Wzruszył jedynie ramionami.
Właściciel
Wzruszyłeś ramionami, a najemnicy skończyli posiłek.
//2fast4you
Poczekał, aż wrócą na konie, wtedy on z ekipą zrobi to samo.
Właściciel
Wyszli na dwór i szykowali się do drogi, ale nie mieli zamiaru odjechać. Czekali na coś. A może na kogoś.
Nie miał większego wyboru.
Czekał z nimi.
Właściciel
Najemnicy zebrali się w ciasną grupkę i zaczęli coś omawiać. Krasnolud skinął na Was, byście i Wy wzięli udział w naradzie.
Podszedł do nich.
-A więc, o co chodzi?
Właściciel
- A więc tak: Wy - mówił Krasnolud spoglądając na Ciebie i Twoich towarzyszy - wprowadźcie nas do środka siedziby Gildii Kupców. Potem zagadacie jakoś strażników, a my wejdziemy i wykonamy misję, jasne? Jak się nam poszczęści to nasze drogi rozejdą się po wykonaniu roboty.
Właściciel
I na tym skończyły się obrady. Najemnicy wsiadali na koń i ruszyli.
Wraz z ekipą wsiadł na wóz, następnie poczekał aż ruszą.
Właściciel
I ruszyliście.
//Powiem jak będziesz na miejscu.//
Właściciel
//Za coś takiego powinienem wykastrować Ci postać tępym narzędziem.
Popraw Kartę według moich wskazówek i potem graj. Jasne?//
Pan Tajemnica wszedł do zajazdu razem z Varnią. Wyglądał naprawdę ciekawie i groźnie. Powoli ruszył w kierunku lady. Miecze odbijały się od jego bioder.
Właściciel
I powoli dotarłeś do lady.
- Jeden pokój, dodatkowo strawę. Jestem głodny tak samo jak moja towarzyszka.
Właściciel
- Za dwa pokoje łącznie dziesięć złota. A do żarcia mamy różne rzeczy. - wyjaśnił barman.
- Jeden pokój.
Rzucił pięć sztuk złota.
- I daj jakieś zupy, byleby dobre i mięsiwo.
Właściciel
- Jeszcze dycha. - powiedział i zgarnął pięć sztuk złota ze stołu.
Rzuca mu ustaloną cenę i siada w najdalszym zakamarku tak aby widzieć całą salę i wejście.
- Siadaj mała.
Właściciel
Posłusznie usiadła, a z kuchni czuć już smakowity zapach pieczonego mięsa.
- Widziałem jak się za tobą oglądają w miastach i wioskach. Powinnaś sobie kogoś znaleźć a nie włóczyć się z Drowem.
- Jest tyle dobrych chłopców dla Ciebie.
- Ten chłopiec z miasta En. Bogaty, inteligentny. Dobra partia. A ty się włóczysz z Drowem.
Właściciel
- A może ja wolę włóczęgę z Drowem niż takie dobre partie? - zapytała, a po chwili przyszedł karczmarz i wręczył Wam chleb, jakieś smażone mięso i zupę pomidorową.
- Dziękuje.
Mówi do karczmarza po czy m zwraca się do dziewczyny.
- To jesteś głupia. Ja niedługo zginę w rynsztoku. W końcu trafię na lepszego od siebie.
Właściciel
- Na przykład na kogo? - zapytała znad talerza zupy, za którą zabrała się najpierw.
- Szermierz Alicja jest niebo lepsza, szemiresz Mostrir. Tak samo. Jest dużo istot lepszych ode mnie. Taka lekcja na dziś. Nie myśl, że jesteś niezwyciężona. Bo nawet kamień ginie pod uporem wody.
Powoli zaczął jeść.
Gdy zjadł to wstał i ruszył do swojego nowego pokoju.
Właściciel
Mogło to być problematyczne, głównie z braku kluczyka.
Podszedł do lady i zawołał karczmarza.
- Dasz mi klucz karczmarzu?
Uniósł brew.
Właściciel
- Trzeba było prosić od razu. - mruknął i wydobył spod lady klucz.
Wziął go po czym ruszył do nowego pokoju.
Właściciel
Mały pokój, łóżko, szafa, kufer, szafka nocna i krzesło. Nic nadzwyczajnego.
Właściciel
Położyłeś się na łóżku. To się nazywa, ku*wa, wyczyn.
Właściciel
Bilo, FD_God, Rafael, Lunaaax:
Wasza wesoła kompania zatrzymała się w tymże zajedzie konnym, by odpocząć na noc i uzupełnić zapasy.
Właściciel
//Zrób event, mówili.
Zbierz wielu graczy i boty w jednym miejscu, mówili.
Poślij ich na fajną misję polegającą na uratowaniu świata, mówili.
Będą odpisywać, mówili.
Będzie fajnie, mówili.
Taaa... Jasne.//
Moderator
// Ja bym chętnie odpisał, ale pierwszeństwo mają inni. A inni wiadomo co robią... //
//Nie mów im gdzie trafią, mówili. Powinni czytać wszystkie tematy, mówili...//
-Nareszcie będzie można czegoś się napić.- Rzekł zsiadając z konia by od razu wejść do zajazdu zostawiając swoją straż na zewnątrz.
Moderator
// Tu akurat FD ma rację. Kubuś, rób hiperłącza. //
- Ja tam wolę iść spać..- odparł także ruszając ku wnętrzu gdzie posadził tyłek na jakimś miejscu i czekał aż zapłacą za pokoje..czy cośtam bo z jego sakwą nie jest raczej wesoło -.
Moderator
Co się Rafael wytrząsł na koniu to jego, ale starał nie okazywać swojego niezadowolenia innym towarzyszom wyprawy. Po prostu po zejściu z wierzchowca musiał się nieco rozruszać i pogimnastykować, by przywrócić swemu ciało pełną sprawność. Z lekką obawą myślał nad kolejnymi dniami jazdy konnej i miał nadzieję, że z czasem do niej przywyknie. Inaczej zrobi to co zapowiadał i będzie szedł pieszo.
- Najważniejsze, że w końcu można stanąć na własnych nogach - stwierdził Łak, chcąc ukrócić dyskusję dwóch towarzyszy.
Właściciel
Więc Manfred i Arkor weszli do karczmy pełnej różnych podróżnych, spędzających czas na jedzeniu, piciu i grze w karty. Za nimi weszli: Baku, Arcymag, Drizzt, Walon i Van Helsing.
- Dlaczego akurat ona. - mruknął ten ostatni do swego kolegi po fachu, gdy usiadł przy jakimś stoliku.
Arcymag zadowolił się rozmową z pół-Wampirem, podczas gdy Walon i Drow wstąpili na coś głębszego.