Rozejrzał się po okolicy.
Właściciel
Śnieżne pustkowie, jak w opisie.
Coś, co się wyróżniało na tle?
Właściciel
Odległe, oraz dobrze Ci już znane, wsie.
No niestety, nie mogą spłonąć od tak.
Jaki jest maksymalny zasięg, na który może nasłać na nich burzę z piorunami?
Właściciel
Burza z piorunami znacznie Cię wyczerpie, ale raczej powinny znaleźć się zasięgu.
Czyli trzeba to zrobić, gdy będzie w pełni sił.
Właściciel
Teraz na przykład. Lub po posiłku, po którym nastąpi długi sen.
Właściciel
Po posiłku i śnie na pewno. Teraz także, lecz prawdopodobnie omdleje z wysiłku po dokończeniu dzieła.
Wolał po śnie, udał się na spoczynek. Po pobudce wrócił z powrotem na szczyt wieży i wtedy starał się utworzyć to, co miało szanse powiększyć straty u (jak mu się zdawało) wroga.
Właściciel
Na wieżą zaczęły powoli gromadzić się ciężkie, czarne, burzowe chmury.
Czekał, aż dotrą do wioski.
Właściciel
Najpierw to powinieneś włożyć w to więcej swej mocy, bo jak na razie to są to zwykłe chmury, a do burzowych i miotających pioruny jeszcze sporo im brakuje.
I to właśnie robił, uważając na swoje życie. W końcu, kara miała spotkać wieśniaków.
Właściciel
W końcu udało Ci się uformować odpowiednie zjawisko. Teraz trzeba je tylko nasłać na wioskę, do czego wystarczy resztka mocy, która Ci na chwilę obecną została.
Też to zrobił, opierając już się o swoją laskę. Liczył, że tutaj również pomogła.
Właściciel
Pomogła, bo ledwo co trzymasz się na nogach i tylko dzięki niej nie upadłeś.
Obserwował rezultat swojej pracy.
Właściciel
Widziałeś tylko jak chmura posuwa się ku wsi, później zemdlałeś.
Pozostawał w tym stanie, licząc, że szaty ochronią go przed hipotermią.
Właściciel
Gdy się obudziłeś, wiatr wiał jeszcze zacieklej, niż wcześniej. Prawdopodobnie przespałeś kilka godzin.
Sprawdził stan swój i laski. Na koniec wieży i wioski z krajobrazu.
Właściciel
Ty, laska i wieża byliście cali. Z wioską zupełnie na odwrót. Widziałeś jedynie dymiące zgliszcza.
-Niech mnie pier... znaczy się to działa!
Zadowolony z siebie rudzył coś zjeść i odpocząc, by później wybrać się na wycieczkę.
Właściciel
Po jakimś czasie byłeś już najedzony, wypoczęty i gotowy do drogi.
Chwycił w dłoń laskę, poprawił kapelusz i opuścił wieżę, krocząc w stronę wioski.
Właściciel
I ruszyłeś, w połowie drogi zatrzymałeś się na widok sporej grupy chłopów. Wszyscy mieli pochodnie, widły, siekiery, noże, młoty, tasaki, grabie, szpadle i inną broń, niektórzy nawet posiadali łuki. Widać, że im udało się przeżyć Twój magiczny atak i chyba dość szybko domyślili się, kto za nim stoi. Raczej nie trzeba mówić, co się z Tobą stanie, gdy Cię złapią, nieprawdaż?
-Zostaliście otoczeni!
Skierował laską w środek tłumu, a następnie rzucił zaklęcie. Miała to być kula energii, która ze znaczną prędkością miała nich uderzyć. Niczym pocisk z balisty.
-Hlo§.
Właściciel
Niestety, zbytnio się pospieszyłeś, bo byli jeszcze poza Twoim zasięgiem, co najmniej w zasięgu wzroku, ale nie Magii. Przez to pocisk jedynie ich ostrzegł i sprawił, że się rozproszyli.
Wycofał się do okolic swojej wieży. Mniejszy obszar i chroni przed łucznikami.
Właściciel
Udało Ci się, oni stawią się pod bramą zapewne za kilka lub kilkanaście minut.
Ma czas na przygotowanie. Szybko postarał się znaleźć w księdze zaklęcie, które może rozpuścić śnieg. W sensie, z magii ognia.
Ach, no tak. A zaklęcie brzmiało...
Udał się na zewnątrz, i postarał się ognistą kulą roztopić śnieg przed wejściem.
-Glyh.
A teraz, bez laski rzucił zaklęcie, by utworzyć zabójczą pułapkę elektryczną. W kałuży. Oczywiście też się od tego odsunął i stanął na kamieniu, z którego zbudowano wieżę.
-JeF.
Właściciel
Ponownie się udało, lecz czujesz jak Twoje siły słabną. Tymczasem chłopi już są blisko, idą zwartą formacją, jedynie kilku łuczników wyszło przed szereg, naciągając strzały na cięciwy.
A to się gnoje zdziwią, jak spróbują wejść do wieży. Oddalił się na klatkę schodową i poprzednim zaklęciem (tutaj nazwa) spróbował zmagazynować w sobie trochę więcej energii. Przy okazji usiadł, chwycił laskę tak jak kuszę i skierował w dół schodów.
Właściciel
Udało się, a gdy Ty wyszedłeś na dół, ku Tobie śmignęły pierwsze strzały w liczbie pięciu.
Właściciel
//A co to rozumieć? Chłopi zaczynają strzelać, w końcu mają w swoich szeregach łuczników.//
///To laskę skierował w dół schodów, nie siebie ;-; Nie wiem nawet, gdzie napisałem, że wychodzę ;-;
Właściciel
//Przeczytałem, że skierował się w dół schodów, a tak naprawdę tego "się" nigdzie nie było. Dobra, moja wina.//
Chłopi otoczyli wieżę kordonem, ale nie zaczęli szturmu. Jeszcze. Jeden, już z włosami przeprószonymi siwizną i bliznami na twarzy, wystąpił przed szereg.
- Wyłaź, psi synu! - krzyknął pod Twoim adresem.
-Psi syn już stoi przed wieżą i wyzywa Pana Wieży!
Właściciel
- Wyłaź, albo sami przyjdziemy! - krzyknął ponownie, a pozostali poparli go groźnymi warknięciami i okrzykami.
Po cichu obliczył swoje szanse. W końcu to wieśniacy, ale zdenerwowani wieśniacy.
Właściciel
A Ty w końcu jesteś Magiem, doświadczonym Magiem. Ale faktycznie, jeśli przerwą Ci inkantację zaklęcia, trafią z łuku lub podejdą na odległość skutecznego ciosu, to może być niewesoło.