
- No, Amadeuszu, już myślałem, że tylko panny ci w głowie.
- Weź, Angel... stanowczo wolę śpiewać... - odparł chłopak, a odłożywszy do futerału instrument, pomasował odciśnięte palce.
- Pewnie się wymęczyłeś, żebym dał twemu koledze kartę, co?
- Powiedzmy.
Lekarz wyjął z kieszeni dwie karty i podał je Lawrencowi.
- Ładnie, ładnie. Masz tu moją i Annabelle, bo ona jest teraz zajęta i by cię trzepła, gdybyś jej przeszkodził.

Avatar gulasz88
- Dziękuje panu.
Powiedział po czym wziął od Angela karty.
- Można tu jeszcze znaleźć jakieś oprócz tych dwóch?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Można było, dopóki Blackwood nie uciekł. Naprawdę, trzeba na niego uważać. Z całego Riv jest najniebezpieczniejszy. - odrzekł Angel, biorąc w dłoń futerał. - Nie jesteście czasem głodni?

Avatar gulasz88
- Może nie od razu głodny, ale zjeść coś mogę.
Powiedział z uśmiechem.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- To zapraszam... uch, zapomniałem twojego imienia. Ciebie Amadeuszu, też. Chodźcie za mną. A ty - wskazał najwyższego pacjenta - ty, Mill, dopilnuj by wszyscy wzięli się za swoje zajęcia, do czasu aż przyjdzie doktor Annabelle.
Wyszedł z domku.

Avatar gulasz88
Wyzedł razem z doktorem.
- Przy okazji, na imię mi Lawrence.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Deus szedł za nimi powoli. Doktorek mieszkał blisko pomostu, a jego dom był niewiele większy od pozostałych. Rozłożone na stole kanapki z mięsem zachęcały do jedzenia. Doktorek od razu zasiadł na bujanym krześle.

Avatar gulasz88
Usiadł na stole po czym wziął jedną z kanapek.
-Tak właściwie to kim jest ten Blackwood o którym wspominałeś?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Blackwood to był najgorszy z naszych pacjentów. Dwa lata temu zwiał do Milanu i znając życie nadal tam jest. Gorzej dla was, bo należy do Talii. Cholera terroryzuje całe miasto.

Avatar gulasz88
- Pewnie będe musiał się tam wybrać...
Powiedział biorąc gryz kanapki.
- A na jakiej podstawie są rozdawane karty? Mam jedną od dzikiego dziecka, farmera a nawet od kota.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Kota? Zapewne zdążyłeś nieświadomie zobaczyć, kto był tym kotem w rzeczywistości. Karty dostają osoby... cóż, na początku były to jedynie osoby podpadające pod wzorzec osobowy, z czasem śmierć przekazywała karty na zabójców, więc często się to zmienia. Ale podstawowy wzorzec był prosty: karo - neutralność, kier - swego czasu tylko żądza mordu, trefl - Trefl i jej poplecznicy, pik - Kizuka i jej sprzymierzeńcy.

Avatar gulasz88
- Yhym
Powiedział jedząc kanapkę a po przełknięciu dodał.
- Może pożałuje, ale kim jest Kizuka? To jakaś opozycja dla Trefl?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Uznawana za stwórczynię Krainy, dziewczyna o nieprzeciętnej inteligencji i charakterystycznym wyglądzie. Ja tam podejrzewam u niej parę chorób, ale nikogo nie obchodzi moje zdanie. Po prostu, czarne włosy i oczy fioletowe - zupełnie jak jej energia, czy też jak kto woli - magia. Jest asem pik. Poza tym często objawia się ludziom w snach.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właściciel: Abbei_The_Toy_Maker
Grupa posiada 13269 postów, 40 tematów i 10 członków

Opcje grupy Black Wonder...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Black Wonderland [PBF]