Rzucił mu pod nogi.

Wziął go i przyczepil do pasa.
-A, to wszytko? Nie wiem gdzie się podziać...

-Ujmę to tak. Jesteś najbardziej topornym i uciążliwym humanoidem jakiego znam, nawet Jar-Jar jest lepszy. Raz, używaj dwojego tytułu dartha, bo teraz do ciebie pasuje, a dwa, teraz do odwołania masz służyć bezpośrednio Dooku, ale ciągle jesteś tylko koim uczniem i mam władzę Cię zavić. Moja zbtoja jest połączona z twoją i wystarczy, że nacisnę przyvisk i się udusisz, jasne?

-T-Tak... Oczywiście, mistrzu. Mam się gdzieś udać, czy jak?

Grzmotnął go kawalkiem metalu w hełm.
-Do Dooku. Eh, na zawał zejdę przez ciebie.

-Już, Już idę. A-Ale po co?

-Z kilku przyczyn, o których się dlwiesz później. Idź, pókim dobry.

Odszedł bez słowa w ostatnie miejsce gdzie był Dooku, czyli na defiladzie.

Ben:
Widzisz Dooku na balkonie.
Han:
Telepatycznie:
-Tylko kto podłożył tę bombę co pierwsza wybuchła.

// Han ma tytuł Dartha? Bo nie widzę w kp//
Kierował się w stronę wejścia na balkon.

Telepatycznie
-Mam listę podejrzanych, ale to są wszyscy dowódcy Konfederacji. Wyjmij Grievousa, został zaprogramowany na bezwględne posłuszeństwo.

Ben:
Widzisz wejście dla przywódców.
Han:
Telepatycznie:
-Odejmij Dooku, sam sobie statku by nie wysadził. Nute jest za tchużliwy.

Westchnął. Stanął gdzieś niedaleko wejścia i czekał.

Han
-Mniejsza. Widać, jebło to jebło, rozpichrzony hangar to rozpichrzony hangar, wszyscy dowódcy Konfederacji, lub prawie wszyscy odlecieli, a nasz statek jest tylko osmalony. Moc była z nami.

Han:
-Mogli to być też zwolennicy Republiki.
Ben;
Czekasz... Czekasz...

-Tak, też to wziąłem pod uwagę. Z resztątaki cios poważnie nadszapnął wiarę w siłę Konfederacji.

Stoi tak tam około godzinę czekając aż ktoś wyjdzie.

Ben:
Wychodzi B1.
Han:
-Poggle siedzi w więzieniu więc odpada.

-Wystarczy, to wystarczy. Mam dość tych cholernych kloów w tej cholernej bitwie.

//

To. Patrz pod koniec.

Czekał dalej...

Han:
Robiło się ciemno, w porcie pełno było droidów.
Ben:
Hrabia wyszedł.

Zadzwonił do ochroniarza.
-Potrzeba podwózki.

-Tak jest, zaraz przylecę, zgaduje że tam gdzie największy dym?

-Tak.

-Tak.

// Han ma tytuł Dartha? Bo nie widzę w kp//

//Co to teraz ma do rzeczy?

/./ Ważne. Napisz.//

////
Han:
Widzisz lecący statek ochroniarza.

//Tak, ma. Jest uczniem Sith Dooku i jako jedyny ma tytuł Dartha z jego uczniów. W skrócie. Czyli zasada 2 się spie**oliła gdzieś po drodze...

//NAPISZ JAKI.//

No to czeka.

KrzyzBobr pisze:
//NAPISZ JAKI.//

//THIS IS DARTH AURELIUS!!!

// Napisz, bo blokujesz mi rozgrywkę...

KrzyzBobr pisze:
// Napisz, bo blokujesz mi rozgrywkę...

//Ja Ci nie blokuję.

Ben:
//odpisałem ci wcześniej.

Podszedł do Hrabii.
-Hrabio, czy wiesz coś o tym, że Darth Aurelius kazał mi się do Ciebie zgłosić?

-Nie.

-Ah, świetnie. - Podrapal się po hełmie ;_; - Więc, jak to on głosił, mam ci służyć.

Wkoczył po prostu do YT, bo w tym stuleciu nie wyląduje.

//Bardzo śmieszne.//
Ben:
-Najpierw znajdź zamachowca.
Han:
Więc wskoczyłeś.

-Oczywiście, są jakieś ślady lub podejrzani?

Czeka na Ahsokę.

Ben:
-Brak śladów, i wszyscy podejrzani.
Han:
Wskoczyła.

-Na Coruscant. Do Senatu.

Bez słowa zaczął obliczać skok.

Przevrał się w coś luźnego, ale eleganckiego.
-Ciekawe, ile to zajmie...