Riv

Avatar gulasz88
- Wiesz, miałem sen w którym była dziewczyna pasująca do tego opisu. Rozmawiała z jakimś chłopakiem którego podobno zmieniła w kota. Wspominała też coś o klątwie.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Klątwę? A, to uogólnienie tego, że w ramie obrazu w Świecie jest antymateria. Nazwać to można klątwą, bo dotykasz i znikasz. Chociaż w tych czasach mało kto dostaje się w ten sposób.

Avatar gulasz88
- Tak...
Zaśmiał się nerwowo.
- Otóż widzisz... ja się dostałem w taki właśnie sposób. Niby słyszałem, że ten obraz jest przeklęty, ale sądziłem że to tylko legenda która może zwiększyć wartość.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Obraz nie jest wiele warty, bo namalowany przez pewną uroczą dziewczynkę z tego świata. Nie podobał się Trefl, więc wyrzuciła go przez wyrwę w Świat. Tak już wyszło, że trafił do jakiegoś muzeum czy galerii.

Avatar gulasz88
- Może u was, ale w świecie jest warty kilka milionów dolarów.
Zamilkł na chwile po czym przypomniał sobie ,że tu nie ma waluty.
- Wyatarczajaco by kupić sobie małą wyspę i zbudować na niej dom.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Och tego akurat nie wiedziałem, że to Weruś go namalowała. Za tu lubię go czasem oglądać. - zaśmaił się cicho Deus.
- Hmm... najwyraźniej Rafael zrobił mnie w bambuko, gdy go o to zapytałem. A jako bibliotekarz wydawał mi się rzetelny.

Avatar gulasz88
- Każdy może się pomylić.
Powiedział po czym dokończył kanapkę.
- A więc ten Blackwood siedzi w Milan, tak? Co to za miejsce?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Miasto łudząco przypominające osobom ze Świata Londyn. W sumie wyglądają bardzo podobnie, poza budowlami związanymi bezpośrednio z monarchią, których akurat nie ma.

Avatar gulasz88
- Londyn? Nigdy nie przepadałem, ale nie dziwie się że kryje się tam psychopata. To miasto tak ma.
Przeciągnął się na krześle.
- Jest w tym zacnym mieście coś jeszcze, czy mogę już ruszać do Milanu?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Powinniście wyruszać, póki nie ma nocy. Z ogarami w nocy nic nie wiadomo. - odparł Angel.
Deus przeciągnął się i podniósł na nogi.

Avatar gulasz88
- To jak Deus, idziemy czy porzucasz mnie? Jeśli to drugie to wskaż chociaż jakiś transport do tamtego miasta.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Wątpię, byś tam trafił stąd. I tak nie mam nic ciekawszego do zrobienia. Chodźmy.
- Do zobaczenia, wobec tego. - mruknął Angel.
Deus wyszedł na powietrze i spojrzał na Lawrenca.

//Dobranoc

Avatar gulasz88
- Dziękuje za gościne.
Powiedział do doktora, po czym również wyszedł z chaty i powiedział cicho do Deusa.
- Skoro ten gość jest aż tak niebezpieczny to przydałaby się jakaś broń...
// Dobranoc :3

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- W Milanie da się załatwić broń.
Deus nie wyglądał na zdenerwowanego tym faktem, że Lawrence będzie go szukać. Poszedł w stronę tamtego niby garażu i otworzył go z drugiej strony.
- Idziesz?

Avatar gulasz88
- Oczywiście.
Powiedział i udał się za nim do garażu.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Drugie drzwi prowadziły na drugą część mostu. Deus po otwarciu przypiął konia do wozu i wskoczył na kozła, spoglądając na Lawrenca.

Avatar gulasz88
Również wlazł na kozła i zapytał.
- Daleko jest ten cały Milan?

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Dość daleko, zatrzymamy się po drodze w Farii, mieście bibliotek. - westchnął Deus, popędzając konia.
Wóz ruszył po moście i w końcu zjechał na drogę. Mgła się trochę rozrzedziła, ale tylko trochę.

Avatar gulasz88
Po paru chwilach postanowił pozbyć się ciszy.
- Wiesz Deus, mam do ciebie pytanie które dręczy mnie odkąd tu trafiłem...

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Pytaj ile wlezie, czekałem aż zaczniesz. - uśmiechnął się.
Wóz lekko podskakiwał na kamieniach, a w powietrzu niósł się zapach kwitnących robinii akacjowych.

Avatar gulasz88
- No więc... czy żyją tutaj smoki? I jeśli tak to azjatyckie, czyli stare gadająco-latające węże, czy europejskie: wielkie jeszczury budzące strach i ziejące ogniem?
Spojrzał zaciekawiony na woźnicę.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No jakieś są. Takie wypierdki wielkości tego wozu, w Fallen czarne, w Porte Isla zielone. Uniosą dziecko dziesięcio, jedenastoletnie, a jak je spłoszysz to cię oplują rozżarzoną siarką. Nie polecam płoszyć.

Avatar gulasz88
- Łoł.
Powiedział pozytywnie zaskoczony i nieco roześmiany.
- W takim razie, gdy tylko uporamy się z Blackwoodem musimy koniecznie odwiedzić Fallen.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No, jak ci się chce. W sumie tam też mnie dawno nie było.
Deus skręcił na skrzyżowaniu w lewo i jechał doliną rzeczną przez nieco zabłoconą drogę.

Avatar gulasz88
- Z chęcią. Powiesz mi coś o tamtym miejscu? Nazwy "Fallen" nie nadaję się kwitnącym metropolią pełnym słońca i nadzieji.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Fallen to dzika ruina, gdzie prawie nikt nie mieszka, dlatego smoki upodobały sobie to miejsce. Podobno lata temu był tam kompleks świątynny, ale dziś jest tam jedynie mrocznie i gorąco. Fajne za to są tam skały, świecące, emanujące ciepłem albo zimnem, ogólnie przydatne.

Avatar gulasz88
- Brzmi jak miejsce do którego jednocześnie chce i nie chce się jechać. Zdecydowanie powinniśmy tam ruszyć po powrocie z Milanu.
Ułożył się wygodniej na koźle.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- To i tak linia prosta, jadąc do Milanu, za nim jest tylko Colder i góry Farklands z Fallen. O, niedługo dojedziemy do Farii, już się klimat zmienia.
Rzeczywiście, błoto ustępowało ubitej polnej drodze wśród porośniętych makami i chabrami łąk.

//zmiana tematu, kontynuujesz w Farii

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Od razu, jak na zawołanie zrobiło się chłodniej, a niebo zaszły chmury. Zaczęło powoli mżyć, ale droga już zrobiła się błotnista.
Zrobiło się rówież mgliściej, słychać było także wycia.
- Weźcie się nakryjcie kocem, a drugim przykryjcie książki! - zawołał Rafael.

Avatar Creepy_Family
Shin chwycił szybko koc i przykrył dokładnie książki. Drugi kocem przykrył Sullyego a potem sam się nim okrył.
-C-co to było za w-wycie?-szepnął do Sullyego naciągając koc.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A co może wyć? To ogary obronne, ale nam raczej nic nie zrobią.
- To żeś mnie pocieszył. - mruknął Sully, tuląc się do Shina.
W końcu przed nimi pojawił się most, prowadzący do drobnych zabudowań.

Avatar Creepy_Family
Szatyn objął mocno chłopaka w pasie. Zadrżał lekko milcząc cały czas i bojąc się wykonać jakikolwiek ruch.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Rafael westchnął i wjechał na most, po czym, dojechawszy pod dach, zatrzymał wóz i zamknął główne drzwi garażowe.
- No już, tchórzofretki. Poprzytulacie się później. - mruknął, po czym zeskoczył na podłogę.

Avatar Creepy_Family
Shin prychnął próbując wyglądać na obrażonego.
-Bardzo śmieszne..-burknął z lekkim uśmiechem na twarzy. Wyszedł z pod koca i wyprostował się a coś strzyknęło mu w kręgosłupie.-Ehh..-jęknął cicho.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- Weź tak nie jęcz Shinuś, jeszcze nie umierasz... - mruknął Sully, zeskakując z wozu i doganiając Rafiego.

Avatar Creepy_Family
-Może..-westchnął i powoli ruszył za Sullym. Przy okazji zaczął się rozglądać wokoło szukając wzrokiem czegoś interesującego.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Wioska była na wodzie, większość budynków była z drewna i wikliny. Całość zasnuta mgłą. Tu i tam przy brzegu siedziały dzieci i moczyły stopy w wodzie.

Avatar Creepy_Family
Szatyn lekko poddenerwowany zaczął bawić się paskiem zwisającym mu z spodni. Patrzył na dzieci i po dłuższej chwili milczenia odezwał się w końcu cicho.
-Nie podoba mi się to miejsce.. Takie.. Ponure..-mruknął cicho.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- No to chodźcie szybciej. - mruknął Rafael, po czym wszedł do środka pierwszego z brzegu domku.
Sully poszedł za nim.

Avatar Creepy_Family
Shin wszedł za nimi. Myślał tylko o tym, żeby jak najszybciej wydostać się z tego miejsca.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- W środku pewna kobieta, postukując w blat biurka, notowała coś skrupulatnie w zeszycie.
- Doktor Annabelle... przywiozłem książki...
- I kolejnego Jokera. Widzę. Masz tu karty i spadać. Mam zły humor. - podała karty w powietrze. - Książki zostaw w garażu, żeby się nie pomoczyły.
- Dobrze...

Avatar Creepy_Family
Shin złapał karty i zaczął się im uważnie przyglądać. Kątem oka spojrzał na kobietę i mruknął coś pod nosem.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Pierwsza przedstawiała ją samą, druga niejakiego doktora Angela, a trzecia, wyglądająca na zakurzoną przedstawiała chłopaka o szalonym spojrzeniu, prawdopodobnie pacjenta ośrodka.
- Dobra, jeśli wszystko mamy, to wracamy. - rzekł Rafael z lekkim wkurzeniem.

Avatar Creepy_Family
//30 kart~

Szatyn westchnął cicho i schował karty do woreczka.
-Możemy iść..-wyszedł na zewnątrz i zaczął oddychać ciężko świeżym powietrzem.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Rafael wyminął Shina, po czym otworzył garaż. Następnie wyjął księgi, położył je na stoliku, po czym podrapał konia za uchem i wskoczył na kozła. Sully wskoczył na siedzenie, gdzie już trzymał koc i czekał na Shina.

Avatar Creepy_Family
Chłopak uśmiechnął się lekko i usiadł obok Sullyego.
-Szybko poszło.. To nawet dobrze..-mruknął cicho patrząc na konia.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Sully jedynie się uśmiechnął i nakrył go kocem, podczas gdy koń ruszył z kopyta w środek ulewy. Wóz podskakiwał na każdym kamienu, czyli średnio co kilka sekund. Nie była to byt przyjemna jazda.

Avatar Creepy_Family
Szatyn burknął coś pod nosem i przytulił Sullyego z nadzieją, że zrobi się im obu cieplej.
-Kiedy te kamienie się skończą..-mruknął cicho czując jak wóz po raz setny podskakuje.

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
Jednak w końcu się skończyły, a deszcz zelżał. Powoli zostawiali zamglony las, gdy okazało się, że Sully zasnął.
- Ten to jakby wciąż był dzieckiem... - mruknął cicho Rafi.

//you know what i mean

Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właścicielka
- A żelazna dziewica to nie był zespół? Zresztą, to się da wyjaśnić. Deusowi zdarzało się zajmować tym durniem, który potrafił go godzinami dźgać, więc pewnie dał mu się podźgać, żeby Blackwood się nie spłoszył. A załatwiłeś go pewnie z usypiającego, co nie? Na takie gówna to jest cholernie podatny. - mruknęła. - O, zaczyna lać. - dodała patrząc w niebo.

Gdy znów zajechał w rivski las, zaczęło mocniej padać. Kama zrzuciła kaptur i patrzyła z satysfakcją w niebo, zapewne lubiła deszcz.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Abbei_The_Toy_Maker
Właściciel: Abbei_The_Toy_Maker
Grupa posiada 13269 postów, 40 tematów i 10 członków

Opcje grupy Black Wonder...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Black Wonderland [PBF]