Właściciel
Stanął przed problemem jakim były zamknięte drzwi. Może jednak warto było wziąć te kluczyki?
//Jaki ty szczegółowy...// Poszedł więc po klucz i WTEDY otworzył drzwi, aby sprawdzić wnętrze.
Właściciel
Wewnątrz zastał łóżko, kufer, szafkę nocną i okno. Nic wielkiego, akurat aby się przespać, bo w końcu to do tego służył zajazd.
Poszedł więc zamówić coś do jedzenia.
- Co macie takiego do zaoferowania? - spytał, gdy był już przy ladzie.
Właściciel
Gdy się tam znalazł, pozostałe Elfy zabrały swoje klucze, a kupiec usiadł przy jednym ze stolików.
- Mięso, piwo, zupę, nic specjalnego. - powiedział. - Byleby się nażreć.
- to poproszę coś byleby się nażreć.
- Cokolwiek, byleby było jadalne. Oraz co do picia.
Właściciel
- Uznam to jako kufel piwa i kawał mięcha. Będzie ze cztery złota.
Zapłacił i zaczekał na zamówienie. Gdy je dostał zaczął wypatrywać kupca. Jeżeli był, to się do niego dosiadł, jeżeli nie, usiadł najbliżej lady.
Właściciel
Wcześniej był, a że jakoś nie miał po co wychodzić, to znalazł go tam gdzie wcześniej. Tam też karczmarz dostarczył kawał pieczonego mięcha i kufel piwa, a następnie wrócił za ladę, by zebrać zamówienia od innych Elfów.
- No to jakich zagrożeń się pan spodziewa, że potrzebował pan ochrony? - Zapytał w trakcie jedzenia.
Właściciel
- Jak mówiłem, bandyci. - odpowiedział. - Choć im dalej w kierunku Dekapolis i Doliny Lodowego Wichru, tym więcej dzikich zwierząt, a niektóre potrafią być utrapieniem większym niż bandyci.
Gdy skończył jeść, zapytał się karczmarza, czy ma coś dla koni.
Właściciel
- Wody i paszy. - odparł tamten. - Na jednego konia to dwanaście złota.
Poszedł (narazie nie kupując) do Figara, zobaczyć jak się miewa. Czy jest głodny itp.
Właściciel
Skubał sobie trawę, a więc nie.
Spojrzał w górę aby zobaczyć, jaka jest już pora dnia.
Właściciel
Wieczór.
//Kurde, najpierw myślałem, że jeszcze jest w karczmie i chciałem napisać: "Sufit niewiele Ci powie."
Kurde, pora kończyć i iść spać ;-;//
Poszedł więc zobaczyć, czy kupiec dalej siedzi.Jeżeli tak, to się dosiadł aby popytać o cel podróży, jak tam jest, kto tam rządzi, itp. Jeżeli nie, to poszedł spać ze sztyletem w dłoni.
Właściciel
//Dialogi. Nie. Bolą.//
- A więc nigdy nie byłeś w Dekapolis? - spytał, zapewne chcąc się upewnić, nim pospieszy z dalszymi wyjaśnieniami.
//Wiem, tyle że niektóre z tych wiadomości według mnie lepiej wyglądają bez dialogów.//
- Tak. Nigdy. Byłem w wielu miejscach ale tam nigdy. -odpowiedział, szukając wzrokiem jakiś nowych twarzy. Możliwe, że ktoś nowy się pojawił.
Właściciel
Nikt nowy się nie pojawił, a kupiec zaczął wyjaśniać:
- A więc Dekapolis leży w Dolinie Lodowego Wichru, w pobliżu kilku jezior. Jest to zespół siedmiu miast, a rządzi tam tak zwana Rada, złożona z siedmiu burmistrzów owych miast.
-Do którego z nich się udamy?
- Jaka jest tam sytuacja? Jakieś wojny, czy coś? Jak podchodzą do elfów?
Właściciel
- Jest tam z reguły spokojnie, co najmniej trzeba uważać na Nordów, oni zawsze szukają zaczepki. A jeśli chodzi o Elfy to traktują ich tam samo jak ludzi, Krasnoludy i inne rasy.
- to ja już idę do siebie. - powiedział i udał się do swojego pokoju.
Właściciel
Trafił tam bez problemów.
Zasnął ze sztyletem w dłoni. //Mam jakieś dziwne wrażenie, jakbym już pisał coś podobnego. //
Właściciel
Zasnął więc.
Obudził go swąd dymu i spalenizny.
Wstał i od razu uciekł przez okno. Następnie pobiegł do głównego wejścia. //Czy to jest ta super fabuła? //
Właściciel
//To tylko wstęp.//
Upadł i poczuł ogromny ból, który uniemożliwił mu podejście do drzwi wejściowych. Ze swej obecnej pozycji dostrzegł jednak dwójkę innych, towarzyszących mu Elfów. Jeden miał się całkiem dobrze, lecz widać, że drugi cierpiał i pewnie związane to było z tym, że również wyskoczył i zapewne złamał nogę lub skręcił kostkę. Nie widział nikogo innego.
Tymczasem cały zajazd stał w płomieniach, wątpliwe by ktoś zdołał się z niego jeszcze uratować.
//Pokój był na piętrze?//
Wołał swoich towarzyszy oraz Figara.//Wiem, wiem, dialogi nie bolą, to chciałbyś napisać?//
Właściciel
//Na to wskazuje opis.
I tak, właśnie to chciałbym napisać.//
Koń podszedł do Ciebie, tak jak chciałeś, ale pozostali nie mieli jak. Jeden przez ranę, a drugi z racji tego, że go właśnie opatruje.
Z trudem wdrapał się na konie i podjechał do swoich.
- Co z resztą?
// Jak ja cię dobrze znam <3
Gdybym wiedział, że na piętrze... wspomniałeś o tym gdzieś?//
Właściciel
//Owszem, jest to w opisie lokacji, bo to "Wyżej znajdują się pokoje dla gości," odnośni się właśnie do piętra.//
- Nie widzieliśmy nikogo innego. - odparł ten opatrujący Elf, gdy podjechał do niego, wcześniej z trudem wdrapując się na konia. Po chwili Elf skończył i spojrzał na Ciebie. - Tobie też potrzeba pomocy? - spytał, patrząc na nogi. - Tamten złamał sobie swoją właśnie podczas skoku.
-Możesz sprawdzić co mi jest, ja nigdy nie byłem w tym za dobry.
//Czytałem, ale jakoś tego nie zauważyłem, cóż trudno, stało się.//
Właściciel
//Najwyżej miałbyś złamaną nogę.//
Okazało się, że miał zwichnięta kostkę, Elf opatrzył ją dość szybko.
- Więc... Co teraz?
- Rozejrzyj się za ludźmi, którzy mogli coś z tym zrobić.
//Jesteś pewien, że uda ci się dodać tę fabułę? Zawsze mogę zrobić co nie pójdzie po twojej myśli.//
Właściciel
//Mam swoje sposoby. I o co Ci dokładnie chodzi, bo nie rozumiem.//
- Rozejrzyj się po okolicy. Może znajdziesz ludzi, którzy podpalili zajazd. - Rzekł do tego zdrowego. Następnie zwrócił się do rannego.
- Jak wyszliście i co z resztą?
Właściciel
- Przecież mówił już, że skoczyłem. - syknął ranny.
- Ja też, ale dałem radę spaść tak, żeby sobie nic nie złamać. - powiedział drugi i poszedł, a po chwili wrócił, meldując, że nikogo nie ma w pobliżu.
- No to wracamy. Macie konie? Jeżeli nie to Figaro może zmieścić mnie i rannego.
Właściciel
- Akurat mamy nasze konie i konie oraz wóz tego kupca.
- A może by tak wybrać się do tego całego Dekapolis? Kupiec nam w końcu powiedział, w jakiej karczmie mamy się zatrzymać, powinno się udać.
- No dobrze... może coś z tego będzie. Poczekajmy więc aż przestanie się palić i poszukajmy ciał naszych towarzyszy.
Właściciel
Czekaliście aż do późnego ranka, gdyż dopiero wtedy zajazd dopalił się do cna.
Próbował pójść poszukać towarzyszy w zgliszczach.
Właściciel
Znalazł jakieś zwęglone zwłoki, ale ciężko stwierdzić do kogo dokładnie należą.
Postawił więc trzy nagrobki, pomodlił się i ruszył ku celowi. //Ile teraz mam czekać na lokacje?//